Bieg po Moczkę i Makówki
Sobota, 21 grudnia 2019
· Komentarze(4)
Kategoria Bieganie, śląskie, W towarzystwie, Z kamerą wśród..., Zawody
Po debiucie rok temu, byłem pewien, ze jeśli tylko uda mi się zapisać to w tym roku również wystartuję. Udało się, udało się też namówić Tereskę.
Ten bieg jest inny niż wszystkie. Wtedy gdy wszyscy biegają w przedświątecznej gorączce, tutaj ludzie świętują biegając :-) Biegając jedni kończą sezon, inni już zaczynają nowy... Ale wszyscy uśmiechają się do siebie, jeszcze bardziej i częściej niż zwykle. Zresztą trudno się nie uśmiechać patrząc na siebie. :)
Rok temu byłem zaskoczony, że trzeba (a właściwie wypada, bo obowiązku nie ma) się przebrać, dzięki pomocy żony w ostatniej chwili udało się zostać choinką, nawet świecącą ;-) W tym roku było kilka pomysłów, a w końcu wybór padł na... pidżamę syna :-)
Wybór wydawał się dobry... tylko... pogoda się nie spisała. Było ciepło. Nawet bardzo :-)
Robimy zdjęcia
Mnóstwo zdjęć
Trudno wybrać, które zamieścić, tyle ich jest.
Nie tylko ja robię zdjęcia...
Uwagę przykuwają nie tylko stroje.
Pojawia się Tereska więc musi być i ścianka.
Niektórym się chyba święta pomyliły.
Sprawdźmy co tam w koszyczku...
O mały włos nie popsułem jednego przebrania. Wchodząc na salę zauważyłem jakiś stół i chciałem sobie na nim przycupnąć... Powstrzymałem się w ostatniej chwili...
Ale od tyłu naprawdę nie wiedziałem co (kto) to ;-)
Pojawiły się i znane postacie:
Przed startem jeszcze czas na kawę. Naprawdę można było dostać kawę, a dzieciaki bombony...
W końcu pora wyjść na zewnątrz.., a tam równie ciekawie...
I jakie towarzystwo...
Rozgrzewka i idziemy na start.
Po chwili odliczanie i ruszamy. Przed nami cztery pętle. Dwie dłuższe i dwie nieco krótsze. W sumie 10 km, przy czym to od startującego zależy ile pobiegnie.
Moja żona z mężem Tereski robią zdjęcia :-)
Maszyna na kawę puszcza "Wodzionkę" :-)
Brawa dla zawodników za pomysły, za poczucie humoru, ale również, a może przede wszystkim na organizatorów za danie nam szansy na wzięcie udziału w takiej imprezie.
Biegniemy. Jest ciepło, nawet bardzo. Tereska postanawia zmienić garderobę. Sam nie wiem, czy to z powodu ciepła, czy tylko taka kobieca wymówka żeby pokazać się też w innym stroju ;-)
Nie do końca wiem, czy niektórzy naprawdę się przebrali, czy po prostu próbują wmieszać się w tłum. Szczególnie, że na widok policjantów reagują dość nerwowo. W sumie to też nie wiem, czy to byli prawdziwi policjanci, czy może przebierańcy.
Inni uciekają chyba przed paparazzi...
Jest ciepło. nawet bardzo. Strój nie pomaga. Nie pomaga też, że cały czas gadamy z Tereską. Choć tak rzadko mamy na to okazję, że szkoda tracić okazję. Niestety puls od drugiego kilometra ponad 180. Na szczęście można liczyć na pomoc.
Kiedy wyprzedzamy samochód wiem, że biegnę za szybko w takich warunkach.
Mówię Teresce, że chyba skończę na trzecim okrążeniu. Nie do końca pamiętam co powiedziała, ale pobiegłem i czwarte :-)
W sumie to wstyd by było rezygnować jak niektórzy biegli w pampersie i boso...
W końcu jest meta. Ponoć biegnę mocno czerwony.
A na mecie słodki medal :-)
Do tego jajka...
I miłość... wylosowana... (bo ta prawdziwa była przecież za mną, zdjęcia robiła)....
Nie zabrakło oczywiście degustacji tytułowej moczki i makówek. Były świetne :-)
Nie wspomniałem, że w pakiecie startowym był... nietypowo... ręcznik okolicznościowy ;-)
Podsumowując: super impreza, super klimat, super towarzystwo... A i jeszcze na trasie... super kibice.. Wielkie brawa dla nich.
Super impreza!!!!
Ten bieg jest inny niż wszystkie. Wtedy gdy wszyscy biegają w przedświątecznej gorączce, tutaj ludzie świętują biegając :-) Biegając jedni kończą sezon, inni już zaczynają nowy... Ale wszyscy uśmiechają się do siebie, jeszcze bardziej i częściej niż zwykle. Zresztą trudno się nie uśmiechać patrząc na siebie. :)
Rok temu byłem zaskoczony, że trzeba (a właściwie wypada, bo obowiązku nie ma) się przebrać, dzięki pomocy żony w ostatniej chwili udało się zostać choinką, nawet świecącą ;-) W tym roku było kilka pomysłów, a w końcu wybór padł na... pidżamę syna :-)
Gotowy do biegu© djk71
Wybór wydawał się dobry... tylko... pogoda się nie spisała. Było ciepło. Nawet bardzo :-)
Robimy zdjęcia
Zapowiada się ciekawie© djk71
Mnóstwo zdjęć
Ale słodko© djk71
Trudno wybrać, które zamieścić, tyle ich jest.
Ale strasznie© djk71
Nie tylko ja robię zdjęcia...
Fotograf też musi mieć zdjęcie© djk71
Uwagę przykuwają nie tylko stroje.
Co to za jaja?© djk71
Pojawia się Tereska więc musi być i ścianka.
Tak się bawi ETISOFT© djk71
I kto tu jest biegaczem?© djk71
Niektórym się chyba święta pomyliły.
Wielkanoc czy Boże Narodzenie© djk71
Sprawdźmy co tam w koszyczku...
A co tam mamy w koszyczku?© djk71
O mały włos nie popsułem jednego przebrania. Wchodząc na salę zauważyłem jakiś stół i chciałem sobie na nim przycupnąć... Powstrzymałem się w ostatniej chwili...
Na latającym dywanie© djk71
Ale od tyłu naprawdę nie wiedziałem co (kto) to ;-)
Pojawiły się i znane postacie:
Jest wszędzie© djk71
Przed startem jeszcze czas na kawę. Naprawdę można było dostać kawę, a dzieciaki bombony...
Automat działał i biegał!!!© djk71
W końcu pora wyjść na zewnątrz.., a tam równie ciekawie...
Kosmiczne wózki© djk71
I jakie towarzystwo...
Galeria VIP-ów© djk71
Rozgrzewka i idziemy na start.
Pamiętamy o smogu© djk71
Mobilna galeria© djk71
Piękniejsza twarz Kościoła© djk71
Po chwili odliczanie i ruszamy. Przed nami cztery pętle. Dwie dłuższe i dwie nieco krótsze. W sumie 10 km, przy czym to od startującego zależy ile pobiegnie.
Czas start© djk71
Moja żona z mężem Tereski robią zdjęcia :-)
No to ruszamy© djk71
Maszyna na kawę puszcza "Wodzionkę" :-)
Gra, polewa kawę i biega© djk71
Jest i ciastek© djk71
Brawa dla zawodników za pomysły, za poczucie humoru, ale również, a może przede wszystkim na organizatorów za danie nam szansy na wzięcie udziału w takiej imprezie.
Ksiądz już biegnie po kolędzie© djk71
Biegniemy. Jest ciepło, nawet bardzo. Tereska postanawia zmienić garderobę. Sam nie wiem, czy to z powodu ciepła, czy tylko taka kobieca wymówka żeby pokazać się też w innym stroju ;-)
Tereska się przebiera© djk71
Nie do końca wiem, czy niektórzy naprawdę się przebrali, czy po prostu próbują wmieszać się w tłum. Szczególnie, że na widok policjantów reagują dość nerwowo. W sumie to też nie wiem, czy to byli prawdziwi policjanci, czy może przebierańcy.
Łapać ich...© djk71
Inni uciekają chyba przed paparazzi...
Biegamy z nie byle kim© djk71
Jest ciepło. nawet bardzo. Strój nie pomaga. Nie pomaga też, że cały czas gadamy z Tereską. Choć tak rzadko mamy na to okazję, że szkoda tracić okazję. Niestety puls od drugiego kilometra ponad 180. Na szczęście można liczyć na pomoc.
Pierwsza pomoc© djk71
Kiedy wyprzedzamy samochód wiem, że biegnę za szybko w takich warunkach.
Biegnie samochód© djk71
Mówię Teresce, że chyba skończę na trzecim okrążeniu. Nie do końca pamiętam co powiedziała, ale pobiegłem i czwarte :-)
Wciąż razem© djk71
W sumie to wstyd by było rezygnować jak niektórzy biegli w pampersie i boso...
W pampersie, na boso© djk71
W końcu jest meta. Ponoć biegnę mocno czerwony.
Ostatnie okrążenie© djk71
A na mecie słodki medal :-)
Z piernikowymi medalami© djk71
Do tego jajka...
Bieg z jajami© djk71
I miłość... wylosowana... (bo ta prawdziwa była przecież za mną, zdjęcia robiła)....
Dostałem w prezencie miłość© djk71
Nie zabrakło oczywiście degustacji tytułowej moczki i makówek. Były świetne :-)
Nie wspomniałem, że w pakiecie startowym był... nietypowo... ręcznik okolicznościowy ;-)
W zestawie startowym tym razem... ręcznik© djk71
Podsumowując: super impreza, super klimat, super towarzystwo... A i jeszcze na trasie... super kibice.. Wielkie brawa dla nich.
Super impreza!!!!