Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:21585.71 km (w terenie 5808.48 km; 26.91%)
Czas w ruchu:1576:37
Średnia prędkość:14.75 km/h
Maksymalna prędkość:175.00 km/h
Suma podjazdów:51821 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:418539 kcal
Liczba aktywności:1409
Średnio na aktywność:17.68 km i 1h 07m
Więcej statystyk

Głęboki sen

Sobota, 23 czerwca 2018 · Komentarze(2)
Po nocnym Biegu dla Słonia padłem jak zabity. Najlepiej to widać na wykresie snu.

Głęboki sen © djk71

Kiedy już wstałem trzeba było odwiedzić firmę, zeszło dłużej niż planowałem i... czasu na rower zostało niewiele.

Nie miałem ochoty na asfalt więc do lasu. Przypomniałem sobie stare ścieżki, którymi dawno już nie jeździłem. Zjazdy, podjazdy, kamienie, korzenie, przewrócone drzewa... Czy zawsze tu tak było? Zmęczyłem się. Podejrzewam, że to jeszcze efekt biegu, ale może po prostu dawno już nie jeździłem w ten sposób...

Chmurzy się © djk71


Dawno też nie widziałem dzików w lesie... a jednak są :-) Mimo zmęczenia podobało mi się. Trzeba będzie to powtórzyć.

Truchtać, czy biegać?

Środa, 20 czerwca 2018 · Komentarze(2)
Jednak treningi o poranku są najlepsze. Po pierwsze (z reguły) jak już człowiek wstanie to nic i nikt nie przeszkadza, nic nie wypada nagle, a po drugie czas jest zwykle ograniczony więc trzeba trzeba go wykorzystać jak najlepiej i można np. biegać szybciej.

I nie chodzi o to, że dziś biegłem jakoś nadzwyczaj szybciej, raczej wręcz przeciwnie, ale kilka mocniejszych akcentów było i... okazało się, że da się... Tylko czemu zwykle truchtam, a nie biegam? Bo na dłuższych dystansach bym nie dał rady biec szybciej, bo się boję, że za szybko się zagotuję, bo.... nie chce mi się spróbować...

A może jednak warto popracować na siłą i szybkością, a nie tylko ciągle robić to samo i udawać, że niby jakieś tam interwały, czy podbiegi były...

W szerokich laciach

Wtorek, 19 czerwca 2018 · Komentarze(3)
Po meczu z Senegalem trzeba było odreagować. Do tego chciałem przetestować prezent ;-) Działa :-)

Dawno nie jeździłem na góralu i... nie wiem czemu. Jednak to inna jazda. Amiga dziś to samo potwierdził.

Nad wodą na szerokim laciu © djk71

To chyba krasnoludki

Wtorek, 19 czerwca 2018 · Komentarze(3)
Miał być rano basen, ale za późno wstałem więc było bieganie. Najwyższa pora zacząć regularne treningi przed październikowym maratonem. Co więcej, przejrzałem kalendarz i okazało się, że w jakimś porywie szaleństwa już na początku roku zapisałem się na jeszcze na... 4 półmaratony... i festiwal w Krynicy. Jednak nie jestem normalny. Szczególnie, że większość tego będzie pewnie w upale..., którego nienawidzę.

Oj Kawecki... A może to nie ja się zapisałem tylko... zrobiły to za mnie... krasnoludki... W końcu jednego już w sobotę (a właściwie już w niedzielę) złapałem ;-)

Krasnoludki są na świecie © djk71

Wszystko do d... (po szkle)

Wtorek, 5 czerwca 2018 · Komentarze(0)
Szlag by to trafił. Nie dość, że wszystko wokół się sypie, że na nic nie ma czasu... to kiedy w końcu znajduję chwilę żeby choć z grubsza przygotować rower do wyjazdu to.... też kicha. Nic nie działa. Za co się nie wezmę to porażka, a na deser na krótkiej przejażdżce testowej łapię gumę na rowerówce. 500 m od domu... Nawet mi się nie chce tego naprawiać.

Nie lubię tego © djk71

Gdyby nie fakt, że jestem współorganizatorem wyjazdu to pewnie bym został w domu...

Poranny trucht

Wtorek, 29 maja 2018 · Komentarze(0)
Dziś o poranku... jak zwykle ostatnio nie chciało mi się wstać... ale... czasem kilka słów motywacji pomaga i się zebrałem...

Lekki trucht, o dziwo na - jak na mnie - niskim tętnie. Wolno, ale przyjemnie. I jeszcze w temperaturze poniżej 20 stopni. Oczyiście i tak wolałbym żeby było kilka stopni mniej, ale nie będę narzekał :-)

Za to w niedzielę miałem nowe doświadczenia...

W górze © djk71

Ścigałem się z moim synem jeżdżąc na rowerze do góry nogami...

Ścigamy się © djk71

Był szybszy... Za to efekt niesamowity. Strasznie męczące, a po zejściu... trudno ustać na nogach...

Na dole © djk71

To kolejne nietypowe, rowerowe doświadczenie, po jeździe przed kilku laty pod ziemią :-)

Wąsko, ciemno © djk71
Tędy trzeba wejść © djk71

Wieczorny bieg

Piątek, 18 maja 2018 · Komentarze(0)
Pierwsza aktywność po sobotnim Duathlonie.

Krótki bieg. Co prawda wahałem się, czy wyjść, czy nie, bo noc była bardzo krótka i ciężka, do tego od północy przez cały dzień na coli i energetykach :( Pierwszy raz od dawna... ale co zrobić demony wróciły....

Tak więc nie do końca byłem pewien, czy to dobry ruch, ale spróbowałem. Powolny bieg, po prostu żeby potruchtać i zacząć wracać do treningów. Maraton w październiku sam się nie zrobi.... :)

Znów bieganie w Holandii

Czwartek, 26 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Ten rok miał być pełen treningów, do tego trochę startów w różnych zawodach. Póki co taki był styczeń. Kolejne trzy miesiące... to porażka... Poza wyjazdem urlopowym do Holandii... wszystko się sypie...

Teraz kolejne dni w delegacji... Limit bagażu w samolocie... 8kg, buty do biegania na szczęście się zmieściły.

Pobudka kiedy jeszcze ciemno... Nie chce mi się... drzemka i... prawie godzinę później, o szóstej... nie ma wyboru... o 8:30 najpóźniej muszę się wymeldować z hotelu. A gdzie jeszcze kąpiel, śniadanie, pakowanie... Idę...

Zastanawiałem się, czy przy ośmiu stopniach potrzebuję coś więcej niż koszulkę... Na szczęście wziąłem wiatrówkę... I dobrze... bo wieje. Strasznie...

Biegnę, ale czuję, że wolno... bardzo... Nic to, ważne, że daję radę, a nie tak jak w Tychach.

Biegnę i podziwiam miasteczka... Tu mógłbym mieszkać... Ale nie będę :-(

Ja biegam, on siedzi © djk71


Robię dyszkę i wracam do hotelu, a chwilę później do pracy... Dziś długi dzień przede mną. Dobrze, że tak go zacząłem...

Zgon

Niedziela, 15 kwietnia 2018 · Komentarze(6)
Po wczorajszej setce do Toszka był pomysł żeby znów dziś pokręcić. Rano dostaję info, że nic z tego więc idę dalej spać. Budzą mnie kolejne propozycje, ale rozespany odmawiam - najwyżej sam coś zrobię.

I rzeczywiście ruszam w stronę Czechowic-Dziedzic. Nasz firmowy wyjazd już wkrótce, więc trzeba pooglądać trasy. Ruszam i... to chyba nie jest dobry pomysł. Czuję w nogach i ogólnie zmęczenie pod wczorajszym dniu. Do tego w wycieczkę zamierzałem wpleść trening - ciężko to widzę.

W centrum Zabrza widzę kolejkę do sklepu. No tak, pewnie jedyny otwarty w okolicy - dziś niedziela bez zakupów ;-)

Kawałek dalej pomnik Pstrowskiego.

Pomnik Pstrowskiego (w pamięci jeszcze długo taki będzie) © djk71

O, przepraszam, już nie Pstrowskiego - chłopa nie ma już tyle lat, ale i tak podpadł obecnym władzom. Na szczęście skończyło się na zmianie nazwy.

Odcinek od Przyszowic do Orzesza strasznie mnie męczy. Nic dziwnego, prawie 10 km ciągłego podjazdu, ruchliwa droga i nic ciekawego wokół :-( Krótka przerwa na banana w parku w Ornontowicach.

Amfiteatr © djk71
Molo prawie jak w Sopocie © djk71


Mijam Zgoń i... następuje prawie zgon... to efekt kilku kilometrów po fatalnej drodze leśnej do Branicy. Mimo, że jechałem na góralu, to ani opony, ani Branicka Maryjka, nic nie pomagało. Koszmarne kamienie.

Fatalna nawierzchnia © djk71

W końcu jest Łąka. Znaczy się Jezioro Łąka. No co poradzę, że tak dziwnie się nazywa...

Łąka (choć jezioro) © djk71

Potem wahanie gdzie dalej...

Gdzie teraz? © djk71

Kawałek dalej Zbiornik Goczałkowicki i mnóstwo ludzi i owadów. Szybko stamtąd uciekam.

Kolejna woda © djk71


Chwilę później następuje prawdziwy zgon. Mam dość. Na szczęście trafiam na pierwszą chyba po prawie 70 km czynną restaurację. Siadam. Rosół, rolada... itd.

Niedzielny łobiod © djk71

Potrzebowałem tego. Niestety wcale łatwiej się nie jedzie. I nie chodzi o nogi, które oczywiście czuję, ale o samopoczucie. Czuję się źle. Bardzo. Niby nie ma upału, a czuję się jakbym spędził cały dzień na plaży (czego nie znoszę). Albo jakbym się odwodnił. Ale piłem, pytanie, czy nie za mało...

Mijam tłumy na deptaku w Goczałkowicach i dojeżdżam do Pszczyny. To koniec. Skręcam do dworca. Na szczęście zaraz jest pociąg do Katowic. Stamtąd już jakoś dojadę. Kiedy okazuje się, że za chwilę będzie odjeżdżał pociąg do Zabrza, nie waham się ani chwili.

Teraz już tylko ostatnie 10 km. Jestem potwornie zmęczony. Muszę odpocząć.


Znów na góralu

Piątek, 13 kwietnia 2018 · Komentarze(1)
Dziś odmiana, po trzech miesiącach znowu dosiadłem na Superiora i... Wow!

Może i Tadeusz jest lżejszy, może na cieńszych oponach powinien jechać szybciej, ale... chyba jednak lepiej się czuję na góralu.
Nie tylko można wjechać w teren, ale też na szosie nie trzeba tak uważać... Jakoś się pewniej na nim czuję.

Jutro pewnie też go wybiorę. Choć domaga się już chyba serwisu...

Z innej beczki, dziś miałem okazję zerknąć w katalogi rowerowe... Piękne rowery teraz robią... Piękne... Choć nie wszystkim by się niektóre podobały... np. ten:

2048X1200 Main Gallery 0051 Four Corner Blue P 1 Edit

Ale kuszą... i te promocje wszędzie... :)

Szybko zająłem się czymś innym :-)