Galicja Orient 2014 - dzień pierwszy

Sobota, 4 października 2014 · Komentarze(7)
Galicja Orient 2014 - dzień pierwszy

Dwudniowa impreza na przełomie września i października w Małopolsce już na stałe się wpisała w kalendarz imprez obowiązkowych. Tym razem gościć będziemy w Bolęcinie. W przeciwieństwie do lat ubiegłych przyjeżdżam nad zalew Gliniak rano w dniu startu. Chłodno. Nie wziąłem długich spodni, ani nogawek. Niedobrze. Przygotowanie roweru i pogaduchy ze znajomymi (i nieznajomymi).
Udaje się bez problemu zamontować mapnik obok lemondki.

Szczęśliwy numerek? © djk71


Odprawa
W końcu odprawa, kilka wskazówek i mapa A3 w skali 1:55 000. Rysuję trasę, liczę punkty i jest 17 zamiast 18-tu. Pominąłem PK3, nie chce mi się już modyfikować trasy, dorysowuję tylko drogę do trójki od jednego z najbliższych punktów.

Tło odprawy © djk71

PK 7 - Brama techniczna
Ruszamy w kilka osób, Na prostej udaje się większość wyprzedzić. Wieje wiatr, ale kładąc się udaje się go pokonywać. Pierwszy punk obok magicznych budowli w Alwerni, które przyciągają wzrok przejeżdżających biegnącą obok autostradą.

Kosmiczne miasteczko © djk71

PK 6 - Źródło
Przy szóstce tłok, nie lubię tego.

PK 10 - Przepust
Wyjeżdżając z punktu skręcam w prawo zamiast w lewo, koryguję szybko błąd i doganiam Łukasza, który zdążył mnie w międzyczasie wyprzedzić. Punkt prosty.

PK 17 - Rozwidlenie jarów
Zatrzymuję się obok innego zawodnika, który tu porzuca rower i biegnie szukać punktu. Wydaje mi się, że to jeszcze kawałek, ale owczy pęd sprawia, że udaję się za nim. Chwilę błądzimy, w końcu jest punkt. Jednak potwierdza się, że nie lubię szukać z kimś, ale dziś to chyba będzie standard.

Brama Zwierzyniecka © djk71

PK 18 - Most kolejowy.
Tu znów tłocznie, sam most klimatyczny.

Niewiele z mostu zostało © djk71

PK 16 - Źródło
Ten odcinek daje mi w kość. Nie wiem, czy wybrałem najoptymalniejszą drogę, ale na pewno stromą. Zjeżdżając z punktu przypomina mi się "kisiel" sprzed dwóch lat. Dziś nie jest tak ślisko, ale udaje mi się wpaść w poślizg na zjeździe i spaść z roweru. Na szczęście kończy się na otarciach i siniakach.

Jak zwykle nie widać rzeczywistego nachylenia © djk71

PK 15 - Szczyt skarpy
Podejście od zachodu nie udane, nie ma ścieżki. Za radą Łukasza próba od strony Radwanowic. Tym razem udana, ale czuję już zmęczenie.

PK 13 - Róg ogrodzenia
Ciężko, do tego przerzutki odmówiły posłuszeństwa. Głównie zmieniam tylko przód. Tył jest tam gdzie się akurat ustawił :-(

PK 12 - Południowe podnóże skałki
Punkt banalny, ale po drodze, szczególnie na początku można się było zmęczyć.

Przed nami skałka © djk71


PK 14 - Skałka - na szczycie
Dużo dziś podjazdów. Punkt prosty.


Skałka © djk71

PK 11 - Szczyt płaskiej górki
Bez problemów.

PK 2 - Szczyt kopca
Coraz bardziej zmęczony.

PK 9 - Wyschnięte źródło
Zaliczone bez przygód.

BUFET
W dobrym momencie. Uzupełniam bidon, zjadam drożdżówkę i pół banana.

PK 5 - Szczyt urwiska
Ruszamy z kolegą z naszych stron, ale wstyd przyznać nawet nie wiem jak ma na imię, choć spotkaliśmy się dziś wiele razy. Tuż przed punktem na rozwidleniu ścieżek on rusza w lewo, ja w prawo. Wjeżdżam wprost na punkt. Wołam głośno, że to tu, ale bez odzewu. Trudno. Jadę dalej.

PK 4 - Stos kamieni
Jedzie mi się strasznie ciężko. Przejeżdżam punkt i szukam go jakieś 200m dalej. W końcu cofam się i jest. Efekt zmęczenia?

Stos kamieni © djk71

PK 1 - Rozwidlenie jarów
Drogą do przewodów wysokiego napięcia i dalej prosto. Karta podbita.

PK 3 - Ruiny zapory
Stąd jest najbliżej do punktu, który pominąłem przy planowaniu. Patrzę na zegarek i na dwoje babka wróżyła. Jak się nie pomylę to jest szansa zdążyć. Jeśli nie to za każdą minutę spóźnienia dostaję 5 minut kary. Dystans do punktu i powrót to około 7-8km, czyli biorąc pod uwagę zmęczenie i teren jakieś 30 minut. Za opuszczenie punktu dostaję 60 minut kary. Czyli jeśli się spóźnię około 6 minut wychodzę na zero...  Mojej kalkulacji przysłuchuje się mój organizm, który kategorycznie przerywa te rozważania: Do Bazy! Ja już nie mam sił! Ok, odpuszczam.

PK 8 - Przepust
Do punktu docieramy w kilka osób. Niestety ktoś ukradł perforator. Dobrze, że jest alternatywne oznaczenie. Dodatkowo robimy sobie na dowód fotkę :-)

Tu byliśmy :-) © djk71
Ja też byłem z nimi © djk71

Meta
Szybkim tempem docieramy do mety. Zostało mi około pół godziny do końca limitu. Może bym zdążył zaliczyć ten ostatni punkt, a może nie... Na mecie czeka niespodzianka....

Pojawił się Grześ, po operacji, z ortezą, a i tak zrobił kilkadziesiąt kilometrów...  Wariat...

Bez komentarza © djk71


Pomidorówka, pierogi, kilka słów ze znajomymi i trzeba (mimo namów kolegów) wracać do domu, bo dziś WDŚ :-) Wygraliśmy :-)

Przy okazji pobiłem rekord prędkości po drodze. Skoro zrobiłem to w takim terenie to tylko świadczy o tym jak zwykle asekurancko jeżdżę...


Kadencja: 77

Komentarze (7)

bo mu powiedziałam, że bez pucharu ma się w domu nie pokazywać :)

mandraghora 07:23 środa, 8 października 2014

mandraghora
To nie foch, to życie...
Ciebie zawsze miło spotkać :)
Bartka chyba raz, czy dwa razy na trasie minąłem, a potem pognał tak szybko, że już mi nie dał szans...

djk71 19:27 wtorek, 7 października 2014

fajnie że foch antymaratonowy już Ci minął :) Miło było się spotkać, chociaż tym razem nie mijaliśmy się na trasie :(

mandraghora 12:01 wtorek, 7 października 2014

Jurek57
No pieszo bym nie dał rady...
noibasta
Na pewno nie była pechowa :)
xsadusx
Leczy kontuzje (jest po operacji).
Jest plan żeby dojechać... ale coś czuję, że tam też nie będzie płasko...
Dzięki.

djk71 04:30 wtorek, 7 października 2014

13 okazała się szczęśliwa ? :)

noibasta 20:48 niedziela, 5 października 2014

Mówisz o rekordzie rowerowym !? :-)

Jurek57 20:06 niedziela, 5 października 2014
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa tynie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]