Wpisy archiwalne w kategorii

do 50km

Dystans całkowity:18349.28 km (w terenie 5573.23 km; 30.37%)
Czas w ruchu:1068:39
Średnia prędkość:17.17 km/h
Maksymalna prędkość:65.37 km/h
Suma podjazdów:18982 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:183 (100 %)
Suma kalorii:79661 kcal
Liczba aktywności:722
Średnio na aktywność:25.45 km i 1h 28m
Więcej statystyk

Narkomani Stop?

Sobota, 2 listopada 2013 · Komentarze(8)
Narkomani Stop?

Stop narkomanom © djk71


Taki plakat dziś ujrzałem na sąsiednim osiedlu. Kiedyś bym się pewnie obruszył, przecież trzeba budować takie ośrodki, trzeba ludziom pomóc. Dziś też tak myślę. Ale łatwo jest myśleć kiedy nie dzieje się to za Twoim płotem. Czy gdyby to miało miejsce tuż obok mojego domu też bym tam myślał? Nie wiem... trudno to przyznać, ale nie wiem... Na pewno nie jest łatwo się z tym pogodzić... Mieszkańcy Stolarzowic mają już wprawę w protestach, tu długo walczyli o przebieg autostrady A1, pogodzenie się z tym też nie było proste... choć to zupełnie inna bajka...

Ale po kolei... Dziś Anetki urodziny i popołudniu impreza, postanawiam więc z rana (miało być wcześniej) choć na chwilę wyjechać rowerem. Rzadko w tym roku mam okazję na przejażdżki, większość weekendów to zawody. Dziś jest inaczej. Co prawda czasu mało, ale choć na chwilę...

Las miechowicki, droga do DSD, a tu...

Chodnik i rowerówka? © djk71


Czyżby przedłużali rowerówkę?

W Segiecie jak zawsze cudownie...

Lubię taki klimat © djk71


Sporo liści © djk71


Choć ciężko, a raczej niebezpiecznie, się jedzie jak drogi przysypane liśćmi...

Ładnie, ale niebezpiecznie © djk71


Wyjeżdżam w Stolarzowicach, minąwszy wspomniany plakat, docieram do Przyjemnej, a tam na zaoranym polu pięknie widać bunkier...

Nigdy przy nim nie byłem © djk71


... i coś jeszcze, tylko co?

A to co? © djk71


Nie ma czasu na zastanawianie się, żona czeka, trzeba jechać...

Wiadukt nad Przyjemną © djk71

Test pleców

Niedziela, 13 października 2013 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Test pleców
Po Kaczawskiej Wyrypie (w końcu dodałem opis) coś mnie połamało, do tego stopnia, że nawet wybrałem się do lekarza. Pewnie bym się tym zbytnio nie przejmował, czekając aż przejdzie, gdyby nie fakt, że w weekend chcemy jechać na Harpagana.

Choć wczoraj się skręcałem z bólu na zakupach, to dziś postanowiłem sprawdzić jak organizm zareaguje na rower. Na wieść o tym chłopcy stwierdzili, że oni też jadą, ale Wiktor wybrał towarzystwo kolegów, a Igorek dołączył do mnie.

Umówiliśmy się dziś na spokojne, rekreacyjne tempo, bo nie byłem pewien, czy po 100m nie zawrócę z bólu do domu...

Przez las miechowicki ruszyliśmy w stronę DSD. Tam wjazd na Red Rocka, podziwianie krajobrazów...

Zjechać, czy nie zjechać? © djk71


... i bawiących się piesków....

Dużo nas © djk71


I czas na powrót do domu. W lesie jest pięknie...

Kolorowo © djk71


Tempo iście rekreacyjne, ale momentami się działo... :-)

Jestem szybki © djk71


Na rowerze spokój... prawie wcale nie czułem pleców. Ale czy tak samo będzie na 7 razy dłuższym dystansie w weekend?

Galicja Orient - dzień drugi

Niedziela, 29 września 2013 · Komentarze(5)
Galicja Orient - dzień drugi

Po wczorajszym dniu i długim wieczorze mam wrażenie, że dziś wcale nie uda się pojechać. Mimo to odbieramy mapkę w formacie A4 i planujemy zaliczenie 7 z 10 punktów. Patrząc po wczorajszym to wszystko co teoretycznie będziemy w stanie zrobić. Do tego ruszamy dopiero 15 minut po starcie.

Dziwny dla nas widok... tutaj © djk71


PK 31 - Rozwidlenie dróżek
Na wylocie z miasta mijamy Zdezorientowanych, wydaje się, że mają jakąś awarię, ale wołają, że wszystko jest ok. Mówili prawdę, bo przed punktem się spotykamy. Ciepło.

PK 33 - Kapliczka
Droga do kapliczki prosta, choć kto wie, czy na ostatnim odcinku byśmy się nie zastanawiali chwilę, bo ścieżki na polu rawie wcale nie widać. Na szczęście przed nami pojechało tamtędy kilku zawodników więc pędzimy za nimi.

Kapliczka © djk71


Pomijamy :
PK 38 - Koniec drogi
PK 40 - Szczyt osuwiska


PK 39 - Róg łąki
Długa droga asfaltem. W pewnym momencie zauważamy, że dziś niedziela i chyba się gdzieś w okolicy msza skończyła, bo samochody z przeciwka jadą jeden za drugim. Mijamy Grabinę, Sobolów i przed Chrostową wjeżdżamy do lasu. Wszystko się zgadza: zakręt drogi, krzyż i ścieżka... Tyle tylko, że ścieżka robi się coraz węższa, coraz bardziej zarośnięta, aż w końcu przedzieramy się przez zarośla. Chyba nikt tędy przed nami nie szedł. No, ale jak ludzie jechali na PK38 to tu na pewno nie skręcili. W końcu jest trochę luźniej i jest brama, za którą... są tylko zarośla. Brama do lasu?

Brama do lasu © djk71


Niewiele brakło, a byśmy dalej się przebijali przez kolejne krzaki, gdyby nie to, że zauważam 10m dalej jadącego zawodnika. Okazuje się, że tam biegnie droga. Masakra. Kawałek dalej jest punkt gdzie spotykamy Grześka. Jest trochę zdziwiony kiedy się dowiaduje, że dziś jedziemy w przeciwną niż on stronę i już tu jesteśmy. Uświadamiamy go, że opuściliśmy dwa punkty.

PK37 - Mała polanka
Źle skręcamy z drogi i lądujemy tuż nad Stradomką. Po chwili droga się kończy i znów potrzebna by nam była maczeta. w końcu przedzieramy się do pięknego asfaltu. Jechalibyśmy nim gdyby nie zły skręt.
Chwilę kombinujemy jak tu wjechać na zielony szlak i kiedy już go mamy to nie do końca jesteśmy pewnie gdzie na niego wjechaliśmy. Szczęśliwie polanka jest tuż obok.

Czas na grzybobranie? © djk71


PK 36 - Pod skałą, Pn skraj kamieniołomu - Bufet
Jadąc od Zoni skręcamy tuż przed punktem, bo opis sugeruje, że punkt nie będzie od drogi tylko od północnej strony. Robimy małe kółko i... zatrzymujemy się przed niesamowitym cmentarzem.

Cmentarz nr 341 © djk71


Krzyże wskazują, że to cmentarz wojskowy, pół prawosławny, pół katolicki. Jak się potem doczytam jest to Cmentarz wojenny nr 341. Pochowano tu poległych w dniach 7-19 XI 1914 r.: 178 żołnierzy austriackich 146 żołnierzy rosyjskich.

Cmentarz nr 341 © djk71


Jest on jednym z 400 zachodniogalicyjskich cmentarzy wojennych zbudowanych przez Oddział Grobów Wojennych C. i K. Komendantury Wojskowej w Krakowie. Z tej liczby w okręgu bocheńskim takich cmentarzy jest 46.

Chwilę później opychamy się ciastkami na bufecie.

Omijamy PK 35 - Skrzyżowanie ścieżki z potokiem

PK 34 - Przepust
Planowaliśmy zjazd terenem przez Naprześnią, ale widząc chwilę wcześniej jak tam wygląda wybieramy asfalt. Okazuje się to być trafnym wyborem, bo przed nami długi piękny zjazd. Przed punktem wracający z niego "tramwaj".

PK 32 - Szczyt grodziska
W pobliże punktu dojeżdżamy w kilka osób. Sylwia pokazuje nam jak się zjeżdża z górki :-)
Zostawiamy rowery na dole i wspinamy się dość stromo do punktu.

Po punkt © djk71


Tuż przed okazuje się, że górą biegła piękna droga.

Meta
Do mety dojeżdżamy już bez przygód. Dużo drobnych błędów kosztujących nas sporo sił i czasu. Gdyby nie to pewnie mogliśmy zaliczyć co najmniej jeden punkt więcej.

W sumie bardziej mi się chyba podobał dzień wczorajszy, dziś trasa była zbyt oczywista i stąd grupki zawodników. Inna sprawa, że to dziś popełnialiśmy błędy.

W finałowej klasyfikacji lądujemy w okolicach połowy stawki, mogło być lepiej, ale grunt, że impreza była świetna. Dobrze zorganizowana (choć robiło to tylko kilka osób), punkty na swoich miejscach, fantastyczny teren i świetna atmosfera.

Fajnie było spotkać tak wielu znajomych i w końcu mieć czas na to żeby trochę porozmawiać.

IV Plener Rowerowy i dwa pudła

Niedziela, 15 września 2013 · Komentarze(5)
Uczestnicy
IV Plener Rowerowy i dwa pudła
Po wczorajszym Mordowniku dziś najchętniej pospalibyśmy dłużej. Nie ma takiej możliwości, bo dziś w ramach IV Pleneru Rowerowego w Rokitnicy finałowe zawody AZS MTB Cup oraz III Mistrzostwa Zabrza Uczniów w Kolarstwie Górskim 2013 i III Amatorskie Mistrzostwa w Kolarstwie Górskim.

Nie planuję startu, ale Igor zdecydowanie tak :-) Ruszamy w towarzystwie Amigi. Zapisy i chwila czasu przed startem. Dociera Anetka z Wiktorem.

Igor startuje. Jest drugi, ale po chwili na kilkanaście minut znika nam z oczu. Niecierpliwie wyczekujemy, kto pierwszy pojawi się na mecie. Jest Igorek. Ubłocony, mija linię mety i pyta: Który jestem? Pierwszy! :-) A potem długo nikt... W końcu nadjeżdża reszta. Okazuje się, że mimo upadku na trasie udało mu się pokonać rywali. Czyli tytuł Mistrza Zabrza obroniony ;-)

Żólta koszulka lidera - tytuł obroniony © djk71


Wiktor, który rano stwierdził, że nie jedzie, decyduje się szybko wrócić do domu, przebrać się i wystartować na... moim rowerze.

Na metę przyjeżdża ubłocony nie mniej niż jego brat :-) Jest trzeci. Czyli pudło jest ;)

Mokro było © djk71


W międzyczasie docierają znajomi z maluchami, którzy mimo, że ich rowerki nie mają pedałów, radzą sobie całkiem nieźle.

My też jesteśmy na pudle © djk71


Ciekawe, czy Darek też zdemontuje pedały u siebie...

Dla Darka nawet dwa rowery to byłoby mało © djk71


Jedziemy do domu na obiad i wracamy na dekorację. Okazuje się, że rozpoczęła się wcześniej niż zapowiadano i... wiele osób nie zdążyło... Stąd dziury na podium...

Igor pierwszy, trzeci zawodnik nie zdążył © djk71


Wiku trzeci, nie było komu założyć żółtej koszulki © djk71


W trakcie dekoracji i czekania na losowanie nagród ma okazję poznać devilka i MonsteRa. Tym razem tylko pogaduszki, ale może uda się kiedyś pojeździć wspólnie.

W sumie fajna impreza, tylko wyraźnie mniej osób niż w ubiegłych latach, mimo ładnej pogody. Ciekawe czemu.

Poza tym wciąż nie rozumiem, czemu w ciągu jednego weekendu odbywają się dwie niezależne imprezy. Wczoraj odbyły się Mistrzostwa Zabrza w Kolarstwie Górskim MTB o Puchar Prezydenta Miasta Zabrze. Czemu nie da się tego rozłożyć na inne miesiące?

Na tym nie koniec... za tydzień odbywa się V Rajd Rowerowy, a za dwa tygodnie XIII Zabrzańskie Szosowe Wyścigi Rowerowe Niezrzeszonych.

Na koniec odwożę Darka do Zabrza, krótka wizyta w sklepie i szybki powrót do domu żeby uciec przed deszczem.

Głęboki Dół - gdzie on jest?

Czwartek, 5 września 2013 · Komentarze(3)
Głęboki Dół - gdzie on jest?

Przed nami inauguracja Leśnej Rajzy. W sobotę jedziemy rowerkami na inaugurację trasy do Kalet. Koledzy i Google proponują asfalt, ale o ile pamiętam to spokojnie tam można dojechać przez las. Tylko... nie wiem, czy pamiętam którędy :-)

Jako, że nie mam na dziś innego celu to ruszam w stronę Tarnowskich Gór. Przez Dolomity, przy okazji obserwuję nowe oznaczenia tras rowerowych. Jedna z nich wiedzie na Rynek. Tam już pełną parą przygotowania przed weekendowymi Gwarkami.

Gwarki tuż tuż © djk71


Teraz tylko minąć centrum, wjechać do lasu... i znaleźć właściwą ścieżkę... Chwilę to trwa, płoszę jakiegoś jelenia, ale w końcu Głęboki Dół odnaleziony. Stąd już prosta droga do Kalet, nie muszę jej sprawdzać.

Czas wracać, nie dość że robi się chłodno, to jeszcze lampki nie nadają się do niczego. Ostatnia naprawa rowerowej sprawiła, że zoom przestał działać, a w czołówce baterie ledwie zipią...

Zimno się robi

Niedziela, 1 września 2013 · Komentarze(6)
Zimno się robi
W trakcie wczorajszego Tour de Kwietniki czułem, że mi cierpną ręce. Ostatnio już też było podobnie. Dziś mała korekta ustawień siodełka i czasu starczyło tylko na krótki wypad do lasu żeby przetestować zmiany. Po drodze jeszcze jedna poprawka i jest lepiej. Choć wydaje się, że jeszcze minimalnie można zmienić ustawienie.

Zimno. W lesie termometr pokazał 12,2 mimo iż nie było jeszcze dziewiętnastej. Szkoda. Nie lubię upałów, ale nie lubię też jeździć zbyt ciepło ubrany. A przecież gdyby przez cały rok było 20-25 stopni, komu by to przeszkadzało?

W lesie jakieś nowe oznaczenia, czy po prostu ich nigdy nie zauważyłem?

Nazwali drogi pożarowe? © djk71

Smok: historia Bruce'a Lee

Wtorek, 27 sierpnia 2013 · Komentarze(1)
Smok: historia Bruce'a Lee
Mało czasu, więc tylko szybka rundka po naszym lesie. Na prostej drodze spada mi część lampki. Czyli zostałem bez lampek ;-(
Pod koniec trasy spotykam moją małżonkę więc końcówka w tempie bardzo spacerowym... i całą średnią diabli wzięli...

Wczoraj do późnej nocy oglądaliśmy z Igorkiem film: "Smok: historia Bruce'a Lee". Albo ten gość (Bruce, nie Igor) jest ponadczasowy, albo to ja dziecinnieję na starość. W każdym razie obaj z Igorkiem się świetnie bawiliśmy.



Mówiłem Wam, że wciąż nie wychodzę z podziwu jak Igu dzielnie się spisał (Wiku oczywiście też) wczoraj i przedwczoraj.

Old Timers Garage - 1 Śląski Zlot Pojazdów Zabytkowych

Sobota, 24 sierpnia 2013 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Old Timers Garage - 1 Śląski Zlot Pojazdów Zabytkowych

Do Zabrza ma zawitać Śląski Zlot Pojazdów Zabytkowych. Wolny weekend więc grzechem by to było przegapić. Wraz z Igorkiem;, Wiktorem oraz Amigą ruszamy do Zabrza. Dość szybki przelot przez miasto i jesteśmy na Placu Warszawskim. Samochodów mniej niż by się można było spodziewać, ale zostawiamy rowery i ruszamy podziwiać kilkadziesiąt okazów. Auta były ciekawe...

Szybkie...
Te zawrotne prędkości © djk71


Znane...
Król musiał być © djk71


Niby kiczowate...
Kicz? © djk71


Ale jak się bliżej przyjrzeć..
A może nie kicz © djk71


To szacun za włożoną pracę...
Ktoś miał cierpliwość © djk71


Auta były wypucowane, że można się było przejrzeć w nich...
Lusterko? © djk71


I czerwone też były...
Ech... kiedyś to ładne auta robili © djk71


I inne czerwone, znaczy się radzieckie...
I kto by uwierzył, że to... Ził © djk71


I marki niby znane...
Beemka © djk71


I takie, o których ludzie zapomnieli...
A to co? © djk71


Pamiętacie co to?
Jakby znajome © djk71


I jaki sprzęt miały...
Robi wrażenie © djk71


A teraz przypomnijcie sobie jak się podnosi maskę w Waszych samochodach. Tak?
Nie chcę wiedzieć ile waży maska tego auta © djk71


A to auto pamiętacie?
I kultowe auto... Pamiętacie? © djk71


Nie?
Do kina się chodziło je oglądać © djk71


I takie ciekawostki robią z części. Jedna rzecz nas zaintrygowała.

I były też ciekawostki z części samochodowych © djk71


Jak już skończyliśmy oglądać to pojechaliśmy zobaczyć jak postępy w budowie stadionu. Dzieje się.

I do domu, ale nie prosto, tylko niebieskim szlakiem. Trochę go chyba pozmieniali, ale wciąż nie wiadomo dla kogo został zrobiony.

I szacun dla chłopaków. 40km zrobili bez żadnego marudzenia. I były chęci na więcej :-)

Nieudany (na szczęście) atak na Przełęcz Karkonoską

Środa, 14 sierpnia 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Nieudany (na szczęście) atak na Przełęcz Karkonoską

Wieczorem pada pomysł podjazdu na Przełęcz Karkonoską. Trzy dni po Śnieżce i trzy dni przed Izerską Wyrypą to chyba nie jest najlepszy pomysł, ale co tam, spróbujemy. Rozsądek podpowiada, że może jednak tylko ostatni odcinek od Drogi Sudeckiej. Tak chyba będzie lepiej.

Najpierw krótki postój przy cmentarzu jeńców wojennych, którzy budowli tę drogę. Miała być połączona z czeską drogą i mieć duże znaczenie militarne. Nie została nigdy dokończona, ale około tysiąc osób nigdy stąd nie wróciło do domów.

Tylko numerki zostały © djk71


Cmentarz jeńców wojennych © djk71


Jedziemy dalej. Czuję zmęczenie po niedzielnym uphillu i mam wrażenie, że podjazd na przełęcz to nie jest najlepszy pomysł na dziś. Zjeżdżamy kawałek w dół i… trzask. Coś strzeliło w trakcie zjazdu… Po sekundzie już wiem, tylni hamulec przestał działać. Zatrzymuję rower przednim i trzeba sprawdzić co się stało.

No tak, jeden klocek był już tak starty (a miałem to sprawdzić), że nie miał prawa działać i strzeliła sprężynka. Dobrze, że teraz, a nie na kilkukilometrowym zjeździe. Miałem szczęście, a może to los podpowiedział, że dziś tam nie powinienem jechać.

Kodeks drogowy mówi, o konieczności posiadania co najmniej jednego sprawnego hamulca. Na szczęście miałem dwa. Dziś już nie pojeździmy, trzeba uderzyć do Jeleniej Góry i mieć nadzieję, że będą mieli taki zabawki od moich hamulców…

Na szczęście w jednym ze sklepów mają. Dziwnie tanie, ale na bezrybiu…

Cały dzień mam w pamięci to uczucie kiedy nabieram prędkości na zjeździe i nagle słyszę dziwny dźwięk i wiem, że to strzeliło coś w rowerze… Przez chwilę naprawdę najadłem się strachu…

Za chlebem, czyli Tour de Borowice

Wtorek, 13 sierpnia 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Za chlebem, czyli Tour de Borowice

Wieczorem okazuje się, że mamy zbyt mało chleba na śniadanie. Żaden problem, umawiamy się z Darkiem, że pojedziemy rano rowerami. Igorem chce do nas dołączyć. I oczywiście dzielnie wstaje. Rześko. Nie bardzo wiemy gdzie tu kupić pieczywo, zjeżdżamy do "centrum" Borowic i jest sklep. Wybór niewielki, ale cel osiągnięty. Na licznikach około 800m, Niezbyt dużo. Decydujemy się objechać wioskę. Najpierw długi zjazd, a potem 1,5km podjazd.

Pod górkę © djk71


Dzielnie nadążamy za Igorkiem :) Po wczorajszych przygodach dziś nuda… tylko raz spada łańcuch.