Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:38153.24 km (w terenie 9220.57 km; 24.17%)
Czas w ruchu:2684:30
Średnia prędkość:15.15 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:68571 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:553057 kcal
Liczba aktywności:1921
Średnio na aktywność:22.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Człowiek z liściem na głowie

Środa, 27 czerwca 2012 · Komentarze(13)
Człowiek z liściem na głowie
Mimo, że widujemy się z Tomkiem niemal codziennie, to ciężko nam się umówić na rower, bo dwa lata (z kawałkiem) to już trochę... Ostatnio jednak pada hasło, że pojeździmy rano. Szósta? Co? Za późno, lepiej czwarta. Ok. Hm... słowo się rzekło... Wieczorem puszczam kontrolnego SMS-a z nadzieją że może mi odpuści... Nie odpuści...

Chciał, nie chciał trzeba wstać po 3-ciej... Śniadanko i wychodzę... Chłodno. Zero sygnału od Tomka, bo... zero sygnału w komórce. Restart pomaga, Tomek już jedzie... Wyjeżdżam mu naprzeciw.

W sąsiednim bloku już szykują się do świąt...

Idą święta © djk71


Spotykamy się w Rokitnicy. Objazd po Osiedlu Ballestrema, rzut oka na stalowe domy... Akademia, Helenka i... do lasu...

Śmigamy po moich ścieżkach zaglądając w co ciekawsze zakątki lasu.
Taki miks jazdy z historią, wysiłku fizycznego z intelektualnym...

Kolejny cel to Segiet, Dolomity... Tu zawsze jest pięknie...

Kanion © djk71


I Red Rock dziś bez błota...

Mamy jeszcze chwilę czasu więc jeszcze Repty... i ciekawsze ścieżki tutejszego parku.

Pora kończyć... jeszcze wjazd na Helenkę od strony Przyjemnej i pora się rozstać... na godzinę... ;-) Zaraz spotkamy się w pracy.

Człowiek z liściem na głowie © djk71


Wpis krótki, ale przecież każde z tych miejsc opisywałem już wiele razy, a poza tym o każdym można by pisać wiele, a tu trzeba jechać do pracy.

Dzięki Tomku, że mnie wyciągnąłeś... Lubię jeździć sam, ale w towarzystwie też jest fajnie, nawet nie wiem kiedy ten czas tak szybko zleciał...

265 km było...

Poniedziałek, 25 czerwca 2012 · Komentarze(12)
265 km było...
... było rok temu... Dziś nie było nawet 10% tego... Mogło być, ale wolałem - jak to ma miejsce ostatnio - zmęczyć się na moich (i kilku nowych) ścieżkach, niż zaliczać kilometry...

Miechowice © djk71


Rok temu był Grassor... wcześniej inne maratony... w tym roku... żadnego :-( Żal mi tego. Zauważyłem, że nie chce mi się nawet czytać relacji znajomych z imprez, bo... im zazdroszczę...

Czuć wakacje... © djk71


Żałuję decyzji o rezygnacji ze startów, ale inaczej się nie dało. Niestety. Wiele decyzji w tym roku było wymuszonych. Przez życie, przez pracę...

Kończę, bo znów powiedzą, że marudzę... A nastrój właśnie jakiś taki mało świąteczny... Choć dziś Dzień Stoczniowca, o Światowym Dniu Smerfa nie wspomnę...

Przed weselem

Sobota, 23 czerwca 2012 · Komentarze(2)
Przed weselem
Był pomysł wczesnego startu na dłuższą przejażdżkę. Rozsądek jednak zwyciężył - dziś jedziemy na wesele i wypadałoby się wyspać :)
Choć chwilę chcę jednak spędzić na rowerze... kiedy napełniam bidon dzwoni coco75 - jedziemy razem.

Szybki start i szybki stop.

Opona na zimę? © djk71


Łatka, pompka i... schodzi...

No tak, trudno się dziwić kiedy gwóźdź był długi...

Ciągnę i ciągnę... wyciągnąć nie mogę... © djk71


i głęboko wszedł... Jest druga dziura...

Wielkość ma znaczenie... © djk71


W końcu ruszamy. Niestety po kilku km czuję, że koło uderza o korzenie :-(

Jedna łatka puściła, jak się człowiek spieszy...

Tym razem zmiana dętki (mały eksperyment) i jedziemy dalej. Nie będzie dalszego wypadu, bo czasu już mało, za to będą moje ostatnie odkryte ścieżki... :-)

Olkowi się podoba. To dobrze, będzie z kim jeździć na szybkie treningi :-) Tylko narzeka na moje tempo, co poradzę, że nie potrafię jeździć tak szybko jak bym chciał... ;-)

Schade, Scheiße, wie kann das passieren?

Środa, 20 czerwca 2012 · Komentarze(5)
Schade, Scheiße, wie kann das passieren?
To miała być nasza piosenka po meczu z Czechami, ale oglądając wczorajszy mecz to chyba tak powinni zaśpiewać Ukraińcy. Szkoda, że odpadli, bo... grali do końca... Szkoda, że w takich okolicznościach...

Dziś miało być Skrzyczne... Nie wyszło... Zamiast tego był kolejny szybki wypad do lasu. Ciężki, bo... powietrze było ciężkie, gęste... takie przed burzą...

Po znanych ścieżkach, podjazd, zjazd... po 2km nie mogłem oddychać, po 4km byłem mokry, po 8 zaczęło grzmieć... Pora wracać. Przecież nie będę moknął za darmo, to nie maraton ;-) Z drugiej strony i tak byłem cały mokry ;-)


Znów o poranku :-)

Wtorek, 19 czerwca 2012 · Komentarze(7)
Znów o poranku :-)
Kiedyś zdarzało mi się często jeździć o poranku... Ostatnio mniej, a właściwie wcale... Wczorajsza wieczorna przejażdżka i wspomnienie o Chryszczatej sprawiło, że rano znów miałem chęć na zmęczenie w lesie.

Mało czasu ale jadę. Pusto. Dopiero w Miechowicach spotykam na ścieżce małego pieska. Gdy podjeżdżam bliżej okazuje się, że to nie piesek, a już na pewno to duże co stało obok ścieżki nie było pieskiem. Cóż, dzik z bliska wciąż robi wrażenie...

Dojeżdżam do wiaduktu nad dopiero co otwartym odcinkiem autostrady A1: Wieszowa - Pyrzowice. Pusto tu jeszcze.

A1 Wieszowa - Pyrzowice © djk71


Wiadukt jakby jeszcze nie dokończony...

Skończone, czy zapomniane? © djk71


A niektórzy powiedzieli, że się nie wyprowadzą...

Mieszkam w lesie... © djk71


Bo chcą mieszkać w lesie...

Prawie w lesie © djk71


Jeszcze rzut oka nad staw...

Umarłe drzewa © djk71


... z którego w ostatnim roku wypompowano sporo wody...

Pompa? © djk71


I pora wracać do domu i ruszać do pracy.

Czas na Chryszczatą?

Poniedziałek, 18 czerwca 2012 · Komentarze(6)
Czas na Chryszczatą?

Dziś krótko, ale intensywnie. Jak wczoraj - do naszego lasu. Żeby się zmęczyć. Zjazd, podjazd, zjazd i nowe wąskie ścieżki. Wąskie, pełne korzeni, krzaków, zakrętów i... młodych ludzi ciekawych życia... Oj dzieje się w tym lesie :-)

Podczas kolejnego przejazdu obok jednego ze stawów przypomniały mi się Jeziorka Duszatyńskie i Chryszczata...

Nie są to Jeziora Duszatyńskie ale... © djk71


Chyba dorosłem żeby tam wrócić i... wjechać. Wtedy nie byłem na to gotów. Teraz też nie wiem, ale poziom agresji jaki gdzieś wewnątrz mnie ostatnio siedzi mówi mi, że powinienem spróbować.

Tak jak powinienem w końcu coś zmienić w pracy... Wyjść z nory...

Norka? © djk71


Niby krótko, ale bardzo intensywnie... :-)

Czechy i Rosen Bank

Niedziela, 17 czerwca 2012 · Komentarze(6)
Czechy i Rosen Bank
Dziś od rana nastroje anty-czeskie... choć tak naprawdę to powinny być anty-polskie... bo sami sobie zgotowaliśmy taki los... Jako jednak, że dziś kolejne zawody Igorka w Grand Prix EuroRegionu Silesia 2012, a ostatnio ciągle przegrywa z Czechami to jest postanowienie aby powalczyć z nimi na ich terenie.

Jak przystało na zawody u naszych południowych sąsiadów organizacja jak zwykle na poziomie... innym... Już same namiary na miejsce zawodów: Havířov, a dokładniej: Horní Suchá. Zero adresu, mapki, jakiegoś punktu charakterystycznego... nic, a przecież można było wspomnieć chociaż o tym...

Franek © djk71


Choć kto wie co to jest.... szyb?

Życiorys Franka © djk71


Po kilkunastominutowym kluczeniu po mieście w końcu trzymając się na ogonie jakiegoś Czecha trafiamy na miejsce. Nie tylko my tak błądziliśmy, niektórzy nawet policję prosili o pomoc i nic. Masakra. Innych uwag byłoby jeszcze sporo ale potem znów mi napiszą, że marudzę :-)

Szybki objazd trasy... prosta technicznie choć nieprzyjemna, trawa i kamienie... do tego zero drzew, a z nieba leje się żar. Dwa okrążenia.

Dobry start. Po pierwszym okrążeniu widać zmęczenie ale jedzie mocno.

Dam radę... © djk71


Na drugim okrążeniu jest bardzo zmęczony ale dojeżdża na metę jako piąty - przed nim: czterech Czechów :-(

Podchodzę i widzę łzy w oczach. Niemożliwe, Igorek by nie płakał z powodu miejsca... Bo i nie taki jest powód :-( Jeden z czeskich zawodników kopnął go w kostkę w trakcie wyprzedzania. Widać, że go boli. To nie było fair... :-(

Po powrocie do domu długo walczę z sobą: jechać jeszcze, czy już nie? W końcu jadę. Cel prosty: zmęczyć się. Las miechowicki i jego ścieżki. Jadę, walczę i znów czuję lewe kolano :-( Niedobrze, bo to już kolejny raz czuję, że mam złą pozycję. Przesuwam siodełko do tyłu i... ból mija. Wystarczyło kilka milimetrów? Wystarczyło...

Zjazdy i podjazdy. Kilka razy Krajszyna i okolice. Potrzebowałem tego. Przy okazji odnajduję w końcu Rosen Bank, uzupełnienie Różanego Źródła Ile jeszcze tajemnic kryje ten las?

Rosen Bank © djk71

Dwie lewe ręce

Sobota, 16 czerwca 2012 · Komentarze(8)
Dwie lewe ręce
Ten weekend już nie jest tak rowerowy jak ubiegły. Mimo to miała być dziś jakaś przejażdżka. I byłaby gdybym… nie miał dwóch lewych rąk.
Wczoraj dotykam (już mi to w nawyk weszło) swojego rowerka i... korba się nie kręci. A właściwie kręci się pod naporem siły. Zrzucam łańcuch i... wciąż to samo :-(

Czytam, czytam i... nic nie wiem, ale zaczynam się tym martwić...

Rano... rusza się lepiej, ale wciąż jest to raptem pół obrotu ;-( Serwis? Zobaczymy...

Działa - nie działa... © djk71


Zamiast tego zmieniam łańcuch, bo to powinienem już dawno zrobić i... zakładam go źle. Nie da się? Da się! Ja potrafię :-(

Rozkuwam i problem ze skuciem. Po skuciu - sztywne :-( Masakra. Do tego przerzutki coś ocierają. Jeszcze jakieś korekty i kiepsko to widzę.

Wcześniej Olek mnie wyciągam, ale zdenerwowany odmawiam. W końcu decyduję się sprawdzić jak się rower będzie zachowywał po "naprawach". Dołącza do mnie Wiku i robimy szybką rundkę po lesie. Nawet jeździ i to całkiem nieźle. Korba jednak wciąż opornie.

Wracam do domu, bo za chwilę goście. Chcę pokazać żonie jak działa (nie działa) korba i... kręci się luźno. O co chodzi?

Zakończenie weekendu

Niedziela, 10 czerwca 2012 · Komentarze(8)
Zakończenie weekendu
Wyjątkowo udany weekend pod kątem rowerowym. Najpierw grupowe włóczęgi po okolicy (ze szczególnym uwzględnieniem Rept), potem fantastyczne Rudy i w końcu wczorajsze "Na kole ku familokom" - fantastyczna impreza :-)

Dziś przyszedł czas na zmagania sportowe. Piąte zawody z cyklu Grad Prix Euroregionu Silesia 2012. Tym razem po raz kolejny w Wodzisławiu. Mając w pamięci poprzednie zawody w tym miejscu oraz ilość pracy jaka czekała na mnie w domu odpuściłem start, ale Igorek oczywiście startuje ;-)

Objeżdżamy razem trasę, w kilku miejscach ślisko, w kilku stromo, do tego zakręty tuż nad jeziorem. Może być ciekawie :-)

Dla Igorka nie ma jednak rzeczy niemożliwych. Mimo, że po drodze zatrzymuje się żeby pomóc koledze, który upadł, na metę po fantastycznym finiszu dojeżdża jako trzeci. Znów wyprzedzili go Czesi.

Kolejne trofeum © djk71


Ładnie pojechał.
A w weekend piąty stadion wyglądał tak:

Kibicowanie wieczorową porą © amiga

Na kole ku familokom

Sobota, 9 czerwca 2012 · Komentarze(4)
Na kole ku familokom

Muzeum Górnicze po raz kolejny przygotowało interesującą imprezę pozwalającą poznać najbliższe okolice. Tym razem rowerowo. Wybrano cztery robotnicze dzielnice Zabrza. Na trzy z nich strach się zapuszczać samotnie ale w grupie i do tego z obstawą policji można spróbować.

Ruszamy całą rodzinką, towarzyszy nam Amiga, a na miejscu dołącza do nas Yoasia :-) Spotykamy też wielu innych znajomych. W sumie sporo ludzi jak na dzień po pierwszym meczu Polaków i do tego niezbyt zachęcającą pogodę.

Najpierw Kolonia B. Przyznaję, że byłem ciekaw gdzie to jest, bo z niczym mi się nie kojarzyło, oprócz tego, że wiedziałem, że to jest gdzieś na Zaborzu.

Kolonia B okazała się zapomnianymi przez Boga okolicami Lompy. Rzeczywiście, od czasu zburzenia szybu kopalni nasza wycieczka była prawdopodobnie największym wydarzeniem ostatnich kilkudziesięciu lat…

Życie... © djk71


Komentarze tubylców: Gliny i pedały… były tymi delikatnymi… Ciekawe kto i kiedy zainteresuje się tymi terenami…

Kolonia B, czy kolonia karna... © djk71


Następna stacja to znana mi Zandka. Niesamowite miejsce.

Nie wiem jak przekonano mnie żebym tam zostawił rower na dłuższą chwilę…

Porzucony? © djk71


Dom ze stali © djk71


Oprócz domu ze stali Darek Waleriański oprowadza nas po cmentarzu żydowskim. Po raz kolejny powtórzę… najpiękniejszym jaki widziałem…

Kolejnym celem jest Borsig w Biskupicach. Oprócz niesamowitej zabudowy podziwiamy kaplicę ewangelicką znajdującą się w… jednym z budynków mieszkalnych wśród mieszkań innych lokatorów. Szok.

W kaplicy © djk71


Niestety ktoś postarał się aby ją zniszczyć…

Nieliczne pozostałe malowidła © djk71


Jedziemy dalej…

Klapek SPD? © djk71


Ostatnim punktem program jest Osiedle Ballestrema w Rokitnicy. Chyba najpiękniejsze w Zabrzu.

Ślicznie © djk71


Domki, każdy inny © djk71


Na koniec mały poczęstunek i konkurs z nagrodami. Aktywność Igorka zostaje nagrodzona i wraca z zestawem prezentów. W międzyczasie dowiadujemy się, że zakwitły tulipanowce naszym lesie więc… do domu jedziemy nieco okrężnie ;-)

Kwitnący tulipanowiec © djk71


Piękny dzień mimo momentami chłodu i deszczowej pogody.

BTW: Po powrocie okazuje się, że już o nas piszą na głównej stronie Głosu Zabrze :-)

I kto jest na pierwszym zdjęciu... Chyba będę zazdrosny :-)