Półmaraton Warszawski
Niedziela, 25 marca 2018
· Komentarze(2)
Kategoria Zawody, Z kamerą wśród..., W towarzystwie, mazowieckie, Bieganie
Po piątkowej niemocy na treningu bałem się startu w półmaratonie. Choć chyba tylko w piątek. Wyjazd do Warszawy w super towarzystwie kolegów z Etisoft Running Team sprawił, że po drodze zapomniałem o problemach na treningu. Nawet przed startem nie czułem żadnych obaw i negatywnych emocji.
Starujemy w dziewięć osób, dla trójki to debiut na dystansie 21,095 km. Dla części okazja do powalczenia o życiówki, dla reszty okazja do świetnej zabawy :-)
Impreza robi wrażenie. Ponad 13 tys. startujących. Świetna organizacja i jak później się okaże na trasie świetny klimat i doping.
Rano dylemat jak się ubrać, bo świeci super słońce i... jest 1-2 stopnie. Każdy wybiera swoją opcję i ruszamy na start. Oddajemy rzeczy do depozytu i szybkie zdjęcie przed startem - nie wiadomo, czy potem będzie okazja.
Ruszamy. Od początku każdy z nas biegnie we własnym tempie. W moim nie biegnie nikt z kolegów (cześć biegnie szybciej, część wolniej) więc jestem skazany na siebie, na pacemakerów i zawodników biegnących z podobną szybkością.
Początek spoko, zaskakuje mnie niski puls, ale po kilku kilometrach wchodzi na swój normalny poziom.
Pierwsze 5 i 10 km zupełnie na luzie. Obserwuję okolicę, innych biegaczy.... Dobry czas, kolejne pięć km również bez problemu. Uzupełniam wodę, cukier, jest dobrze.
Mijam 17 km i... coś jest nie tak. Zaczyna być ciężko. Patrzę na puls i wszystko jasne. Ponad 190-195... Źle, bo do mety jeszcze 4 km. Niby nie dużo, bo wiem, że dobiegnę, ale wiem też, że puls już nie spadnie. W pewnym momencie skacze nawet na 204. Ostatni kilometr to walka z głową. Strasznie się dłuży. W końcu jest meta. Wygląda na to, że to moja życiówka. Ale czuję zmęczenie.
Odbieram wody, napoje, w końcu medal.
Idę po rzeczy do depozytu i spotykam się z tymi którzy już dobiegli. Po chwili dociera reszta.
Jeszcze pamiątkowe zdjęcia i.... czas wracać na Śląsk.
Wcześniej jeszcze wielka wyżerka :-) Zasłużyliśmy,
Super, że wszyscy dotarli do mety (brawa dla debiutantek), że większość zrobiła dziś swoje życiówki, że... świetnie się bawiliśmy.
Dzięki Super ekipo za fantastycznie spędzony czas.
Jakoś trzeba dojechać© djk71
Starujemy w dziewięć osób, dla trójki to debiut na dystansie 21,095 km. Dla części okazja do powalczenia o życiówki, dla reszty okazja do świetnej zabawy :-)
Impreza robi wrażenie. Ponad 13 tys. startujących. Świetna organizacja i jak później się okaże na trasie świetny klimat i doping.
Rano dylemat jak się ubrać, bo świeci super słońce i... jest 1-2 stopnie. Każdy wybiera swoją opcję i ruszamy na start. Oddajemy rzeczy do depozytu i szybkie zdjęcie przed startem - nie wiadomo, czy potem będzie okazja.
Przed startem© djk71
Ruszamy. Od początku każdy z nas biegnie we własnym tempie. W moim nie biegnie nikt z kolegów (cześć biegnie szybciej, część wolniej) więc jestem skazany na siebie, na pacemakerów i zawodników biegnących z podobną szybkością.
Początek spoko, zaskakuje mnie niski puls, ale po kilku kilometrach wchodzi na swój normalny poziom.
Pierwsze 5 i 10 km zupełnie na luzie. Obserwuję okolicę, innych biegaczy.... Dobry czas, kolejne pięć km również bez problemu. Uzupełniam wodę, cukier, jest dobrze.
Mijam 17 km i... coś jest nie tak. Zaczyna być ciężko. Patrzę na puls i wszystko jasne. Ponad 190-195... Źle, bo do mety jeszcze 4 km. Niby nie dużo, bo wiem, że dobiegnę, ale wiem też, że puls już nie spadnie. W pewnym momencie skacze nawet na 204. Ostatni kilometr to walka z głową. Strasznie się dłuży. W końcu jest meta. Wygląda na to, że to moja życiówka. Ale czuję zmęczenie.
Odbieram wody, napoje, w końcu medal.
Mam to :-)© djk71
Idę po rzeczy do depozytu i spotykam się z tymi którzy już dobiegli. Po chwili dociera reszta.
Wszyscy to mamy© djk71
Jeszcze pamiątkowe zdjęcia i.... czas wracać na Śląsk.
A z jakiej firmy jesteśmy?© djk71
Wcześniej jeszcze wielka wyżerka :-) Zasłużyliśmy,
Super, że wszyscy dotarli do mety (brawa dla debiutantek), że większość zrobiła dziś swoje życiówki, że... świetnie się bawiliśmy.
Dzięki Super ekipo za fantastycznie spędzony czas.