Półmaraton bytomski zamiast treningu.
Sobota, 18 września 2021
· Komentarze(0)
Kategoria Zawody, Z kamerą wśród..., śląskie, Samotnie, Bieganie
Miałem już nie biegać po asfalcie, ale co zrobić jak pozostały jeszcze opłacone jeszcze przed pandemią zawody jak te w Rybniku - czas netto 2:13:57.
Potem spasował mi się z treningami nocny półmaraton w Piekarach, a dodatkowo chciałem jeszcze żonie wygrać wycieczkę . Wycieczki nie wygrałem ale czas poprawiłem: 2:11:39.
Oba te półmaratony są częścią Korony Półmaratonów Śląskich wiec pojawił się pomysł wystartowania w trzecim - w Bytomiu. Żeby zdobyć koronę trzeba zaliczyć cztery z pięciu.
Tak więc trzeba było pojawić się przed bytomską Plejadą. Niby uśmiechnięty.
Ale jednak gdzieś nieobecny, zamyślony...
Nawet na zdjęciach widać jakbym częściowo był gdzie indziej... Chociaż tu raczej rąk brakuje, a nie głowy :-)
Może po prostu myślałem jak pobiec. Na jaki czas?
A może wg tętna. W sumie tak powinienem skoro miał to być bieg zamiast treningu. Czyli połowa w drugiej strefie, a połowa w trzeciej.
Tak powinno być, chociaż dla sprawdzenia jak mi to wyjdzie za dwa tygodnie na maratonie.
I ruszyliśmy. I oczywiście jak już wiele razy za mocno. I fajnie mi się biegło, ale... w Z4! Od początku. W tym momencie już wiedziałem znając swój organizm, że ciężko będzie mi zejść do trzeciej strefy, nie mówiąc o drugiej. I niestety obawiałem się, że w Z4 to 21km nie przebiegnę chyba...
Trudno, jak się nie myśli od początku to trzeba będzie ponieść konsekwencje. Postanowiłem pobiec już tak ile dam radę, a najwyżej do końca... dojdę... lub doczołgam się.
O dziwo pierwsza pętla (były dwie) poszła całkiem sprawnie i po 10,5 km miałem czas 1:03:00. I jeszcze trochę sił.
Na drugiej pętli małe zaskoczenie, bo... na bufetach zabrakło... kubeczków. Na pierwszym tylko przemyłem ręce i twarz.
Na kolejnym dopiero skorzystałem z picia ze... złożonych dłoni :-) Na szczęście własnych :-)
Zmęczenie zaczęło dawać znać o sobie i czułem, że biegnę wolniej ale gdzie tylko się dało cisnąłem z całych sił z myślą że najwyżej padnę na mecie.
I warto było. Choć nie było życiówki to był najlepszy czas w tym roku: netto 2:08:24 o 3:15 min lepszy niż w Piekarach i o 5:33 lepszy niż w Rybniku.
W sumie mam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem zadowolony z czasu, z drugiej trochę zły, że nie trzymałem się założeń. Ale ogólnie raczej pozytyw.
Fajnie też było zobaczyć trochę znajomych na trasie. Brawa dla super kibiców w Miechowicach! Naprawdę było ich sporo i byli super.
Szkoda tylko, że na końcu nie wygrałem auta i... że tak długo trwało zakończenie...
Potem spasował mi się z treningami nocny półmaraton w Piekarach, a dodatkowo chciałem jeszcze żonie wygrać wycieczkę . Wycieczki nie wygrałem ale czas poprawiłem: 2:11:39.
Oba te półmaratony są częścią Korony Półmaratonów Śląskich wiec pojawił się pomysł wystartowania w trzecim - w Bytomiu. Żeby zdobyć koronę trzeba zaliczyć cztery z pięciu.
Tak więc trzeba było pojawić się przed bytomską Plejadą. Niby uśmiechnięty.
I jak tu pobiec?© djk71
Ale jednak gdzieś nieobecny, zamyślony...
Zamyślony© djk71
Nawet na zdjęciach widać jakbym częściowo był gdzie indziej... Chociaż tu raczej rąk brakuje, a nie głowy :-)
Czegoś mi tu brakuje...© djk71
Może po prostu myślałem jak pobiec. Na jaki czas?
Na jaki czas pobiec?© djk71
A może wg tętna. W sumie tak powinienem skoro miał to być bieg zamiast treningu. Czyli połowa w drugiej strefie, a połowa w trzeciej.
Tak powinno być, chociaż dla sprawdzenia jak mi to wyjdzie za dwa tygodnie na maratonie.
I ruszyliśmy. I oczywiście jak już wiele razy za mocno. I fajnie mi się biegło, ale... w Z4! Od początku. W tym momencie już wiedziałem znając swój organizm, że ciężko będzie mi zejść do trzeciej strefy, nie mówiąc o drugiej. I niestety obawiałem się, że w Z4 to 21km nie przebiegnę chyba...
Trudno, jak się nie myśli od początku to trzeba będzie ponieść konsekwencje. Postanowiłem pobiec już tak ile dam radę, a najwyżej do końca... dojdę... lub doczołgam się.
O dziwo pierwsza pętla (były dwie) poszła całkiem sprawnie i po 10,5 km miałem czas 1:03:00. I jeszcze trochę sił.
Jeszcze jedno kółko© djk71
Na drugiej pętli małe zaskoczenie, bo... na bufetach zabrakło... kubeczków. Na pierwszym tylko przemyłem ręce i twarz.
Na kolejnym dopiero skorzystałem z picia ze... złożonych dłoni :-) Na szczęście własnych :-)
Zmęczenie zaczęło dawać znać o sobie i czułem, że biegnę wolniej ale gdzie tylko się dało cisnąłem z całych sił z myślą że najwyżej padnę na mecie.
Zatrzymać zegarek© djk71
I warto było. Choć nie było życiówki to był najlepszy czas w tym roku: netto 2:08:24 o 3:15 min lepszy niż w Piekarach i o 5:33 lepszy niż w Rybniku.
Na mecie© djk71
W sumie mam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem zadowolony z czasu, z drugiej trochę zły, że nie trzymałem się założeń. Ale ogólnie raczej pozytyw.
Fajnie też było zobaczyć trochę znajomych na trasie. Brawa dla super kibiców w Miechowicach! Naprawdę było ich sporo i byli super.
Szkoda tylko, że na końcu nie wygrałem auta i... że tak długo trwało zakończenie...
Kolejny do kolekcji© djk71