Rowerkiem po Śląsku
Sobota, 7 marca 2020
· Komentarze(5)
Wczorajsze popołudnie i wieczór to mnóstwo emocji najpierw na meczu w Ustroniu, a potem w Zabrzu. Wszystko w towarzystwie Piotrka. Wczoraj sport biernie, dziś czas na aktywność. W końcu jest okazja pokręcić na rowerze.
Późna pobudka, spokojne śniadanie i ruszamy dopiero ok. 11:30. Cel: Żabie Doły. Ruszamy przez las i już po podjeździe na Krajszynę czuję, że ubrałem się zbyt ciepło. Jedziemy dalej. Chwila przerwy przed wyremontowanym pałacem Tiele-Wincklerów. Jestem w szoku, wygląda pięknie. Oczywiście mowa o tej części, która pozostała. Choć jeszcze nie dawno wyglądało to inaczej, a były nawet plany wyburzenia ruin.
Kilka zdjęć, krótka rozmowa z mężczyzną, który czekając na wnuka opowiada nam trochę ciekawostek o tym miejscu.
Ruszamy dalej. W okolicach stadionu Polonii mijamy kibiców przygotowujących się chyba na wyjazd do Oławy. Dalej rundka przez Park Kachla.
Pół roku temu biegaliśmy tu z Piotrkiem na zawodach. Dziś oglądamy to miejsce już na spokojnie ;-)
Przebijamy się przez centrum Bytomia, chłonąc jego atmosferę :-)
Chcę trafić w jedno miejsce i trafiam. :-)
Będzie temat do słuchania po powrocie :)
Ciąg dalszy zwiedzania Bytomia. Tematyka sportowa od wczoraj wciąż wokół nas.
Kolejne malunki bardziej kolorowe.
Docieramy do Żabich Dołów. Lubię to miejsce.
Przyglądamy się łabędziom. Nie wiemy jeszcze, że to nie ostatnie spotkanie dziś z nimi.
Zaskakuje mnie odświeżone miejscami graffiti.
Kręcimy się chwilę po okolicy i ruszamy przez Łagiewniki w stronę Kolonii Zgorzelec.
Okolica ma potencjał. Ciekawe jak będzie to ostatecznie wyglądało, bo wierzę, że są tu jeszcze jakieś plany.
Przy wyjeździe dostrzegamy na drugim końcu stawu łabędzia. Na nasz widok zrywa się do lotu i jak poduszkowiec mknie w naszą stronę tuż nad wodą. Wygląda to wspaniale. Żałuję, że nie zdążyłem wyciągnąć aparatu.
Okazuje się, że drugi brzeg to nie był koniec podróży obserwowanego przez nas ptaka. Ten wyjątkowo szybko wydostaje się na brzeg i... zaczyna nas atakować... Jesteśmy w szoku. Oddalamy się w pośpiechu, kiedy łabędź wyciąga i prostuje szyję, mam wrażenie, że głowę ma na wysokości naszych głów. Nie spodziewaliśmy się tego. Na szczęście zdążyliśmy odjechać... Okolica dziwna, ale napadu ze strony łabędzia się nie spodziewaliśmy...
Pora wracać, po drodze jeszcze Elektrociepłownia Szombierki. To miejsce też ma swój klimat.
Zaczynamy czuć zmęczenie. Wiejący wiatr nie tylko nie pomaga w jeździe, ale dodatkowo sprawia, że czujemy coraz większy chłód. Faktycznie pora do domu.
Mimo zmęczenia obaj jesteśmy bardzo zadowoleni.
Późna pobudka, spokojne śniadanie i ruszamy dopiero ok. 11:30. Cel: Żabie Doły. Ruszamy przez las i już po podjeździe na Krajszynę czuję, że ubrałem się zbyt ciepło. Jedziemy dalej. Chwila przerwy przed wyremontowanym pałacem Tiele-Wincklerów. Jestem w szoku, wygląda pięknie. Oczywiście mowa o tej części, która pozostała. Choć jeszcze nie dawno wyglądało to inaczej, a były nawet plany wyburzenia ruin.
Kilka zdjęć, krótka rozmowa z mężczyzną, który czekając na wnuka opowiada nam trochę ciekawostek o tym miejscu.
Odnowiony pałac w Miechowicach© djk71
Miechowicki platan© djk71
Ruszamy dalej. W okolicach stadionu Polonii mijamy kibiców przygotowujących się chyba na wyjazd do Oławy. Dalej rundka przez Park Kachla.
I w mieście może być ślicznie© djk71
Pół roku temu biegaliśmy tu z Piotrkiem na zawodach. Dziś oglądamy to miejsce już na spokojnie ;-)
Mostki i mosteczki w parku© djk71
Tego mi było potrzeba - uśmiech mówi sam za siebie© djk71
Przebijamy się przez centrum Bytomia, chłonąc jego atmosferę :-)
Chcę trafić w jedno miejsce i trafiam. :-)
Chłopak w gitarą byłby dla mnie parą© djk71
Będzie temat do słuchania po powrocie :)
Ciąg dalszy zwiedzania Bytomia. Tematyka sportowa od wczoraj wciąż wokół nas.
Legendy Polonii© djk71
Kolejne malunki bardziej kolorowe.
Jest groźnie© djk71
Docieramy do Żabich Dołów. Lubię to miejsce.
Pięknie tu© djk71
Przyglądamy się łabędziom. Nie wiemy jeszcze, że to nie ostatnie spotkanie dziś z nimi.
Te są łagodne© djk71
Zaskakuje mnie odświeżone miejscami graffiti.
Na grzyby?© djk71
Zostaw Go!!!© djk71
Kręcimy się chwilę po okolicy i ruszamy przez Łagiewniki w stronę Kolonii Zgorzelec.
Tak sobie jeździmy© djk71
Okolica ma potencjał. Ciekawe jak będzie to ostatecznie wyglądało, bo wierzę, że są tu jeszcze jakieś plany.
Nowe tereny wypoczynkowe© djk71
Przy wyjeździe dostrzegamy na drugim końcu stawu łabędzia. Na nasz widok zrywa się do lotu i jak poduszkowiec mknie w naszą stronę tuż nad wodą. Wygląda to wspaniale. Żałuję, że nie zdążyłem wyciągnąć aparatu.
Okazuje się, że drugi brzeg to nie był koniec podróży obserwowanego przez nas ptaka. Ten wyjątkowo szybko wydostaje się na brzeg i... zaczyna nas atakować... Jesteśmy w szoku. Oddalamy się w pośpiechu, kiedy łabędź wyciąga i prostuje szyję, mam wrażenie, że głowę ma na wysokości naszych głów. Nie spodziewaliśmy się tego. Na szczęście zdążyliśmy odjechać... Okolica dziwna, ale napadu ze strony łabędzia się nie spodziewaliśmy...
Pora wracać, po drodze jeszcze Elektrociepłownia Szombierki. To miejsce też ma swój klimat.
Elektrociepłownia Szombierki© djk71
Zaczynamy czuć zmęczenie. Wiejący wiatr nie tylko nie pomaga w jeździe, ale dodatkowo sprawia, że czujemy coraz większy chłód. Faktycznie pora do domu.
Więcej zdjęć nie będzie© djk71
Mimo zmęczenia obaj jesteśmy bardzo zadowoleni.
Piotrek jest zadowolony© djk71