Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:38153.24 km (w terenie 9220.57 km; 24.17%)
Czas w ruchu:2684:30
Średnia prędkość:15.15 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:68571 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:553057 kcal
Liczba aktywności:1921
Średnio na aktywność:22.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Kolejny raz ze Sports Trackerem

Środa, 25 lipca 2012 · Komentarze(8)
Kolejny raz ze Sports Trackerem
Znów krótko wieczorem. Dobrze, że mnie żona motywuje, bo sam bym jeszcze z godzinę sprawdzał, czy nie będzie padało, aż w końcu zrobiłoby się ciemno :-)

Samemu po okolicznych lasach, po DSD i Segiecie. Lubię tak. Nie to, że nie lubię z kimś, bo tak też bywa fajnie, szczególnie jak jest zgrana grupa, ale samemu też lubię jeździć. Jest czas na jazdę, na myślenie, na zrobienie zdjęcia ślimakowi...

Ślimak, ślimak... © djk71


Na jazdę nową ścieżką...

Kamyczki... duże... © djk71


Może nie całkiem nową, ale dawno nie jeżdżoną...

To trochę tak jak w pracy. A może całkiem tak jak w pracy. Lubię pracować z kimś ale chyba najwydajniejszy i najbardziej kreatywny jestem jak robię coś sam, jak mi nikt nie przeszkadza.

Puls podobny do wczorajszego... :-(

Sports Tracker and Endomondo - eksperymenty

Wtorek, 24 lipca 2012 · Komentarze(8)
Sports Tracker and Endomondo - eksperymenty

Wyszedłem z pracy w miarę wcześnie żeby trochę pojeździć, ale pyszny obiadek sprawił, że zaległem na łóżku. Na szczęście udało się obudzić na tyle szybko, żeby choć na chwilę jeszcze wyjść.

Po lasach żeby trochę się zmęczyć. Od kilku dni, zainspirowany przez kolegów, robię próby z zapisywaniem śladu trasy przy użyciu komórki. Próbowałem z Endomondo, ale nie spodobał mi się interfejs w telefonie i brak prostego sposobu eksportu trasy do pliku (w telefonie).

Sports Tracker wydaje się być pod tym względem dużo bardziej intuicyjny i funkcjonalny. Niestety patrząc na dzisiejszą trasę to trochę przegiął z prędkością maksymalną i przewyższeniami - tyle chyba nie było.



A sama jazda - po naszym lesie... średnio szybko, ale męcząco - średni puls 157, maksymalny 193.

Odwołałanie prezydenta = koniec Bytomia? © djk71

Śnieżka?

Niedziela, 22 lipca 2012 · Komentarze(4)
Zadyszka
W przyrodzie musi być równowaga więc po rowerowym ubiegłym weekendzie nastąpił cały tydzień bezrowerowy. Praca, lekkie przeziębienie, a może przemęczenie sprawiły, że o rowerze mogłem tylko pomarzyć. Chyba tak samo jak o wjeździe na Śnieżkę w tym roku :-( Miał być rowerowy rok - nie udał się, miał być 1,5 miesięczny trening przed śnieżką - też nic z tego, aż się boję dalej planować.

Dziś postanowiłem choć na chwilę uciec na rower. Las i... po 3 km ogień w płucach, choć wcale szybko nie jadę. Po 5km mam wrażenie, ze umieram. Fakt, że nie wybrałem najprostszych ścieżek ale bez przesady!

I ja chciałem pobić swój ubiegłoroczny wynik? Żałosne.

Sosnowiec - Lubliniec

Sobota, 14 lipca 2012 · Komentarze(20)
Sosnowiec - Lubliniec
Po wczorajszym późnym powrocie z Tour de Pologne zastanawiałem się czy dziś jechać do Sosnowca rowerem czy jednak skorzystać z usług Kolei Śląskich. Stwierdziłem jednak, że musiałbym bardzo krótko spać i wybrałem kolej. 5:20 wyjazd z domu do Zabrza, po chwili przyjeżdża pociąg i po 40 minutach jestem w Sosnowcu.

Na miejscu czeka już kilka osób, po chwili dołączają kolejni. W sumie około 20 osób. Odczytanie listy obecności i jedziemy.

Kogo nie ma niech się odezwie... © djk71


Przyznaję, że wiedząc, że impreza jest organizowana przez PTTK obawiałem się spacerowego tempa. Tu pełne zaskoczenie. cały czas około 20km/h, momentami dużo szybciej. Gdzie się da terenem, gdzie nie, bocznymi drogami.

Jeden z uczestników oddala się od nas w Czeladzi zapowiadając, że spotkamy się w Piekarach... przez które nie pojedziemy. Trudno.

W Wymysłowie uzupełnienie zapasów i po chwili krótki postój przy bunkrze.

Bunkier © djk71


Amiga zrobi wszystko dla zdjęcia © djk71


Jedziemy dalej w stronę Miasteczka Śląskiego. Myślałem, że zaliczymy przy okazji zalaną kopalnię ale nie było parcia więc nie nalegałem.

W Miasteczku mijamy bez słowa zabytkowy kościół z 1666 roku żeby zatrzymać się pod Polo Marketem :-( Kolejne uzupełnienie zapasów i jedziemy dalej. Po drodze małe awarie...

Gwóźdź © djk71


Tego gościa skądś znam :-)

Ja też... © djk71


W międzyczasie jeszcze jedna awaria, koledze puszcza spaw w bagażniku.

Miedzy Kaletami, a Lublińcem przerwa w rezerwacie i krótki konkurs na piaszczysty podjazd - kto podjedzie pod górkę dostaje piwo. Kilka osób próbuje, ale nikomu się nie udaje.

W rezerwacie © djk71


Nikomu? Jeszcze jedno podejście i... grzęznę w piachu. Kolejna próba z drugiej strony i.. mam piwo :-) Puls szaleje :-)

Dojeżdżamy do Lublińca, grupowe zdjęcie i ponieważ nie ma tam nic ciekawego to lądujemy w knajpie. Tego nam było potrzeba, ale żal, że olaliśmy trochę to miasto pozostał.

W Lublińcu © djk71


Wracamy i jednak się zatrzymujemy... pod Biedronką. Jedziemy, na przemian asfalt lub piaszczysty teren. Nie zaliczamy niestety Brynku choć przejeżdżamy raptem 2km od niego. Szkoda.

Stajemy w Boruszowicach. Choć tu udaje się przekonać ekipę, żeby na chwilę podjechać po dawną fabrykę materiałów wybuchowych, a potem fabrykę papieru. Krótko, ale udaje się porozmawiać z jednym z jej pracowników.

Fabryka w Boruszowicach © djk71


W Tarnowskich Górach rozstajemy się z ekipą i w towarzystwie Amigi i jeszcze dwóch kolegów jedziemy swoją drogą. Wcześniej Darek po raz drugi dziś naprawia koło.

Jedziemy przez Dolomity i Miechowice, by w końcu dojechać do Rokitnicy, gdzie żegnamy się, mając nadzieję, że wkrótce znów się gdzie wspólnie wybierzemy.

Fajny dzień, mimo kilku "ale".
Jeśli czytają to organizatorzy, to nie chciałbym, aby odebrali to jako zarzuty, raczej jako sugestie co do kolejnych wycieczek. Było świetnie. Może być jeszcze lepiej.

Mini Tour de Pologne i ZMK 24

Piątek, 13 lipca 2012 · Komentarze(3)
Mini Tour de Pologne i ZMK 24

Dziś wyjazd do Katowic na Mini Tour de Pologne. Nadzwyczaj szybka rejestracja, odbiór pakietu startowego (koszulka, czapka, bidon, chip) i... można zobaczyć czym postanawiają nas zabawić organizatorzy i sponsorzy.

Wody na pewno nie zabraknie...

Komuś chce się pić? © djk71


Igor postanawia rozruszać szare komórki przed wyścigiem...

Jak roezgrać ten wyścig? © djk71


By po chwili znaleźć miejsce na starcie...

Napisane: Meta, a start © djk71


Skupienie...

Zaraz ruszamy... © djk71


Jadę na trasę żeby wspomóc go dopingiem po drodze. W oczekiwaniu nasłuchałem się co ludzie sądzą o prezydencie miasta, policji, pedałach i... i pewnych paniach uprawiających dość stary zawód, bo ich imię dość często było tu wzywane... No cóż trudno było w niektóre miejsca dojść i dojechać...

Nie tędy... © djk71


Po chwili nadjechali...

Młody peleton © djk71


Igor walczył do końca...

Zaraz go wyprzedzę © djk71


Skończył na miejscu 28 (na 101) startujących, 21 wśród chłopców i 3 w swoim roczniku. Ładnie. Bo większość była od niego starsza, nawet o 4 lata.

Po wyścigu był zmęczony, ale po chwili miał siły żeby startować w rożnych konkursach.

Co to dla mnie... © djk71


Doczekaliśmy się też dużych zawodników...

Są... © djk71


I ich samochodów...

Ładny... © djk71


W końcu przyszedł czas na powrót do domu koleją...

A może do Zwardonia? © djk71


W Zabrzu zobaczyliśmy jednak zbierających się rowerzystów i... postanowiliśmy dołączyć do 24-tej Zabrzańskiej Masy Krytycznej.

Masa. Jedziemy? Jedziemy! © djk71


Rundka pod znakiem pogaduszek ze znajomymi.

Czas do domu. Po drodze chwila odpoczynku. Na ścieżce domalowali linie środkowe... Tylko nie wiem co oznaczają kropki...

Odpoczynek przy drodze dla rowerów © djk71


Wspaniały rowerowy dzień.

Spacerowo po koncercie

Czwartek, 12 lipca 2012 · Komentarze(8)
Spacerowo po koncercie
Krótka przejażdżka w spacerowym tempie z Igorkiem do dziadka na działkę.
Tempo spacerowe, bo ja wciąż lekko zamroczony po wczorajszym koncercie - brak spania robi swoje, a Igorek lajtowo przed jutrzejszym Mini Tour de Pologne.

Trochę lasem, trochę asfaltem... Rękę wciąż czuję, ale chyba w sobotę się wybiorę do Lublińca.

Wciąż boli

Wtorek, 10 lipca 2012 · Komentarze(3)
Wciąż boli

Minął tydzień od poprzedniej jazdy. Cała paleta kolorów na nogach mi nie przeszkadzała, a ręka, na której nic nie widać... boli. Prześwietlenie nic nie pokazało więc tylko potłuczenie, ale jeździć się nie dało. A miał być trening przed Śnieżką...

Żeby choć trochę się poruszać to w niedzielę powłóczyliśmy się trochę rodzinnie, w towarzystwie Amigi, po Beskidach.

Ławiej wejść, czy zejść? © djk71


Dawno tego nie robiłem, przypomniały mi się dawne czasy...

Dzieci też chyba dobrze się bawiły...

Chwila przerwy w chodzeniu © djk71


Mimo to, przez dużą część drogi patrzyłem na szlak pod kątem roweru... da się wjechać/zjechać, czy nie... :-)

Spróbować? © djk71


Dziś chwila z Igorkiem. W piątek startuje w Mini Tour de Pologne, a ostatnio prawie nie jeździł. Kilka porad od kogoś, kto nigdy nie jeździł w takich zawodach, ale może coś się przyda. Zobaczymy. Choć widać, że półkolonia w Parku Wodnym daje mu w kość.

Mimo to, dawał czadu bardziej niż ja. Niestety czuję łokieć. Jazda w terenie na chwilę obecną pozostanie chyba tylko w sferze marzeń :-(

A jutro... koncert Guns N' Roses... Jakoś nie mam parcia, ale może jakoś to przeżyję... Bardziej myślę o ręce...

Glebka Day

Poniedziałek, 2 lipca 2012 · Komentarze(11)
Glebka Day

W pracy pada hasło: rower!
Odzew brzmi: Powiedz tylko słowo…

19 na Helence! Może być.

Po 19-tej dostaję sygnał, że koledzy dopiero ruszają z Gliwic. No trudno. Damy radę. Jadę do Rokitnicy. Przejażdżka po okolicznych uliczkach i chwila czasu na regulację przerzutek i hamulców. Nie znam się na tym, ale o dziwo, jak się potem okaże… wszystko działa.


2 km od domu, a pierwszy raz widzę... © djk71


Po niemiecku © djk71


Lekko spóźniony dojeżdża Darek z Arkiem. Sklep i dojeżdża Piotrek. Jesteśmy w komplecie.

Kierunek Miechowice, ale… moimi ścieżkami :-) Wszyscy dali radę, ale temperatura robi swoje i pragnienie głośno woła… Jedziemy do Wójcika.

Stawiamy rower, ściągamy kaski i… już zamknięte… choć otwarte… Życie…

Kierunek DSD. Mijamy osławiony mur i chwilę potem gasimy pragnienie w Dolomitach. Był odpoczynek więc pora zobaczyć Wielki Kanion. Piotrek pokazuje mięczakom jak się jeździ w trudnym terenie…

Po co mi schody © djk71


Chwilę później robi to Darek…

A tak sobie będę leżał... © djk71


A potem… nieopatrznie podpuszczam chłopaków do zjazdu z Red Rocka i… zjeżdżają… A ja? Nie będę gorszy… Próba i… hamulec wystarcza żebym się położył. Boleśnie. Mimo to drugie podejście… i jestem na dole. Tym razem bez przygód, ale kolano krwawi po poprzednim upadku.

I puchnie... © djk71


Póki nie boli zbyt mocno wyznaczam kierunek Repty. Wjazd do parku i jest już zupełnie ciemno. Nic dziwnego dochodzi 22:00. Włączamy lampki (okazuje się, że przy upadku zgubiłem tylną) i jedziemy… Trasą ostatniego wyścigu. Wariactwo. I to nie lekkie :-)

Kończymy w Leśniczówce. Chwila przerwy i czas wracać do domu. Oczywiście terenem.

Pod sam koniec, w Stolarzowicach chcę chłopaków ostrzec o dziurze, ale co tam słowa… Przecież jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów. Efektowna wywrotka i boli łokieć.

Asfaltem docieramy do Helenki. Pora się pożegnać. Chyba się ekipie podobało, choć tereny niby znajome ;)

Mnie też się podobało, tylko stłuczone kolano i łokieć na miesiąc przed Śnieżką to chyba niezbyt dobry pomysł. Łokieć naprawdę boli...

Źródło tęczy

Niedziela, 1 lipca 2012 · Komentarze(5)
Źródło tęczy
Po wczorajszej Industriadzie dziś były plany na długi wypad ale skończyło się na krótkiej przejażdżce z Igorkiem.

Gorąc wygrywał od rana...

Domowy basen... © djk71


Ale daliśmy radę...

Lubię teren © djk71


I nawet Igor znalazł źródło tęczy...

Źródło tęczy © djk71


I co ciekawe, po powrocie od dziadków tęcza pojawiła się naprawdę, ale niestety wtedy nie miałem już aparatu...

Industriada 2012

Sobota, 30 czerwca 2012 · Komentarze(6)
Industriada 2012
W zeszłym roku nie wyszła Industriada, w tym miało być inaczej. Mnóstwo imprez w okolicy, koncerty... wydrukowany plan... ale jak to zwykle bywa pojawiły się nowe plany i trzeba było dokonać lekkiej korekty harmonogramu.

Jako, że w Bytomiu był akcent rowerowy to postanowiliśmy zacząć od tego. Niestety, nie udało się w porę wyjechać, ale skoro już kierunek był ustalony to ruszyliśmy całą rodzinką w towarzystwie Amigi do Bytomia.

Mały incydent edukacyjny na przejeździe dla rowerów w Miechowicach - zakończony sukcesem, bo kobieta jeszcze kilkukrotnie nas przeprasza...

Docieramy do stacji kolejki wąskotorówki w Bytomiu by po kilkunastu minutach oczekiwania dowiedzieć się, że... pociąg nie odjeżdża stąd tylko z Karbia, przez który przejeżdżaliśmy pół godziny wcześniej.

Kiedy dojeżdżamy wjeżdża opóźniony skład kolejki. Ładujemy rowery i...

Wagon rowerowy © djk71


... czekamy ok. 1,5 godziny na naprawę składu, doczepienie dodatkowych wagoników...

Gdzie reszta wagonów? © djk71


Długie oczekiwanie w olbrzymim skwarze...

My już gotowi © djk71


Choć niektórzy pracują...

Malowany ptak... znaczy się pociąg © djk71


Smok wąskotorowy? © djk71


Pewnie gdyby rowery nie były już w wagonie zrezygnowalibyśmy. Koniec końców jednak ruszamy. Jazda trochę ekstremalna, bo letnie wagoniki nie mają szyb, a kolejka dopiero rozpoczęła sezon i... gałęzie ocierające się o ściany wagonu co rusz wpraszają się do wnętrza. Momentami wygląda to nieco niebezpiecznie.

Widoki za oknem ciekawe...

Widoki postindustrialne? © djk71


Po 45 minutach jazdy wysiadamy w Tarnowskich Górach. Dobrze, że to już koniec, bo muszę przyznać, że te w sumie kilka godzin na nogach zmęczyło mnie bardziej niż 100km jazdy.

Spokojnym tempem lasami docieramy do domu. Może atrakcji industrialnych nie było aż tak wiele jak planowaliśmy ale podobało mi się. Dzięki wszystkim za świetną atmosferę ;-)

BTW: Po dodaniu wpisu zauważyłem, że spędziłem na siodełku już... 1000 godzin ;-)