Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2010

Dystans całkowity:11.81 km (w terenie 4.00 km; 33.87%)
Czas w ruchu:00:49
Średnia prędkość:14.46 km/h
Maksymalna prędkość:33.27 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:11.81 km i 0h 49m
Więcej statystyk

Podsumowanie?

Piątek, 31 grudnia 2010 · Komentarze(8)
Podsumowanie?

Dzień urlopu. Żeby choć chwilę odpocząć skoro w święta się to nie udało. Korzystając z okazji postanawiam wyjść choć na chwilę na rower. Nie jeździłem już ponad miesiąc. Będzie powód żeby zrobić wpis i podsumowanie roku.

Termometr pokazuje -8C. Nie szkodzi, jeździłem już w mrozie. Ruszam i jest ślisko. Do tego włożyłem kominiarkę i oczywiście od razu parują mi okulary i nic nie widzę. Wjazd do lasu masakryczny. Śliski, nierówny… nie… wycofuję się.

To trochę tak jak w życiu, jak coś na dzień dobry wydaje się być problematyczne, niepewne to może lepiej też się wycofać i nawet nie próbować.

Jadę asfaltem w stronę Miechowic. Może tam wjazd do lasu będzie przyjaźniejszy. Nie jest. Jest zasypany. Zaczyna mi być zimno w palce u rąk. Chyba jednak wrócę do domu, bo asfaltem to żadna przyjemność, co chwilę stres, gdy ktoś mnie wyprzedza. Dojeżdżam jednak do Miechowic i tam wjeżdżam do lasu. Zimno w uda. Po co ja to robię? Na przekór sobie? Na pokaz? Nie wiem.

Dalej lasem, znów parują mi okulary… nie podoba mi się taka jazda. Wiele rzeczy mi się ostatnio nie podoba.

Strasznie marudny się ostatnio zrobiłem. Dobra koniec. Trzeba się trochę pocieszyć jazdą. Jest podjazd. Cała naprzód. Taaa… łańcuch zaczyna przeskakiwać. Podobnie jak w życiu. Jak już człowiek chce coś zmienić, coś innego zrobić to… atak z najmniej spodziewanej strony… do duszy...

Nie to nie. Dalej już asfaltem. Teraz już mi zimno wszędzie. Dziwne, krótko a zmarzłem :-(

Cała ta przejażdżka była podsumowaniem tego roku. Nie tylko rowerowego.
Brak radości. Sporo niepowodzeń. Strach przed nieznanym. Strach czasem niczym nieuzasadniony bo przecież tak naprawdę ani razu się nie poślizgnąłem, ani razu nie przewróciłem a jednak się bałem i rezygnowałem… Nie tak miała wyglądać ta przejażdżka, nie tak miał wyglądać ten rok..

Po wejściu do domu dzieci uświadomiły mi, że nie wziąłem kasku i pojechałem w samej kominiarce. Dobrze, że tego nie wiedziałem bo pewnie po pierwszym kilometrze bym wrócił.

Może w przyszłym roku…

Żeby nie było zbyt pesymistycznie to coś co już Goofy601 pokazywał ale... z dobrych znaków trzeba się cieszyć :-)

Zabrzański Szlak Rowerowy © djk71

Magia świąt - zabijemy świnię...

Środa, 22 grudnia 2010 · Komentarze(16)
Magia świąt - zabijemy świnię...

Niedługo znowu święta
Zabijemy świnię, bo Bóg się rodzi
A jak już się urodzi
To nas oswobodzi

Tak śpiewa jeden z moich ulubionych zespołów… I coś w tym jest.
Nie rozumiem pojęcia "magia świąt". Co to jest?

Zakupy

Tygodniowa, a może i dłuższa bieganina po zatłoczonych przez podobnych wariatów sklepach? Wcześniej oczywiście szukanie miejsca na marketowych parkingach… Wymyślanie jakiś dziwnych, najczęściej nikomu niepotrzebnych prezentów? Może kolejna para czarnych skarpet? Czemu czarnych? Bo w zeszłym roku też dostał czarne i był zadowolony (przecież się uśmiechał i dziękował).

Zakupy cd.

Jeszcze spożywka. Przecież musimy zrobić 12 dań (kurcze, co tu wykombinować… barszcz, uszka (policzmy osobno żeby łatwiej było uzbierać 12…)… Wydajemy jakieś chore pieniądze choć i tak nie zjemy więcej niż jesteśmy w stanie zwykle zjeść… A może jednak zjemy i odchorujemy…

Sprzątanie

Ale o co chodzi? Dlaczego raz w roku ma być bardziej posprzątane niż w innych dniach. Szczególnie jeśli i tak wyjeżdżamy na święta do rodziny. Jeśli ktoś cały rok nie sprząta to… co zmieni jeden dzień? A jeśli sprząta to… ma posprzątane więc o co cały ten zgiełk?

Gotowanie

Jedna wielka nerwówka… Zdążę, nie zdążę, czego jeszcze zapomniałem… To za słone, to za słodkie… a potem i tak będzie tego za dużo i połowę trzeba będzie wyrzucić...

Karp

Nie jadam ryb więc jest to temat dla mnie obcy. Ale jakieś kampanie medialne żeby kupować martwego, że lepiej jak kto inny go zabije, w innym miejscu… jakaś paranoja… Za chwilę zabronią mi zabić komara… bo też ma dzieci… Chyba jestem z innej bajki….

Kolacja wigilijna

Powinno być bez komentarza… Setki wymuszonych życzeń, choć Ci co je składają nie mogą na siebie patrzeć… Sztuczne uśmiechy… Nie znoszę tego…

Kolędy

Ciekawe czy karalne jest NIE nagranie płyty z kolędami przez artystę. Bo liczba płyt co roku dostarczanych z gazetami, zupkami, chipsami, piwem i wszystkim innym pozwala myśleć, że jest to obowiązkowe. I potem biedni ludzie nie wiedzą co wybrać… bo przecież sami śpiewać będą, bo nie mają na trzeźwo talentu….

Święta

Kolejne spotkania rodzinne, kolejne wymuszone nasiadówy. Kolejne sztuczne uśmiechy, choć tu już bywa różnie. Pojawia się alkoholu i ludzie zaczynają znów być szczerzy… I oczywiście telewizja. Bo coś trzeba robić skoro nie idziemy do pracy, a markety zamknięte…

Po świętach…

Można odpocząć. Oby jak najszybciej… znów było normalnie.

Brutalnie? Nie. Powstrzymałem się od epitetów, które w ostatnich dniach coraz częściej goszczą na mych ustach… Wiec nie tak dosadnie jak naprawdę myślę. Czemu? Bo przecież nie można psuć nastroju świątecznego, magii świąt…

<object height="350" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/iDKXk6e7Nv0"> <embed src="http://www.youtube.com/v/iDKXk6e7Nv0" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" height="350" width="425"></embed></object><lt>


Mimo wszystko życzę Wam wszystkim dużo spokoju i uśmiechu (nie tylko w święta).;lt;lt;lt;lt;youtube]