Złoto dla Zuchwałych 2014

Sobota, 22 lutego 2014 · Komentarze(14)
Uczestnicy
Złoto dla Zuchwałych 2014
Przyjazd
Nie powinno nas tu być. Obaj z Amigą od tygodnia jesteśmy chorzy. Powinniśmy się kurować. Wizyta u klienta oddalonego raptem o 120km od Lubostronia skłoniła nas jednak do startu.

Pałac w Lubostroniu © djk71

Przyjeżdżamy do bazy… przed organizatorami, choć wedle programu powinni już tu być. Z lekkim opóźnieniem zjawiają się i… to chyba jedyne ich potknięcie na tej imprezie.

19:30, a my sami na sali © djk71

Chwilę później jesteśmy już rozpakowani na sali gimnastycznej.

Mój jest ten kawałek podłogi © djk71

Rowery gotowe, jeszcze tylko trzeba przypiąć numerki i schować karty...

Zapiąć numerek, schować kartę © djk71

A my… dostajemy zaproszenie na ciepłą kolację.

Organizatorzy też są głodni © djk71

Pięknie, tego nie pamiętam z żadnej imprezy. Po kolacji do dyspozycji mam stoły bilardowe. Rewelacja.

Relaks przed zawodami © djk71

Można też podszkolić się z teorii...

Jak grać © djk71

Również rowerowej:

Bezpieczna droga (nie tylko) do szkoły © djk71

W międzyczasie spotkania i pogaduchy ze znajomymi. Stawiła się prawie cała czołówka Pucharu. Są też dawno nie widziani znajomi. Rozmowy trwają do późnych godzin nocnych. W końcu kładziemy się spać.

Start
Pobudka i… prawie nie mówię. Czuję się fatalnie. Gdyby Darek powiedział nie jedziemy, bez żalu bym odpuścił. Niestety nie mówi.

Rowery gotowe, rowerzyści się przygotowują © djk71
Mapniki, lemondki, baranki © djk71

Śniadanko, ubieranie się i przed czasem jesteśmy gotowi. Jak nie my :-)

Teamowe stroje już założone © djk71

Przed odprawą wita się z nami klosiu, miło poznać kolejną osobą z bikestats w realu, choć nieładnie, że się z nas od razu wyśmiewa, mówiąc, że uczy się z naszych relacji. Choć z innej strony to mądre, bo lepiej się uczyć na błędach innych, człowiek żyje zbyt krótko, żeby samemu wszystkie popełnić :-)

Po krótkiej odprawie dostajemy mapy w skali 1: 50 000 i mamy kilka minut do startu. Oczywiście flamastry idą w ruch i zaznaczamy całą trasę. 24 punkty w 8 godzin. Gęsto, ale to oznacza, że nie ma tu miejsca na duże błędy. Nie podoba mi się mapa. Mylą mi się poziomnice ze ścieżkami.

PK 8 - Skrzyżowanie drzewo 10m na SW

Ruszamy, po chwili wyprzedza nas Wojtek , który postanowił zacząć od tego samego punktu. Razem docieramy do lasu. Punkt prosty, tym bardziej, że kilka osób właśnie wraca lub dojeżdża do niegopotwierdzając słuszny wybór trasy. Nieco zaskakuje perforator :-)

PK 3 - Drzewo przy granicy kultur
Kolejny lasek, przeprawa przez strumyk.

Mostek © djk71

Gdzie ten punkt? © djk71

I mamy kolejny znaczek na karcie w dobrym czasie. Teraz trzeba się wydostać na drogę i… tu popełniamy błąd. Zamiast odbić od punktu na zachód, omijamy częściowo jeziorko i odbijamy na północny zachód. Późniejsza korekta na zachód niewiele pomaga, bo krążymy już w niewłaściwym miejscu. Utwierdza nas w tym Kamila z trasy pieszej, która wcześniej pognała dziki w naszą stronę :-) Jeszcze jedno podejście i w końcu decydujemy powrócić do jeziorka. Niestety błądzenie zajmuje nam ponad 30 minut.

PK 5 - Ruiny wieży drzewo 20m na N

10 minut później jesteśmy przy ruinach. Szkoda straconego czasu.

Ruiny wieży © djk71

PK6 - drzewo na SE skraju skarpy
Kolejne 10 minut i mamy skarpę i punkt.

Punkt zaliczony © djk71

Tym razem perforatory to nie zwykłe dziurkacze, i fajnie ;)

Znaczki budzą uśmiech na twarzy © djk71

PK 11 - Skraj lasu słupek wysokości
Napotykamy resztki śniegu, na długości 2-3m :-) Kwadrans później jesteśmy na kolejnym punkcie.

PK 10 - Początek strumienia

Droga wzdłuż strumienia nieco zakrzaczona, ale prowadzi nas bez problemów do jego początku.

Tu się zaczyna strumień © djk71

PK 14 - Przepust
Przepust również nie sprawia problemów. Patrząc po czasie to kolejne punktu zdobywamy w odstępach około kwadransa więc błąd przy "trójce" kosztował nas 2-3 punkty.

PK 12 - Szczyt górki
Wracamy znaną nam drogą. Asfaltowy podjazd powoduje, że skupiamy się nad tym jak najsprawniej go podjechać.
Jest skrzyżowanie, choć z mapy wygląda, że powinny tu być drogi asfaltowe. I kościoła nie widać, coś jest nie tak. Mimo to skręcamy w lewo i znów brakuje drogi. Stop! Zerkam na mapę i już wiem.

Wracając z Obielewa mieliśmy skręcić w prawo (skąd przyjechaliśmy) a my skupieni na podjeździe pojechaliśmy prosto. To gdzie jesteśmy to Kaliska. Korekta. Jedziemy na zachód, choć patrząc z perspektywy czasu nie wiem czemu nie pojechaliśmy na Buszkowo. Droga płata nam figla i i tak lądujemy Jabłówkowie. Chwilę wcześniej ścigam się z quadem :-)Ponoć gość robił wszystko żeby mnie dogonić kiedy go wyprzedziłem, ale nie udało mu się.

Wjeżdżamy do lasu i szukamy tego czego nie lubię - w lesie każde wzniesienie wygląda jak szczyt górki. Oprócz nas punktu szuka kilku piechurów. Wycofujemy się i próbujemy podjechać do punktu od południa. Dobry pomysł. Trafiony - zatopiony. Niestety od poprzedniego punktu minęło 1:08h!!! Powinniśmy w tym czasie zaliczyć z cztery punkty. Źle.

PK 15 - Skraj lasu
Stosunkowo długi przelot do następnego miejsca. Trochę martwi nas brak ścieżki na mapie, ale punkt jest na skraju lasu więc jakoś tam dotrzemy. Przy lesie decydujemy się wjechać kawałek w głąb i trafiamy na ścieżkę, która wydaje się prowadzić tylko na szczyt, ale w praktyce prowadzi nas aż do celu.

Ładnie tu © djk71

Czas na korektę planów, minęło południe, czyli połowa czasu, a mamy dopiero 8 punktów :-( Rezygnujemy z 20,22,13, 17, 21 i 4. Resztę zobaczymy w trakcie dalszej jazdy.

PK 9 - Granica kultur

Dziewiątka namierzona bez problemów .

PK 2 - Skraj rowu
Coś mi się dziwnie jedzie. Już wiem opadło mi siodełko. Poprawię przy punkcie.

PK 7 - Brzeg strumienia

Kolejny punkt, na który wjeżdżamy bez problemów, choć przyznaję, że nie zauważyłem strumienia :-) Zostaje nam około 2,5h czasu.

PK 23 - Wielki pień na skarpie
Pień jest gdzie miał być, krótka narada i odpuszczamy PK19. Zupełnie nie po drodze, a zaliczenie go może by było możliwe, ale bardzo "na styk".

Obok pnia © djk71

PK 24 - Skrzyżowanie drzewo 10m na SE
Punkt zlokalizowany około kilometra od mety, ale przed nami jeszcze 2 inne punkty. Choć niektóry jak Daniel, którego tu spotykamy wracają już na metę z kompletem punktów.

PK 18 - Skrzyżowanie
Zaczynam odczuwać zmęczenie.Konieczna dawka cukru. Punkt łatwy do odnalezienia.

PK 16 - Zagłębienie słamane drzewo
Przed punktem spotkamy Radka, który woła, że punkt jest kawałek dalej po lewej. Zatrzymujemy rowery i przed nami zagłębienie, mokre zagłębienie. Spotykamy Wojtka, który ponoć krąży tu już chwilę. Szukamy w zagłębieniu uważając aby nie wdepnąć za mocno w jakieś błoto. Jesteśmy za daleko, cofamy się i ruszamy z drugiej strony. Nadziewam się na gałąź i robię dziurę w spodniach :-( Szukamy dalej.

Mokro, ale klimatycznie © djk71

Darek obchodzi staw dookoła, a ja wracam do rowerów żeby zerknąć na mapę po wydaje mi się, że szukamy za daleko. Wracam i co widzę. Tuż za rowerami wisi punkt. Świetnie.

W oddali punkt © djk71

Ale możemy to zrzucić na mylny opis " słamane drzewo" - nie wiedzieliśmy czego szukać:-) Poza tym miałem wrażenie, że do punktu podchodziłem w górę, więc gdzie zagłębienie...

Kolejne kilkanaście minut błądzenia. Inna sprawa,że to już i tak nie ma znaczenia. Na dziewiętnastkę już nie pojedziemy. Może gdyby to miał być ostatni punkt do kompletu to zaryzykowalibyśmy, a tak nie ma już parcia. Pewnie gdybyśmy go zrobili po PK23 to zdążylibyśmy zrobić też resztę, ale gdyby babcia miała wąsy...

Meta

Na metę przyjeżdżamy z zapasem około 50 minut i tylko 16 punktami, ale już nic w okolicy nam nie pozostało do zaliczenia. Gdyby nie te dwa błędy na początku…

Myjemy rowery i idziemy coś zjeść. Spodziewałem się wczorajszej fasolki, a tu gulasz z kaszą i marchewką. Choć fasolka też jest opcjonalnie jako dokładka.  Kąpiel i pora się żegnać, chcemy jeszcze dziś wrócić do domu.

Świetnie zorganizowana impreza, doskonała pogoda, ciekawe okolice i wyborne towarzystwo, czego chcieć więcej? Może tylko poprawiłbym jakość wydruku mapy i… naszą nawigację. Patrząc na nasz start teraz, szkoda. Szkoda tych dwóch błędów na początku, bo poza nimi nawigacja była bezbłędna. Ostatni punkt przemilczę. Komplet był do zrobienia bez problemu. Ale my go nie zrobiliśmy.

Wracając czuję w nogach zmęczenie. To chyba dobrze, znaczy, że się nie obijałem.

Kadencja: 75


Komentarze (14)

Mapnik, lemondka i baranek w jednym - tego jeszcze nie widziałem! ;)

Krasus 10:58 wtorek, 25 lutego 2014

Może inaczej :).
Obie formy uczą orientacji i chyba niepotrzebnie się spierać która lepiej która gorzej ;).
Raczej chodzi mi o sytuacje kiedy do zdobycia masz 20PK na trasie 50km:
-na scorelaufie jeśli chcesz zrobić powiedzmy 30km, to zrobisz PK od 1 do np. 8, a już jak zdobędziesz PK 19 i 20 który jest w drodze powrotnej do bazy to Ci go nie zaliczą.
-na losowym zbieraniu - można się skupić na punktach blisko bazy przez co łatwo można poszukać dużo punktów a narobić mało km :). Ja jestem z tych, co nie mają ostatnio kondycji, ale mają chętkę na orientację, więc losowe zbieranie PK jest idealne :).
O to mi chodzi :).
Pozdrowerki ;).

Aga 08:54 wtorek, 25 lutego 2014

Aga, też tak kiedyś myślałem, bo zaczynałem od scorelaufu, ale teraz myślę, że czasem bardzo niewygodne przebiegi wymuszane przez narzuconą kolejność PK uczą orientacji o wiele lepiej niż scorelauf, gdzie wybiera się przeloty tak, żeby było jak najprościej :).
Poza tym takich krótkich, biegowych InO po maks 15km jest u nas w Poznaniu dość dużo, więc można w sobotę wstać, wypić kawkę, przeciągnąć się, i wyskoczyć na jakiś miły bieg po lesie ;).

klosiu 20:20 poniedziałek, 24 lutego 2014

Klosiu - ja z kolei startowałam tylko na rajdach z dowolną kolejnością zdobywania i właśnie narzucona trasa jest dla mnie nie fajna ;). Bo tu możesz sobie odpuścić kilka PK, a na tamtej nie można odpuścić najdalej/najniewygodniej położone PK. Lipa. ;)

anonimowa Aga 20:00 poniedziałek, 24 lutego 2014

Pewnie masz racje, że punkty rozrzucone z nieoczywisty sposób są ciekawsze, po prostu to moja druga rowerowa setka ze scorelaufem i chwilowo wolałbym coś prostszego ;). Na BnO w których czasem startuje kolejność jest narzucona i nie ma tego elementu. Ale nie było źle, faktycznie sporo ludzi spotykałem na trasie jadących podobnie.
Też mi się na mapie myliły poziomice z drogami, strasznie mnie to wkurzało, szczególnie jak usiłowałem wyrozumieć coś z mapy w czasie jazdy :).

klosiu 17:49 poniedziałek, 24 lutego 2014

WrocNam
Na Orientera się wybierasz?
My planowaliśmy, ale jestem na L4, a Darek jutro idzie do lekarza, więc nie wiadomo jak to wyjdzie...

djk71 15:46 poniedziałek, 24 lutego 2014

mandraghora
Myślałem, że Wy wystartujecie w Dąbrowie, ale czytałem gdzieś, że Ciebie też coś dopadło. Ja dziś wylądowałem u lekarza i do piątku siedzę w domu.
klosiu
Myślę, że większość osób lubi kiedy wariant trasy nie nasuwa się sam od razu po zerknięciu na mapę, bo wtedy nie ma "pociągów", każdy kombinuje w inny sposób. Tu patrząc na kilka śladów widzę, że i tak większość pojechała podobnie, tylko kierunki były rożne.
limit
Nie kracz!
Aga
Stromy przez chwilę był, ale czy luźny, nie kojarzę.
Też było mi Cię w końcu spotkać. Zdjęcia jakieś podeślę, choć nie jestem pewien czy mam adres, muszę poszukać.
k4r3l
Dzięki, rzeczywiście w terenie jeszcze można spotkać to i owo :-)
Mam nadzieję, że może w końcu się gdzieś spotkamy na jakiś zawodach...

djk71 15:44 poniedziałek, 24 lutego 2014

Jesteście twardziele :-D
Znaczy się, że sezon orientowania się zaczęty!

WrocNam 15:39 poniedziałek, 24 lutego 2014

Pogoda fajna, ale w terenie widzę, że wciąż jeszcze dużo niespodzianek czeka na śmiałków! No to teraz ku przygodzie! Nowy sezon rozpoczęty! Powodzenia! :)

k4r3l 12:41 poniedziałek, 24 lutego 2014

p.s. a zdjęcie z bilarda poproszę na maila :D.

Aga 08:45 poniedziałek, 24 lutego 2014

Czyżby na 15stkę jechaliście tym stromym, trochę "luźnym" podjazdem? ;)
Ja żałuję że nim nie zjechałam, bo przedzieranie się przez pole kukurydzy moim michem bez kondycji było... męczące :P

Cieszę się, że podbydgoskie tereny się podobały i miło było spotkać wreszcie kogoś z ekipy BS ;).

Aga 08:44 poniedziałek, 24 lutego 2014

Czyli zarzynanie rowerków rozpoczęte :-) Wytrzymają dłużej niż sezon?

limit 07:54 poniedziałek, 24 lutego 2014

Widzę że wariant mieliście taki sam jak ja, tylko odwrotnie. I nawet na 12 podobną ilość czasu spędziliśmy :).
Wyjątkowo paskudnie rozstrzelone punkty na mapie, ciężko było wybrać kolejność zaliczania. O, i znów czegoś nowego się nauczyłem - lepiej sobie rozrysować trasę, bo zaoszczędziłem sobie na to czasu na starcie, a później kosztowało mnie to dodatkową godzinę przy zawracaniu na pk 12 :).

klosiu 07:51 poniedziałek, 24 lutego 2014

Wam to nigdy nie jest dosyć, nawet chorzy... ;-) Gratki!! A błędami się nie przejmować, wszyscy się zawsze gdzieś "walną" :)

mandraghora 07:40 poniedziałek, 24 lutego 2014
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iaiwr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]