Anka zamiast Jury
Jeszcze wieczorem w planach była Jura. Krótko po północy Amiga wykazał się zdrowym rozsądkiem i stwierdził, że po takim tygodniu w pracy i 3-4 godzinach snu to za dużo na Jurze nie powalczymy. Plan alternatywny - Anaberg. Góra św. Anny, czyli miejsce gdzie ostatnio trudno nam trafić.
Ruszamy późno, po 10-ej, ale organizm domagał się odpoczynku. Niezbyt ciepło, fajna pogoda do jazdy. Tyłami przez Wieszowę docieramy do ruin kościoła w Ziemięcicach.
Ruiny mają swojego gospodarza© djk71
Jadąc dalej Darek postanawia sfotografować kapliczkę. Chwilę trwa parkowanie roweru... W końcu udało się...
Mistrz parkowania ;)© djk71
Chwilę później lądujemy w Pyskowicach w skansenie lokomotyw.
Polska, czy Niemcy?© djk71
Niestety skansen zamknięty, jest co prawda podany numer telefonu, pod który można zadzwonić, ale to już następnym razem. Dziś tylko rzut oka przez ogrodzenie...
Dawno już tu stoi© djk71
Więcej tu takich© djk71
I jak smutno patrzą© djk71
... i przez dziury w bramach.
Pusto tu© djk71
Szkoda, że nie ma kasy na takie miejsca.
Mijamy Dzierżno i zatrzymujemy się na chwilę przy monumentalnym pałacu z 1700r. w Bycinie.
Potężny gmach© djk71
Pałac jest w prywatnych rękach i niestety jak wiele tego typu obiektów niszczeje.
Kiedyś był piękny© djk71
Tuż obok figurach św. Floriana, zapewne upamiętniająca pożar pałacu w 1767r.
Florian uratował pałac?© djk71
Mapa wskazuje, że żółtym szlakiem dotrzemy co najmniej do samego Ujazdu, więc kierujemy się na szlak. Świetnie oznaczony, ani przez chwilę nie mamy wątpliwości jak jechać, gdzie skręcić.
Tradycyjnie zdjęcie przy pałacu w Pławniowicach musi być...
Pięknie tu© djk71
Krótki postój w Rudzińcu, najpierw w sklepie, potem przy pałacu...
Kolejny smutny pałac© djk71
... kościele...
Kościół w Rudzińcu© djk71
i... przy jakimś festynie, gdzie zawitały pojazdy trochę większe niż rower...
Rudy?© djk71
Ci to mają klimatyzację© djk71
Szybko zauważamy, że przekroczyliśmy granicę województwa.
Inne województwo, czy kraj?© djk71
Za Ujazdem na jednym z podjazdów Amiga wydaje triumfalny (jak mi się wydaje) okrzyk. No cóż, będą jeszcze większe podjazdy... Ale to nie zdobycie szczytu było powodem krzyku, to pszczoła, która Go użądliła w głowę. Na szczęście nie jest uczulony więc jedziemy dalej.
W okolicach Zimnej Wódki skrzyżowanie i... są inne szlaki oprócz żółtego. Skoro nie było żadnych znaków, a jesteśmy pewni, że jedziemy dobrze powinniśmy jechać dalej na wprost. Powinniśmy, ale coś nas podkusiło żeby jednak skręcić. Tym bardziej, że właśnie tu kończą się nam mapy.
Dzięki temu zaliczamy Zimną Wódkę
W Zimnej Wódce© djk71
Po chwili... wracamy na żółty szlak. Mijamy Czarnocin i znaki pokazują nam, że do Góry Św. Anny pozostaje nam 5,4 km (a może 5,6km). Widać ją już zresztą ok kilku chwil.
Ruszamy i po chwili lądujemy w pokrzywach. Pokrzywy po pas to już przerabiałem niejednokrotnie, ale te tutaj to jakieś rekordzistki. Przez chwilę da się jeszcze jechać, ale zaraz potem zsiadamy i przedzieramy się pieszo. Lekko nie jest. Piecze wszystko, nie tylko od pokrzyw. Od jakiegoś czasu słońce też daje w kość.
Rower widać, nie jest źle© djk71
Kiedy w końcu docieramy do jakiejś poprzecznej drogi polnej nie mamy wątpliwości uciekamy ze szlaku.
Amigę też widać© djk71
Jest coraz bliżej© djk71
Skręcamy w lewo (to lepsze wyjście to była prawa strona, ale o tym dowiedzieliśmy się dopiero w domu). Jedziemy, co prawda w odwrotnym kierunku, ale byle do cywilizacji. Niestety płonne nasze nadzieje. Lądujemy w polu. Przedzieramy się przez łąki, rzepak i w końcu kolejna ścieżka. Teraz już dojeżdżamy do asfaltu w Leśnicy. Zmęczeni. Potwornie zmęczeni. Dał nam popalić ten kawałek.
Banany i w drogę. Jeszcze tylko podjazd na szczyt i będzie można odpocząć. Po drodze krótki postój przy Muzeum Czynu Powstańczego.
Myślałem, że Korfanty wyglądał inaczej... ;)© djk71
I w końcu jesteśmy na miejscu. Zamiast 5,5km od ostatniego znaku zrobiliśmy chyba z 13 w czasie... 1:25h!
Szybki posiłek i czas na powrót, bo... o tej porze to chcieliśmy być już w domu. Jeszcze tylko rzut oka na Pomnik Czynu Powstańczego i wracamy.
Pomnik Czynu Powstańczego© djk71
Odpuszczamy dziś amfiteatr i zwiedzanie okolicy.
Powrót w miarę najkrótszą drogą. Krótki przystanek przy kościele w Dolnej...
Ładny ten kościółek© djk71
... i przy dworze w Kopienicach.
Dwór, obecnie szkoła podstawowa© djk71
W końcu docieramy do domu. Kolejna fajna wycieczka, choć epizod z pokrzywami nie do końca był potrzebny. Wciąż mnie zastanawia gdzie tam był szlak i czy czegoś nie przeoczyliśmy.
Nic to, najważniejsze, że dzień był udany, oby więcej takich.