Bike Orient 2013 - Dolina Warty

Sobota, 8 czerwca 2013 · Komentarze(10)
Uczestnicy
Bike Orient 2013 - Dolina Warty

Kolejny Bike Orient w tym roku (tym razem pucharowy) i kolejny Bike Orient w historii moich startów w imprezach na orientację. To tu się wszystko zaczęło i tu zawsze chętnie wracam będąc pewnym, że nie tylko będzie czekała nas świetna zabawa na trasie, ale również fantastyczna atmosfera przed i po zawodach.

Przyjeżdżamy z Amigą wystarczająco wcześnie żeby w spokoju się przygotować (w tym załatać w końcu dętkę po ostatnim razie) i pogadać ze znajomymi. Niektórzy są tu już od wczoraj. Sympatycznie było spotkać kolejne dawno niewidziane twarze :) Wszyscy już gotowi do startu.

Gotowa do startu, tylko kasku jeszcze brakuje :-) © djk71


Trochę niepokoją mnie poranne problemy żołądkowe, ale damy radę. Odprawa i… ze spokojem rysujemy całą trasę. Dziś musi się udać. W trakcie wyszukiwania optymalnej drogi dołącza do nas telewizja i prosi o krótki wywiad. Już wiemy - jak przegramy to przez nich, bo zabrali nam trochę czasu :-)

W końcu jedziemy. Na pierwszej prostej widzimy jednego z zawodników z kołem, które jak to potem ktoś określił, jest w kształcie precla. Jeden z kolegów, jak się potem okaże, nieźle poharatał sobie twarz w tej kolizji.

PK8 - Szczyt wydmy
Bez większych problemów docieramy do punktu, gdzie spotykamy m.in. Andrzeja, który wystartował trochę wcześniej. Dziwi się, że nadjechaliśmy z tej strony.

PK5 - Brzeg oczka wodnego
Najpierw wzdłuż torów, jak planowaliśmy, ale potem lekka modyfikacja trasy. Końcówka wąską ścieżką między drzewami. Dopiero co rozmawialiśmy z Tomalosem o szerokich kierownicach - to właśnie o to mi chodziło. ;-)

Wąska ścieżka między drzewami © djk71


PK2 - stare drzewo
Kawałek asfaltem, potem las i jest punkt. Dobry czas.

PK4 - brzeg torfowiska
Bałem się, że będzie gorzej z końcówką, ale trafiamy jak po sznurku :-)

PK18 - szczyt wzniesienia
Przy zjeździe z punktu Amiga walczy z rowerem, który oparcie próbuje stanąć dęba. Dwukrotnie gubi licznik. Na szczęście jadę za nim i udaje mi się go odnaleźć. Wyjeżdżamy w trochę innym miejscu niż planowaliśmy, ale nie stanowi to żadnego problemu. Podjazd na Łysą Górę i mamy kolejny punkt.

PK1 - wiata turystyczna
Bez problemu prostą drogą docieramy na punkt żywieniowy. Jak zwykle pełen wypas. Uzupełniamy zapasy i jedziemy dalej. Średnia powyżej 21 km/h. Zwykle jest to około 15… Albo trasa za prosta, albo szybko spuchniemy, bo nie wierzę w taki nagły wzrost formy.

PK20 - wyspa na stawie
Dojazd bez problemu. Miejscowi wielbiciele trunków wszelakich aktywnie udzielali pomocy w nawigacji… Wyspa brzmiało groźnie, a tu niespodzianka.

Na wyspie © djk71


PK19 - brzeg stawu
Na Dymnie były komary. Tu są muchy i inne UFO (niezidentyfikowane obiekty latające). Masakra. Może nie kąsają tak mocno, ale są strasznie denerwujące. Punkt znaleziony i… znaleziony też nowy skrót do kolejnego punktu. Błąd. Przedzieramy się kilkaset metrów i… przed nami bagna. Nie ma sensu kombinować, wracamy pierwotnie zaplanowaną drogą.
Kilka minut w plecy, ale nie jest źle. To najbardziej oddalony od bazy punkt, ale patrząc na zegarek powinniśmy bez problemu zmieścić się w czasie i zaliczyć wszystkie punkty.

PK11 - szczyt wydmy
Dojeżdżamy w pobliże punktu, jest ścieżka na wprost ale to nie to. Druga obok i to jest wlaściwy trop. Mamy dość tego robactwa wokół twarzy, głowy… Na punkcie uzupełniamy energię, ale robimy to szybko - te czarne chmury robactwa są potworne.

PK14 - koniec drogi
Teraz długa prosta na południowy wschód. Wyglądało to na mapie obiecująco, w praktyce mokra trawa i wielkie kałuże z delikatnym podjazdem. Daje nam to nieźle w kość. Sieć ścieżek przed punktem wygląda groźnie, ale próbujemy. Pierwszy atak i spotykamy zawodnika, który ponoć już od godziny tu krąży. Cofamy się i drugie podejście jest bezbłędne. Widzimy jak z drugiej strony zawodnicy próbują przebić się przez bagna, ale tuż przed punktem odpuszczają.
Teraz wyjazd na drogę i kierunek szesnastka

PK16 - pomost na stawie
Nie do końca jesteśmy pewni, w którym miejscu zjechaliśmy. Niestety zamiast kierować się przeczuciem, dajemy się namówić na dojazd od drogi co oznacza, że nadkładamy jakieś 4-5km. Jedyny plus tego to zaliczony sklep i krótka pogawędka z Kasią ;-)

Okazuje się, że Amiga po raz trzeci gubi licznik. Nie bardzo ma chyba ochotę wracać na czternastkę... Może ktoś inny znajdzie...

Punkt malowniczo położony, ale nie ma czasu na podziwianie.

Jest punkt © djk71


Ładnie tu © djk71


Tym bardziej, że na poprzednich punktach straciliśmy dużo czasu. Mamy chyba koło godziny w plecy :-(

PK15 - lewy brzeg Kanału Lodowego
Mieliśmy jechać na trzynastkę, ale przegapiliśmy zjazd i postanowiliśmy zmienić nieco trasę. Dojazd do punktu interesujący…

Ścieżka trochę zalana © djk71


Słońce grzeje jak szalone. Po wyjeździe na asfalt opadam z sił. Zjazd w teren i nie dam rady dalej jechać. Proszę Darka żeby jechał sam. Niech walczy, a ja wracam do bazy. Nie zgadza się. Siadamy pod jedynym w okolicy drzewem i próba regeneracji. Woda, energetyk, banan… mokry buff.

Czuję się jak ta zeschnięta resztka drzewa © djk71


Po kilkunastu minutach odpoczynku ruszmy. Nie wierzę, że to pomoże, ale zobaczymy. Jest mi słabo. Jest mi niedobrze. Tempo 10km/h. Nienawidzę słońca! Na szczęście wjeżdżamy do lasu i jest lepiej.

PK13 - skrzyżowanie dróg
Punkt zaliczony bez problemu.

PK12 - szczyt wydmy
Przy dojeździe zaczyna grzmieć. Gdy wjeżdżamy na odsłonięty szczyt grzmoty jeszcze bardziej przybierają na sile. Trzeba się ewakuować. Zaczyna lać. W momencie. Nawet nie ma sensu się ubierać. Jesteśmy w jednej chwili przemoczeni. Dobrze, ze jest ciepło. Kiedy docieramy do asfaltu okazuje się, że samochody mają problemy z przejechaniem po ulicach. Ciekawe co myślą ludzie, którzy patrzą na nas stojąc w sklepach, bramach…

PK9 - lewy brzeg Warty
Czasu bardzo mało. Jedziemy do bazy. Po drodze mamy jeszcze dziewiątkę. Jedziemy. Baz problemu.

Wydaje się, że jeszcze będziemy w stanie zaliczyć dwa punkty. Z każdym kilometrem niestety czas upływa jakby szybciej.
Nie zauważamy zjazdu na PK3, albo zmęczenie, albo go po prostu z tej strony nie ma. Rzut oka na zegar i decydujemy się już wracać prosto do bazy. Za każdą minutę spóźnienia odejmują nam jeden punkt.

Końcówka bardzo szybkim tempem. Tak szybkim, że nie zauważamy że przejeżdżamy jakieś 200-300m od PK10 :( Zaczynam czuć kolana. Jesteśmy dwadzieścia minut przed końcem limitu czasu. Mamy 15 z 20 punktów. Mogło być lepiej. Mogło, gdybym był mądrzejszy. Gdybym się prawie nie odwodnił. A przecież miałem picie. To chyba trauma z mojej pierwszej dwusetki, kiedy brakło mi picia. Teraz zamiast pić to oszczędzam, a potem na metę przyjeżdżam z 2 litrami picia :-(

Meta
Gorące komentarze. Andrzejowi zabrakło jednego punktu. No, ale z nim się jeszcze długo nie będziemy mogli równać :-) Gorący obiad. Mycie rowerów i zakończenie.

Zwycięzcy © djk71


W perspektywie jeszcze ognisko i pogaduchy bez końca, ale nie tym razem. Dziś musimy wracać do domu. Szkoda, bo chętnie byśmy zostali jeszcze.

Dziękuję organizatorom za fantastyczną jak zwykle imprezę, oraz wszystkim pozostałym za stworzenie świetnej atmosfery. Widzimy się w lipcu :-)

Komentarze (10)

kosma100
Fajnie było widzieć, że Ty się gdzieś w końcu pojawiłaś...
agusia
Wcale nie tak blisko... A gdzie wpis?
chrisEM
Starałem się wybrać lepszą połowę :-)
t0mas82
Przy takich przejazdach z szeroką kierownicą z rogami zawsze gdzieś w głowie mam obrazek jak się zawijam o jakieś drzewo lub słup. Odpukać...
Niestety tym razem nie było czasu na after party :-(
Dębowy Orient trzeba będzie spróbować dopisać :-)
amiga
Gdzie Ty tam patrzysz na czołówkę MTB. Ja to tylko na moją własną patrzę, jak się szykuje jazda w nocy... Ale Dirt powiadasz... muszę to przemyśleć, skoro kierownicę już mam ;)

djk71 05:06 czwartek, 13 czerwca 2013

t0mas82,Kosma100 niedługo będziemy obchodzić tydzień od BikeOrientu a wpisów dalej nie ma..., nie żebym się czepiał...
Co do kierownic to jakoś mnie to nie przekonuje, patrząc na zawodników z czołówki MTB to raczej królują takie niezbyt szerokie..., przy czym nie zaprzeczam że po górach po ścieżkach lepiej się jedzie z szeroką. Sprawdziłem chyba kilka wariantów i sam z zajebiście szerokiej, giętej wróciłem do prostej krótszej. Szerokie kierownice to bardziej do Dirt-u :)

amiga 10:51 środa, 12 czerwca 2013

Ten singielek między drzewami bardzo mi się spodobał, choć z szeroką kierą faktycznie przejazd mógłby być nieco problematyczny ;) W ciężki teren IMHO tylko takie mają rację bytu....

Miło było się zobaczyć na rajdzie. Szkoda, że nie zostaliście na afterze. Może jak EBT wpiszę do kalendarza startów sierpniowy Dębowy Orient to będzie kolejna okazja do spotkania ;-)
Pozdrawiam!

t0mas82 10:07 środa, 12 czerwca 2013

Protestuję przeciwko obcinaniu mnie w połowie!
Ale z robalami jest w tym roku jazda, nie dadzą odpocząć.
Słonko konkretnie znowu dawało po czerepie.

chrisEM 22:00 poniedziałek, 10 czerwca 2013

I....tak blisko i bez wizyty??? nieładnie! My w sobotę zrobiliśmy sobie wycieczkę po budowanej S8.

agusia 07:54 poniedziałek, 10 czerwca 2013

Fajnie było się spotkać na rajdzie :)
Pozdrawiam!

kosma100 19:41 niedziela, 9 czerwca 2013

amiga
Patrząc po liczbie interwencji straży w tematach powodziowych to może rzeczywiście jakiś znak :-)
A tak a propos masakryczne info... chyba przestanę narzekać na warunki na naszych trasach:
madraghora
Momarom mówimy stanowcze NIE.

djk71 19:25 niedziela, 9 czerwca 2013

No, zdecydowanie było ciepło... i momary dawały czadu ;-)

mandraghora 17:47 niedziela, 9 czerwca 2013

998 - przejechanych km w tym roku - jakieś sugestie ? czy to czysty przypadek ;P

amiga 17:18 niedziela, 9 czerwca 2013

Dzięki za towarzystwko, świetna imreza, organizacja, nieźle się bawiłem, pomimo tego, że słońce dało się we znaki.

amiga 17:17 niedziela, 9 czerwca 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa accza

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]