Najbrzydszy Szlak Rowerowy
Najbrzydszy Szlak Rowerowy
3 lata temu powstał Zabrzański Szlak Rowerowy.Wówczas po objeździe miałem bardzo mieszane odczucia. Miałem wrażenie, że szlak został oznaczony tuż przed wyborami i... że wkrótce się rozwinie. Dziś mając w planie 3-godzinną przejażdżkę postanowiłem sprawdzić czy coś się zmieniło.
Ruszam w odwrotną stronę czyli na Krajszynę. Już ten podjazd budzi we mnie wątpliwość dla kogo jest to trasa, bo pewnie większość rowerzystów będzie tu wprowadzało rower. Potem przyjemny kawałek po miechowickim lesie i wylot w Rokitnicy. Zjazd w dół na dworzec autobusowy i podjazd obok stadionu.
Niestety kawałek dalej szlak jest wykorzystywany przez miłośników koni, co skutkuje, za przeproszeniem, zasranym do granic możliwości błotem.
Szlak rowerowy, czy konny? © djk71
Osiedle Młodego Górnika i pierwszy efekt działania dowcipnisiów, przy wyjeździe przekręcona tabliczka i ruszam w stronę przejazdu kolejowego, by po chwili zawrócić i już ruszyć we właściwą stronę. Przy wylocie z Drzymały na Bytomską strzałka nakazuje jechać prosto. Wjeżdżam na plac jakiejś firmy i zero wskazówek co dalej. Na czuja jadę polną ścieżką i okazuje się, że dobrze. Wylatuję w dość niebezpiecznym miejscu na Trębacką. Dobrze, że dziś nie ma ruchu i wyjeżdżający zza zakrętu kierowcy nie są zagrożeniem.
Przelot w stronę Zaborza to najpierw kąpiel pod wiaduktem kolejowym, wody mniej więcej do pół koła, a potem błotna przeprawa.
Głębiej niż się wydaje © djk71
Przy prędkości 8km/h i kadencji około 75 puls skacze mi do ponad 170. W końcu wyjeżdżam na asfalt. Tu również zabawa żartownisiów sprawia, że mam okazję podziwiać mury miejscowego aresztu. Jak się później okaże to chyba jedyne atrakcyjne miejsce na całej trasie.
Przed wjazdem na Lompy, ,kilkadziesiąt metrów przez Wolności, na szczęście tu też dziś nie ma ruchu.
Okolice Lompy i Asnyka, to kolejne po Biskupicach miejsce gdzie puls skacze wyżej nie z powodu trasy, a z powodu miejsca i jego mieszkańców, na szczęście grudzień nie jest miesiącem pikników.
Przelot obok szybu Walenty też robi wrażenie. To już Ruda.
W Pawłowie przychodzi mi na myśl, że w końcu zobaczymy choć jeden kościół. Nie jest to mój ulubiony, ale zawsze przykuwa moją uwagę. Niestety skręcamy w ulicę Zembali żeby zobaczyć, że w Zabrzu są nie tylko rudery ale też nowe domy, tyle, że zabrakło kasy na drogi...
Kończyce i z Rogoźnickiej zjazd obok działek w teren, czyli... donikąd. Przy lesie droga skręca i dociera do rozjazdu gdzie nie ma żadnego oznaczenia. Ruszam w prawo i też nic nie ma. Wspomagam się GPS-em. Podpowiada, że w lewo. Ok. Kawałek dalej kolejny rozjazd i znak nie wiele pomaga., Na szczęście pamiętam, że w prawo.
Wiosenna, przejazd pod autostradą i okazuje się, że w tym tunelu może być sucho. Zamiast na wprost znaki kierują w lewo przez las, ok robię bezsensowną, błotną pętlę i wyjeżdżam na Legnickiej. Zjazd w Szymały i jedyne historyczne miejsce (pomnik) mijamy od tyłu :-(
Kolejny śmietnik :-(
Takie miejsca są wszędzie © djk71
Przejazd pod autostradą i tylko dzięki zerknięciu wstecz domyślam się, że należy skręcić w prawo wzdłuż hałdy. Błotna droga z niespodziankami. Wylot przy stawie, który niestety trudno podziwiać, bo trzeba walczyć o utrzymanie równowagi.
Błoto daje w kość. Szkoda, że to nie to brązowe, nawet gliniane, ale to czarne, pokopalniane..
Przejazd wzdłuż torów na Sośnicę. Mam dość, jestem zmęczony. Kilkadziesiąt kilometrów za mną po błocie i... po trasie, która nie pokazuje mi nic z tego co chciałbym zobaczyć w Zabrzu.
Czerwone światła dla szlaku? © djk71
Wyjazd na Roosevelta i kolejna boczna uliczka. Szkoda, że nie ma wskazówki, że kilkaset metrów dalej jest Ogród Botaniczny, Stadion Górnika, Kościół św. Józefa. No cóż, turyści tu wiele nie zobaczą.
Maciejów i kolejna bezsensowna pętla wylatująca obok kąpieliska. Tu też oznaczenia niewiele wskazują. Zmierzam w stronę Leśnej. To drogą, którą znają nie tylko Zabrzanie. Znają ją wszyscy okoliczni rowerzyści. Tu prawie nigdy nie jest sucho. To prawda. Tak tu, jak i na drodze do niej prowadzącej.
Mikulczyce. Powinienem teraz odbić w stronę Grzybowic, ale nie mam na to ochoty. Znam ten odcinek i wiem, że nie rożni się niczym od tego co za mną, a za mną 45 km, które są jak u jednego z byłych kandydatów na prezydenta... Pokazują Zabrze, gdzie "nie ma niczego". Jest brzydko, brudno i niebezpiecznie.
Trzy lata temu po przejechaniu tego szlaku chodziło mi po głowie, że został stworzony na potrzeby ówczesnych wyborów. Miałem jednak nadzieję, że to początek czegoś, co się wkrótce rozwinie:
- że tabliczki zaczną wskazywać interesujące w okolicy miejsca.
- że trasa miejscami zostanie utwardzona
- że zostanie nieco skorygowana (i to się stało, ale chyba na gorsze)
- że powstaną dodatkowe odnogi wiodące do ciekawych miejsc
- że powstaną miejsca odpoczynku jak np. na Bytomskich Trasach Rowerowych
- że....
Niestety nic takiego się nie stało. Mam wrażenie, że jest jeszcze gorzej. W Mikulczycach skręciłem w stronę Rokitnicy żeby po drodze wyczyścić rower. Poza tym wolałem nie sprawdzać czy trasa wciąż wiedzie przez teren kaplicy cmentarnej, bo a nuż bym się nadział na nabożeństwo żałobne wprawiając w zakłopotanie nie tylko siebie, ale i ludzi tam zgromadzonych...
Nie wiem dla kogo jest ta trasa, bo:
- Trasa nie jest dla niedzielnych rowerzystów, bo miejscami się nieźle spocą prowadząc rower,
- Nie jest to trasa dla dzieci, bo jest na niej kilka niebezpiecznych miejsc, nie tylko jeśli chodzi o samą drogę,
- Nie jest to trasa komunikacyjna, bo nie ułatwia dojazdu z dzielnicy do dzielnicy, robiąc bezsensowne pętle gdzie tylko się da,
- Nie jest to trasa turystyczna, bo nie tylko nie pokazuje żadnych ciekawych miejsc, ale wręcz przeciwnie pokazuje same nieciekawe miejsca,
- Nie... chce mi się więcej pisać..., bo jedyny cel jaki widzę to trasa mająca na celu zdobycie dotacji unijnych pokazując jak biedne, brzydkie i brudne jest miasto Zabrze.....
Szkoda, bo z całym szacunkiem dla tego co władze naszego miasta zrobiły i robią, ten szlak pozostanie w moich (a myślę, że nie tylko) oczach pomnikiem nieudolności... Tak brzydkiego szlaku rowerowego nie widziałem nigdzie w Polsce, a trochę już widziałem...
Kadencja: 80