Skrzyczne po długiej przerwie

Czwartek, 22 sierpnia 2019 · Komentarze(3)
Od dawna był plan wybrać się z Markiem w góry. Niestety plany planami, a życie życiem. Trudno znaleźć czas w tym samym terminie. Ostatnio już było blisko ale ja musiałem odpuścić. Dziś w końcu się udało. Ruszamy z pracy o 15-tej, późno, szczególnie, że dni coraz krótsze, ale mamy lampki więc może jakoś się uda. Cel: Szczyrk i Skrzyczne.

Dojeżdżamy, parkujemy i ok. 16:45 ruszamy.

Najpierw rozgrzewka © djk71

Po drodze jeszcze szybkie zakupy, trzeba uzupełnić płyny. Pierwsze 13-14 km to asfalt prawie po płaskim. Prawie, bo zdarzają się niewielkie podjazdy, które już powinny nam dać do myślenia, czy na pewno chcemy to zrobić :-)

Drogi coraz węższe © djk71

Wjeżdżamy w Dolinę Zimnika i ruszamy drogą, którą nigdy wcześniej nie jechałem. Początek to asfalt i... podjazd. Nie powiem, że jest łatwo.

Jeszcze na asflacie © djk71

Na szczęście lubimy robić zdjęcia. A to wymaga żeby się zatrzymać. :)

Droga zmienia się w szutrową. Mijamy gości, którzy chyba zgubili rowery...

A ten co? Zgubił rower? © djk71

Trzeba będzie pilnować naszych... ;)

Czasem też trzeba się napić. I znów zatrzymać :-) Korzystamy z tego regularnie. I wcale nie chodzi o zmęczenie :-)

Czas się napić © djk71

Jedziemy coraz wyżej i robi się coraz chłodniej. Jesteśmy spoceni, co oczywiście potęguje uczucie chłodu.

Sprawdzam czas, czy wysokość? © djk71

I robimy kolejne zdjęcie © djk71

Słońce coraz niżej, ale jeszcze świeci © djk71

W oddali Jezioro Żywieckie © djk71

Tuż przed szczytem, który jest coraz mniej widoczny, Marek zakłada bluzę, a ja rękawki.

Zadowolony, bo przebrany? © djk71

Jesteśmy coraz wyżej © djk71

Wciąż w górę © djk71

Niestety z tej strony nie ma dobrego dojazdu więc końcówkę musimy wepchać rowery pod górę.

Muszę coś zjeść © djk71
Na szczęście to tylko kawałek.

Teraz pchanie nas czeka © djk71

U góry pustka. Nic dziwnego, jest już dość późno, poza tym to nie weekend.

No i dotarliśmy na szczyt © djk71

Krótka przerwa w schronisku. Szybkie bezalkoholowe i kanapka.

Czas na odpoczynek w schronisku © djk71

Zakładamy kurtki. Jest już chłodno.

Czas wracać. Jak zawsze chwila wątpliwości, którą ścieżką. W końcu trafiamy na właściwą. Mimo nierówności zjeżdża się fajnie. Do czasu kiedy niespodziewania kończy nam się droga. :-(

I tak to się skończyła droga © djk71

Trzeba wracać.

Tu nic nie widać © djk71

Cofamy się do szerokiej drogi i skręcamy w lewo, w dół. Co prawda nijak się to ma to zaplanowanej trasy, ale zakładamy, że skoro droga wiedzie w dół to gdzieś do szosy nas doprowadzi.
Patrząc następnego dnia na mapy i zdjęcia satelitarne wydaje się, że gdybyśmy skręcili w drugą stronę to po chwili wrócilibyśmy na planowaną trasę. Gdybyśmy...

Zjeżdżamy.

Kilkadziesiąt metrów niżej znów coś widać © djk71

Słońca już nie ma, ale jeszcze coś widać © djk71

Włączam lampkę, choć to chyba nie jest najlepsza opcja, bo włącza mi się automatycznie hamulec. Głównie ten w głowie. Są odcinki, gdzie boję się zjechać. Dojeżdżamy do stacji kolejki. Szeroka droga się kończy, a my zastanawiamy się, którędy teraz. Decydujemy się na niebieski szlak pieszy. Początkowo prowadzi tuż pod wyciągiem, co oznacza, że jest stromo. Jak dla mnie bardzo. Do tego zamiast nierówności mamy kamienie. To już mnie przerasta. Niestety tak będzie już do samego dołu. Miejscami jeszcze pojawi się woda.

Ciemno, kamienie (choć nie te największe), chcę do domu... © djk71

Większość tego odcinka jestem w stanie szybciej pokonać prowadząc rower niż jadąc. Marek cierpliwie co jakiś czas na mnie czeka, choć są odcinki gdzie on również schodzi z roweru. Jest już od dawna zupełnie ciemno. Na szczęście lampki działają.

W końcu udaje się dotrzeć do asfaltu. Marek chyba z radości całuje ziemię... Na szczęście nic poważnego się nie stało. Drobne straty w sprzęcie, ale ogólnie jest ok. Teraz już tylko zjazd do auta. Jest 21:00.

Dystans niby niewielki, ale cztery godziny minęły. Szkoda, że dopiero pod koniec sierpnia nam się udało pokręcić. Kondycji i techniki brak, ale chyba obaj jesteśmy zadowoleni. Ciekawe, czy uda się to jeszcze powtórzyć...



Komentarze (3)

Maksymalne tętno imponujące ????????????to chyba w momencie strachu.
Fajna relacja.
Pozdrawiam Mirelka

Gość 22:07 piątek, 23 sierpnia 2019

Dzięki.
Mapa powinna być widoczna. Jak chcesz gpx to daj znać. Choć drogi powrotnej nie polecam :-)

djk71 18:00 piątek, 23 sierpnia 2019

W górach czas inaczej płynie. Zwłaszcza w ciemnościach. Fajna relacja. Dlatego warto robić dużo foto. Wrzucisz ślad?

limit 12:47 piątek, 23 sierpnia 2019
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa naspo

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]