Bike Orient - okolice Bełchatowa
Wczoraj na metę zjechaliśmy po ponad 190 km krótko przed godziną 23. Chwila odpoczynku, wymiany wrażeń i pakowanie. O 0:30 lądujemy w łóżkach. Nie zapowiada się długa noc. W planach pobudka o czwartej i 500km samochodem do Bełchatowa. Tylko po co? Wczoraj ostatnie 20-30km jadę na stojąco. Cztery litery bolą okrutnie jak więc mam przejechać następnych kilkadziesiąt?
Budzę się o 3:07, po nieco ponad dwu i pól godzinie spania. Skoro się obudziłem to budzę też Amigę i zarządzam wyjazd.
Droga dłuży się, czuję wczorajszy dystans w każdej części ciała, a do tego spać się chce strasznie. W końcu jednak docieramy do Kluk (-ów?). Na miejscu sporo znajomych. Ostatnich zawodów w Pucharze Bike Orient nie odpuścił też Andrzej.
Przebieramy się, przygotowujemy rowery i pora na odprawę. Na mapie w skali 1:60 000 jest 20 punktów, które musimy odszukać w terenie. Czterem z nich towarzyszą rozświetlenia w skali 1:25 000. Markery w dłoń i wytyczamy trasę, która wydaje się nam być najbardziej optymalną. Cały czas w głowach stawiamy sobie pytanie, czy aby na pewno wiemy co robimy, czy po 2-3 punktach nie okaże się, że nie jesteśmy w stanie jechać dalej? Zobaczymy.
Ruszamy.
PK 4 - Szczyt wzniesienia
Pierwszy punkt prosty, ale od razu widać, że będą piaski i podjazdy.
PK 9 - Zbocze wyrobisko piasku
Do drugiego punktu mamy tramwaj… Nie lubię tego… Nie dość, że jadąc w grupie nie trzymam swojego tempa, to dodatkowo nad koncentracją bierze górę instynkt stadny. Prosty punkt w piaskownicy.
Grupowo© djk71
PK 6 - Bunkier
Przez piaski wyjeżdżamy z punktu i mkniemy w stronę bunkrów. Na miejscu jest już kilku zawodników, wśród nich m.in. Wojtek, z którym się mijamy i jeszcze trochę będziemy, aż w końcu nam gdzieś zniknie po którymś z punktów.
Okazuje się, że okopy to nie to samo co bunkier, ale i ten po chwili jest zaliczony. Ciasno w środku. Szkoda, że nie ma czasu dłużej to zostać.
Pierwszy dziś bunkier© djk71
PK 19 - Zachodni brzeg strumienia
Następny punkt też nie stanowi problemu. Wciąż kilka osób oprócz nas dociera w tym samym czasie. Po drodze ciekawe ostrzeżenia.
A gdzie rowery?© djk71
PK 13 - Skrzyżowanie drogi z rowem
Dalej zawodnicy wybierają różne warianty, asfalt, drogę, by po chwili znów się spotkać. Ci, którzy tak jak my wybrali teren mogli być zaskoczeni. Musieliśmy się zatrzymać na fotkę.
Kapliczkowo© djk71
Kolejny lampion lekko ukryty w krzakach i gdyby nie rozsypane konfetti to łatwo by go można było minąć.
PK 1 - Wieża widokowa
Trochę na skróty, nie do końca niebieskim szlakiem, docieramy na punkt z bufetem. Ładne miejsce i pyszny poczęstunek.
W tle wieża z punktem© djk71
Nie było łatwo do niej dojść, ale Darek dał radę© djk71
PK 17 - Bunkier
Wyjeżdżając ruszamy w drugą stronę, ale od razu korygujemy błąd i brniemy przez piachy w stronę kolejnego bunkru.
Kolejny bunkier© djk71
PK 12 - Wyrobisko piasku
Piachy męczą, ale wydostajemy się z nich i pędzimy w stronę… wyrobiska piachu. Wracając spotykamy Andrzeja.
Jak nie wydma to wyrobisko piasku© djk71
PK 11 - Punkt widokowy
Podobnie jak poprzedni to punkt z rozświetleniem. Tym razem bardzo się to przydaje.
PK 3 - Szczyt wydmy
Tu znów spotykamy Andrzeja. Jak widać rower to również… bieganie :-)
Kto pierwszy u góry?© djk71
Połowa punktów zaliczona. Jest szansa na wszystkie o ile damy radę kondycyjnie. O dziwo wcale nie pamiętamy po wczorajszej dwusetce. Nawet można na siodełka bez problemu siedzieć.
PK 2 - Obniżenie terenu na wydmie
Punkt namierzony bezbłędnie, nawet ścieżka się znalazła bezpośrednio na punkt.
PK 7 - Przy drodze
Prosty punkt. Kawałek dalej jest sklep, chyba pora go zaliczyć. To jedyna dziś przerwa zakupowa, ale była potrzebna.
PK 5 - Szczyt wydmy
Ruszając spod sklepu widzimy zawodników wjeżdżających w teren. My wybieramy asfalt, który… nieoczekiwanie się kończy… Na szczęście po chwili znów go odnajdujemy i na punkt dojeżdżamy równocześnie z tymi, którzy pojechali terenem.
PK 10 - Osada łowiecka
W drodze do punku spotykamy Wikiego. Po chwili dziurkujemy karty i oczywiście pamiątkowe zdjęcie :-)
Osada łowiecka© djk71
PK 14 - Szczyt wydmy
Kolejny już dziś szczyt wydmy. Zaczynam mieć wrażenie, że to ulubione miejsce Amigi :-)
PK 18 - Brzeg stawu
Piaszczysty dojazd. W pewnym momencie uślizg i pada… na szczęście rower, mnie się udaje odskoczyć. Zakonnice w tak odludnym miejscu robią wrażenie… :-)
PK 20 - Brzeg stawu
Prosty dojazd, długa prosta, w prawo i w lewo... tylko…że nie ma ścieżki w lewo. Cofamy się i jest… ale ledwie widoczna. Jedziemy, jest staw, brzeg i drzewo z literkami PK tylko nie ma lampionu i perforatora.
Staw jest, tylko punktu nie widać© djk71
Dzwonię z info do organizatora i mamy jechać dalej, punkt jest gdzie indziej ale nam zaliczą. Chwilę później przejeżdżamy obok punktu. Dla świętego spokoju dziurkujemy karty.
PK 15 - Kaplica
Prosty dojazd, choć po piachach. Śliczna kapliczka, dzwoni Andrzej, że właśnie dojechał na metę My też zaraz będziemy, zostały nam dwa proste punkty w pobliżu mety. Tak nam się przynajmniej wydaje...
PK 16 - Szczyt wydmy
Kolejna, ostatnia dziś wydma. Skręcamy w ścieżkę przed gospodarstwem i lądujemy w wielkiej piaskownicy. Za ni ą odmierzamy kolejne metry i jedziemy na południowy zachód. Hmmm… wydmy nie ma… bo kierunek miał być południowo-wschodni. Wracamy, korygujemy kierunek i jest wydma, ale jakby z drugiej strony. Nie podoba mi się to, ale przeczesujemy ją dokładnie. Nie ma punktu. Przechodzimy z rowerami na drugą stronę i wracamy. Kolejna wydma też nie ta, ale widać z niej punkt kawałek dalej. Daliśmy ciała… Wracamy na szosę.
PK 8 - Spalony Dąb Cygański
Ostatni punkt jest blisko mety. Już wiemy zdążymy go zaliczyć. Podbijamy kartę i mkniemy na metę. Jest komplet punktów, dystans to równo 90km (wielu miało więcej), ale nad czasem trzeba jeszcze popracować.
Czas na posiłek, jak zawsze na BO świetny, i na pogaduchy ze znajomymi. Wrażeń co niemiara. Za chwilę nastąpi zakończenie i… jakiś taki smutek. Wiem, że za rok znów będzie Bike Orient, ale to zakończenie całego cyklu wprawie mnie w jakiś taki nostalgiczny nastrój. Choć spotykamy się z tymi samymi uczestnikami na wielu imprezach to jednak tu panuje jakaś taka magiczna, rodzinna atmosfera. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale jest inaczej.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku też odbędzie się cały cykl Pucharu BO. Wg mnie to świetny pomysł, na pewno wymagający wiele pracy, ale będący czymś w rodzaju brakującego ogniwa między pojedynczymi imprezami, a "dużym" Pucharem Polski.
Wg moich wstępnych obliczeń w klasyfikacji generalnej Pucharu Bike Orient jesteśmy na 13 miejscu, Andrzej na 7 miejscu. Brawo. Może zacznie z nami częściej jeździć w przyszłym sezonie…. :-)