Biegiem na Soszów Wielki przed pracą
Piątek, 18 marca 2022
· Komentarze(0)
Kategoria Bieganie, Samotnie, śląskie, W górę, Z kamerą wśród...
Być w górach i nie skorzystać z tego? Tak bywa na delegacjach. Człowiek widzi autostradę, hotel i czasem siedzibę klienta.
Dziś drugi dzień szkolenia więc fabryki nie będzie ale i tak czas wypełniony na maksa. Jedyna okazja żeby zobaczyć coś więcej niż hotel to... rano, przed śniadaniem.
Tylko za mało czasu żeby się gdziekolwiek wspiąć. Chyba żeby biegiem. I wstając wcześniej. To jest jakiś pomysł.
Nie udało się wstać o piątej, ale pół godziny później jestem już na nogach. Za oknem piękne kolory, ale kiedy wychodzę (jak się potem dowiedziałem o 5:47) spektakl światłą się już skończył.
Trudno. Wyszedłem przede wszystkim pobiegać.
Początek asfaltem, ale już po chwili droga skręca i zaczyna ostro piąć się w górę. Łatwo nie będzie.
Biegnę powoli, ale nieprzerwanie. Ani na chwilę nie przechodzę do marszu. Początek suchy, tylko miejscami pojawiają się płaty śniegu lub oblodzone fragmenty. Raczki w plecaku, ale nie ma potrzeby ich wyciągania.
Kiedy przecinam stok narciarski mija mnie zjeżdżający narciarz. To jedyna osoba jaką spotkałem przez cały dzisiejszy bieg.
Docieram na Soszów Wielki.
Szybkie zdjęcie i ruszam dalej.
Tu już cały czas śnieg, ale agresywny bieżnik butów póki co wystarcza. Jest pięknie.
Cały czas biegnę i podziwiam okolicę.
W końcu zbieg i po chwili skręcam do hotelu. Tu ostry (pamiętny z wyjazdów rowerowych) podbieg, ale dziś go nawet nie zauważam.
Super, że udało się wstać i że udało się całość przebiec. Można iść się szkolić :-)
Dziś drugi dzień szkolenia więc fabryki nie będzie ale i tak czas wypełniony na maksa. Jedyna okazja żeby zobaczyć coś więcej niż hotel to... rano, przed śniadaniem.
Tylko za mało czasu żeby się gdziekolwiek wspiąć. Chyba żeby biegiem. I wstając wcześniej. To jest jakiś pomysł.
Nie udało się wstać o piątej, ale pół godziny później jestem już na nogach. Za oknem piękne kolory, ale kiedy wychodzę (jak się potem dowiedziałem o 5:47) spektakl światłą się już skończył.
O wschodzie słońca© djk71
Trudno. Wyszedłem przede wszystkim pobiegać.
Początek asfaltem, ale już po chwili droga skręca i zaczyna ostro piąć się w górę. Łatwo nie będzie.
Biegnę powoli, ale nieprzerwanie. Ani na chwilę nie przechodzę do marszu. Początek suchy, tylko miejscami pojawiają się płaty śniegu lub oblodzone fragmenty. Raczki w plecaku, ale nie ma potrzeby ich wyciągania.
Póki co śniegu mało© djk71
Kiedy przecinam stok narciarski mija mnie zjeżdżający narciarz. To jedyna osoba jaką spotkałem przez cały dzisiejszy bieg.
Na stoku© djk71
Docieram na Soszów Wielki.
Cel osiągnięty© djk71
Szybkie zdjęcie i ruszam dalej.
U góry już biało© djk71
Tu już cały czas śnieg, ale agresywny bieżnik butów póki co wystarcza. Jest pięknie.
Chce się biec© djk71
Cały czas biegnę i podziwiam okolicę.
Śnieg jest ale nie przeszkadza© djk71
Czas wracać© djk71
W końcu zbieg i po chwili skręcam do hotelu. Tu ostry (pamiętny z wyjazdów rowerowych) podbieg, ale dziś go nawet nie zauważam.
Super, że udało się wstać i że udało się całość przebiec. Można iść się szkolić :-)