Mistrzostwa Świata w Półmaratonie czyli 53x400m po raz pierwszy
Sobota, 17 października 2020
· Komentarze(1)
Kategoria Bieganie, Samotnie, śląskie, Z kamerą wśród..., Zawody
Rok temu zapisaliśmy się na jedną z największych imprez biegowych jaka miała się odbyć w Polsce. Mistrzostwa Świata w Półmaratonie w Gdyni. Wraz z najlepszymi biegaczami świata miało wystartować ok. 30 tys. biegaczy. Wśród nich i my - Etisoft Running Team!
Chciałem powalczyć o życiówkę - idealne miejsce i czas :-) Chciałem. Niestety stało się co się stało. Wiosenny termin został przeniesiony na październik. Ostatecznie i ten został tylko dla elity. Reszta z nas otrzymała pakiety do domów i propozycję startu indywidualnego. Nie wszystkim się to spodobało, ale ja stwierdziłem, że i tak mam codziennie dość podziałów i walk między ludźmi i zaakceptowałem to co mi zaproponowano.
Postanowiłem sobie tylko utrudnić. Trochę pomogły mi też obostrzenia jakie obowiązują, nie bardzo miałem ochotę weryfikować, czy uprawiając sport w mieście dostanę mandat, czy nie.
Wybrałem stadion i bieganie po bieżni. Nigdy wcześniej nie miałem okazji biegać na bieżni, nie licząc finiszów na Stadionie Śląskim, czy beep testu z ReShape Runners.
Bieżnia, czyli... 53 okrążenia po 400 m. Czy dam radę psychicznie? Sam? Zobaczymy.
Na stadionie Walki pojawiłem się przed siódmą rano. Pusto i ciemno. Ruszam. Jest pięknie. Fajnie się biegnie. Zbyt fajnie. Zbyt szybko. Po pierwszych kilometrach zwalniam. Potem już biegnę w miarę stałym tempem. Nie jest źle. Dobra muzyka pomaga. Najgorzej było na początku gdy próbowałem odliczać ile mi zostało jeszcze. To nie był zbyt dobry pomysł.
Kiedy przestałem odliczać było zdecydowanie lepiej :-)
Życiówki nie było, ale nawet nie celowałem w to znając swoją obecną formę. Ale jestem zadowolony, że psychicznie dałem radę.
Takie moje mała Mistrzostwa Świata. I byłem najlepszy :-)
Chciałem powalczyć o życiówkę - idealne miejsce i czas :-) Chciałem. Niestety stało się co się stało. Wiosenny termin został przeniesiony na październik. Ostatecznie i ten został tylko dla elity. Reszta z nas otrzymała pakiety do domów i propozycję startu indywidualnego. Nie wszystkim się to spodobało, ale ja stwierdziłem, że i tak mam codziennie dość podziałów i walk między ludźmi i zaakceptowałem to co mi zaproponowano.
Postanowiłem sobie tylko utrudnić. Trochę pomogły mi też obostrzenia jakie obowiązują, nie bardzo miałem ochotę weryfikować, czy uprawiając sport w mieście dostanę mandat, czy nie.
Wybrałem stadion i bieganie po bieżni. Nigdy wcześniej nie miałem okazji biegać na bieżni, nie licząc finiszów na Stadionie Śląskim, czy beep testu z ReShape Runners.
Bieżnia, czyli... 53 okrążenia po 400 m. Czy dam radę psychicznie? Sam? Zobaczymy.
Na stadionie Walki pojawiłem się przed siódmą rano. Pusto i ciemno. Ruszam. Jest pięknie. Fajnie się biegnie. Zbyt fajnie. Zbyt szybko. Po pierwszych kilometrach zwalniam. Potem już biegnę w miarę stałym tempem. Nie jest źle. Dobra muzyka pomaga. Najgorzej było na początku gdy próbowałem odliczać ile mi zostało jeszcze. To nie był zbyt dobry pomysł.
Kiedy przestałem odliczać było zdecydowanie lepiej :-)
Medal z Mistrzostw Świata© djk71
Medal w środku© djk71
Życiówki nie było, ale nawet nie celowałem w to znając swoją obecną formę. Ale jestem zadowolony, że psychicznie dałem radę.
Półmaraton na bieżni© djk71
Takie moje mała Mistrzostwa Świata. I byłem najlepszy :-)