Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:30093.27 km (w terenie 8553.43 km; 28.42%)
Czas w ruchu:2252:29
Średnia prędkość:13.97 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:63035 m
Maks. tętno maksymalne:208 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:321253 kcal
Liczba aktywności:911
Średnio na aktywność:36.26 km i 2h 28m
Więcej statystyk

2191 km w jeden dzień

Sobota, 14 czerwca 2014 · Komentarze(4)
2191 km w jeden dzień

Jak pewnie fanatycy kolarstwa, a w szczególności długich dystansów wiedzą, trwa RAAM 2014 (Race Across America). Po raz pierwszy w kategorii Solo startuje Polak - Remigiusz Siudziński. Zawodnicy mają do przejechania ok. 4800km w 12 dni. ETISOFT zrobił 2191 km w jeden dzień! (oczywiście w sumie) :-) Ale po kolei...

Co roku spotykamy się na firmowym wyjeździe integracyjnym, co roku też staram się tam dotrzeć rowerem. W zeszłym roku był Żywiec, w tym wybór padł na Siewierz. W międzyczasie urodził się pomysł wyjazdu większą ekipą. Już raz pojechaliśmy w kilkanaście osób, tylko dystans był nieco krótszy, około 40km. Tym razem wytyczyliśmy trasę nieco okrężną, tak aby jechać z dala od samochodów, a przy okazji pokazać kolegom kilka interesujących miejsc w okolicy. Dystans 75km i... zgłosiło się... 30 osób.

Biorąc pod uwagę, że nie wszyscy jeżdżą codziennie były obawy czy wszyscy dadzą radę. Bali się Ci co jechali, Ci co nie jechali i my...
Baliśmy się też ile osób stawi się rzeczywiście na starcie, tym bardziej, że prognoza pogody trochę straszyła.

W drodze do firmy (jadę z bagażami więc samochodem) dzwoni Łukasz - "Masz może dętkę?". Okazało się, że złapał gumę jeszcze zanim dojechał na start. Lekka modyfikacja trasy i zbieramy Go do auta - nie ma czasu więc będzie łatał już na starcie. Tu już czeka na nas większość startujących. Pełne zdyscyplinowanie. Pięknie.

Niestety łatanie z przygodami i w sumie startujemy z pół godzinnym opóźnieniem.

Pierwsza awaria już przed startem © djk71

Trzeba będzie nadrobić. Po drodze dołączają do nas kolejni uczestnicy. Jedziemy spokojnym tempem, tak aby wszyscy dali radę.

Hałda dymi © djk71

Większość jedzie w teamowych różnokolorowych koszulkach. Te jaskrawe pomagają w zorientowaniu się czy jesteśmy w komplecie.

ETISOFT Bike Team © djk71

W Miechowicach krótka przerwa obok tulipanowców. Rozdanie gadżetów tym, którzy dołączyli na trasie i ruszamy do DSD.


Różne są sposoby hamowania © djk71
Dojeżdżają kolejni © djk71

I jeszcze jedni © djk71

Są i następni © djk71

W Dolomitach oglądamy pozostałości po kopalni dolomitów, tu też czeka na nas Tomek, który wyjechał z Gliwic wcześniej.

Mijamy Kopalnię Srebra, ale dziś nie ma czasu aby się przy niej zatrzymać.

Miałem obawy jak będzie wyglądała droga do pałacu w Nakle, bo kiedy ostatni raz tędy jechał na zjeździe było błoto. Błoto i koleiny to niezbyt dobry znak, szczególnie dla tych, którzy jadą na wąskich oponach. Na szczęście dziś jest sucho.

Kiedy dojeżdżamy do zalewu Chechło zaczyna mżyć. Akurat wtedy kiedy zaplanowaliśmy przerwę. Chwila na uzupełnienie kalorii i deszczyk mija. Jedziemy dalej.

W Żyglinie w końcu trafiamy na sklep. Ekipa robi zakupy, a do nas dołącza Andrzej, który wyruszył nieco później.

Kościół w Żyglinie © djk71

Kolejny cel do zalana kopalnia - Pasieki. Droga z przeszkodami...

Przy szlabanie nie jest łatwo © djk71
Różne są techniki pokonywania szlabanu © djk71

Na miejscu część ekipy robi krótki popas, reszta objeżdża okolicę. Nie wszędzie da się podjechać :-)

W górę © djk71
Damy radę © djk71

Po chwili jedziemy dalej. Ekipa jedzie równym tempem, kiedy na moment się zatrzymuję, chwilę trwa zanim  udaje mi się dogonić grupę już za Brynicą :-)

Mijamy lotnisko i dojeżdżamy do Zendka, tu, na parkingu obok kościoła, próbują nam zrobić niespodziankę Olga z Marcinem. Czekają z zapasami izotoników, ale ekipa tylko ich pozdrawia machaniem. Kiedy zamykając peleton dojeżdżam do naszego supportu technicznego, wciąż są w szoku :-)

Chwila rozmowy i trzeba gonić resztę. Kiedy dojeżdżamy do ostatniego punktu wycieczki, reszta już odjeżdża. Szybko podjeżdżam pod bunkier i po chwili znów muszę ich gonić :-)

Ładnie tu © djk71
Przy bunkrze © djk71


Przed nami ostatni odcinek. Zaczynają się piachy. Niby to tylko kilkaset metrów, ale niektórym daje to nieźle w kość.

2km przed metą zatrzymujemy się żeby zebrać całą grupę i wspólnie wjechać na metę. Zaczyna padać, na szczęście ciepły deszczyk trwa może z 5 minut. Kiedy jesteśmy znów razem przestaje padać.

2 km do mety © djk71
Wszyscy zadowoleni © djk71

Przed bramą ośrodka jeszcze chwila czekania, bo na ostatniej prostej ktoś pomylił drogę i wjeżdżamy.

I tu niespodzianka. Czeka na nas cała firma z zarządem na czele. Wjeżdżamy w utworzony przez nich szpaler przy dźwiękach "We are the Champions" w strugach lejącego się na nas szampana!

Wielkie dzięki dla wszystkich, którzy zorganizowali nam takie powitanie.
Wielkie dzięki, dla tych którzy przyczynili się do tego, że wyjazd mógł się odbyć w takiej oprawie, w jakiej się odbył.

I przede wszystkim wielkie dzięki dla Was, którzy pojechaliście i daliście radę. 29 osób, 75km i.. udało się dojechać w ponoć niemożliwym przy takiej grupie czasie! Wielkie brawa dla Was wszystkich! I mam nadzieję do zobaczenia wkrótce na trasie!
 

Kadencja: 72

XVIII Mistrzostwa w Kolarstwie Górskim w Reptach

Niedziela, 8 czerwca 2014 · Komentarze(4)
XVIII Mistrzostwa w Kolarstwie Górskim w Reptach

Kolejne zawody w Reptach w których startuje Igor.

Dwa lata temu
zajął pierwsze miejsce. Jechali wówczas krótką trasą. Było wtedy spore zamieszanie bo organizatorzy zapomnieli zapisywać numery zawodników, którzy kolejno wjeżdżali na metę.

W zeszłym roku zajął trzecie miejsce, tym razem zamieszanie było już na starcie ze startem grupy +50. Wtedy objechaliśmy krótką trasę z poprzedniego roku, a okazało się, że pojechali trasą dłuższą. Dał radę.

Ciekawi jesteśmy co będzie w tym roku. Zakładamy, że pojadą jak w roku ubiegłym. Objazd trasy i czekamy na start.

Oczekiwanie na start © djk71

Ruszają (kategoria 11-14), wraz z nimi jeden (!) zawodnik z kategorii +50

Ruszają © djk71

Ruszam za nimi, aby zobaczyć ich na trasie. Jest nieźle,Igor jedzie chyba jako trzeci lub czwarty.

Jadę na drugi mostek. Nadjeżdża czwórka  zawodników (w tym senior),a  potem... cisza. Przez kolejne kilka minut nie ma nikogo. Chyba wiem co się stało. Na pierwszym mostku część pojechała krótkim wariantem, a reszta długim. Ciekawe co na to organizatorzy.

Moje przypuszczenia się potwierdzają. Co ciekawe wraz z cała grupą, która pojechała długą trasą pojechał jeden z organizatorów towarzyszący synowi (chyba synowi). Zakładam więc, że Ci, którzy pojechali krótką trasą popełnili błąd.

Igor prowadzi swoją grupę © djk71

Jadę na pierwszy mostek i okazuje się, że jednak mieli jechać krótką trasą, czyli za mostkiem skręcić w lewo. Porażka. Zrobili dodatkowe kilka męczących kilometrów. No cóż, wystarczyło postawić w tym miejscu kogoś kto pokieruje zawodników we właściwą stronę. Tym bardziej, że w zeszłym roku jechali tam prosto, choć jeden z organizatorów próbował mi wmówić coś innego. Jestem pewien swego bo sam towarzyszyłem tam Igorowi.

Organizator pokazuje mi, że tu była taśma... leżąca na ziemi... Nie przekonał mnie, ani innych rodziców, którzy tam byli.


Igor walczy do końca © djk71

Igor dzielnie walczy do samego końca. Nie wiem na którym miejscu skończył zawody, wydaje mi się, że przyjechał tuż za czołówką, która pojechała trzy pętle krótką trasą. Nie chciało mi się nawet sprawdzać. Pozostał niesmak. Organizatorzy na zakończeniu nawet się nie zająknęli na ten temat, nie padło jedno proste słowo: Przepraszam.

Szkoda, bo pomysł i miejsce na imprezę rewelacyjne, ale organizacyjnie chłopaki sobie zupełnie nie radzą... Nie wiem czy w przyszłym roku będzie mi się chciało tu przywozić Igora....


Ciepło dziś © djk71

Kadencja: 61

Ciupaga Orient

Sobota, 7 czerwca 2014 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Ciupaga Orient

Choć wczoraj wszystko przygotowane, dziś budzimy się wcześnie. Śniadanko, rozmowy ze znajomymi i oczekiwanie na start. Chwila wątpliwości co zabrać do plecaka. To w końcu góry więc pogoda może się szybko zmienić, ryzykuje jednak i nie biorę nic do ubrania. Zamiast tego wolę wziąć więcej picia - w zapowiedziach było, że 80% to teren i szanse na sklep są niewielkie.

Wg zapowiedzi mamy dziś dwie pętle:
pierwsza - ok. 110km i 3000m przewyższeń (80% teren) - kolejność zaliczania punktów dowolna
druga - ok. 45 km i 1250m przewyższeń (70% teren) - kolejność zaliczania punktów obowiązkowa

Wczoraj cieszyłem się, że pogoda ma być idealna 15-20 stopni i bezchmurne niebo. Dziś się okaże, że temperatura będzie sięgała 25 stopni, a w słońcu termometr przed większość trasy będzie pokazywał 30-31 stopni. Bezchmurne niebo będzie naszym koszmarem.

Błękitne niebo to nie zawsze to co lubię © djk71

Dostajemy dwie mapy w skali 1: 50 000 - jedną A4 i jedną A3. Niespodzianką są opisy punktów na osobnej kartce, a właściwie na.... etykiecie samoprzylepnej.

Odprawa © djk71

Rozrysowujemy z Darkiem trasę i ruszamy.

PK 5 - złamane drzewo
Łatwy dojazd do punktu. Mijamy się z kilkoma zawodnikami.

PK 3 - kępa drzew
Pierwsze podjazdy, na szczęście punkt prosty, choć niektórzy docierają do niego na przełaj przez pola przez co nam zbiera się ochrzan od pracującego w polu rolnika. Trzeba przyznać, że miał rację.

Zdezorientowani © djk71

Amiga łapie kapcia, co wszyscy znajomi, których tu spotykamy przyjmują z uśmiechem - tradycji stało się zadość.

Pierwszy dziś kapeć... na szczęście ostatni © djk71

PK 2 - przecięcie drogi ze strumieniem
Zjeżdżamy do Łętowni i jedziemy do punktu. Chwila poszukiwań i mamy kolejne dziurki na karcie.

Przed punktem © djk71

PK 1 - kopiec kamieni
Podjazd na Groń (810 m n.p.m.) daje w kość. Część z buta.

Wreszczie u góry © djk71

Na górze rozpędzamy się i mijamy punkt. Powrót i jest, choć nie opisałbym tego jako kopiec kamieni :-)

Jeszcze trochę © djk71

PK 4 - zakręt szlaku
Na zjeździe czuję się pewniej niż dotychczas bywało, ale i tak w kilku miejscach schodzę z roweru. Darek zalicza glebę. Chwilę później, próbując wyjechać z koleiny ja również leżę. Czuję przedramię, kolano i brodę ale na szczęście to tylko lekkie uderzenie.

Darek osłabiony po ostatniej kontuzji sugeruje żebyśmy jechali osobno, każdy we własnym tempie. Nie do końca jestem pewien, czy to dobry pomysł, ale ostatecznie decydujemy się na rozdzielenie.

Opis punktu i wyraźna strzałka na drzewie sugeruje, że punkt jest gdzie indziej niż na mapie. Jednak punkt jest tam, gdzie jest zaznaczony na mapie.

PK 21 - róg młodnika przy ogrodzeniu
Długi zjazd. Przy dojeździe do punktu spotykamy wracających Zdezorientownych. Kiedy ja wracam z punktu - spotykam Darka.

PK 20 - róg polanki

Hałda? Tutaj? © djk71

Kolejny męczący podjazd. Zaczyna mnie boleć głowa. Początek odwodnienia? Mam nadzieję, że nie. Pięknie tu, ale wysoko.

Piękny widok © djk71

Chciałoby się posiedzieć, poleżeć, ale nie ma czasu. Na zjeździe mijam Darka, a potem... Agatę i Bartka... Dziwne bo byli przede mną.

PK 18 - róg ogrodzenia
W Bystrej uzupełniam zapasy picia w sklepie. Wjeżdżam na czerwony szlak. Dalej w lewo na zielony rowerowy. Jest skręcam i jadę. Po chwil nie zgadza mi się kierunek, za bardzo na południe. Jadę jednak jeszcze kawałek mając nadzieję, że szlak zakręci. Niestety oprócz pierwszego znaku na skrzyżowaniu nie ma kolejnych. Trochę na azymut ale znów drogę zakręca, ostatecznie zjeżdżam... do Bystrej.

Trudno zaliczę punkt "od dołu". Jadę asfaltem, dojeżdżam do Jaromin, mijam zabudowania, skręcam w lewo i... coś mi każe zawrócić na inną ścieżkę. Przejeżdżam pół kilometra i to nie to. Wracam. Znów spotykam Darka, a po chwili na punkcie Zdezorientowanych.

PK 15 - szczyt małego pagórka
Długi asfaltowy podjazd, mijam Zbyszka, który mknie w przeciwnym kierunku. Na mapie są dwie remizy, za pierwszą mam skręcić w teren. Dojeżdżam do remizy, ale coś za daleko, linijka wskazuje, że to już ta druga. Co prawda przejeżdżający zawodnicy sugerują mi, że punkt jest kawałek dalej, ale myślę, że zaliczyli punt z trasy turystycznej. Cofam się i wjeżdżam już we właściwą ścieżkę. U góry chwila poszukiwań punktu z zawodnikami z trasy turystycznej. Znaleźli pierwsi, dzięki za pomoc.

PK 19 - stadnina (bufet)
Bufet - tego potrzebowałem. Chwila w cieniu, coś do zjedzenia, litr picia na miejscu i jeszcze coś na drogę. Bogu dzięki, że bufet nie był na przeciwko, gdzie było piwo, bo pewnie bym się skusił, a potem... umarł...

PK 16 - przepust
Żółty szlak, zielony rowerowy i... mijam zjazd na południowy zachód jadąc niebieskim w dół. Trudno dojadę do punktu z drugiej strony nadrabiając trochę kilometrów. Wydaje mi się, że punkt w rzeczywistości był nieco przesunięty, kolejna przecinka, ale głowy nie dam.

Ku pamięci © djk71

PK 17 - przepust
Wracam do Sidziny i prosty dojazd do kolejnego punktu. Chwilę później przed Sidzinką Małą robię przerwę i analizuje mapę. Jest już po siedemnastej, a na mecie muszę być przed dwudziestą drugą. Do tego nie mam lampek, ani niczego cieplejszego - zakładałem, że wrócę na metę wcześniej i zabiorę coś na drugi etap. Teraz już wiem, że nie mam co marzyć o drugim etapie.

W planach miałem PK 14, ale tu czekałoby mnie kupę terenu i podjazdy, a potem długi przelot na PK 10, mogę nie zdążyć przed zmierzchem. Odpuszczam. Teraz jadę PK 8 co też oznacza długi bezsensowny przelot. Gdybym sprawdził czas wcześniej to w innej kolejności zaliczałbym ostatnie cztery punkty  ;(

PK 8 - przepust
Postanawiam jechać żółtym szlakiem mijając kolejny raz bufet. Ruszam i spotykam Darka jadącego z przeciwka. Zdecydowanie odradza mi jazdę tędy opisując ten odcinek słowem oznaczającym nawóz naturalny... Cofam się wraz z Amigą. Ruszamy zieloną rowerówką by po chwili skręcić za bardzo w prawo. Jedziemy ścieżką, której nie ma na mapie i lądujemy przy skrzyżowaniu zielonegu szlaku z rzeką Głazówką. Darek jedzie na szesnastkę a ja na ósemkę.

Długi zjazd w stronę Wysokiej. I jest kolejny przepust. Krótkie spotkanie z Grzesiem.

PK 7 - róg las
Kiedy zatrzymuję się aby zerknąć na mapę podchodzą quadowcy oferując pomoc. Chwalą się, że też jeżdżą na orientację ale z GPS-em. Mapa chyba ich przeraża :-) Bezbłędnie docieram do punktu.

PK 6 - przepust kolejowy
Fajny zjazd do punktu. To już ostatni dziś punkt.

Ostatni dziś punkt © djk71

Wstępnie miałem zaznaczony powrót to samą trasą, ale wygląda, że jadąc dalej ścieżką będzie krócej.

Słońce zachodzi nad Jordanowem © djk71

Meta
Docieram do mety totalnie zmęczony. Okazuje się, że na drugą pętle wyjechały... 3 osoby. To świadczy o tym jak było trudno. Nikt z tej trójki nie zdobył kompletu.

Kąpiel, piwo i pierogi na Rynku. Czuję zmęczenie, ale podobało mi się bardzo. Endomondo pokazało 3300m przewyższeń na 115 km. Nie wiem czy tyle było, ale  dostaliśmy wszyscy nieźle w kość, słońce w tym pomogło.

Fajna organizacja, przesympatyczna atmosfera w bazie. gdyby nie to, że rano musimy wcześnie wyjechać to after party pewnie by się mocno przeciągnęło. :-)

Kadencja: 72


Przed Ciupagą

Piątek, 6 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Przed Ciupagą

Przyjeżdżamy do Jordanowa na kolejna imprezę na orientację - Ciupaga Orient. Rozpakowujemy się i póki jeszcze jasno jedziemy się chwilę przejechać. Ja chcę przede wszystkim sprawdzić nową oponę. Okazuje się, że mam lekkie bicie. Prawdopodobniej efekt łatki. po powrocie zmieniam dętkę, jest lepiej. Krótka przejażdżka pokazuje, że jutro będzie wesoło :-)

Słońce zachodzi w Jordanowie © djk71


Kadencja: 75

Zawody w Radzionkowie i nie tylko

Sobota, 31 maja 2014 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Zawody w Radzionkowie i nie tylko

Rano wyjazd z Igorkiem do Radzionkowa na Family Cup. Bez szans tym razem na medal, bo raptem trzy razy w tym roku był dopiero na rowerze. Ale jedziemy się pobawić. Rejestracja, objazd trasy i czas na start.

Startujemy © djk71
Dwa okrążenia i jest dziewiąte miejsce. Mogło być lepiej, ale jest zadowolony.

Kiełbaska i próba innych sportów.

Skaczę, latam © djk71

Razem pobawiliśmy się też w Robin Hooda :-)

A może będę łucznikiem? © djk71
Zbieramy się, bo na trasie sprawdza dziś swoje możliwości Dorota w towarzystwie Amigi. Spotykamy się w Miechowicach. Rundka do DSD i powrót, bo harmonogram dziś napięty. Dorota pomyślnie przeszła test, prawdopodobnie przejechała dziś około 70km. Brawo.

Kadencja: 67

Wieczorem jest chłodno

Piątek, 30 maja 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Wieczorem jest chłodno

Wieczorny wyjazd, tuż przed startem dzwoni Olo, że za godzinę dołączy. Najpierw więc rundka samotnie. W Tarnowskich Górach kusi mnie cmentarz żydowski, ale niestety wejście zamknięte :-( Laryszów, Miedary, Wilkowice i droga do Zbrosławic.

Ładnie tu...



Tylko chmury nieco straszą © djk71

Myślałem, że będzie bardziej mokro...

Resztki kałuż © djk71

I te maki...

Maki w słońcu © djk71

Myślałem, że już ich nie ma...


Jeszcze nie wszystkie rozkwitły © djk71

Koniec focenia. Po chwili spotykam się z Olkiem i ruszamy w stronę Księżego Lasu. Dalej Jasiona i chwila przy ruinach, które pamiętam z pałacowej wycieczki Amigą.

Jasiona © djk71
Wyremontować tego chyba już nikt nie wyremontuje, a zburzyć zabytek też nie wiadomo jak...

Samo się zawali, czy zburzą? © djk71

Jedziemy dalej - kierunek Wojska

Nad głowami chmury, ale nie będzie padać © djk71

Rozkładamy na chwilę mapę pod barem i... od razu mamy kilku przewodników. Na szczęście wiemy gdzie jechać, a ściślej mówiąc Olek wie. Tym razem to on robi za przewodnika. Świniowice, Tworóg, Połomia. Wszędzie byłem, ale nie tymi drogami.

Z każdą chwilą robi się coraz chłodniej. W Zbrosławicach się rozjeżdżamy, każdy w swoją stronę Kiedy dojeżdżam do domu, na termometrze jest nieco ponad 7 stopni.

Dzięki Olo za towarzystwo :-)

Kadencja: 81

Łydka

Wtorek, 27 maja 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Łydka

Od wczoraj boli mnie mięsień brzuchaty łydki (jak wyczytałem na mądrych stronach - głowa boczna). Kiedyś był naderwany - efekt zabaw z siatkówką - w sumie to z tego powodu rzuciłem siatkówkę i zacząłem później jeździć na rowerze. Czyżby ból był efektem niedzielnej jazdy?

Mimo to jadę. Na chwilę przed wyjściem Wiktor oświadcza, że jedzie ze mną. Świetnie. Najpierw na myjnię do Rokitnicy, bo rower mimo domowego mycia wciąż nie wygląda dobrze, bo jego szaleństwach.


Ubrudziłem, trzeba umyć © djk71


Potem zaraz na Leśną, gdzie... jak zwykle jest błoto ;-) To na szczęście da się potem zmyć domowymi sposobami. Szałsza, Kamieniec, Zbrosławice i trzeba wracać, bo robi się ciemno, a lampki zostały w domu.

Trochę nas zmoczyło, ale niezbyt nam to przeszkadzało.


Kadencja: 93

Nowe klocki

Wtorek, 20 maja 2014 · Komentarze(6)
Nowe klocki

ZaDyMnO dało nam w kość. Rowerom też, konieczna była wymiana m.in. klocków hamulcowych.

Tyle  z nich zostało.

Lekko starte © djk71

Starły się bardziej niż powinny © djk71

A tak wyglądają nowe:

Tak wyglądają nowe © djk71

Nawet sprężynki dostały w kość

Resztki sprężynki © djk71

Wieczorem wyjazd żeby sprawdzić, czy działają. W połowie trasy dołącza Olek. Wspólnie zaliczamy kilka okolicznych podjazdów :-)

Kadencja: 82

ZaDyMnO, czyli piasek, bagna i całowanie

Sobota, 17 maja 2014 · Komentarze(13)
Uczestnicy
ZaDyMnO, czyli piasek, bagna i całowanie

W drodze do Otwocka Amiga pyta mnie jak tam wyglądają tereny. Z tego co pamiętam to jest płasko, mokro i są piaski. W bazie pustki, tylko kilka znajomych twarzy. Rejestrujemy się, przygotowujemy rowery, chwila rozmowy ze znajomymi trzeba iść spać. Śpię dobrze, mimo, że trasa AR, która startowała o 2:00 ponoć narobiła sporo hałasu. Ja tam nic nie słyszałem ;-)

Pobudka, śniadanie i odprawa, a tam informacje o kleszczach i komarach. Do zaliczenia mamy... 46 punktów w 12 godzin. Dostajemy mapy. Tym razem pięć. Uwielbiam to, szczególnie żonglowanie mapami w deszczu. Próbujemy je ze sobą spasować, pomaga taśma klejąca.

Map nam nie braknie... tylko jak je w deszczu zmieniać? © djk71
Teraz jeszcze trzeba zlokalizować powiększenia, jak się mają do głównych map.
Kolejny krok to wyznaczyć trasę. Zacząć od punktów na głównej mapie, czy od tych na mapach szczegółowych? Zaczynamy od szczegółowych. Dużo punktów na małej powierzchni, bezpieczniej. Trochę nas dziwi, że tym razem nie ma opisów punktów.

PK 1 - PK 18, czyli dwie mapy w skali 1:15 000.

Wybieramy kolejność: 2-1-5-3-4-6-8-10-11-12-7-13-14-17-18-16-15

Ruszamy w ulewie. Leje. Przez chwilę próbujemy omijać kałuże, ale kiedy buty i tak stają się mokre mkniemy już centralnie przez nie.

Mamy punkt © djk71
Punktów jest dużo, tak dużo, że zupełnie nie pamiętam co się działo przy którym z nich. Tym bardziej, że nie było opisów.
Jedno jest pewne, od samego początku napędy dostają nieźle w kość. Nie cierpię słuchać tych dźwięków.

Bodajże przy PK6 dziwny dźwięk dobywa się z tylnego hamulca. Ściągam koło, okazuje się, że sprężynka jest skrzywiona, z klocków też niewiele zostało. Próba prostowania i dalsza jazda ze świadomością, że nie mam hamulców.

Ładny bunkier © djk71
Kończymy pierwszą mapę, mamy 18 PK, za nami 34 km i 4 godziny - jest południe.
Przestało padać.

PK 19 - PK 28
Ruszamy na drugą mapę, tym razem skala 1:10 000.
Wybieramy kolejność: 27-28-25-24-23-22-21-20-19-26

Niestety ubrania też w plamki © djk71
Większość punktów (a może i wszystkie) zdobyte bez problemów, ale o tempie w jakim jedziemy może świadczyć fakt, że przy kilku punktach non-stop mijamy się z tymi samymi piechurami.

Zaliczamy komplet punktów i do mapnika trafia główna mapa 1:50 000.

PK29


 
Ciekawe skąd ta nazwa? © djk71
Czas szybku ucieka, już wiemy, że nie zaliczymy wszystkich punktów. Rezygnujemy z PK 47.

Będzie co czyścić © djk71

PK 30
Przed chwilą kawałek po DK50... brrr

Kolejny punkt © djk71
Wolę już takie drogi...

Kałuże nam dziś nie straszne © djk71
Tylko trzeba się nimi dzielić z innymi użytkownikami...

Nie tylko my lubimy kałuże © djk71

PK 31
Adam, którego spotkaliśmy na jednym z punktów, ostrzegał nas przed nim. Próbujemy z dwóch stron.

Głęboko © djk71
Niestety bez powodzenia. Do tego spod kół uciekają nam jakieś węże, czy żmije... a fe...

Z daleka ładnie © djk71
Kałuże powoli zaczynają wysychać ale zaczyna się chmurzyć.

Powoli schnie © djk71
PK 31
Punkt nad Wisłą. Szaro tu.

Nad Wisła © djk71

PK 36
Próbujemy wjechać na Szlak nad Brzegiem Wisły.
Na piachu, próbując odsunąć zwisającą gałąź Darek upada. Na tyle paskudnie, że nie może się podnieść.

Złamany uchwyt © djk71
Prawdopodobnie dostał rogiem kierownicy w pierś. Do tego połamał mapnik.

Reszta mapnika © djk71

Nie wygląda to dobrze. Po chwili jednak wstaje i próbuje jechać dalej.
Jakoś w końcu wjeżdżamy na szlak i znajdujemy punkt.

I jeden z ostatnich punktów © djk71
Niestety czasu coraz mniej.

PK 35
Decydujemy się zaliczyć jeszcze tylko trzy punkty. Ten był prosty.

PK 38
Znów pada. Punkt powinien gdzieś tu być, a go nie ma. Krążymy chwilę w okolicy i w końcu jest. W takim miejscu się go nie spodziewaliśmy ;-)

PK 37
To już ostatni punkt. Prosty jak wszystkie poprzednie.

Meta
Gnamy do mety. Zaliczyliśmy 35 z 46 punktów. Wydawało nam się, że na pierwszych mapach zaliczyliśmy wszystko, a nie zauważyliśy PK 9 obok stadionu. Przyjeżdżamy tuż po dekoracji. Najpierw do kuchni i niespodzianka. Został tylko sam makaron. Odpuszczamy. Kolejka do prysznica, niestety jest tylko jeden. Rowerów też nie ma gdzie umyć, a szkoda, boi dziś to konieczne.
Cała impreza świetnie zorganizowana, jedynie końcówka (obiad, prysznic i mycie rowerów) zepsuły nieco wrażenie.

Lądujemy na 16 miejscu. Nie wiem, czy dalibyśmy radę osiągnąć coś więcej. Daliśmy z siebie dużo. Rowery też...

Kadencja: 69

Z wysoką kadencją

Sobota, 10 maja 2014 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Z wysoką kadencją

Jako, że wcześniejsza dzisiejsza jazda oznaczała wolne tempo, mam ochotę na więcej. Amiga chyba myślał, że żartuję. Nie żartowałem, w palnie była jazda z wysoką kadencją. Na początku było ciężko, bo trzeba było jej pilnować Do tego Darek utrzymywał to samo tempo... kręcąc dwa razy wolniej :-)

W Radzionkowie chwila błądzenia, ale w końcu trafiamy tak gdzie chciałem. W okolicach Nakła rzut oka na anteny (o ile się nie mylę wojskowe). Nieco zaskoczony jestem, że wciąż działają, kręcą się. Ciekawe czy da się tam podjechać?

Gotowi na wojnę? © djk71

Do końca walczę z kadencją i udaje się osiągnąć zamierzony cel: +100 ;-)

Kadencja: 101