Wings for Life World Run 2019
Przyjechaliśmy dzień wcześniej wiedząc z jak trudnym zadaniem przyjdzie nam się zmierzyć. Każdy gdzieś tam liczy na to, że pobiegnie dalej niż rok temu. Bo specyfika tych zawodów polega na tym, że nie biegniemy do mety, tylko... meta goni nas. A dokładniej Adam Małysz w samochodzie pościgowym, który rusza pół godziny po nas i z narastającym tempem nas goni.
Odbieramy pakiety startowe i jest okazja spotkać się z Jerzym Skarżyńskim - to wg jednego z jego planów zacząłem moją przygodę z bieganiem.
Z Jerzym Skarżyńskim© djk71
Jeszcze rzut oka na mapę i wstępny plan gdzie chcemy dobiec :-)
Za nami mapa biegu© djk71
I ruszamy na kwaterę. Pogoda paskudna. Cały czas leje. W planach było wyjście na miasto, ale chęci starcza jedynie do najbliższego marketu. Będzie obiadokolacja z gotowców.
Obiadokolacja© djk71
Wieczorem odwiedza nas kolega z Poznania, który jednak w tym roku również nie pobiegnie. Szkoda. Przwyozi za to drobną poprawę pogody ;-)
Przestało padać© djk71
Mimo to już nie wychodzimy. Kładziemy się spać.
Rano dzień zapowiada się ładny, ale otwierając okno czuć chłód. Znów nie wiadomo jak się ubrać.
Zapowiada się ładny dzień© djk71
Chłopaki decydują się biec "na krótko", ja zakładam jednak pod koszulkę coś z długim rękawem.
Jako, że musimy opuścić kwaterę już o 10 (bieg zaczyna się o 13) to mamy sporo czasu. Przyjeżdżamy do centrum, idziemy oddać rzeczy do depozytu i sprawdzamy w jakich nastrojach są inni uczestnicy. Szkoda, ze nie ma wystawców z odzieżą, butami i innymi gadżetami, byłoby co robić.
Torba w depozycie© djk71
Po jakimś czasie dociera do nas drugi Adam, można zrobić zdjęcie przed startem.
Jest i Adam© djk71
My w teamowych koszulkach, On w imprezowej, co oznacza, że już go na trasie nie rozpoznamy ;-)
Ustawiamy się w strefach startowych, Marcin w dwójce, ja z Adamami w trójce. Mimo, że jesteśmy tam sporo przed sygnałem startowym to czas upływa szybko. Wspólne okrzyki, fale i próba rozgrzewki (w ośmiotysięcznym tłumie) sprawiają, że czas mija bardzo szybko. Całość na bieżąco relacjonuje TVN24.
Po chwili jest sygnał startu i ruszamy. Marcin wybiegł wcześniej, Adam jak podejrzewaliśmy szybko zlał się z tłumem jednakowych koszulek więc biegniemy z Adasiem sami.
Po jakiś 2-3 km Adaś mówi, że przyśpieszy. Nie ma problemu, już przed startem mówiłem, że ja biegnę swoim tempem. Zaczynam znów czuć piszczele :-( Źle, ale na szczęście po kolejnym kilometrze ból ustępuje. Od tej pory biegnie mi się już dobrze. Oczywiście swoim tempem, puls niestety zdążył dojść do 180, ale staram się, żeby na tym poprzestał.
Pierwszy bufet około 6 km, łapię butelkę z wodą i biegnę dalej. Mijają mnie wózki, czasem ja mijam je. Jestem pełen podziwu dla tych zawodników. Zresztą jestem pełen podziwu dla wszystkich, którzy walczą tu o każdy kolejny kilometr, a nawet metr. Super klimat.
Na dziesiątce kolejny bufet, jeszcze jedna butelka wody. Po chwili mijam jedenasty kilometr gdzie w zeszłym roku skończyłem. Czyli będzie lepiej, ale patrząc po czasie na dam rady jednak dobiec do 15-go, ani nawet 14-go kilometra, o czy myślałem przed startem.
Adam Małysz dogania mnie, krótko po tym gdy mijam 13-ty kilometr. Czyli prawie dwa kilometry dalej niż w zeszłym roku. Postęp jest choć nie tak wielki jakbym chciał.
I już po, Adam mnie wyprzedził© djk71
Można przejść do marszu i szukać autobusu, który zawiezie nas w stronę Poznania. Długo nie muszę szukać.
Autobus czeka© djk71
Podobnie jak w roku ubiegłym mam szczęście. Ogólnie chyba jest to lepiej zorganizowane, bo autobus nie wjeżdża do centrum, tylko wysadza nas na pętli tramwajowej, a stamtąd dedykowane tramwaje zawożą nas pod teren targów skąd startowaliśmy i gdzie odbieramy medale. Oczywiście konferansjerzy nie pozwalają nam dojść po medale... zmuszają nas jeszcze do biegu - oczywiście z uśmiechami na twarzach ;-)
Piękny medal© djk71
Odbieram depozyt i idę się wykąpać. Łazienka koedukacyjna, ciekawie :-) Po chwili zdzwaniam się z Adasiem - przebiegł 18 km. Stoimy w kolejce do zdjęcia przy ściance - szkoda, że jest tylko jedna ścianka i do tego niezbyt doświetlona. Przepuszczamy trochę ludzi zanim dotrze drugi Adam (chyba ponad 19km) i Marcin (21,5 km). Brawo chłopaki. Mam do czego dążyć :-)
Po biegu - zwycięzcy :-)© djk71
Ostatnie zdjęcia i czas wracać do domu.
Piękny cel, piękny bieg© djk71
Czuję zmęczenie w nogach, a tu jeszcze przyjdzie kilka godzin deptać w aucie po pedałach. Ale damy radę. Jak nie my to kto? :-)
W przyszłym roku znów tu będziemy. Na pewno ;-)