III Wiosenna Odyseja Miechowska, czyli pot, pech i podjazdy

Niedziela, 19 maja 2013 · Komentarze(12)
Uczestnicy
III Wiosenna Odyseja Miechowska, czyli pot, pech i podjazdy

Na zakończenie aktywnego weekendu, po piątkowym zwiedzaniu bunkrów i wczorajszej pieszej wycieczce po Beskidzie Małym, dziś jedziemy do Miechowa. Przed nami kolejna impreza Pucharu Polski w Maratonach Rowerowych na Orientację. 100km w 6 godzin, czyli wydaje się, że trasa powinna być prosta i szybka. W domu opowiadałem Darkowi, że tu jest w sumie trochę pagórków, ale powinno być spoko. Im bliżej bazy jesteśmy, tym mniej mi Darek w to wierzy :-)

Jesteśmy odpowiednio wcześniej żeby zdążyć się przygotować i pogadać chwilę ze znajomymi.

Firmowe koszulki zostały zauważone ;-) © djk71


Jeszcze krótka przejażdżka po centrum.

Bazylika Grobu Bożego © djk71


O 10:00 dostajemy mapy, słuchamy wyjaśnień i startem honorowym wokół miechowskiego rynku rozpoczynamy kolejny dzień zmagań z pomysłami organizatorów, ale przede wszystkim chyba z samym sobą.

Przed nami 22 punkty. Liczymy ile średnio czasu potrzebujemy na każdy z punktów i jedziemy.

PK2 - skraj lasu
Już na początku widać, że nawet Ci, którzy na wstępie wybrali ten punkt do zaliczenia, mają różne koncepcje jego zdobycia. Na punkt z kilku stron dociera wielu zawodników więc z jego namierzeniem nie ma problemu.

PK3 - jar
Po drodze Darek orientuje się, że zgubił licznik. Nie wracamy, może ktoś znajdzie. Dojeżdżamy bezbłędnie do punktu. Trochę ekwilibrystyki wymaga dostanie się do lampionu od naszej strony ale daję radę. Ruszając dalej zrywam łańcuch :-(
Tracimy chwilę na jego spięcie.

PK5 - krzyż
Od organizatorów mamy informację, że punkt jest w innym miejscu niż na mapie, ale wydaje się być prosty. I byłby gdybyśmy sobie obaj, zupełnie niezależnie, nie ubzdurali, że jesteśmy już jeden zakręt dalej. Szybko jednak orientujemy się, że popełniliśmy błąd, ale mając w pamięci zjazd z przed chwili nie uśmiecha nam się powrót. Zdobędziemy punkt z innej strony. Wybieram ścieżkę i… po chwili brniemy czymś co jest raczej mocno zarośniętym dniem strumyka niż ścieżką, w końcu docieramy na jakieś pole.

Stamtąd przyszliśmy © djk71


Jeszcze chwila przedzierania się i jesteśmy przy punkcie.

Jest punkt © djk71


PK4 - jar
Jedziemy dalej. Czuję, że lekko rzuca mi tylnym kołem. Szybka kontrola i… jest… najprawdopodobniej kolec akacji. Kolejna strata czasu.

Kto znajdzie punkt? © djk71


Punkt odnaleziony bez problemu, choć jakby nie wszystkie ścieżki są na mapie.

PK6 - doły
Chwilę przed punktem trzecia awaria. Tym razem Amiga zmienia dętkę. Też kolec, pewnie pamiątka z przedzierania się przez krzaki przed piątką.

Trzecia dziś awaria © djk71


Jest punkt, ale kontrola czasu mówi, że mamy już godzinę w plecy w stosunku do założeń.
Mimo opóźnienia, awarii, podjazdów - nie daje nam to do myślenia i zamiast już tu korygować trasę wciąż planujemy zebrać wszystko.

PK7 - leśna droga
Mamy spore wątpliwości, czy punkt był tam gdzie się go spodziewaliśmy, ale w końcu odnaleźliśmy go. Wyjazd z punktu strasznie mnie męczy. Do tego wyjeżdżamy w nieco innym miejscu niż się spodziewaliśmy. Jakaś dziwna ta mapka tutaj.

PK22 - leśna droga
W okolice punktu dojeżdżamy bez problemu, gorzej jest z samym punktem. Najpierw sprawdzamy inną ścieżkę, oglądając przy okazji efektowną wywrotkę Tymoteuszki. Dobrze, że jej się nic nie stało. Po chwili znajdujemy punkt na sąsiedniej ścieżce.

PK11 - młodnik olchowy
Mijamy młodnik, ale mapa wskazuje, że punkt powinien być dalej. Tylko, że dalej to… środek pola. Chwila dyskusji i wracamy. I dobrze, bo tam był punkt. Punkty zaznaczone tak, że… no comments.

Bufet
Przed kolejnym punktem trafiamy na bufet. Pyszna drożdżówka, uzupełnienie bidonów izotonikiem i analiza mapy i… zegara. Już nie wiem ile mamy straty czasu, ale wiemy, że mamy go dużo za mało. Do tego do bazy daleko. Korekta trasy, ale… zbyt mała.

PK21 - skałki po kamieniołomie
Bez problemów docieramy do punktu, gdzie okazuje się, że… zgubiłem kartę startową.

Skałki przy kamieniołomach © djk71


Myślałem, że limit pecha już wyczerpaliśmy. Wracam do bufetu, bo podejrzewam, że tam mi wypadła. Na szczęście jest, ktoś ją tam znalazł. Dzięki. Będę musiał kolegom podziękować na mecie.
Wracam na punkt, gdzie okazuje się, że zgubiłem również bidon. Na szczęście został odnaleziony przez Tymoteuszkę i Darek już go wiezie.

PK17 - opuszczone gospodarstwo
Tu punkt też jest przesunięty, bo gospodarstwo już nie jest opuszczone. Chwilę szukamy go nieco wyżej niż jest on faktycznie, ale po chwili para, z którą się mijamy od jakiegoś czasu naprowadza nas właściwe miejsce.

PK16 - ślady grodziska
Nie chcę jechać na ten punkt bo… znów się oddalamy, a czasu już coraz mniej, a poza tym mam wrażenie, że znów trzeba się będzie przedzierać do punktu przez jakieś pole. Ale w końcu ulegam namowom i jedziemy.

Co jest za strumykiem? © djk71


Wjeżdżamy w teren, niebieski szlak i… wcale nam nie przeszkadza, że nie widać ani oznaczeń szlaku, ani strumyka… Brniemy pod górę równoległą ścieżką. Kolejna strata czasu. Wracamy i teraz już wjeżdżamy na właściwą drogę. Jest Psia Skała, ale gdzie grodzisko? Okazuje się, ze jest chyba na skale. Nie mam siły się wspinać. Jest stromiej niż na wczorajszej pieszej wycieczce w Beskidach. W końcu jest punkt. Jeszcze tylko zejście, też nie łatwe.

A rowery są na dole © djk71


Do mety
Rzut oka na zegarek - jest szesnasta. Czas mamy przedłużony do 17, ale to i tak mało, bo wydaje się, że mamy około 30km do bazy. Możemy się spóźnić o 30 minut, ale wtedy za każdą minutę spóźnienia dostajemy 5 minut kary. Po tym czasie jesteśmy NKL :-(

Jedziemy szybkim tempem. Za szybkim, jak 1000m podjazdów, które mamy za nami, jak na temperaturę około 30 stopni.
Pewnie jest trochę mniej, ale tyle pokazuje mi termometr i opalenizna na rękach. Szybkie uzupełnienie bidonów i spotykamy Grzesia, który jadąc w przeciwną stronę coś krzyczy o limicie czasu. Tylko gdzie on jedzie? Potem się okaże, że też do bazy tylko inną drogą.

Siedemnasta. Już jesteśmy spóźnieni, pytanie czy zdążymy w doliczonym czasie? Czuję ból głowy, zaczyna mi być chyb niedobrze, ale walczę. Docieramy na metę o 17:24. Czyli 2 godziny kary :-( Ale jesteśmy klasyfikowani :) Do tego minuty karne za niezdobyte 11 punktów. Masakra :-(

Na mecie
Jedzonko, jak zawsze tutaj dużo :-)
I z rozmów ze znajomi wynika, że nikt nie zdobył kompletu. Zbyszek, który wygrał ponoć nie zaliczył 3-4 punktów, reszta z czołówki ma ponoć 7-8 punktów w plecy. Czyli nie tylko nam tak poszło. Wszyscy klną na rozmieszczenie punktów. Organizator sam przyznaje, że nie dość, że punkty nie były w samym centrum kółka, to jeszcze zdarzyły się takie, które były poza. Sam ich ponoć nie mógł odnaleźć kiedy chciał je oznaczyć. Trochę porażka, ale dobrze, że miał tego świadomość i przeprosił uczestników za to. Zdarza się.

Zmęczony, spalony (ręce w kolorach , ale po raz kolejny zadowolony, że daliśmy z siebie wszystko. I pełen nadziei, że limit pecha na ten sezon już wyczerpaliśmy.

Komentarze (12)

Tymoteuszka
Ładnie pojechałaś, tylko na drugi raz daj spokój z tym padaniem na kolana przed nami, wystarczy zwykłe cześć :-)
Niestety nie udało się wejść do środka bazyliki przed zawodami, a po... myśleliśmy tylko o aptece, żeby czymś załagodzić opaleniznę...

djk71 05:08 czwartek, 13 czerwca 2013

Chłopaki gratuluję uporu. Tym samym końcowym wynikiem czasowym zakończyliśmy jazdę, ale mieliście więcej punktów na koncie ode mnie. Ciekawe kto wymyślił te minuty karne?
Byłeś wewnątrz bazyliki? Mnie się całkiem do środka nie udało wejść - była msza - nie chciałam przeszkadzać.

Tymoteuszka 13:52 czwartek, 23 maja 2013

kosma100
Oj mieliśmy większego niż 5,5 :-)
A Ty się nie usprawiedliwiaj tylko wyciągaj wnioski. Mogłem Ci nagrać teksty jakie było słychać na mecie... ;) Ku przestrodze...
josonj
Jak punkt jest dobrze zaznaczony to często nie trzeba nawet patrzeć... Gorzej jak najpierw spojrzysz na opis i... potem szukasz w podświadomości... folwarku ;-)

djk71 05:15 czwartek, 23 maja 2013

A wiesz, że folwarku jakoś nie zauważyłem:) na odprawie mówili, że ten punkt przy krzyżu jest trochę wcześniej i jak tam dojeżdżałem to nawet na opis nie patrzyłem, ale te 3 i 4 to mogły nieźle zmylić.

Na BSOriencie faktycznie aż taki wpadek nie było, ale przez ten "ciut dalej" punkt nr 2 i brak informacji, że jest gdzie indziej, o mały włos (a konkretnie 4 minuty zostało zapasu) bym się spóźnił na metę i zamiast miejsca na podium byłbym gdzieś daleko:) Mam nadzieję, że na Jurajskim Oriencie będzie już wszystko ok, choć pewnie wystartuję tylko rekreacyjnie:)

jasonj 08:55 środa, 22 maja 2013

Fajna zabawa :-) ale pecha to mieliście większego niż 5,5 :-)
"Pamiętam trasę sprzed dwóch lat... rzeczywiście była prosta."
Podpisuję się pod tym zdaniem wszystkimi swoimi kończynami :)
No i teraz wiem, że nasze pomylenia kapliczki z krzyżem i ulokowanie punktu jednego "ciut dalej" niż na mapie na BSOriencie to nie takie straszne grzechy :-)
Pozdrawiam!

kosma100 21:13 wtorek, 21 maja 2013

amiga
Wieczorem padłem. Wstałem i bladym świtem zrobiłem wpis, bo wiedziałem, że później będzie ciężko.
Niestety opis był jaki był... mnie się nie podobała ta biała plama wokół...
niradhara
Do samego końca dobry humor nas nie opuszczał... ;-)
jasonj
Spojrzałem na Waszą mapę... opisy rzeczywiście zabijały... szczególnie folwark ;-)
Pamiętam trasę sprzed dwóch lat... rzeczywiście była prosta.
szczypiorizka
To samo mi koleżanki proponowały... żebym psa w nim woził...
chrisEM
To czekam na wpis :-)
theli
Straciłeś godzinę, ale wynik miałeś świetny.
Dobrze, że skończyło się na manetce i że Tobie nic się nie stało.
Pogoda była tak świetna, że na ramieniu od razu miałem flagę biało-czerwoną :-)

djk71 19:10 wtorek, 21 maja 2013

I tak dobrze, że znaleźliście tę 16-tkę. Mnie się to nie udało i straciłem tam godzinę przeczesując krzaki na górze (punkt był 200m dalej). Wyjeżdżając z 16-tki zaliczyłem jeszcze efektowne OTB uszkadzając manetkę i jadąc dalej tylko z dwoma biegami więc pech 16-tki był dla mnie podwójny :)
Punkty na mapie zaznaczone dramatycznie źle ale tę wpadkę organizatorów wynagrodziła za to piękna pogoda i świetna trasa.

theli 16:14 wtorek, 21 maja 2013

no to niezły "fart" :), Ogólnie sporo było awarii na tym rajdzie. Gość który wygrał, złapał kapcia zaraz na początku. Ledwo wyjechał z rynku po pętli honorowej i kapeć.
Ja o szukaniu 22 mógłbym napisać opowiadanie a o 16 książkę :). Zrobiłem ten sam błąd co wy. A przecież i szlak i strumień były widoczne.

chrisEM 20:46 poniedziałek, 20 maja 2013

Skoro często coś tam gubisz to zamocuj sobie koszyk w rowerze :D taki wiklinowy będzie idealnie pasować ^^
Btw w sobotę byłam w Krakowie- tam też jakieś zawody, ale chyba to były jakieś wyścigi.

szczypiorizka 18:32 poniedziałek, 20 maja 2013

Pkt 3 - Jar na mapie trasy turystycznej opisane jako skrzyżowanie ścieżek, pkt 4 Jar na mojej mapie koniec drogi - to i tak mieliście lepsze opisy, my pod 3 zbadaliśmy wszystkie ścieżki i skrzyżowania zanim ktoś zaczął szukać w krzakach i znalazł punkt:)

No ale trasa super trudna w Miechowie jeszcze nigdy tak ciężko nie było, trasy na Mini (turystycznej) były zawsze szybkie i bezproblemowe pewnie dlatego taki szok większości uczestników - no przynajmniej na trasie turystycznej.

jasonj 11:06 poniedziałek, 20 maja 2013

Rzeczywiście pech Was prześladował, ale chyba nie wynik jest najważniejszy, tylko zabawa.

niradhara 11:06 poniedziałek, 20 maja 2013

Kiedy miałeś czas aby jeszcze zrobić wpis? Nie spałeś czy co? ;P
A tak swoją drogą to 16 była przegięciem... punkt źle oznaczony, w dziwnym miejscu, opis pozostałości grodziska nic nie mowił tym bardziej, że tam nic nie było... już lepiej było to opisać punkt na skale, przynajmniej zastanowiłbym się, zanim pojechalibyśmy w tamtym kierunku...
najważniejsze, że z zalożenia opuściliśmy 13 - teraz już wiem, że i 16 może być pechowa ;P

amiga 08:13 poniedziałek, 20 maja 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa bohat

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]