Dymno 2013

Sobota, 11 maja 2013 · Komentarze(16)
Uczestnicy
Dymno 2013

Jeszcze nie odpoczęliśmy po Rudawskiej Wyrypie, a już z Darkiem przyjeżdżamy do Łochowa na kolejne zawody. Podróż upływa pod znakiem korków, ulew i burz. Rejestracja, powitania ze znajomymi i odprawa.

Wygląda nieźle, bo dostaniemy jutro tylko pięć kartek. Dwie z mapami w skali 1:50 000 i trzy ze zbliżeniami punktów. Mapy sprzed 30 lat. Do tego info o komarach, ale o tym nie trzeba chyba mówić, bo atakują nawet w budynku. Ponoć jest mokro, a budowniczy trasy jeszcze nie wrócił z terenu choć wyjechał o 3 rano. Dochodzi 23:00. Jeszcze krótkie pogaduchy i spanie.

Spałem z nimi © djk71


Budzi nas ulewny deszcz. Nie wstajemy. Jeszcze chwila w śpiworze. W końcu zbieramy się. Dostajemy mapę i po 15 minutach analizy w drogę.

PK16 - granica kultur, zarastająca polana
W okolicy punktu kilka osób i dobrze, bo chyba byśmy długo szukali punktu. Nie lubię opisów: granica kultur, bo w praktyce może to być wszystko. Pierwsze błoto i pierwszy raz w bucie mokro.

Zapowiada się nieźle © djk71


Jest pierwszy punkt © djk71


PK27 - jeziorko, zachodnia strona
Szybko potwierdza się, że mapy są sprzed 30 lat, bo w miejscu gdzie na mapie jest szkoła obecnie jest chyba ośrodek zdrowia. Poza tym chyba coś przegapiliśmy na odprawie, bo nie możemy dojść do tego w jakiej skali są rozświetlenia. Komary chcą nas zjeść żywcem.

PK26 - granica lasu i łąki przy jeziorze
Kuszą Laski 3 ale nie dajemy się. Dojeżdżając widzę przed sobą grubą gałęź leżącą w poprzek drogi. Leży zbytnio pod skosem - myślę, ale mi to ładuję się na nią i zaliczam efektowny uślizg. Boli kostka prawej i łydka lewej nogi, koszyki na bidon powyginane. Ledwo wstaję. Czyżby to koniec na dziś? Na szczęście kończy się na otarciach i siniakach. Do tego te komary.

Jeszcze trochę © djk71


PK24 - wyspa, przejście przez odnogę Liwca od północy
Wybieramy okrężny dojazd. Sam nie wiem czemu. Do tego omijamy ścieżkę przy OSP i robimy jeszcze większe kółko będąc zmuszonym dodatkowo przedzierać się przez pole zamiast skorzystać z pięknej drogi. Punkt na wyspie zastanawia, ale okazuje się być w miarę prosty.

Na wyspie © djk71


Cały czas mamy nieznaczne opóźnienie w stosunku do założonego planu, ale jest stałe i nie zwiększa się. Oby tak dalej.

PK25 - północny róg zagajnika sosnowego
Szybko znajdujemy się w pobliżu punktu i… patrząc teraz na mapę jestem pewien, że nie wykorzystaliśmy rozświetleń we właściwy sposób. Penetrujemy wszystkie okoliczne kępki drzew i nic. Tracimy tu łącznie z dojazdem chyba z godzinę. W końcu odpuszczamy. Nienawidzę komarów.

PK28 - róg granicy kultur
Coś nam nie pasuje. Jestem pewien, że droga powinna tu skręcać, ale też powinien skończyć się asfalt. Do tego brakuje kościoła. Cóż widać położyli nowy asfalt, a kościół… spłonął? Bez problemów trafiamy do punktu. Pisałem już komarach?

PK29 - zakręt strumienia

Znów się gubimy na skali map z rozświetleniami i chcemy szukać punktu znacznie bliżej. Napotkany zawodnik kieruje nas we właściwą stroną. Dzięki :-) Jak one tną. Nie pomaga kolejne psikanie się jakimś świństwem. Spotykamy Anię, z którą będziemy się jeszcze kilkukrotnie mijać.

Rowerem się nie dało © djk71


PK30 - lasek brzozowy 50m na NW od skrzyżowania

Cholerny kundel! Uciekając przed nimi wjeżdżamy w równoległą ścieżkę i brniemy nią, dopóki po zakręcie wskazanie kompasu ostrzega, że coś jest nie tak. Powrót i jeszcze jedno podejście i jest skrzyżowanie. Jest lasek brzozowy. Zostawiamy rowery i sprawdzamy jeden lasek, drugi, trzeci… w końcu znajduję punkt… tuż obok rowerów.

Brzózki © djk71


Coraz więcej czasu mamy w plecy :( I wyjazd z punktu lekko na około.

PK34 -przecinka, u podnóża wydmy
Prosty punkt, choć już po podbiciu kart doczytujemy się, że to podnóże wydmy.
Czas się rozebrać, choć w kontekście komarów nie wiem, czy krótki rękawek to dobry pomysł. Banany i jedziemy dalej.

PK33 - skrzyżowanie przecinki z drogą
Opis niewinny ale punkt masakryczny. Docieramy tu z Przemkiem. Rowery trzeba zostawić. Nie pomogą.

Jeszcze tylko 250m © djk71


Jechać się nie da. Iść też ciężko. Wody powyżej kostki… O ile to czarne to woda…

Dam radę © djk71


Ktoś tu jednak bywa:

Piłka w wodzie... Gdzieś już to widziałem. I to też było na Mazowszu :-) © djk71


PK35 - kępa drzew na polu
Tym razem zbliżenie to… zdjęcie satelitarne. Na szczęście punkt widać z drogi.

PK20 - róg wału
Choć droga prosta, to przez chwilę się tracę, bo… mam zawiniętą mapę. Na szczęście punkt widoczny z daleka.
Szybko ten czas leci. I chętnie zjadłbym coś konkretnego.

Rozlewisko © djk71


PK21 - Skrzyżowanie przecinek przy rowie
Mijamy Wywłokę i nawigacja wydaje się prosta. Asfaltowa droga i skręcamy w piątą przecinkę. Skręcilibyśmy gdyby w tym miejscu była, a tam tylko mokradła. Skręcamy we wcześniejszą i… Amiga próbując przejechać prze kałużę stawia rower do pionu zanurzając w niej pół przedniego koła. Jak udało mu się z niego zeskoczyć? Nie mam pojęcia.

A mogłem tam leżeć © djk71


Znów brniemy w wodzie przez błoto po kostki. Do tego widząc w końcu coś suchego skręcamy i zonk. Na szczęście szybko spoglądam na kompas i cofamy się by pojechać właściwą drogą. Okazało się, że do punktu można było dojechać zupełnie na sucho. Ale na mapie tu też nie wyglądało mokro.

PK17 - zach. brzeg bagienka
Znów spotykamy się z Przemkiem i Anią. Cos nam się nie zgadza, ale w końcu dojeżdżamy do OSW. Poszukujemy punktu… bardzo za daleko, gdy on znajduje się tuż obok nas.
Amiga gubi licznik, na szczęście udaje się go odnaleźć. Łańcuchy świerszczą niemiłosiernie. Nie ma co im się dziwić. Albo mokradła, albo piach. Do tego te potworne komary.

PK15 - na tyłach cmentarza sióstr zakonnych
Mamy dość terenu. Zmieniamy mapy i asfaltem do Loretto. Punkt prosty.

Krzyże... Brakło czasu tym razem na historię © djk71



Kolejny popas. Skończył się psikacz na komary, a gdzie tam koniec trasy? Z drugiej strony i tak chyba nie działał.
Zastanawiamy się co dalej. Zaczynamy kalkulować. Za każdy brakujący do 30 punkt dostajemy 60 minut kary. Biorąc po uwagę tempo w jakim zdobywamy kolejne punkty może się okazać, że lepiej zjechać do bazy już teraz. Zobaczymy.

PK14 - kępa drzew nad Liwcem
Jest sklep, w którym… nie ma nic… Kupujemy Colę i jakieś 7Days i inne wafelki. Chwila na jedzenie. I szukamy punktu. Spotykamy Mavica. Znów chwilę to trwa, ale jest punkt.

PK13 - róg granicy kultur, na brzozo-sośnie
Skręcamy z drogi ale dojeżdżamy do jakiegoś gospodarstwa. Powrót i jest inna ścieżka, może spróbujemy? Nie już raz próbowaliśmy… na "trzynastce" na Bike Oriencie. O żesz…, który to punkt? I jak tu nie wierzyć w przesądy? ;-)

Coś nie możemy się odnaleźć, w końcu jest knajpa… Zjazd do punktu i znów ta cholerna skala. Chwila szukania i chyba zupełnym przypadkiem Darek dostrzega punkt. To już nie są komary. To profesjonalnie zorganizowana armia małych czarnych krwiopijców!!!

Spotykamy Radka, który chyba wspominał, ze już wraca, ale potem chyba zmienił zdanie, bo już się nie spotkaliśmy, nawet w bazie.

PK31 - zakole rzeki od wschodu

Decydujemy się rzeczywiście wracać. Jeszcze tylko ten jeden punkt po drodze. Jest most, ale wszystkie przecinki są nieprzejezdne. I ktoś cmentarz przeniósł? Zmęczenie… To nie ta rzeka…
Teraz już bez problemów docieramy do właściwego miejsca. Chwila na odnalezienie punktu i powrót.

Meta
Wracamy ruchliwą drogą. Ale to tylko kilka kilometrów. Jest meta. 696,10 min., 17 punktów, czyli w sumie będziemy mieli czas około 24h i 36 min.
Myjemy rowery - bez kolejki i w dodatku dwa na raz. Zapinamy na auto i idziemy na obiad. Tu mały szok. Cała impreza jest perfekcyjnie zorganizowana, ale tu logistyka nas zabija… W pozytywnym sensie.

Na widok garnków ciśniemy do nich na azymut ;) Ale Panie proszą, żebyśmy usiedli. Na stolikach czekają na nas porozkładane serwetki, łyżki, pieczywo, od razu dociera gorąca zupka i kompot. Po pierwszych łyżkach na stole pojawiają się dwa pięknie podane, duże hot-dogi, a po chwili kolejne dwa.

Obiadek © djk71


Szok. I w tym samym tempie obsługiwani są pozostali zawodnicy. Perfekcyjnie.

Jeszcze tylko kąpiel pod (i tu jedyny minus) zimnym prysznicem i pora się pakować. Nie jest nam dane szybko opuścić bazę. Co krok to znajomi więc trzeba zamienić kilka słów. Jeszcze rzut oka wstępne (wstępne, bo część zawodników jeszcze w trasie) i można jechać. Jesteśmy na 17 miejscu ale pewnie jeszcze mocno spadniemy.

Za dużo komarów, mokradeł i za mało precyzji. Mimo to jestem zadowolony ze startu. Wydaje się, że był lepszy od tego dwa lata temu.

Sorry, że zdjęcia takie monotematyczne, ale mokradła to był główny widok... nie licząc oczywiście czarnych chmur komarów.

Z ciekawości zmierzyłem największego siniaka linijką z podziałką dla mapy w skali 1:50 000 - długość siniaka: 6750m :-)

Komentarze (16)

Pamiętam dokładnie tez mnie dymno zaskakiwało bagnami i genialnym posiłkiem. Szkoda ze w tym roku nie udało się dotrzeć.

josiv 13:13 piątek, 17 maja 2013

Porządne relacje zrobiliście chłopaki. Przydadzą się do podjęcia decyzji przed następnym Dymnem :). Słyszałem, że Bear Grylls utknął gdzieś na PK12.

chrisEM 09:49 czwartek, 16 maja 2013

No i się nie doczekałem... poszedłem po paszę do sklepu :)

amiga 08:29 środa, 15 maja 2013

No to już :-)

amiga 08:06 środa, 15 maja 2013

Ja też :-) Idziemy?

djk71 07:55 środa, 15 maja 2013

Ech te hot-dogi, dzisiaj mam ochotę na takiego :), może nawet 2....

amiga 07:52 środa, 15 maja 2013

theli
Szacun. I gratulacje zdobycia kompletu punktów.
Jurek57
Prawdziwy survival :-) Ja tam nie wiem, może się przebrał za komara... :-)

djk71 20:03 poniedziałek, 13 maja 2013

Patrząc na te bagna i czytając opowieści o "żarłaczach". Można powiedzieć -
- szkoła przetrwania - survival !
Czy aby nie spotkaliście zaczajonego za drzewem Bera Gryla , kręcącego kolejny odcinek z cyklu "jak żyć" :-)
pozdrawiam

Jurek57 19:09 poniedziałek, 13 maja 2013

theli :) piękne

amiga 18:58 poniedziałek, 13 maja 2013

http://www.youtube.com/watch?v=5U99cetzTgA&feature=youtu.be

theli 18:45 poniedziałek, 13 maja 2013

Dzisiaj widzialem siniaka. teraz to on ma na bank przynajmniej 10000m :)

amiga 18:44 poniedziałek, 13 maja 2013

Darek: na PK13 zgodnie z prawdą kierowałem się do bazy...tylko po drodze miałem do zdobycia jeszcze 10 punktów ;) Co do bagien, bywało i tak: [url=]http://www.youtube.com/watch?v=5U99cetzTgA&feature=youtu.be[/url] (fragment "drogi" między PK2 a PK1). Po tym odcinku, gdzie brnąłem w wodzie po uda i kolana, kolejne bagienka po kostki przestały mi przeszkadzać ;)

theli 18:43 poniedziałek, 13 maja 2013

kosma100
Duży to jest dopiero teraz... I okazuje się, że nie jest sam...
Mam nadzieję, że w końcu gdzieś wystartujesz... :-)
amiga
Mnie też... Na Wyrypie to był luz... ;-)
Tymoteuszka
Błotko, mokradła, bagna... bez komarów? To dla mięczaków :-)

djk71 16:46 poniedziałek, 13 maja 2013

Tymoteuszka lubi błotko, mokradła, bagna. Tymoteuszka lubi gorące dania na Dymnie. Tymoteuszka nie lubi zaś zimnego prysznica, a także natrętnych komarów. Tymoteuszka uwielbia Dymno, właśnie za to :)
Gratulacje chłopaki.

Tymoteuszka 10:09 poniedziałek, 13 maja 2013

Hmmm.. Siniak wydawał się mniejszy ;P
Ps. Chyba wolę jednak góry niż hordy spragnionych krwi bombowców...

amiga 08:06 poniedziałek, 13 maja 2013

Duży ten siniak :-)
Kurczę... obiecuję sobie, że za rok pojawię się na Dymnie...
Grunt, że jesteś zadowolony, pomimo... bo o to chyba w tym chodzi :-) (IMHO)
A czy komary były?
:-)

kosma100 07:48 poniedziałek, 13 maja 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa widzi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]