Glebka Day
W pracy pada hasło: rower!
Odzew brzmi: Powiedz tylko słowo…
19 na Helence! Może być.
Po 19-tej dostaję sygnał, że koledzy dopiero ruszają z Gliwic. No trudno. Damy radę. Jadę do Rokitnicy. Przejażdżka po okolicznych uliczkach i chwila czasu na regulację przerzutek i hamulców. Nie znam się na tym, ale o dziwo, jak się potem okaże… wszystko działa.
2 km od domu, a pierwszy raz widzę...© djk71
Po niemiecku© djk71
Lekko spóźniony dojeżdża Darek z Arkiem. Sklep i dojeżdża Piotrek. Jesteśmy w komplecie.
Kierunek Miechowice, ale… moimi ścieżkami :-) Wszyscy dali radę, ale temperatura robi swoje i pragnienie głośno woła… Jedziemy do Wójcika.
Stawiamy rower, ściągamy kaski i… już zamknięte… choć otwarte… Życie…
Kierunek DSD. Mijamy osławiony mur i chwilę potem gasimy pragnienie w Dolomitach. Był odpoczynek więc pora zobaczyć Wielki Kanion. Piotrek pokazuje mięczakom jak się jeździ w trudnym terenie…
Po co mi schody© djk71
Chwilę później robi to Darek…
A tak sobie będę leżał...© djk71
A potem… nieopatrznie podpuszczam chłopaków do zjazdu z Red Rocka i… zjeżdżają… A ja? Nie będę gorszy… Próba i… hamulec wystarcza żebym się położył. Boleśnie. Mimo to drugie podejście… i jestem na dole. Tym razem bez przygód, ale kolano krwawi po poprzednim upadku.
I puchnie...© djk71
Póki nie boli zbyt mocno wyznaczam kierunek Repty. Wjazd do parku i jest już zupełnie ciemno. Nic dziwnego dochodzi 22:00. Włączamy lampki (okazuje się, że przy upadku zgubiłem tylną) i jedziemy… Trasą ostatniego wyścigu. Wariactwo. I to nie lekkie :-)
Kończymy w Leśniczówce. Chwila przerwy i czas wracać do domu. Oczywiście terenem.
Pod sam koniec, w Stolarzowicach chcę chłopaków ostrzec o dziurze, ale co tam słowa… Przecież jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów. Efektowna wywrotka i boli łokieć.
Asfaltem docieramy do Helenki. Pora się pożegnać. Chyba się ekipie podobało, choć tereny niby znajome ;)
Mnie też się podobało, tylko stłuczone kolano i łokieć na miesiąc przed Śnieżką to chyba niezbyt dobry pomysł. Łokieć naprawdę boli...