Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:21585.71 km (w terenie 5808.48 km; 26.91%)
Czas w ruchu:1576:37
Średnia prędkość:14.75 km/h
Maksymalna prędkość:175.00 km/h
Suma podjazdów:51821 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:418539 kcal
Liczba aktywności:1409
Średnio na aktywność:17.68 km i 1h 07m
Więcej statystyk

A może by tak rzucić to wszystko...

Niedziela, 15 lipca 2018 · Komentarze(4)
... i wyjechać... Nie, nie w Bieszczady... na Islandię, albo w jakieś inne sympatyczne (a najlepiej odległe) miejsce... Bieszczady są za blisko... i za wiele wspomnień przywodzą na myśl... Tak, też tych miłych i sympatycznych, ale niestety nie tylko... Również tych, których chciałbym żeby nigdy nie było... Wielu rzeczy chciałbym żeby nie było, żebym nie pamiętał, żeby mi niczego nie przypominały. Rzeczy, miejsca, ludzie, muzyka... Wiele... Zbyt wiele...

Dawno nie marudziłem? Nie wiem, nie pamiętam... pewnie nie aż tak dawno... ale tak jest kiedy demony wracają... Wtedy człowiek traci rozsądek.. traci wszystko.. Nie jest w stanie normalnie myśleć, choć wydaje mu się, że stał się już odporny, że już potrafi podchodzić z dystansem do wielu rzeczy, do wielu spraw... Że potrafi nie przejmować się innymi, że potrafi myśleć tylko o sobie...
Nie potrafi... Ja nie potrafię...

Czy to, że nagle nie potrafię przepłynąć 100m, czy przebiec 5, co ja mówię 3, 2 km... to kwestia kondycji? Pewnie w części tak, ale głównie chyba kwestia głowy...


No Future :( © djk71

W takich chwilach stare kawałki stają się znów bliskie...


... choć i one czasem przywodzą myśli, których chciałbym, aby nie było...

Krótko po lesie

Sobota, 14 lipca 2018 · Komentarze(0)
Intensywny tydzień. Nie było czasu na ruch. Chciałem też dać odpocząć nogom po urlopie.
Wczoraj krótka wizyta na basenie i kompletna porażka. Nawet nie zapisywałem treningu.
Znów nie wiem co to oddech, znów szybkie zmęczenie.

Dziś podpadłem rodzince wymigując się z obiadu u teściowej i zamiast tego krótka rundka po lesie.
Oczywiście jak to mówią, jak się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy.

Chciałem pokręcić po najbliższej okolicy więc postanowiłem pojechać pobliską drogą, którą już nie pamiętam czy i kiedy jechałem. Droga, nie dość, że pełna kałuż to jeszcze szybko się zmieniła w wąską ściekę pełną pokrzyw, po to by.. po chwili się skończyć. wcześniej niż myślałem. jeszcze chwila przedzierania się, ale odpuściłem. Zawróciłem.

Za to za plecami zobaczyłem jakieś ruiny. Co tu kiedyś było?

Ciekawe co tu było? © djk71

Potem już było lepiej. Po znajomych ścieżkach. W prezencie krótki deszczyk.
Niby krótko, ale wróciłem zmęczony... teraz bym mógł zjeść obiad, ale czy dostanę... :-)


Po urlopie

Poniedziałek, 9 lipca 2018 · Komentarze(0)
Urlop, urlop i po urlopie...
Do tego trzeba chwilę odpocząć od biegania więc dziś rower. Co prawda tylko krótko, ale zawsze coś. Szerokie opony więc Segiet, DSD i dawno nie odwiedzana hałda...

Dawno tu nie byłem © djk71

Lubię to miejsce. Choć na zjazd z tej strony chyba nigdy się nie zdecyduję...

I wciąż z tej strony nie zjadę © djk71

Kilka zdjęć i trzeba wracać. Fajnie tak się jeździ bez celu, bez pośpiechu, jest czas pomyśleć...

Jogging w Kampinosie

Niedziela, 8 lipca 2018 · Komentarze(0)
Wczoraj był dzień odpoczynku od chodzenia. Po porannym bieganiu było tylko kilka godzin za kółkiem. Po drodze postanowiliśmy zahaczyć o Kampinos.

Dziś brat poszedł pokręcić, a ja choć chwilę potruchtać po Kampinosie. Nieco mokro po nocnych ulewach ale spokojnie można biegać. Można dopóki nie pojawi się ból.

Niestety tym razem większy niż w poprzednich dniach. Zastanawiam się czy nie zawrócić i nie pójść najkrótszą drogą do domu.

Którędy teraz? © djk71

Próbuję iść dalej, choć nogi bolą. Po chwili znów lekki trucht i jakoś idzie, ale marzę, żeby być już w domu.

Przez chwilę tylko zastanawiam się, którą stroną drogi biec ;-)

A teraz do której miejscowości wejść? © djk71

Pożegnanie z morzem

Sobota, 7 lipca 2018 · Komentarze(0)
Za chwilę wyjeżdżamy, ale jeszcze o poranku postanawiam choć chwilę potruchtać. Plany były inne, ale wczorajszy ból sprawił, że postanawiam tylko symbolicznie poprzebierać nogami. I dobrze, szybko się okazuje, że piszczele dalej czuję...

Chwila odpoczynku na plaży.

Jeszcze śpią, czy już? © djk71

No cóż, wczoraj zamiast odpoczywać po bieganiu zrobiliśmy piesze kolejne ponad 10 km... Ale zachód słońca musiał być :-)

Chwila przerwy, można usiąść © djk71
Ktoś planował ognisko? © djk71
Anetka też szuka miejsca do zdjęcia © djk71
I po zachodzie © djk71

Ból piszczeli i kościół w Rowach

Piątek, 6 lipca 2018 · Komentarze(0)
Ostatnie dni to codziennie ponad 20 km na nogach. Wczoraj również długie chodzenie, więc dziś przed południem ruszam pobiegać choć chwilę. Ruszam i jest fajnie przez pierwsze 2,5 km, a potem... znajomy ból piszczeli. Dziwne, bo w tych butach nigdy mnie nie bolały, czyżbym tym razem to nie buty tylko zmęczenie?

Chwila przerwy, najpierw na ławeczce, a potem na plaży.

Chwila odpoczynku © djk71

Pomaga, udaje się dobiec do domu, choć cały czas czując lekki dyskomfort.

Wcześniej przebiegam obok kościółka w Rowach. Czytając o nim, zarówno w internecie, jak i na tablicach obok częściej widzę słowo diabeł, niż Bóg... ale nie wnikam....


Mały kościółek © djk71

Z diabelskim kamieniem © djk71

W samo południe reklamując firmę :-)

Środa, 4 lipca 2018 · Komentarze(0)
Dziś znów wczesna pobudka, małe śniadanko i... znów usnąłem. Nie ma jak rolety za oknem :-)

W końcu wstaję, zbieram się i... mi się nie chce. Długo zwlekam z wyjściem, w końcu jednak ruszam.
Najpierw Łąkową, wśród drzew, biegnie się idealnie. Trochę przeszkadza butelka w ręce, ale to nic, na pewno się przyda. Niestety tak jest tylko przez pierwszy kilometr. Potem drzewa znikają i biegnę rowerówką wśród łąk. Ładnie, ale... ciepło. Zero cienia. Ale może to dobrze, nie lubię biegać w słońcu, ale jeszcze jakieś zawody w lecie są więc będzie jak znalazł.

Dobiegam do wieży widokowej, ale skręcam w drugą stronę, jeszcze tu wrócę z aparatem. Kolejne kilometry biegnie się jak... w Stanach. Nigdy tam nie byłem, ale tak sobie to wyobrażam... długa prosta in the middle of Nowhere... :-)

Ciepło, ale biegnie mi się dobrze, co jakiś czas przechodzi tylko przez głowę, a co będzie jak się tu przewrócę, czy ktoś tędy przechodzi, przejeżdża, a jak tak, to jak często? Na szczęście bez przygód docieram do Objazdy. Stąd biegnę asfaltem. Nie mam mapy więc nawet nie wiem jak daleko od morza jestem więc kombinuję żeby się zbliżyć do plaży.

Cień pojawia się chyba dopiero między 11, a 12 km - na szczęście. Biegnę wolno, ale z przyjemnością. Nie robi mi różnicy ile jeszcze do końca, no może trochę bo kończy mi się powoli picie. Na szczęście to już niedaleko.

Nie ma to jak w samo południe reklamować firmę na urlopie :-)

Po bieganiu, czas na kąpiel © djk71

Czas na kąpiel :-)


Więcej chodzenia niż biegania

Poniedziałek, 2 lipca 2018 · Komentarze(0)
Nad morzem. Nie jest to moje ulubione miejsce, ale trzeba wykorzystać je jak się da.
Dziś bieganie było tylko przerywnikiem między chodzeniem. W sumie wyszło 24km, z czego biegania niecałe 5 :-)

Najpierw zobaczyliśmy jezioro Gardno, potem plaża, centrum i znów plaża...

Chwila na plaży © djk71

Chwila przerwy w domku i... bieganie.

W sumie niewiele, ale ciężko jakoś... miejmy nadzieję, że to wina przerwy i w kolejnych dniach będzie lepiej.

Wieczorem kolejny spacer.

Już po zachodzie © djk71

Na grubo... 2,80 :)

Sobota, 30 czerwca 2018 · Komentarze(2)
Dziś próba jazdy na kołach 27,5x2,80. Szermierze byliby ze mnie dumni :-)

Przed wyjściem trochę zabawy przy zmianie ustawień i nowe doświadczenia przy zamianie kół na mniejsze, ale grubsze. Ruszam i... po chwili wiem, że bidon został w domu. Trudno, już mi się nie chce wracać... Do tego chmurzy się więc nie wiadomo czy nie trzeba będzie wrócić.


Chmurzy się © djk71

Najpierw rundka po ścieżkach w Ostoi Miechowickiej, później ruszam w stronę Segietu. Jedzie się bardzo pewnie.
W Segiecie trafiam na ślad jakiś zawodów, puszczam się tymi samymi ścieżkami.

Tu były zawody © djk71

Jest super. Wszystko podjeżdżam i zjeżdżam.

Lubię to miejsce © djk71

Do czasu. Są jednak miejsca gdzie nie daję rady. Nawet na szerokich gumach...

Szeroko... © djk71

W sumie to zastanawiam się czy jadę zgodnie z kierunkiem zawodów, czy w drugą stronę... Zakładam, że w drugą i tylko dlatego czasem mam problem :-)

Tu chyba też była trasa © djk71

Mało mi więc ruszam jeszcze w stronę Rept. Tam również świetnie się bawię.

Super zabawa  :-)

Z jedną zębatką

Środa, 27 czerwca 2018 · Komentarze(5)
Pierwszy raz z jedną zębatką z przodu. Czy to wystarczy. Na lokalnych podjazdach spokojnie. Na długich prostych? Może być za mało. Trzeba będzie zwiększyć kadencję? Tylko do ilu? :-)

Póki co w terenie, po lesie jest super, choć palec szuka czegoś na kierownicy :-)


Czy to wystarczy? © djk71