Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:38153.24 km (w terenie 9220.57 km; 24.17%)
Czas w ruchu:2684:30
Średnia prędkość:15.15 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:68571 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:553057 kcal
Liczba aktywności:1921
Średnio na aktywność:22.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

(Po)Pracowo

Środa, 13 lipca 2011 · Komentarze(7)
(Po)Pracowo
Jakby dobrze policzyć to z kilkanaście, a pewnie już nawet ponad dwadzieścia osób jeździ w firmie na rowerze. Z kilkoma blisko współpracuję... i co? I raz do roku udaje się razem z jedną, dwoma osobami gdzieś przejechać... żałosne.

Dziś od słowa do słowa udało się umówić z Andrzejem i Krzyśkiem... nie wiem czemu Amiga się wymigał... Czyżbyśmy za wolno dla niego jeździli... Przecież postaralibyśmy się...

Około osiemnastej chłopaki zajeżdżają na moje osiedle i ruszamy w stronę DSD.

Na Czerwonej Hałdzie Krzychu obiecuje zjazd... ;-)

Ja nie zjadę? © djk71


Czyżby Andrzej nie wierzył :-)

Nie zjedzie... :-) © djk71


Krzysiek próbuje...

I co z tego, że wysoko? © djk71


W Wielkim Kanionie poprzestaje na zbadaniu terenu... może następnym razem... ale teraz już bez obietnic... :)

Wysoko © djk71


Potem czas na izotoniki i pierogi...

I... ściemnia się...

Wiele nie pojeździliśmy ale dobre i to. Może uda się następnym razem coś więcej... Fajnie by było.

Mam dość - znów czy wciąż?

Niedziela, 12 czerwca 2011 · Komentarze(13)
Mam dość - znów czy wciąż?
Zmęczony i bez pomysłu.
Bez pomysłu na wszystko. Na dom, na pracę, na życie...

Próbowałem to w weekend przespać - ponad trzydzieści godzin snu, czyli tyle ile zwykle mam przez cały tydzień, a może nawet więcej - i nic. To nie był sen żeby odpocząć. To był sen żeby uciec. Od pracy, od domu, od ludzi…

Każde otwarcie oczu zaczynało się przekleństwem na dowolną literę alfabetu… I nie był do tego potrzebny żaden powód. Po prostu jakoś tak.

Zapomniałem już jak się jeździ na rowerze. Ostatnio jeżdżę prawie tylko na zawodach. W sobotę był pomysł żeby zrobić objazd okolicznych imprez z okazji Industriady. Nawet wstałem rano i… mi przeszło. Potem też się zbierałem żeby wyjść i za każdym razem lądowałem pod kołdrą.

Dziś podobnie. Nie chce mi się niczego. Mam wszystko gdzieś. Nie mam nawet ochoty na piwo, a Ranczo mnie już nie śmieszy… Już mi się nawet nie chce szukać przyczyn tego. Po co. One są niezmienne. Jak ludzie. Jak większość z nich. To oni tworzą ten cholerny świat. To z nimi trzeba się stykać codziennie. I nie ważne czy ich znamy, czy tylko są tłem naszego życia, i tak mają na nie wpływ. Mam dość ich obłudy, zapatrzenia w siebie, perfekcyjnej umiejętności nie słuchania innych i lizania tyłka tych, którzy mogą dla nich coś zrobić.

Mam dość patrzenia na tych... Dość, pisałem już o tym tyle razy...

Po siedemnastej ruszam tyłek i jadę. Już po 2-3km mi się nie chce. Po co ja to robię?
Leżenie w łóżku daje taki sam efekt. Takie samo zadowolenie. A dokładniej jego brak.

Segiet, Dolomity, Księża Góra wszędzie pełno ludzi. Co się dziwić. Niedziela. W drodze do Piekar ktoś miał pomysł…

Ktoś miał pomysł? © djk71


Świerklaniec, Chechło…

Dupa… Na wpis też nie mam pomysłu... Potrzebuję odpoczynku - jestem zmęczony jak chyba nigdy wcześniej - ale myśl o urlopie też mnie przeraża... Potrzebuję go jak jeszcze nigdy... ale nie wiem czy go chcę...

Silesia Cup MTB 2011

Niedziela, 29 maja 2011 · Komentarze(5)
Silesia Cup MTB 2011
Byliśmy tu już 3 lata temu. Wtedy startowali tylko chłopcy. Dziś ja tez się nie zdecydowałem i... pewnie nigdy się nie zdecyduję. Nie dla mnie taka zabawa. Wiktor też nie przyjechał - tym razem wybrał gitarę. Pościgać postanawia się tylko Igorek.

Czas... start... © djk71


Kosma mu dzielnie dopinguje.

Jedź... szybko... © djk71


W oczekiwaniu na zmęczenie pogaduchy ze znajomymi. Igorek nie wygrywa ale staje z innymi zawodnikami ze swojego rocznika na podium.

Też mam taką koszulkę, ale założę jak będę miał ochotę... © djk71


Chwilę potem wyżywa się jeszcze artystycznie :-)

Jeźdżę, maluję... © djk71


I jedziemy zrobić kółko po parku.

W parku... © djk71


Nie mam dziś siły. Czuję zmęczenie po wczorajszym maratonie. Dziwne, ile razy jestem w WPKiW to jestem zmęczony. Może dlatego nie lubię tego miejsca.

KoRNO - druga edycja

Sobota, 21 maja 2011 · Komentarze(11)
KoRNO - druga edycja

Miało być inaczej, zapowiadało się inaczej, a wyszło jeszcze inaczej - oczywiście świetnie :-)

Tradycyjnie zebrała się fajna ekipa, choć zabrakło kilku osób… Oprócz organizatorki na starcie stawiła się Ewcia, miałem w końcu okazję poznać Yoasię (daleko trzeba było jechać żeby się spotkać), Młynarz z Asicą zrobili wszystkim niespodziankę przywożąc Bernę (GDZIE JEST BLOG???) no i oczywiście trochę tłumu narobiła nasza rodzinka.

KoRNO II - odprawa © djk71


W trakcie odprawy niektórzy ziewali…

Nudna ta odprawa... © djk71


Inni zastanawiali się jak się naprawdę nazywają…

Who am I? © djk71


Profesjonaliści oglądali mapy… Były trudniejsze niż na Dymnie, bo czarno-białe...

A gdzie kolory? © djk71


Było po co, bo już pierwszy punkt (PK1 - brzózka) wymagał sporo sprawności fizycznej…

Mamusiu! Pomocy! © djk71


A teraz szybko... © djk71


Drugi (PK9 - ambona) pokazywał koegzystencję przemysłu i przyrody…

W zgodzie z naturą... © djk71


Matka natura zasłoniła niebo chmurami i pomrukiwała coś z oddali ale nie poddaliśmy się i ruszyliśmy dalej…

Łatwiej było wejść... © djk71


Nie były nam straszne przeprawy przez doły…

Gdzie jest Anetka? © djk71


Ani matematyczne zadania (PK7 - drzewo na skraju lasu), które musieliśmy wykonać…

Wykres funkcji © djk71


Odpoczynek... © djk71


Mury runęły (PK6 - ruiny domu), ale my wciąż trwaliśmy…

A mury runą... © djk71


... nawet kiedy złośliwcy przebili Wiktorowi oponę…

Ostatni raz pokazuję Ci jak się to robi... © djk71


Anetka patrzyła dziwnie na organizatorkę….

Co ona jeszcze wymyśli? © djk71


Ale potem dzielnie walczyli z pracownikami PKP na torach… (PK5 - nawet najstarsi górale nie wiedzą gdzie jest ten PK)

Ciekawe czy przyjedzie pociąg © djk71


Jako, że się ściemniało był pomysł żeby przenocować gdzieś po drodze…

Schronisko? © djk71


Ale światło dąbrowskich latarni przekonało nas żeby jechać dalej…

Ciekawe o której włączają światło... © djk71


Igorek dzielnie walczył w pokrzywach… (PK2 - podpora pewnej konstrukcji)

Co to za słup? I po co te pokrzywy? © djk71


Już wiem... © djk71


I na podjazdach… i nawet kiedy wszyscy chcieli odpuścić część punktów przekonał nas żeby zaliczyć wszystkie. Nawet ten daleki PK3 - krzaczek na poł-wschód od tablicy:"PPUH DOLOMIT...."

Ciemno się robi © djk71


Przed PK4 (drzewo w pobliżu rury - poł-wsch brzeg zbiornika) próbowałem zmylić Piotrka, ale wyszło, że miał rację. Widać było za ciemno dla mnie.

Ciemno się zrobiło © djk71


Punkt odnaleziony. Gorzej było z następnym (PK8 - miejsce wpływu wody - zachodni brzeg nie zalanego zbiornika) ale też daliśmy radę. Dobrze, że miałem kask, bo… zdrowo przywaliłem w sklepienie…

Fajne imprezy tu muszą się odbywać... © djk71


W drodze do ostatniego punktu PK10 zatytułowanego "ale to już było" który znaliśmy z poprzedniego rajdu miejscowi chcieli wzywać policję ale udało się uciec... Przy punkcie odśpiewaliśmy fragment piosenki i dotarliśmy na metę gdzie nastąpiło after party… ;-)

Pozostałe zadania geograficzno-matematyczno-historyczno-rowerowe rozwiązywaliśmy dopiero następnego dnia ;-)

Dzięki Monika za fantastyczną imprezę. Dzięki wszystkim za wspaniałe towarzystwo ;-)

Co jest ważniejsze?

Czwartek, 19 maja 2011 · Komentarze(9)
Co jest ważniejsze?

Myślałem, że na Dymnie dostałem w d... Myślałem, że tam byłem zmęczony. Myślałem... Wystarczyło wrócić do pracy żeby przekonać się życie potrafi dać bardziej w kość.

I nie chodzi o to, że nie lubię tego co robię. Wręcz przeciwnie... uwielbiam to robić... Chciałbym jeszcze więcej... tylko wszystko powinno mieć ręce i nogi... Tylko każdy powinien zająć się tym co robić powinien i tym na czym się zna... Tylko inni powinni choć próbować zrozumieć, że:

- od nich też coś zależy... że nie pracują tylko dla siebie...
- oni też muszą coś zrobić... żeby ktoś inny mógł coś zrobić...
- że nie tylko ich sprawy są najważniejsze...
- że doba ma tylko 24h...
- ... i ze nie koniecznie całe te 24h trzeba poświęcać firmie...
- że...

Szkoda pisać... Ogólnie każdy ma milion pomysłów, a jak przyjdzie co do czego to... o tym jeszcze porozmawiamy... tak wiem... za pół roku... za rok... Bo trzeba podjąć decyzję, bo... trzeba nadstawić tyłka, bo...

Do d... z takim działaniem. Dobrze, że nie wszyscy są tacy i że wielu jednak zależy... na firmie, a nie na własnym interesie...

Czasem myślę, że takie, a nie inne wyniki na maratonach to dokładne odzwierciedlenie tego jak podchodzę do pracy... Z jednej strony chciałbym pojechać jak najlepiej, ale przy okazji chciałbym coś zobaczyć, coś sfocić, być zadowolonym z tego, sprawić, aby inni też byli zadowoleni... co przekłada się na gorsze miejsce...

Może powinienem po prostu patrzeć na mapę i przednie koło i gnać nie zwracając uwagi na nic... tylko na lepszy wynik... Może w pracy też powinienem skupić się jak inni tylko na kasie... może.. ale nie wiem czy tak potrafię... Tzn. wiem... nie potrafię... Nigdy nie potrafiłem myśleć o pieniądzach... To chyba źle... ale taki już chory jestem...

Na razie musiałem odreagować... dziś tylko po asfalcie... żeby się zmęczyć... żeby nie mieć czasu na myślenie...

Chciałbym mieć okazję częściej się uśmiechać, nawet będąc tak zmęczony jak wtedy gdy mavic robił to zdjęcie ;-) Swoją drogą myślałem, że miałem bardziej pogryzioną głowę...

Do jazdy trzeba mieć chęć…

Sobota, 7 maja 2011 · Komentarze(12)
Do jazdy trzeba mieć chęć…

W zasadzie wszystko było ok. Tylko chęci brakło…

- Wczoraj kupiłem nowe opony. Co więcej, wymieniłem je od razu żeby dziś nie tracić czasu.
- Stałem się też posiadaczem modnego ostatnio buffa.
- Do tego zapowiedzieli na cały dzień ładną pogodę.

Czyli wszystko co potrzebne do jazdy.

Jeszcze kiedy odwoziłem rodzinkę na miejsce zbiórki - pojechali na wycieczkę w góry - zastanawiałem się jakie dalekie tereny dziś odwiedzę.

Wróciłem do domu. Chwilę popracowałem i jakoś się nie potrafiłem zebrać. Przebrałem się i nic… brak chęci do jazdy…

W końcu wyszedłem. Na zjeździe do Rokitnicy jest mi chłodno. W lesie na podjeździe do Miechowic… bezpłciowo. Nie czuję żadnej radości z jazdy. Rundka po lesie. Po drodze jacyś debile postawili kolejny szlaban na ścieżce rowerowej. Tylko, że tego się nie da objechać, podnieść… No comments…

wjazd na ścieżkę... :( © djk71


Dalsza jazda nie ma sensu. Po prostu mnie nie bawi. Nie wiem czemu. Może wciąż myślami jestem w pracy. W poniedziałek kolejna delegacja. Niby fajnie, niejeden by zazdrościł… Tylko wiem, że jak wrócę to znów będzie milion spraw… Nie to żebym nie lubił jeździć.. Lubię bardzo… tylko… zmęczony jestem natłokiem tematów… tematów rozpoczętych, czekających na rozpoczęcie… tematów ważnych i mniej ważnych i nieistotnych… Ech... dojeżdżam do domu... Pracować tez mi się nie chce... dziś...

W tym roku pierwszy raz nie jadę na spotkanie integracyjne. Jadę na Dymno. Mam nadzieję, że do tego czasu wróci mi ochota na jazdę...

Po ziemi tarnogórskiej...

Poniedziałek, 2 maja 2011 · Komentarze(12)
Po ziemi tarnogórskiej...
Wczorajszy dzień spędziliśmy wędrując rodzinnie po Opolszczyźnie. Samochodem ale też było przyjemnie.

Pławniowice...
Lubię tu wracać choć czegoś mi tu zawsze brakuje... © djk71


Góra św. Anny…

Pierwszy raz na dole... © djk71


Moszna…

Jak w bajce © djk71


Opolskie zoo…

Też jak w bajce... © djk71


Dziś długo się zbieramy ale w końcu udaje się wszystkich posadzić na rowerach. Jeszcze wracam do domu po długi rękaw bo coś chłodniej niż myślałem i ruszamy. Najpierw w stronę parku w Reptach. Kiedy gnamy sobie w terenie słyszę: bum i… trzecia guma w ciągu dwóch tygodni ( 3 na 6 przejażdżek) - niezła statystyka.

Kiedy ja zmieniam dętkę…

:( © djk71


... reszta rodzinki odpoczywa…

Jak mi dobrze © djk71


W Parku Igu gubi licznik ale na szczęście Anetka go odnajduje.

Jedziemy w stronę Tarnowskich Gór…

jechać... jechać... jechać... © djk71


Tam obiadek i lody…

Zasłużony obiad... © djk71


I powrót… znów terenem… ale wszyscy dają radę ;-)

I co z tego, że pod górkę? © djk71


Pokazuję rodzince Wielki Kanion Tarnogórski… Wiktor chce jechać na dół… nie dziś, pora wracać :-)

Jest pięknie © djk71


Jeszcze chwila na sesję ze zwierzętami…

Wszystko można zjeść... © djk71


Igor chce dosiąść rumaka….

A może wrócić konno? © djk71


… ale jednak wraca rowerem.

W lesie Anetka obserwuje jak dziwnie rosną niektóre drzewa…

Ułańska fantazja? © djk71


I docieramy do domu gdzie dołącza do nas jeszcze jeden zawodnik…

Kto jeszcze nie ma swojego bloga na bikestats? © djk71


Jeszcze kilka kilometrów z dziadkiem po okolicy i wracamy do domu. Wszyscy zadowoleni. Kolejny fajny dzień długiego weekendu :-)

Prawie setka z Wiktorem - ZMK

Sobota, 30 kwietnia 2011 · Komentarze(16)
Prawie setka z Wiktorem - ZMK
Nie wyjechaliśmy nigdzie dalej więc jadę po raz pierwszy na Zagłębiowską Masę Krytyczną. Anetka sugeruje żebym zabrał Wiktora. Nawiązanie kontaktu z moim synem w godzinach porannych nie jest proste ale w końcu pada pytanie/stwierdzenie: "To wyjdzie jakaś setka?". Może…

Jedziemy ;-) Decyduję, że jedziemy sami, bo nie wiadomo jakie będzie tempo. Z Rokitnicy lasem, aż do stawu w Miechowicach.

Tak blisko © djk71


Dalej obok ruin, przez Karb i rowerówką do centrum Bytomia. Takie miejsca wciąż mnie dziwią w Polsce.

Jak z innej bajki © djk71


Krótka wizyta u Rowerka i ruszamy w stronę Żabich Dołów. Nigdy tu chyba nie byłem w ciągu dnia, wcześniej zawsze o świcie. Ptasie koncerty odbywają się bez względu na godzinę ;)

Pięknie tu... i głośno © djk71


Mijamy Chorzów, w Siemianowicach zaczyna padać. W Dąbrówce Małej na szczęście znów można się rozebrać. Przystanek w Milowicach na grobie dziadków.

Ech... © djk71


Około 13:30 meldujemy się pod dworcem w Sosnowcu. Chwila rozmowy, odbieramy kamizelkę i… idziemy na pizzę. Leje, burza.

W końcu wracamy na start i… coś mi się dziwnie jedzie. Brak powietrza w przednim kole :-( Dawno tego nie przeżywałem.

Uda się... uda... © djk71


Udaje się wymienić dętkę przed startem. Spotykamy pierwszych znajomych, po chwili kolejnych. Dużo nas. Wszyscy (chyba około 1300 osób) w jednakowych kamizelkach. To musi robić wrażenie.

Ja w "takiej" kamizelce © djk71


Leje :( Nie chce mi się zatrzymywać więc do samej Dąbrowy Górniczej moknę. Na miejscu zakładam kurtkę. Trochę późno.

Zalewajka i kolejni znajomi, w tym kolega z Rożnowa z małżonką. Ech… moja pamięć do twarzy…

Wciąż mokniemy. Trwa losowanie rowerów. Pierwszy wygrywa kolega z… Bytomia. Zamiast oklasków spotyka go… buczenie… Chyba jedyny niezbyt miły akcent tego dnia. A niby nie ma podziałów…

Kolejni znajomi. Dynio proponuje żebyśmy wracali razem prosto do Bytomia. Nie uśmiecha mi się jechać w deszczu z wariatami za kierownicą 94-ką. Decyduję się jechać z Wiktorem trochę okrężnie. Dołącza do nas Daniel. Fajnie.

Przejeżdżamy obok cementowni w Grodźcu. Szok, Przejeżdżałem już przecież tędy i jej nie zauważyłem. Jak to możliwe?

W Grodźcu © djk71


W parku w Wojkowicach decydujemy się na krótki odpoczynek i przebranie się. Przestało padać.

Chwila przerwy © djk71


Potem już prosto do domu. Prawie, bo przy wyjeździe z Piekar skręcam w drugą stronę i lądujemy w Bytomiu. Trudno.

Przejazd obok stadionu Polonii Bytom w trakcie meczu w kamizelkach z napisami Sosnowiec to chyba lekka prowokacja? Przeżyliśmy ;-)

Daniel prowadzi nas przez nieużywaną część wiaduktu na Karbiu. To nic, że czasem trzeba zejść z roweru… ;-)

a mogłaby tu być rowerówka... © djk71


Dojeżdżamy do domu. Fajnie było. Wiktor też zadowolony. Nie dziwię się. Zrobił prawie setkę bez żadnego treningu. Fajnie było spotkać znajome twarze :-)

BTW: bloki ustawione analogicznie do starych i zapomniałem, że mam nowe buty...

Buty za 99 zł

Czwartek, 28 kwietnia 2011 · Komentarze(12)
Buty za 99 zł

Krótko. Sprawdzić jak będzie się jechało w butach SPD za 99 zł. Do parku w Reptach.

Po prostu... drzewa... © djk71


Tam lekka poprawa bloku w prawym bucie. Nie wiem czy to złudzenie, ale mam wrażenie, że coś nie tak i dlatego czuję prawą łydkę. czy ból pleców też z tego powodu? Oby to było tylko złudzenie, przypadek. Wracam do domu ostatnio odkrytym czerwonym szlakiem.

Jeden z przycisków w liczniku zaczyna odpadać po upadku :-(

Świąteczne szlaki

Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 · Komentarze(13)
Świąteczne szlaki
Wczesna pobudka - w końcu to święta wiec szkoda marnować czasu. Szybkie śniadanie, ubieranie i mimo, że nie jestem miłośnikiem tego zwyczaju to… napełniam bidon wodą i.. budzę żonę :)

Dziś kierunek północny. W planach była Bibiela ale po spojrzeniu na mapę zdaję sobie sprawę, że w okolicy jest kilka szlaków turystycznych, po których nigdy nie jechałem. Tzn. wjeżdżałem na nie ale zwykle przypadkowo nie zastanawiając się dokąd wiodą. Może więc dziś je trochę spenetruję?

Mijam Górniki i wjeżdżam na czerwony Szlak Husarii Polskiej. W lesie uczta dla oczu i uszu. Wstające słońce, sarny i dziesiątki ptaków… Jest pięknie.

Szkoda, że tego nie słychać © djk71


Kawałek polem by po chwili znaleźć się obok kościoła św. Mikołaja w Reptach.

Bo nowy dzień wstaje... © djk71


Dalej czerwonym szlakiem ale odcinkiem, którym jeszcze nigdy nie jechałem. Fantastyczny dojazd do samego centrum Tarnowskich Gór. Tylko pola krzywe jak w Miechowie

Krzywe to pole... © djk71


Tym razem nie zatrzymuję się na Rynku tylko jadę dalej zielonym Szlakiem Stulecia Turystyki. Po drodze trafiam na zamek...

Nowy zamek? © djk71


Wow, okazuje się, że ktoś miał pomysł - to przedszkole "Bajeczny Zamek" :-)

Czy ten most jest zwodzony? © djk71


Docieram do Chechła. Jeszcze nigdy chyba nie było tu tak pusto. Spotykam jednego penetratora śmietników i jednego biegacza. Już wkrótce przybędą tu tysiące turystów spragnionych kąpieli wodnych.

Jaki to spokój... © djk71


Kawałek żółtym Szlakiem Gwarków Tarnogórskich i niebieskim Szlakiem Świerklanieckim dojeżdżam do Miasteczka Śląskiego.

Znów trafiam na zielony szlak i docieram do Pniowca. Pora wracać. Czarny Szlak Segiecki doprowadza mnie do centrum Tarnowskich Gór. Wcześniej podziwiam giełdę samochodową...

Giełda samochodowa? © djk71


Stamtąd już znanym czerwonym do Stolarzowic i asfaltem do domu.

Kolejna fajna przejażdżka, kolejny dzień z mnóstwem zwierząt na trasie (już przestałem je liczyć), kolejny samotny wypad z naciskiem na teren… Dobrze mi...