Już potrzebuję tego...
Czwartek, 25 lutego 2010
· Komentarze(18)
Kategoria Ble ble ble, Muzyka i nie tylko
Już potrzebuję tego...
Od ponad miesiąca zero km. Zero ruchu. Masakra.
Jak zwykle czas, pogoda... Tyle, że tym razem rzeczywiście pogoda wystraszyła mnie do tego stopnia, że nawet nie myślałem o jeździe. Kilka nieudanych prób w lesie na początku roku sprawiły, że przeszła mi ochota na walkę z naturą. A szosa... wystarczyła mi codzienna walka z pseudo-kierowcami, którą toczyłem siedząc za kółkiem.
Do tego wiek przypomniał o sobie i w zeszłym tygodniu rozłożyło mnie... dosłownie... No ale cóż teraz już tak będzie coraz częściej. Koledzy co prawda tłumaczyli mi, że to przez brak ruchu... Może...
Dziś wracając z Opola spotkałem kilku rowerzystów... do tego ta pogoda... słońce... Nie wytrzymałem... Po powrocie do domu... Nie :-) Nie pojechałem... bałem się. Jeszcze czuję moje plecy... Ale odkurzyłem rowerek, wyczyściłem, nasmarowałem i... oby już było tak ciepło...
Brakuje mi już tego pedałowania donikąd. Zostawienia wszystkiego za sobą. Zostania sam na sam ze sobą... ze swoimi myślami... Albo tego kręcenia z ekipą, tej atmosfery, śmiechu, odkrywania tego co blisko i daleko, tego co mija się codziennie nie zauważając zza szyb samochodu...
Brakuje mi tego... Ale za to już w sobotę spotkanie ze wspaniałą ekipą i... :)
Od ponad miesiąca zero km. Zero ruchu. Masakra.
Jak zwykle czas, pogoda... Tyle, że tym razem rzeczywiście pogoda wystraszyła mnie do tego stopnia, że nawet nie myślałem o jeździe. Kilka nieudanych prób w lesie na początku roku sprawiły, że przeszła mi ochota na walkę z naturą. A szosa... wystarczyła mi codzienna walka z pseudo-kierowcami, którą toczyłem siedząc za kółkiem.
Do tego wiek przypomniał o sobie i w zeszłym tygodniu rozłożyło mnie... dosłownie... No ale cóż teraz już tak będzie coraz częściej. Koledzy co prawda tłumaczyli mi, że to przez brak ruchu... Może...
Dziś wracając z Opola spotkałem kilku rowerzystów... do tego ta pogoda... słońce... Nie wytrzymałem... Po powrocie do domu... Nie :-) Nie pojechałem... bałem się. Jeszcze czuję moje plecy... Ale odkurzyłem rowerek, wyczyściłem, nasmarowałem i... oby już było tak ciepło...
Brakuje mi już tego pedałowania donikąd. Zostawienia wszystkiego za sobą. Zostania sam na sam ze sobą... ze swoimi myślami... Albo tego kręcenia z ekipą, tej atmosfery, śmiechu, odkrywania tego co blisko i daleko, tego co mija się codziennie nie zauważając zza szyb samochodu...
Brakuje mi tego... Ale za to już w sobotę spotkanie ze wspaniałą ekipą i... :)