Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2019

Dystans całkowity:145.87 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:19:55
Średnia prędkość:10.61 km/h
Maksymalna prędkość:37.49 km/h
Suma podjazdów:861 m
Maks. tętno maksymalne:192 (94 %)
Maks. tętno średnie:182 (89 %)
Suma kalorii:12152 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:10.42 km i 0h 59m
Więcej statystyk

Popołudniowy rozruch

Piątek, 20 grudnia 2019 · Komentarze(0)
Dziś był rewanż za ostatnią porażkę w ping ponga :-)
Potem trochę kręcenia na rowerku spinningowym i brzuszek ;)

Potwory

Środa, 18 grudnia 2019 · Komentarze(2)
Jeśli nie liczyć ostatniej wizyty na siłowni gdzie po 11 minutach na bieżni zrezygnowałem i poszedłem do domu to za mną najdłuższa przerwa w jakichkolwiek ćwiczeniach od marca 2018.

Tak to jest kiedy pojawiają się demony...

... potwory...

Potwory wokół mnie © djk71


i smoki...


Pobiegałem chwilę, a potem pograłem i poćwiczyłem z synem.

Powrót demonów

Środa, 11 grudnia 2019 · Komentarze(2)
Pojawiają się znikąd...

Najczęściej przychodzą w grupie. A może dopiero wtedy je zauważam, na te przychodzące solo już się widać uodporniłem. I one to chyba wiedzą. Namawiają się, obserwują, czekają na chwilę mojej nieuwagi, na to kiedy poczuję się pewniej. Na tyle pewnie żeby je zignorować, zapomnieć, wyrzucić ze swoich wspomnień. I wtedy się pojawiają.

Przychodzą w różny sposób...

Czasem kolejno, jeden za drugim, pozwalając mi się łudzić, że dam sobie z nimi radę, z jednym, z drugim, czasem nawet z trzecim... by w końcu dotarło do mnie, że jest ich nieskończenie wiele... i nie mam żadnych szans.
A czasem atakują wszystkie naraz, tak żebym nie miał żadnych złudzeń, że mogę z nimi walczyć... Wtedy rzeczywiście trudno jest nawet podnieść rękawicę...

Kiedy już zaatakują to robią to raz wolno, jakby delektując się swoją przewagą i moimi bezradnymi próbami walki, innym razem mocno, z całej siły, tak żeby rozłożyć mnie na łopatki w pierwszej rundzie.

Demony...


Któż to? © djk71

Tym razem długo się zbierały, kilka miesięcy spokoju, pozornego zwycięstwa, ale jak zwykle to tylko moje złudzenia, albo nadmierna pycha... Wydawało mi się, że sobie z nimi poradziłem. Jak zwykle się myliłem. Są straszne i nie sposób ich uniknąć. Są wszędzie...

Pojawiają się w przeróżny sposób, czasem pod postacią słowa... pisanego, mówionego, czy śpiewanego... Innym razem pod postacią ludzi... tych znanych i tych zupełnie obcych, często przypadkowych, zupełnie nieświadomych tego kogo reprezentują...

Dają o sobie znać pod postacią przedmiotów, wcale nie jakiś wymyślnych, niezwykłych, często po prostu przyjmując postać rzeczy codziennego użytku... tych, które jeszcze wczoraj, jeszcze godzinę, czy minutę temu leżały i nic nie znaczyły, w każdym razie nic złego, złowieszczego...

Są jeszcze takie, których nie ma... i nie wiem czy te nie są najgorsze... Nie kuszą, nie straszą, nie niszczą... Ich po prostu nie ma, i ten ich brak jest dopiero straszny...

Przychodzą i nie wiadomo kiedy odejdą. I czy odejdą... Jak długo pozostaną i czy może trzeba będzie je wyrzucić... za drzwi, za okno... I czy to się uda? Bo przecież tak wiele razy wydawały się być usunięte, a wracały, i uderzały... jeszcze boleśniej... ze zdwojoną siłą...

Kiedyś w nie nie wierzyłem, dziś trudno mi uwierzyć w życie bez nich... Być może są elementem tych wszystkich mądrości w stylu: co Cię nie zabije to Cię wzmocni... Tylko czy ja chcę być aż tak mocny?

Nie chcę... już nie...

Na bieżni też nie byłem... wytrzymałem dziesięć minut...

Bieg Mikołajkowy

Niedziela, 8 grudnia 2019 · Komentarze(2)
Na wczorajszej firmowej wigilii była okazja również podziękować wszystkim naszym firmowym biegaczom, piechurom i rowerzystom. Po raz kolejny udowodnili, że chcieć to móc. Cieszymy się, że nasze koleżanki i koledzy

Dziś Bieg Mikołajkowy w Katowicach.

Mikołajkowy medal © djk71

Kolejna super zorganizowana impreza przez MK Team. Kiedy przyjeżdżam w towarzystwie żony i Agnieszki na start, pierwsze co nam się rzuca w oczy, a raczej nogi to... lód na chodnikach. Nie jest dobrze. Rano się nad tym zastanawiałem, ale doszedłem do wniosku, że jest za ciepło. Pomyliłem się.

Miejscami ślisko © djk71

Kiedy odbieramy pakiety słyszymy ostrzeżenia organizatorów dot. nawierzchni. Robią to co prawda z uśmiechem, starając się nie wprowadzać nerwowej atmosfery, ale widać, że boją się o nas.

Przed biegiem spotykam kolejną Agnieszkę. Zdjęcia muszą być :-)

Sesja na ściance © djk71

Z żona przed startem © djk71

Rozgrzewka. Jak zawsze tutaj spokojnie i wesoło, w tanecznym rytmie, ale... to nie moja bajka...

Niby proste © djk71

Zanim zdążę zajarzyć, którą rękę i nogę przesunąć w którą stronę to na scenie dzieje się już coś innego. Do tego rozprasza mnie muzyka :-)

Niektórzy potrafią © djk71

Po chwili ruszamy.

Mikołaj z nami © djk71

Tradycyjnie biegnę sam próbując się nie podpalić. Na początku rzeczywiście są miejsca gdzie jest ślisko, ale potem już jest ok. na drugiej pętli już wcale tego nie zauważam. Może to sprawka słońca, które pięknie świeci przez cały bieg.

Po drodze wyprzedza mnie kolejna koleżanka z firmy - Patka :-)

Mijam oznaczenie drugiego kilometra i... zaczynam czuć piszczele :-( Od dawna już tego nie czułem. Niedobrze. Niestety z każdym kolejnym krokiem jest coraz gorzej. W okolicach czwartego kilometra spotykam Anetkę. Mówię, że chyba nie dam rady. Kawałek dalej jest punkt nawodnienia. Zatrzymuję się na chwilę i organizm mówi: Skończ to, bo sobie zrobisz krzywdę. Albo chociaż przejdź do marszu. Nie słucham. Zdążę jeszcze jeśli będzie tak źle.

Jest ciężko :-( © djk71


Mijam linię mety... po raz pierwszy. Przede mną jeszcze jedna pętla. Około 7 km przestaję czuć ból. Jest jeszcze jakiś dyskomfort, ale jest zdecydowanie lepiej. Albo minęło, albo przywykłem. Cieszę się, że nie odpuściłem. Końcówkę już biegnę spokojnie.

Jakiś kilometr przed metą doganiam Agnieszkę z firmy. Wyprzedzam ją, ale zwalniam. Pobiegniemy do mety wspólnie. Życiówki i tak się nie spodziewam :-)

Z uśmiechami na ustach przekraczamy linię mety.

Mamy to :-) © djk71

Dzięki za bieg! © djk71

Tam już czeka Agi mąż i Aga, z którą przyjechaliśmy do Katowic. Już z medalami.

A teraz medal © djk71

Po chwili i my odbieramy swoje, oddajemy chipy, bierzemy przydziałowe napoje i ruszamy... do domu.

Pamiętać o chipie © djk71

Super zorganizowany bieg. Mimo bólu jestem zadowolony, że wystartowałem.

Jeszcze jeden sukces w tym roku © djk71

Na starcie NW ma stanąć dziś jeszcze Karolina, ale spieszę się i nie udaje nam się spotkać.

1300 km i Mikołaj

Piątek, 6 grudnia 2019 · Komentarze(0)
Dziś Mikołaj i... bardzo aktywny dzień. Na szczęście udaje się choć na chwilę wpaść na siłownię. Krótkie bieganie na bieżni, ale trochę szybciej niż ostatnio. Przekraczam dystans 1300 km. Tak, tyle przebiegłem w tym roku. Szok :-)

Na siłownię zawitał Mikołaj, ale chyba byłem niegrzeczny bo... nic nie dostałem ;-(

Mikołaj na siłowni © djk71


Blues Brothers 2000

Czwartek, 5 grudnia 2019 · Komentarze(0)
Dziś czwarty dzień z rzędu na bieżni. Nie ma to jak mieć dobrą motywację, albo motywatorkę :-)

Miała być kontynuacja książki, ale repertuar w kinie wygrał. Blues Brothers 2000 - nie mogłem sobie odpuścić. Muzyka w tym filmie zawsze mnie pogodnie nastraja. Dziś tak na mnie działała, że o mały włos nie wyprzedziłem bieżni. Na szczęście skończyło się bez upadku ;-)

Przez chwilę zastanawiałem się jakbym wyglądał na bieżni w czarnym kapeluszu i ciemnych okularach... :-)


Dziś książka zamiast kina

Środa, 4 grudnia 2019 · Komentarze(0)
Dziś w kinie Marsjanin. Już to przerabiałem. Film nie urzekł mnie na tyle żebym chciał go oglądać po raz kolejny. W takim razie wracam na "zwykłe" bieżnie i zakładam słuchawki. Nie chce mi się długo szukać więc losowo wybieram Pacjentkę (Alex Michaelides). Póki co nie zachwyciła mnie, ale też jej nie porzuciłem. Zobaczymy jak się rozkręci.

Pobiegane trochę ponad godzinkę.

Bractwo Beta

Wtorek, 3 grudnia 2019 · Komentarze(0)
Dziś kolejny dzień w kinie. Film do najambitniejszych nie należał: American Pie - Bractwo Beta, ale biegało się przy tym nawet spoko.

Trzeba chyba powoli ustalić jakiś konkretny plan treningów, bo póki co kończy się to na bieganiu żeby biegać. Warto by w to wpleść zgodnie z wstępnymi przymiarkami spinning, pływanie i trochę prawdziwej pracy na siłowni.

Kolejne interwały na bieżni

Poniedziałek, 2 grudnia 2019 · Komentarze(0)
Dziś kolejne interwały na bieżni. Trochę dłuższe odcinki i cały czas na nachyleniu, tylko raz większym, a raz mniejszym.
Wolno, ale w kość dawało. Ale co zrobić jak się wymyśliło rok z górskimi akcentami ;)