1602 m n.p.m. czyli Diallo Uphill Race Śnieżka 2011

Niedziela, 7 sierpnia 2011 · Komentarze(33)
1602 m n.p.m. czyli Diallo Uphill Race Śnieżka 2011

Decyzja


Już dawno Damian namawiał mnie na Śnieżkę. Nie decydowałem się bo jestem za słaby w górach, boję się kamieni, boję się zjazdów… W tym roku też namawiał, namawiał i namówił. Nawet po tym jak się zgodziłem nie byłem pewien czy to była dobra decyzja. Ale skoro powiedziało się: A… to trzeba jechać po medal ;-)

Mam medal ;-) © djk71


Wczoraj, pakowanie, przegląd roweru (niestety przerzutki coś szaleją, ale nie ruszałem ich żeby całkiem nie zepsuć). Dziś rano pobudka po trzeciej i jedziemy do Karpacza. Rejestracja, składanie rowerów, przebieranie się i mamy dużo czasu do startu.

Rozgrzewka

Jedziemy się rozgrzać. Damian przodem, ja za nim. Cały czas pod górkę. Na szczęście jedzie wolno. Przerzutki szaleją :-( Jedziemy do świątyni Wang. Końcówkę trasą saneczkową. Ostro w górę terenowo. W połowie drogi wystraszyłem się kamienia i zatrzymałem się. Po chwili ruszam i jeszcze jeden postój, bo nie wiem w którą stronę pojechał mój brat. Jest. Dojeżdżam i… niespodzianka :-( Zerwał hak. Czyli… koniec? Odkręca przerzutkę i bez łańcucha wraca ze mną do samochodu. Porażka. Na szczęście udaje mu się zamontować inny, zupełnie nie z tej bajki, ale da się jechać.

Nie martw się brat © djk71


Podjazd

Ustawiamy się na starcie, jedziemy powoli na miejsce właściwego startu i… w górę. Trochę szybciej niż na rozgrzewce ale i tak dużo wolniej niż czołówka. Przetasowania. Raz ktoś mnie wyprzedza, innym razem ja kogoś. Częściej chyba to pierwsze.

Fajnie się jedzie w takiej grupie. To chyba mój pierwszy raz, na maratonach na orientację jest inaczej. Koniec asfaltu. I zaczynają się schody, a właściwie kostka, kocie łby, czy jak je tam zwał… I ostro do góry. Niektórzy już prowadzą rowery zamiast jechać. Diabełek podpowiada, żeby zrobić tak samo. Udaje się go jednak przegnać i z trudem ale jednak dojeżdżam do świątyni Wang. Wjeżdżamy w teren, jest gorzej, stromiej… i po chwili schodzę z roweru. Nie daję rady. Za stromo. Z trudem łapię oddech. Mam ochotę wrócić. Nie chcę pieszo wchodzić na szczyt. Idę jeszcze kawałek i kolejna próba jazdy. Udaje się. Jadę. Kolejne zejście przed bufetem koło Strzechy. Muszę podprowadzić.

Po chwili znów jadę. Jest lepiej . Wciąż ciężko ale chyba dopiero teraz uwierzyłem, że mogę dotrzeć na szczyt. Po drodze mało nie rozjeżdżam psa, którego jakaś mądra damulka wypuściła na długiej smyczy :-(

Jeszcze coś widać © djk71


Wieje. Na szczęście tylko przez chwilę w twarz. Na końcowym odcinku wieje w plecy. Niewiarygodne :-) Teraz już wiem, że dojadę. Już słyszę głos z megafonów. Ciężko, ale jadę. Uda się. Przed końcem podmuch wiatru uderza mnie z boku prawie zrzucając mnie z siodełka. Jak się potem okaże nie ja jeden dostałem taki cios. Chcę wsiadać na rower ale widzę, że wszyscy przede mną, który tego próbowali spadają i prowadzą rowery. Nie ma sensu walczyć z naturą. Choć szkoda, że ten ostatni, krótki odcinek "zrobię z buta".



Jest meta. 1:56h Dostaję medal i oczom nie wierzę. Zdjęcia robi mi Jacek. Co on tu robi? Okazuje się, że przybył pieszo z Jarkiem, za wcześnie jeszcze na taką trasę po kontuzji. Sesja zdjęciowa, kanapka, owoce i czekamy na resztę i zjazd.

Dotarłem :-) © djk71


Zjazd

Nie powiem, że się tego nie boję. Kto wie, czy nie bardziej niż podjazdu. Ruszamy. Lekki strach ale nie jest tak źle. Oby tylko hamulce wytrzymały, bo przede mną 14km zjazdu. Spoko. Spoko do kiedy nie zaczyna padać. Ale mimo to jadę. Czuć zapach palonych gum… i nie tylko. Po drodze spotykam Pawła, z którym niedawno jeździliśmy w Lubsku.

Już nie widać gdzie byliśmy.... © djk71


W pewnym momencie widzę jak jeden z kolegów upada, a po nim kilka następnych osób popisuje się sztuczkami. Jest ślisko. Bardzo. Strach znów zagląda w oczy. Na szczęście bez przygód zjeżdżamy do mety. Pakowanie, przebieranie się, szybki posiłek i czas na powrót.


Podsumowanie

Statystycznie:

Rozgrzewka:
Dystans: 10,77km Czas: 00:48h Prędkość maksymalna: 51,61km/h
Podjazd:
Dystans: 14,28km Czas: 01:59h Prędkość maksymalna: 40,65km/h
Zjazd:
Dystans: 14,07km Czas: 01:02h Prędkość maksymalna: 44,23km/h

Wynik (nie miał dziś znaczenia): Open: 293/321, M3: 87/101

Cel był jeden: dotrzeć na szczyt: Udało się :-)
Fajnie, że dałem radę, fajnie, że zjechałem… fajnie… Po prostu fajnie. Dawno nie byłem taki zadowolony. Fajnie, że dałem się namówić żonie i bratu.

BTW: Profil trasy mnie przerażał.


I jeszcze kilka zdjęć od Jacka :-)

Końcówka, gdy wiatr mnie zrzucił z roweru...

Zwiało mnie © jpbike


A może jeszcze spróbować jechać... © jpbike


Nie dam rady już chyba jechać © jpbike



To już końcówka © jpbike


Meta © jpbike


Jaki czas? © jpbike


Szybko... ubrać się... Zimno.. © jpbike


Z bratem © jpbike


Już jest dobrze © jpbike


I żeby nie było, że tylko prowadziłem... :-)
Zdjęcie zrobione przez matisliswidera (dzięki :-) )

A jednak jadę... i to przed innymi :-) © djk71


:-)

Komentarze (33)

Chciałbym Cię zobaczyć w akcji...

djk71 04:05 piątek, 11 maja 2012

Intensywnie myślę. ;)

Następnym etapem będzie atak na średnie rzeczy, typu Zakopane, Przełęcz Karkonoska czy Izery, a potem się zobaczy...

Moje lokalne pagórki są już prawie tak samo nudne jak na 2 kołach. ;]

mors 21:51 czwartek, 10 maja 2012

Jedziesz?

djk71 21:07 czwartek, 10 maja 2012

A gdyby tak na 1 kole...

mors 21:03 czwartek, 10 maja 2012

Zaraz tam kokieteria :-)

djk71 20:36 czwartek, 18 sierpnia 2011

kurcze, super wyczyn!! jak jeszcze raz usłysze, że jesteś słaby albo jakieś tam pierdoły to uznam to za kokietrię..;]

ewcia0706 20:08 środa, 17 sierpnia 2011

kosma100
All in one :-)
matisliswider
:-)
Rafaello
Dzięki. Też się cieszę.
fredziomf
:) Dawali to wziąłem ;-)

djk71 03:59 niedziela, 14 sierpnia 2011

Podziwiam, pojechać trochę od niechcenia, bez specjalnego treningu i wrócić z medalem.

fredziomf 20:53 sobota, 13 sierpnia 2011

Fajnie że dałeś radę,gratulacje:)

Rafaello 05:39 sobota, 13 sierpnia 2011

Dziękuje za pozdrowienia :]

matisliswider 17:02 piątek, 12 sierpnia 2011

Darku Nie mogę dojść... czy to grymas bólu, płacz czy śmiech - na Twojej twarzy na tym zdjęciu?
:-)

kosma100 16:58 czwartek, 11 sierpnia 2011

Zdjęcie dotarło. Dzięki. Przynajmniej jest jakiś ślad, że jechałem, a nie tylko chodziłem ;-)

djk71 13:32 czwartek, 11 sierpnia 2011

Fajnie. Wysłałem Ci wiadomość z adresem :-)

djk71 20:18 środa, 10 sierpnia 2011

Witam serdecznie tak się składa, że udało mi się Cię ustrzelić aparatem na wysokości św Wang więc proszę o adres e-mail na który mogę wysłać foto :)

matisliswider 19:58 środa, 10 sierpnia 2011

To była też opcja bez roweru? przecież to kilkanaście kilo łatwiej ;-)
A tak poważnie to gratulacje :-) Podziwiam biegających, bo wydaje się to trudniejsze niż rower... bardziej monotonne...

djk71 21:11 wtorek, 9 sierpnia 2011

gratuluję pokonania tego podjazdu:)
dzień wcześniej wbiegałem na Śnieżkę biegnąc ze Szrenicy w maratonie Karkonoskim - też mam medal :)

blase 21:01 wtorek, 9 sierpnia 2011

karla76
Czekam z niecierpliwością na wspólną jazdę.
JPbike
Dzięki raz jeszcze za zdjęcia, gratulacje i niespodziankę jaką nam zrobiłeś ;-)
Prędzej, czy później - po 3 latach :-)
Goofy601
Dzięki :-) Do zobaczenia na trasie :-)
biber
Dzięki :-)
Tymoteuszka
Wielkie dzięki ;-) Wielka satysfakcja.
Dynio
Dzięki. Medal? Już wiesz co zrobić :-)

djk71 18:31 poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Gratuluję i pękam z zazdrości. Piękny ten medal, też taki chcę.....:)

Dynio 15:45 poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Podziwiam i gratuluje. Toż to nie lada wyczyn jest :) szacun. Łał.

Tymoteuszka 13:28 poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Gratulacje!!!

biber 13:10 poniedziałek, 8 sierpnia 2011

1600m.n.p.m.? Rewelacja!!! Gratuluje i pozdrawiam :)

Goofy601 12:08 poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Gratulacje (ponowne) Darku za Uphill :)
Pamiętając Twój komentarz w moim uphillowym wpisie z 2008 r. wiedziałem że prędzej, czy później Śnieżkę na rowerze zdobędziesz by na szczycie poczuć ogromną satysfakcję :)

JPbike 09:07 poniedziałek, 8 sierpnia 2011

ogromne gratulacje, gdyby nie to że to droga impreza sama bym się wybrała~!!
Gratuluje szczerze!!!
p.s musimy się w koncu na rower umówić!
Pozdrowionka dla Rodzinki

Anonimowa karla76 09:02 poniedziałek, 8 sierpnia 2011

niradhara
Dzięki :-)
amiga
Jak widziałeś dzisiaj - chodzę bez problemu, żadnych objawów, czyli nie przykładałem się :)
kosma100, amiga
Coś śpiewali o eliminacjach w przyszłym roku :-)

djk71 08:30 poniedziałek, 8 sierpnia 2011

amiga Też się napaliłam... ;-)

kosma100 07:56 poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Dzień po .... byłeś w stanie się ruszyć ?

amiga 07:50 poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Gratukuję podjazdu. Może w przyszłym roku sam się zdecyduję. Ale boję się, że góral ze mnie żadnen ...

amiga 07:50 poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Gratulacje, to prawdziwy wyczyn!

niradhara 07:43 poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Dodałem kilka zdjęć przesłanych mi przez jpbike'a :-) Dzięki Jacek ;-)

keszol
Dzięki :-)
Jurek57
Sam się nie poznaj, ale bardzo cieszę się, że się zdecydowałem.
Czyli w przyszłym roku... jedziesz? :-)
Kajman
Dzięki. Wiesz, że nie medale są najważniejsze tylko satysfakcja. Ja za metą chciałem odbić w drugą stronę i dziewczyna wręczająca medal woła: "Nie chce Pan medalu?" - Odpowiedziałem, teraz to nie jest ważne. Ważne, że się udało. Choć oczywiście fajna pamiątka ;-)
kosma100
No :-)

djk71 06:37 poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Fajnie ;-)

kosma100 02:49 poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Gratulacje, jestem pod wrażeniem:)
Medal piękny, zazdroszczę:)
Mnie nikt medalu nie dał chociaż dzisiaj też ładny podjazd zaliczyłem, pozwolone mi jedynie spożyć piwo:)

Kajman 22:38 niedziela, 7 sierpnia 2011

No,no Darek.Nie poznaję kolegi !
Zazdroszczę i podziwiam , szczerze !
pozdrawiam

Jurek57 21:27 niedziela, 7 sierpnia 2011

Gratulacje:))

keszol 21:25 niedziela, 7 sierpnia 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa umies

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]