Mordownik, czyli prawie nieśmiertelni

Sobota, 14 września 2013 · Komentarze(11)
Uczestnicy
Mordownik, czyli prawie nieśmiertelni

Już sama nazwa imprezy brzmi groźne - Mordownik - II ekstremalny maraton. Niewyspani ruszamy z Amigą bladym świtem do Kroczyc koło Zawiercia. Przed nami 135 km w optymalnym wariancie i 14-godzinny limit czasu. 21 punktów do odnalezienia. I jak znamy życie to piachy i podjazdy :-) Na termometrach 12-13 stopni. Nie do końca wiadomo jak się ubrać, tym bardziej, że pod wieczór ma padać.

Na miejscu krótkie (znów zbyt krótkie) rozmowy ze znajomymi. Odprawa, pamiątkowe zdjęcie i ruszamy.

PK 15 - ambona
Krótko przed punktem Amiga łapie kapcia. Niezły początek. Chwilę później zaliczamy punkt.

Świetny początek © djk71


PK 14 - róg polany
Musimy minąć tory. Nie wszystkie drogi są przejezdne.

Tędy nie przejedziemy © djk71


Po chwili jednak jedziemy już wzdłuż torów. Przegapiamy odbicie w las, ale po chwili docieramy do polany od strony asfaltu.

Czasem łatwiej skakać niż jechać © djk71


PK 5 - grota
Przelot asfaltem do Rzędkowskich Skał. O mały włos nie mijamy skrętu na skałki. Chwila szukania i jest grota. Ciekawy punkt.

W grocie © djk71


W grocie © djk71


PK 10 - sosna płd-zach od przełęczy
Trochę pchania pod górkę po piachach, ale punkt znaleziony bez problemu.

PK 11 - skała
Znów piaski, czasem trzeba zejść z roweru, chwila wątpliwości gdzie skręcić, ale w końcu trafiamy idealnie.

PK 13 - skrzyżowanie
Mówię Darkowi, że ciężko mi się jedzie. U niego podobnie. Czyżby to efekt trzech godzin spania w nocy i dość intensywnego (jak zwykle zresztą) zawodowo ubiegłego tygodnia?
Po drodze piękne widoki.

Zamek w Mirowie © djk71


PK 12 - duży buk
Ładna rowerówka wzdłuż drogi. Pierwsze napisy w obcym języku, tylko kiedy przekroczyliśmy granicę?

Międzynarodowe oznaczenia punktów © djk71


PK 9 - skrzyżowanie
W ścieżkę prowadzącą na punk trafiamy bezbłędnie, tylko gdyby nie Darek to przegapiłbym lampion.

Punkt widoczny, a jednak bym przegapił © djk71


PK 19 - niewyraźna droga
Wyjeżdżając z lasu zaczyna mnie nosić na boki. Oczywiście uchodzi powietrze w przednim kole. Zmiana dętki. Parę minut w plecy. W kapciach 1:1. I oby tak zostało.
Opis punktu budzi lekki niepokój, ale droga jednak widoczna.

PK 20 - skrzyżowanie, gruby buk
Wstępnie planowaliśmy pojechać nieco dookoła asfaltem, ale wybieramy teren i to jest dobra decyzja.

Po drodze ciekawe oznaczenia na drogach... Tylko czemu zakaz parkowania był na dwupasmówce... :-)

Zakaz zatrzymywania, dwupasmówka © djk71


PK 21 (R1) - żółty dom

Przed nami Olsztyn © djk71


Olsztyn i punkt żywieniowy. Sympatyczni gospodarze i poczęstunek. Spotykamy po raz kolejny zawodników, z którymi od kilku punktów mijamy się na trasie. Krótka wizyta w sklepie (mimo bufetu ;-) ) i ruszamy dalej. Wcześnie krótka rozmowa z parą, która jedzie czerwonym szlakiem do Krakowa, lekko z przyczepką na piaskach nie będą mieli. Pamiętamy coś z Transjury :-)

PK 16 - w młodniku
Długa prosta i jest punkt.

PK 18 - skrzyżowanie przecinek, teren zmieniony przez odkrywkę
Teren rzeczywiście nieco zmieniony, rozdzielamy się przeczesując okoliczne ścieżki, na szczęście bardzo szybko karta jest podbita. Mamy spory zapas czas żeby zaliczyć wszystkie punkty i dotrzeć w limicie 14 godzin na metę.

PK 17 - płn strona bagienka
Mijamy Zaborze i kierujemy się na zachód. Zatrzymujemy się na chwilę, prawie zachód. Jedziemy dalej. Mają być stawy. Mijamy je zastanawiając się czemu ich nie ma na mapie (!) i szukamy ich dalej. Dopiero po chwili orientujemy się, że jesteśmy za daleko. Wracamy, mijamy domki letniskowe i nie ma punktu.

Są inne ciekawe punkty...

Współczesne ruiny © djk71


Wracamy, napotkani zawodnicy kierują nas we właściwą drogę. Po chwili mamy punkt. Okazało się, że 20-letnia mapa potrafi robi psikusy. Kiedyś tu było inaczej. Straciliśmy sporo czasu.

PK 7 - płn strona bagienka
Łatwy punkt.

Brzeg bagna © djk71


Amiga dopompowuje koło. Jedziemy dalej. Trafiamy na czerwony szlak i… się go trzymamy choć nijak się on ma do tego pokazuje mapa. Szlak się kończy, a my jesteśmy nie wiadomo gdzie. Próbujemy dotrzeć do szosy, ale zajmuje to chwilę. Przez nieuwagę zafundowaliśmy sobie kilka kilometrów i kolejne minuty.

PK 6 - skrzyżowanie ścieżek
W końcu jest szosa, tylko w którym miejscu jesteśmy? W lewo, w prawo, jeszcze raz w lewo i już wiemy gdzie jesteśmy. Teraz tylko do punktu. Jest zakręt stąd już punkt jest w linii prostej. Jest tylko, że my jedziemy nie na północ tylko na północny zachód. Do tego za daleko. Zamiast wrócić i zaatakować jeszcze raz próbujemy korygować swój błąd. Efekt - kolejne kilkadziesiąt minut w plecy. W końcu lądujemy przed jakimś gospodarstwem. Gospodarz już przywykł, że ludzie docierają tu od strony lasu i otwiera nam bramę przepuszczając nas do drogi. Jesteśmy w punkcie wyjścia. Teraz już trafiamy bez pudła. Punkt był 2-3 minuty stąd. Porażka.

PK 4 - załamanie muru
Dojeżdżamy do drogi 793 i mkniemy ją na północ. Nie zauważamy, że nasza droga biegła prosto. Kolejne kilometry i minuty do kolekcji.
Wracamy. W lesie niesamowicie długie ogrodzenie. Ktoś chciał mieć prywatny las? Jest lampion. Zakładamy czołówki , włączamy lamki i jedziemy dalej. Coraz mniej czasu.

PK 2 - skrzyżowanie kanałów
Szybie zakupy, ubieram się trochę cieplej, Darek po raz kolejny dopompowuje koło. Dowiadujemy się, że ponoć drogi, która jest zaznaczona do punktu, nie ma w rzeczywistości. Jedziemy. Droga jest. Jedynie ostatnie kilkadziesiąt metrów to już ścieżka. Tylko jak znaleźć tu po ciemku skrzyżowanie malutkich kanałów. Kanał trafiam… lewą nogą. Mokro :-) Po chwili Darek ma punkt.
Wracamy. Jedziemy lasem. Z przeciwka widzimy czołówkę. Zjeżdżamy na drugą koleinę i właściciel światełka też tam przechodzi. Znów zmiana stron i to samo. Na widok strzelby w ręce się zatrzymujemy. Na szczęście to leśniczy, który myślał, że jesteśmy kłusownikami. Dobrze, że najpierw zapytał, a nie strzelał od razu.

PK 3 - koniec drogi leśnej
Co raz częstsze pompowanie. Punkt prosty. Jeszcze dwa, ale czasu już bardzo mało.

PK 1 - ambona
Kolejny punkt i kolejna dawka powietrza. Amiga będzie miał niezłego bicepsa :-)

PK 8 - kępa drzew (pominięty)
Zegar pokazuje, że do mety dojedziemy na kilka minut przed limitem czasu jeśli pojedziemy asfaltem. Do punkt wiedzie droga przez las. Niby krótsza, ale nie wiadomo jakie będą warunki. Możemy zaryzykować i wrócić z kompletem punktów, ale jeśli się spóźnimy to zostaniemy zdyskwalifikowaniu.
Odpuszczamy. NKL nam się nie opłaca.

Meta
Przyjeżdżamy kilka minut przed końcem limitu czasu, trochę źli na siebie o te kilka punktów gdzie uciekło nam sporo minut. Inaczej dotarlibyśmy na metę z kompletem i dostali medale "Immortal". Trudno, za rok :-)

Podsumowanie
Bardzo faja trasa, punkty na swoich miejscach, było gdzie się zmęczyć. Sympatyczni organizatorzy, ładne koszulki i całkiem dobre jedzenie, choć zdążyliśmy już tylko na końcówkę. :-)

Zrobiliśmy ponad 170km w ciągu 14 godzin. Zwycięzcy przejechali ponoć około 130km i przyjechali ponad 6 godzin przed nami. Jest nad czym pracować. Żal tego jednego punktu, ale czasu nam zabrakło na własne życzenie. Kilka momentów dekoncentracji i cała nadwyżka czasu poszła się paść...

Jeszcze tu wrócimy.

Komentarze (11)

Oj tak, po raz pierwszy chyba witaliśmy się już z gąską, 2/3 trasy prawie idealnie, fakt że nieco więcej km, ale unikaliśmy terenu. A te 3 Pk nie dają mi spokoju...
Jura nie wybacza, kilka razy się o tym przekonaliśmy. Mam nadzieję, że było to raczej krótkotrwałe przemęczenie jesienne, a nie norma.

Przy okazji jak kiedyś będę chciał dopompowywać koło co kilka km to zepchnij mnie do rowu...

amiga 10:33 środa, 18 września 2013

jasonj
Postaramy się powalczyć na Galicji... :-) Ale wiemy, że łatwo nie będzie... Na Odysei nigdy nie było...
Jurek57
Na to nie wpadłem :-)

djk71 18:38 poniedziałek, 16 września 2013

Teraz rzumiem dlaczego zdjęcia pamiątkowe robi się ma starcie ! :-)))
pozdrawiam

Jurek57 18:26 poniedziałek, 16 września 2013

Brak doświadczenia w jeździe nocą i odpowiedniego sprzętu do przeczesywania lasu nocą, poza tym na trasie straciłem partnera, któremu nawalił sprzęt i pojechał do bazy, a samemu mi się trochę nie chciało. Na Mordownik przyjechałem w zasadzie na trening, trasa dla mnie za długa i strasznie trudna, szykuję się na walkę podczas Galicja Orient to moje tereny więc może pójdzie mi lepiej:)

jasonj 17:01 poniedziałek, 16 września 2013

devilek
Przecież nikt nie powiedział, że bycie normalnym jest zaletą :-)
limit
Chwilę trza było pojeździć :-)
jasonj
Skąd ten pomysł żeby wracać przed nocą?
mandraghora
Dzięki, brakło tej kropki na "i"... tego jednego punktu. Czemu tak wcześnie zjechaliście? (nie czytałem jeszcze Twojej relacji)
gizmo201
Nie da się ukryć :-) Polecam :-)

djk71 16:09 poniedziałek, 16 września 2013

Wkręciły się wam na dobre te rajdy na orientację :)

gizmo201 10:18 poniedziałek, 16 września 2013

P.S. oprócz żarcików "kiedy przekroczyliśmy granicę" u nas pojawiło się również pod Olsztynem "rany, za daleko na północ, jesteśmy nad morzem!" :)

mandraghora 09:57 poniedziałek, 16 września 2013

Gratuluję wyniku, ale nas objechaliście... ;-)
Odpisałeś ode mnie ;-) Właściwie czuję się jakbym czytała własną relację, zmęczenie pracą, porannym wstawaniem, noga nie kręci... Ale impreza warta udziału, Jura jest po prostu bossska...

mandraghora 09:53 poniedziałek, 16 września 2013

Gratuluję, mi udało się zdobyć tylko 16 punktów, na punkcie nr 10 byłem ale nie znalazłem:( Postanowiłem wrócić przed nocą, ale widzę że zawodowcy walczą do końca limitu czasu:)

jasonj 09:43 poniedziałek, 16 września 2013

Ładny kawał orientu :-)

limit 08:18 poniedziałek, 16 września 2013

Wy naprawdę nie jesteście normalni ; inni pozytywnie ;) I Amiga bez kapcia na wyjeździe, to nie On :D

devilek 07:57 poniedziałek, 16 września 2013
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ludzi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]