Guns N' Roses

Środa, 11 lipca 2012 · Komentarze(11)
Guns N' Roses

Po wczorajszym testowaniu ręki dziś dałem jej kolejny dzień odpoczynku, bo... w Rybniku koncert Guns N' Roses. Bilety od wielu miesięcy spoczywały w domu więc jechać trzeba, choć nie do końca jestem pewien czy mi się chce.

<object height="350" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/vXOolptho6Y"> <embed src="http://www.youtube.com/v/vXOolptho6Y" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" height="350" width="425"></embed></object><br>

Nie mógłbym jednak tego zrobić Wiktorowi, który żeby przyśpieszyć całą operację logistyczną przyjeżdża po mnie do pracy z prezentem w postaci odpowiedniej koszulki :-)
Po drodze zgarniamy Kosmę i dość wcześnie, przed 17-tą, meldujemy się w Rybniku.

Najpierw jednak jedziemy zaspokoić głód i kupić białe i czerwone róże. Dopiero teraz możemy jechać pod stadion.

Małe zamieszanie z wejściem, ale po chwili jesteśmy po właściwej stronie bram stadionu. trafiamy na końcówkę pierwszego supportu - Bloo. Nie znam i nie jest mi dane poznać.

Olbrzymia scena, o której było tak głośno, okazuje się zupełnie normalna. Telebimów nie widzę. Gra Symetria. Sympatycznie.

Następnie Chemia, ale nie ma między nami chemii...

Złe Psy - Szacun. Płyta jakoś mnie nie rzuciła na kolana, ale na żywo chłopaki dają czadu. Gościnnie na scenie pojawia się Tomasz Karolak. Potraktujmy to jako ciekawostkę.

Supporty kończą przed dwudziestą pierwszą. O dwudziestej pierwszej planowo ma wystąpić główna gwiazda wieczora. Wiadomo, że będzie opóźnienie, bo trzeba podmienić sprzęt itp, a poza tym zawsze (prawie) się spóźniają. Takie prawo gwiazdy.

Robi się ciemno i chłodno. W tle gra jakaś głównie ciężko strawna muzyka. Po godzinie oczekiwania zaczyna być słychać gwizdy. Po półtorej... ogólne zniecierpliwienie, tym bardziej, że na scenie już wszystko gotowe i nic się nie dzieje. Po dwóch godzinach... mamy powoli dosyć, tym bardziej, że nikt nie raczy nas poinformować co się dzieje.

23:20 - zaczyna się koncert. Prawie 2,5 godziny oczekiwania, prawie 2,5 godziny spóźnienia. Mnie to się nie podoba. Dla mnie to nie jest ani tradycja, ani podgrzewanie atmosfery, ani nic, co potrafiłbym zaakceptować. To jest jawne olewanie fanów. Tak się chyba kończy moja historia z muzyką Gunsów. ;-( Szkoda.

Wychodzą i większość publiczności od razu im zapomina spóźnienie. Mnie nie do końca się podoba, szczególnie, że mam wątpliwości co do nagłośnienia.

Po kilku utworach jest lepiej i zaczyna mi się podobać. Nie skaczę szaleńczo, tym bardziej, że nikt wokół nie skacze ale jest świetnie.

Nie da się ukryć chłopaki potrafią grać. Bardzo potrafią. Może i wolę koncerty mniej wyreżyserowane, bardziej spontaniczne, ale to co robią na scenie tłumaczy wszystko. Jest fantastycznie, z każdym utworem coraz trudniej jest mi powstrzymać emocje. Mój syn jest w siódmym niebie. Monika chyba bardziej w piekle...

Powinienem opisać utwór po utworze, bo prawie każdy był arcydziełem... ale nie potrafię. Za dużo emocji i za mało czasu. Było fantastycznie. Skończyli grać po drugiej w nocy - 2:45h cudownej muzyki.

Komentarze (11)

Nie mogłeś nas uprzedzić? :)

djk71 19:52 niedziela, 15 lipca 2012

za to dzień wcześniej akustyka była super szczególnie że zaczeli próbę nagłośnienia po północy wię c chyba wiedzieli o której będzie koncert;)

Grzech74 19:29 niedziela, 15 lipca 2012

Nie wiem jaki był powód spóźnienia, bo nikt nam tego nie powiedział ;-(
A Axl nie dowiedział się (a przynajmniej nie powinien) o terminie koncertu tego samego dnia rano... Po prostu jak piszesz... jest pewien siebie...
Mimo wszystko było fajnie...

djk71 20:44 piątek, 13 lipca 2012

Nie powiedziałbym, że to muzycy zlali, a przynajmniej nie wszyscy. Chłopaki od poniedziałku siedzieli w Katowicach i Krakowie sami nie do końca wiedzieli gdzie jest Axl. O 20.30 w środę pojawił się dopiero w hotelu i wiadomo musiał odpocząć i wykorzystać wszytko co możliwe...Jest zbyt pewny siebie, bo wierzy że choćby olał całą trasę i tak będzie miał sławę i fanów. Ale po paru minutach koncertu trzeba przyznać, że oni jednak mają w sobie to coś.

Hippis 20:31 piątek, 13 lipca 2012

Muzycy :)
Gdyby bieli rowery...

amiga 13:46 czwartek, 12 lipca 2012

k4r3l
Niesmak pozostał, choć nie myślałem, że tak szybko im to zapomnę w trakcie koncertu...
amiga
Gdyby mieli rowery...
kosma100
Sorry, że Cię "olaliśmy" i bawiliśmy się mimo wszystko dobrze, ale skoro im się nie udało nam popsuć zabawy to Tobie też nie mogliśmy na to pozwolić...
amiga
Organizatorzy czy muzycy?
Tymoteuszka
Nie było :-) Stadion ma swój urok. Jak nie pada. Jak pada też ;-)
Ja bym poszedł na Stinga, ACDC, Iron Maiden...

djk71 13:20 czwartek, 12 lipca 2012

Widzę, że ciszy nocnej tu nie było ;)
Chętnie bym się wybrała na taki stadionowy koncert, bo nigdy nie byłąm taki, ale nie na koncert powyższego zespołu, a chociażby Deep Purple, albo Pink Floyd :p ale najszybciej pojawiłabym się na koncercie Boba Marleya, jakby żył :)

Tymoteuszka 10:24 czwartek, 12 lipca 2012

Kosma100 Piekło to chyba dobrze w twoim przypadku? ;P
Tak po prawdzie to jakieś niepoważne podejście organizatorów i samych muzyków. palą mosty za sobą... niestety.

amiga 08:36 czwartek, 12 lipca 2012

Złe Psy oraz Symetria - podobały mi się.
Co do Gunsów... gdyby nie mój charakter pewnie by mi się podobało.
A tak... ładnie to napisałeś - to było dla mnie piekło!
Nie lubię jak ktoś mnie poniża i pokazuje zupełny brak szacunku dlatego moje dłonie nie zhańbiły się ani jednym klaśnięciem, ani raz nie drgnęłam w rytm muzyki.
Może jak bym im wybaczyła to pewnie nieźle bym się bawiła i skakała.
Chociaż "November rain" mnie lekko wzruszył...

Nigdy więcej nie pójdę na koncert G"N"R no chyba, że będą supportem do Transsexdisco :-)

Dzięki za towarzystwo i cieszę się, że olaliście mój humor i bawiliście się pomimo mnie obok rzucającej piorunami.

kosma100 07:51 czwartek, 12 lipca 2012

Paskudnie z tym czekaniem, ale starość nie radość, w końcu to dziadki. Już pewnie nie chodzą tak szybko jak kiedyś i trochę im czasu zajęło dojście na scenę :)

amiga 07:50 czwartek, 12 lipca 2012

Nie sądziłem, ze to napiszę, ale cieszę się, że nie pojechałem. Mogli sobie trochę inny wybrać znak rozpoznawczy niż opóźnienie... Ludzie stojący na nogach a Ci pewnie swoich klimatyzowanych pomieszczeniach popijali drinki albo zabawiający się z panienkami. Jak dla mnie kpina i jak mówię, cieszę się, że nie dałem im zarobić :)

k4r3l 07:31 czwartek, 12 lipca 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zylub

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]