Galicja Orient - dzień pierwszy

Sobota, 28 września 2013 · Komentarze(10)
Uczestnicy
Galicja Orient - dzień pierwszy

Galicja Orient, czyli... dawna Odyseja... A przynajmniej ten sam termin, ta sama formuła... Wyjeżdżamy z Amigą w piątkowe popołudnie z Katowic i... szybko orientujemy się, że błędem był wybór autostrady. Kilkadziesiąt minut na bramkach + ograniczenia prędkości na autostradzie sprawiają, że do Bochni docieramy później niż planowaliśmy, a jednocześnie wcześniej niż większość pozostałych uczestników. Efektem tego są numery startowe jak nam zostają przydzielone: 2 i 3 :-).

Kto wcześnie przyjeżdża ten ma niski numer © djk71


Po wieczornych pogaduchach noc szybko mija. Ranek rześki :-)
Śniadanie, przygotowanie sprzętu, powitania z tymi, którzy dopiero dziś dotarli na start i odprawa.

Po chwili dostajemy mapy do ręki i planujemy jak to w najbardziej optymalny sposób odnaleźć 18 zaznaczonych punktów.

PK 1 - Róg lasu
Ruszamy, trochę wstrzymują nas światła, ale po chwili wyjeżdżamy z miasta. Lekko nie jest. Przed nami długi podjazd. Już pod koniec wiemy, że zaplanowanie wszystkich punktów to był chyba zbyt ambitny plan. Szybko robi nam się ciepło. Nie zauważamy zaplanowanego zjazdu z asfaltu, więc atakujemy od strony cmentarza, gdzie spotykamy Sylwię. Kolejny podjazd, tym razem w terenie, po chwili mamy pierwszy punkt.

Nieogolony słup © djk71


PK 6 - Leśniczówka
Zjeżdżamy nieistniejącą na mapie ścieżką obok zdziwionych krów i nie mniej zdziwionego gospodarza, któremu wjeżdżamy wprost na podwórko.
Chwilę później meldujemy się przy leśniczówce.

Za leśniczówką © djk71


PK 3 - Skrzyżowanie ścieżki z potokiem, 20m w górę potoka
W opisie powinno być chyba "potoku", ale nie będę się czepiał ;-)
Trochę błotniście, ale dajemy radę.

PK 5 - Most/fosa
Kierunek Nowy Wiśnicz i tamtejszy zamek. Ładny podjazd.

Tym, dla których Bóg, honor, ojczyzna były ważniejsze niż życie © djk71


Ładny zamek i nieco chyba zdziwiony ochroniarz ;-)

Przy zamku w Nowym Wiśniczu © djk71


PK 9 - U zbiegu potoków
Do punktu prowadzi prosta droga...

Prosto © djk71


... tylko na sam punkt trzeba się przeprawić przez strumień.

Trzymam go © djk71


PK 7 - Skała na północnym stoku
Wyjeżdżamy z punktu, a raczej wypychamy rower, bo coś nam się ciężko podjeżdża. Po chwili widzimy kamień-grzyb, tam można znów wsiąść na rower.

Dobra, jedziemy © djk71


Kolejny punkt to... strome i długie podejście.

PK 8 - Skrzyżowanie dróg leśnych
Zaliczony bez problemów.

PK 15 Zbieg dwóch jarów
W Gosprzydowej sklep tuż przed zamknięciem (14:00). Za nami połowa czasu i dopiero 7 punktów. Podjazdy dają w kość. Korekta planów, nie ma szansa abyśmy zdążyli zrobić wszystko. Za każdy nie zaliczony punkt dostaniemy karę czasową od 60 do 120 minut. Trudno, lepsze to niż spóźnienie, bo za każdą minutę spóźnienia czeka nas 20 minut kary.

Chwilę później po podbiciu kart na punkcie ruszamy na zmodyfikowaną trasę. Niestety przestaje mi działać licznik. Prawdopodobnie przetarłem gdzieś kabel.

PK 14 - Skała obok szczytu
Chwila zamieszania ze ścieżkami, spotykamy Zbyszka i po chwili zaliczamy punkt.

Obok skały © djk71


Odpuszczamy kolejne punkty:
PK 16 Szczyt ogrodzenia przy kapliczce
PK 13 - Zarośnieta polana Pd-Wsch róg
PK 17 - Stos kamieni na granicy lasu
PK 18 - Stos kamieni na granicy lasu
PK 12 - Południowy róg zagajnika

i jedziemy szukać następnego punktu.

PK 11 - U zbiegu potoków
Nie zauważamy ścieżki, w którą mamy wjechać i zamiast zaatakować od strony pd-wsch, robimy to od strony pd-zach. Chwilę nam zajmuje znalezienie punktu, ale w końcu jest.

Omijamy jeszcze jeden punkt:
PK 10 - Drzewo przy dawnej drodze

PK 4 - Skraj lasu przy szczycie
Długi przelot, czuję zmęczenie, marzę o tym żeby dotrzeć do bazy i znaleźć się w śpiworze, nie muszę się myć, jeść, chcę leżeć.

Tu nie jest płasko © djk71


PK 2 - Przepust
Podjazd w Pogwizdowie i za kołem łowieckim jest przepust.

Meta
Teraz już tylko prosta droga do bazy. Na samym końcu długi zjazd... :-)

Zaliczyliśmy 12 z 18 punktów. Mogło być lepiej, ale jeśli najlepsi zawodnicy dotarli do mety dopiero na niecałą godzinę przed końcem limitu czasu to o czymś świadczy...

Wieczór pod znakiem pizzy i walki z odwodnieniem oraz długich nocnych dyskusji :-) Miło było się przekonać, że zaznaczyliśmy (choć nie przejechaliśmy go w całości) jak jeden z liderów :-)

Komentarze (10)

amiga
Mimo zmęczenia i podjazdów najważniejsze było to, że świetnie się bawiliśmy :-)
jasonj
Przez długi czas zastanawialiśmy się, czy jesteśmy tak zmęczeni po poprzednim weekendzie, czy to jednak Pogórze Bocheńskie pokazało swe pazury. Pewnie był to miks tego i tego. Myśleliśmy potem czy nie lepiej było jechać z drugiej strony i zaliczyć te cenniejsze punkty, ale kto wie jak by to wyszło...
mandraghora
Coś mam wrażenie, że to nie pierwszy raz mamy podobne myśli :-)
Jak jedziemy w tym samym kierunku to się stresujemy, że nam uciekacie, a tak przynajmniej do mety mamy nadzieję, że Was przegonimy, ale jak widać łatwe to nie jest... ;)

djk71 17:15 środa, 2 października 2013

"marzę o tym żeby dotrzeć do bazy i znaleźć się w śpiworze, nie muszę się myć, jeść, chcę leżeć". Ktoś tu czytał w sobotę w moich myślach... ;-)))))) Znowu pojechaliście w przeciwnym kierunku niż my :)

mandraghora 11:12 środa, 2 października 2013

Oj było ciężko, wiedziałem że teren jest trudny, ale sposób rozmieszczenia punktów sprawił, że trasa była bardzo ciężka. Widzę, że mieliście trochę inną taktykę zaliczania punktów niż ja, dzięki temu mogę przynajmniej pooglądać sobie na zdjęcia punkty do których nie zdążyłem dojechać.

Teren po którym jeździliśmy to w sumie jeszcze nie Beskid Wyspowy z tego co wiem on zaczyna się na dopiero na linii Przełęcz Rozdziele - Łopuszne Wschodnie i Zachodnie czyli tam gdzie były te dwa najdalej na południe oddalone punkty na pucharowej. My walczyliśmy ledwo z Pogórzem Bocheńskim, a i tak okazało się zabójce:)

jasonj 09:07 środa, 2 października 2013

Swoją drogą to Miechów i Bochnia są jak Noc i dzień... jeżeli chodzi o przygotowanie... na tej pierwszej niewiele zgadzało się z mapą, na tej było to doprowadzone do perfekcji...

amiga 08:30 środa, 2 października 2013

Pierwszy dzień był hardcorowy, prawdę powiedziawszy to na wstępie za...y podjazd przy wyjeździe z Bochni, później już lepiej..., ciekawe jak będzie na Kaczawszkiej. Inna sprawa to Beskid Wyspowy jest mocno specyficzny..., tam zawsze jest przewalone

amiga 08:27 środa, 2 października 2013

Szkoda, że gryzie się z Tropicielem :(

djk71 06:41 środa, 2 października 2013

djk71: Październikowe KoRNO zapowiada się ostro. Wiem bo objeżdżałem z Moniką i Tomkiem trasy :-)

limit 06:05 środa, 2 października 2013

k4r3l
Surowe... chodzi o to żeby nie opłacało się spóźnić...
Uważaj z tym debiutem w KoRNO!!! Jeszcze Cię wciągnie... i skończysz jak my :-)
To muszę Ci chyba wysłać linki do blogów tych najlepszych ;-)

Jurek57
Na pudło przyjdzie czas... :-)

djk71 05:57 środa, 2 października 2013

Nr to nie przypadek ... !
Widać przyszła pora na pudło !? :-)

Jurek57 20:35 wtorek, 1 października 2013

O kurczę, surowe te kary ;) Wczytuję się w relację, bo szykuję się do debiutu w KoRNO i tak pomyślałem, że jak się uczyć to od najlepszych ;)

k4r3l 19:13 wtorek, 1 października 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa angie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]