Ognisko bikestatsowiczy Z różnych przyczyn opóźniony wyjazd z domu. Leje, zimno. Nie mam mapy i do tego na pewno nie zdążę dojechać na czas. Rewelacja :( Na dłoniach krótkie rękawiczki, palce kostnieją. Na szczęście w plecaku są też rękawiczki zimowe. W Miechowicach zmiana i już lepiej. Jadę w stronę Bytomia. Nie dość, że pada to jeszcze pryska błoto z asfaltu. Chyba muszę kupić przedni błotnik. Dobrze, że nie wziąłem okularów, bo dopiero bym się denerwował.
Brudny, lekko zmęczony docieram pod Hendrixa w Dąbrowie Górniczej. Wszyscy już są, czekają tylko na mnie. Miło spotkać znajome twarze, fajnie poznać nowe osoby. Szybkie zdjęcie pod Hendrixem i ruszamy zwiedzać Pogorię. Niestety dość szybko nas opuszcza olo81 :-( Zerwany hak przerzutki uniemożliwia mu dalszą jazdę. My tymczasem robimy pierwszą przerwę obok ukrytego w lesie bunkra.
Kolejna przerwa obok… UFO!!!
Po chwili otrzymujemy wiadomość, że dołączy do nas Leon. Szybkie ustalenie współrzędnych i po chwili już jesteśmy razem. Krótkie podziwianie widoków. Krótkie bo większość jest już mocno zziębnięta i głodna. Jedziemy do sklepu kupić zapasy na ognicho. Niestety oferta sklepu nas nie zadowoliła, więc po krótkiej dyskusji decydujemy się zmienić nieco plany. Jedziemy do pobliskiej knajpki, o ile pamiętam do "13-tki". Niestety, choć lokal jest zupełnie pusty to widać, że nieco przeszkadzamy właścicielowi. Mimo to spędzamy tam trochę czasu w doskonałych nastrojach. Choć część z nas do tej pory znała się tylko z bikestats.pl wydaje się, że znamy się od lat. Humory dopisują.
Niestety trzeba wracać, jeszcze tylko krótka wojna na śnieżki przed knajpą - właściciel stojący w drzwiach miał minę jakby zaraz miał zadzwonić po policję - i czas wracać.
Po chwili większość rozjeżdża się, a my (Kosma, Asica, Mlynarz i Granicho i ja) jedziemy w stronę Helenki (wcześniej zatrzymując się na chwilę u Kosmy). Na granicy Czeladzi i Siemianowic niespodzianka. Pokaz sztucznych ogni - nie wiemy czy to na naszą cześć, ale z przyjemnością podziwiamy rozświetlone niebo :-)
Ruszamy dalej i… jest źle. Nie wiem co się stało ale nie mam siły. Po prostu nie potrafię jechać. Postój, batonik i znów jedziemy. Jedzie się koszmarnie. Najchętniej bym został i wrócił własnym tempem, ale nie pozwalają mi na to, wciąż ktoś mnie asekuruje z tyłu :-)
W Miechowicach żegnamy Leona i przez Stolarzowice wracamy do domu. Jestem padnięty. Dawno się tak nie czułem. Poprzednio chyba w trakcie pamiętnej wycieczki z johanbikerem . Tyle, że wtedy to były początki mojej jazdy na rowerze. Co się stało teraz? Nie wiem… Po prostu umarłem.
Nie przeszkodziło to jednak temu, aby z resztą ekipy i z moją małżonką podsumować dzisiejsze "ognisko"… After party z wróżbami, jengą i bogglami trwało… prawie do rana :-)
Mimo tego, że czuję ból w nogach (uda i… niestety kolana) to był fantastyczny dzień. Dzień i noc :-) I dzień następny… :-) Oby więcej takich.
Dziękuję wszystkim za to spotkanie, mam nadzieję, że coraz częściej będziemy jeździć w większych grupach…
Masz szczęście, że jeszcze nie dodałeś wpisu z masakry :D wnioskuję po tym, że jest szansa (mała bo mała ale jest), że spisz i w końcu się wyśpisz :D :D :D Pozdrawiam :)
jahoo81 Nam również było bardzo miło i wesoło ;-) johanbiker- Wiosną Ci nie odpuścimy. Plany fajne, tylko pewnie jak zwykle będzie problem z taką ilością czasu... ale będę się przyglądał Twojej stronce... Mlynarz Myslę, że słowo "wieczór" to lekkie nadużycie... :-) Również dzięujemy za fantastyczny weekend. DARIUSZ79 Czuję, że będziemy się częściej spotykali gdzieś na śląsko-zagłębiowskich trasach... e2rd Prawda, sama prawda... granicho-bez-4 O dziwo, pomimo ruchu da się nią spokojnie rowerem jechać.
Takie wyjazdy pamięta się i wspomina bardzo długo! Mój pierwszy wyjad wyglądał jeszcze gorzej,bo oprócz utraty sił,nie widziałem kolegów jadących 100m przedemną.
Dzień jaki Młynarze lubią najbardziej. :) Bo w takich dniach szczerze nie dbam o to czy pada deszcze, czy jest zimno i czy uda mi się rozpalić ognisko. :D
Fajnie było spotkać się z Tobą Darku znów i poznać również nowych, ciekawych ludzi. :)
A po naszej wesołej przejażdżce i wizycie w barze przyszedł czas na pokonanie jednej z moich ulubionych tras, czyli 94-ką z D.G. na Helenkę. :) Jazda w nocy po śląskich ulicach... ja to uwielbiam, a fajerwerki w Siemianowicach to było chyba dopełnienie wszystkiego co piękne w tym dniu. :D
Później wieczór z Tobą i Twoją rodzinką oraz wspaniałymi dziewczynami. :) No po prostu było cool! Tak jak zawsze być powinno.
p.s. Od niedawna zacząłem interesować się skokami na łyżwach. ;P
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz bardzo dziękuję!
Widzę że było w dechę,miny roześmiane -to najważniejsze.Wiosna nadrobie tą nieobecność,co do zmęczenia czasem tak bywa.W zaufaniu zdradzę że w przyszlym roku jade powłuczyć się po Mazurach i wybrzeżem Bałtyku.Nocleg częsciowo w namiotach,czyli nad jeziorem ,na palaży.Zapowiada się exstra. Może uda sie zmontować ekipę z Bikestatsa Pozdro!
Co wyjazd to impreza, to jest życie ;-) Udanego afterparty życzę i pozdrowienia dla wszystkich. Niestety nie dałem rady przyjechać - parę rzeczy do załatwienia było...
To wypijcie moje zdrowie na tej Helence. Jeszcze nigdy nie jechałem w takich ciemnościach i na dodatek w terenie nieznanym. Mogłem z Wami na tę Helenkę, a nóż bym się załapał na party:)