Sosnowiec - Lubliniec

Sobota, 14 lipca 2012 · Komentarze(20)
Sosnowiec - Lubliniec
Po wczorajszym późnym powrocie z Tour de Pologne zastanawiałem się czy dziś jechać do Sosnowca rowerem czy jednak skorzystać z usług Kolei Śląskich. Stwierdziłem jednak, że musiałbym bardzo krótko spać i wybrałem kolej. 5:20 wyjazd z domu do Zabrza, po chwili przyjeżdża pociąg i po 40 minutach jestem w Sosnowcu.

Na miejscu czeka już kilka osób, po chwili dołączają kolejni. W sumie około 20 osób. Odczytanie listy obecności i jedziemy.

Kogo nie ma niech się odezwie... © djk71


Przyznaję, że wiedząc, że impreza jest organizowana przez PTTK obawiałem się spacerowego tempa. Tu pełne zaskoczenie. cały czas około 20km/h, momentami dużo szybciej. Gdzie się da terenem, gdzie nie, bocznymi drogami.

Jeden z uczestników oddala się od nas w Czeladzi zapowiadając, że spotkamy się w Piekarach... przez które nie pojedziemy. Trudno.

W Wymysłowie uzupełnienie zapasów i po chwili krótki postój przy bunkrze.

Bunkier © djk71


Amiga zrobi wszystko dla zdjęcia © djk71


Jedziemy dalej w stronę Miasteczka Śląskiego. Myślałem, że zaliczymy przy okazji zalaną kopalnię ale nie było parcia więc nie nalegałem.

W Miasteczku mijamy bez słowa zabytkowy kościół z 1666 roku żeby zatrzymać się pod Polo Marketem :-( Kolejne uzupełnienie zapasów i jedziemy dalej. Po drodze małe awarie...

Gwóźdź © djk71


Tego gościa skądś znam :-)

Ja też... © djk71


W międzyczasie jeszcze jedna awaria, koledze puszcza spaw w bagażniku.

Miedzy Kaletami, a Lublińcem przerwa w rezerwacie i krótki konkurs na piaszczysty podjazd - kto podjedzie pod górkę dostaje piwo. Kilka osób próbuje, ale nikomu się nie udaje.

W rezerwacie © djk71


Nikomu? Jeszcze jedno podejście i... grzęznę w piachu. Kolejna próba z drugiej strony i.. mam piwo :-) Puls szaleje :-)

Dojeżdżamy do Lublińca, grupowe zdjęcie i ponieważ nie ma tam nic ciekawego to lądujemy w knajpie. Tego nam było potrzeba, ale żal, że olaliśmy trochę to miasto pozostał.

W Lublińcu © djk71


Wracamy i jednak się zatrzymujemy... pod Biedronką. Jedziemy, na przemian asfalt lub piaszczysty teren. Nie zaliczamy niestety Brynku choć przejeżdżamy raptem 2km od niego. Szkoda.

Stajemy w Boruszowicach. Choć tu udaje się przekonać ekipę, żeby na chwilę podjechać po dawną fabrykę materiałów wybuchowych, a potem fabrykę papieru. Krótko, ale udaje się porozmawiać z jednym z jej pracowników.

Fabryka w Boruszowicach © djk71


W Tarnowskich Górach rozstajemy się z ekipą i w towarzystwie Amigi i jeszcze dwóch kolegów jedziemy swoją drogą. Wcześniej Darek po raz drugi dziś naprawia koło.

Jedziemy przez Dolomity i Miechowice, by w końcu dojechać do Rokitnicy, gdzie żegnamy się, mając nadzieję, że wkrótce znów się gdzie wspólnie wybierzemy.

Fajny dzień, mimo kilku "ale".
Jeśli czytają to organizatorzy, to nie chciałbym, aby odebrali to jako zarzuty, raczej jako sugestie co do kolejnych wycieczek. Było świetnie. Może być jeszcze lepiej.

Komentarze (20)

Podobnie miałem djk71, że rozglądałem się za duktem leśnym gdzie się skręci zaraz!

gizmo201 07:25 wtorek, 17 lipca 2012

Pewnie Pan Prezes jak słyszałem trenował przed swoim wyjazdem rowerowym ku pięknym Wybrzeżom Bałtyku.:)

Ghostbikers 18:47 poniedziałek, 16 lipca 2012

Kajman
Na szczęście dało się rozejrzeć wkoło, choć nie tak bardzo jakbyśmy chcieli. Moje narzekania wynikały stąd, że cel - powłóczenie się po lublinieckich lasach - poznałem dopiero w trakcie wycieczki. Na stronie było "wycieczka rowerowa z cyklu poznajemy śląskie miasta.Tym razem zwiedzimy jedno z najstarszych miast śląska jakim jest Lubliniec." - stąd też czego innego się spodziewałem. Ale wiesz jak to jest w dobrym towarzystwie - nie ważne co, ważne z kim :-) Było fajnie.
niradhara
Oj, już tak nie pochlebiaj sobie :-) A tak poważnie, to ja z reguły też najlepiej czuję się gdy jadę sam, bo wiem, że nikomu nie przeszkadzam kiedy pstrykam sobie zdjęcia dziwnych miejsc, czy zbaczam z trasy, ale tu rzeczywiście towarzystwo stanęło na wysokości zadania - nikt nie marudził, każdy się uśmiechał - było ok.
rafi76
To teraz w Zabrzu siedzisz?
gizmo201
:-) Trasa była jak najbardziej ok, jak tylko wyjeżdżaliśmy na szosę to od razu patrzyłem, w którą ścieżkę za chwilę wjedziemy...
amiga
Też jestem w szoku tempem przy tylu osobach..

djk71 14:18 poniedziałek, 16 lipca 2012

Gizmo201 Hmmm. Ja od początku zakładałem, że zrobię 200 :), jakby brałkło więcej to pewnie wylądowałbym jeszcze w Lędzinach :)
A wersja lesnymi ścieżkami to dobre rozwiązanie, jedzie się nieco ciężej, ale przynajmniej jest bezpiecznie. Z drugiej strony średnia wyszła ok 20km/h więc wolno nie było, szczególnie jak sięweźmie pod uwagę tak dużą liczbę uczestników.

amiga 10:25 poniedziałek, 16 lipca 2012

A kto tu mówi o cyferkach, dopiero jak się od ekipy w TG odłączyliśmy to wpadła myśl o 2setce, ale potem jakoś przeszła tak szybko jak przyszła. Wycieczka super, ekipa zacna czegóż chcieć więcej i Chata Wuja Toma w Lublińcu. Najważniejsze jest to, że prawie cała trasa przebiegała lasami i bocznymi drogami- to jest to coś co chyba większość lubi, nie musimy się obawiać o blachosmrody- czy nas widzą, czy nas ominą i czy bezpieczny dystans podczas wyprzedzania takiej kolumny zachowają!

gizmo201 05:39 poniedziałek, 16 lipca 2012

Super wycieczka Szkoda ze nie wiedziałem bym się przyłączył ..może w przyszłym roku na własnym rowerze ,ten wrak który mam w Zabrzu na dalsze wypady się nie nadaje

rafi76 20:38 niedziela, 15 lipca 2012

Wycieczki w dużej grupie podobają mi się wyłącznie, gdy czytam o nich na cudzym blogu, pozaliteracko mam zbyt paskudny charakter, żeby podporządkować się rygorom zbiorowości ;-(

niradhara 20:25 niedziela, 15 lipca 2012

Może i zabawa była, szczególnie dla tych, którzy lubią obserwować jak toczy się koło a nie to co ich otacza, tak przynajmniej wywnioskowałem z komentarza Limita.

Kajman 17:29 niedziela, 15 lipca 2012

Tymoteuszka
Trudno było się nie uśmiechać w takim towarzystwie... ;)
Roadrunner1984
Szczerze mówiąc te 80km to tak na oko... Nie byłbym w stanie dokładnie policzyć, ale było coś koło tego... Do tego trochę piachów, które sprawiały, że niektóre km liczyły się podwójnie ;-) Ja zdecydowanie bardziej lubię teren niż asfalt i rzeczywiście można się tam rozpędzić...

djk71 15:31 niedziela, 15 lipca 2012

80km w terenie ... musiało być ciekawie :D:D:D:D. Czasami po lesie ubitymi ścieżkami jedzie sie lepiej niż gdzieś po asfaltach :D:D:D no i przy niezbyt szerokiej trasie nawet te 20 30 kmh sprawia wrażenie poruszania się z 50 kmh

Roadrunner1984 15:14 niedziela, 15 lipca 2012

Darku - już widzę Twoją uśmiechniętą twarz :) - półtorej setki, nono, szalejesz.

Tymoteuszka 12:47 niedziela, 15 lipca 2012

amiga
Grunt, że była świetna zabawa. A "ale" są fajną podwaliną pod zorganizowanie następnej wycieczki ;-)
gizmo201
Przecież jeździmy dla zabawy, a nie dla cyferek ;-)
Dynio
Wycieczka głównie po lesie... Szkoda, że Cię nie było z nami.
A zdjęcia... Nie było wiele okazji do focenia...
amiga
Ach, te statystyki :-)
kosma100
Czy ja kiedyś marudziłem?
Kajman
To niestety uroki jazdy w dużej grupie... ale grunt, że była zabawa i humory dopisywały...
limit
Słyszałem jaki był cel i ten udało się jak najbardziej osiągnąć ;-) Przy takim dystansie, w takiej grupie trzeba rzeczywiście mieć jakiś zapas czas w zanadrzu, bo wiadomo, że niespodzianki się zdarzają.

Tempo było spoko, jak Ci mówiłem , aż byłem w szoku, bo spodziewałem się dużo wolniejszego. A wycieczka z okolicznymi ciekawostkami - jestem za, gdzie znam mogę prowadzić lub podpowiedzieć kilka punktów :-)

Myślę, że jeszcze spotkamy się na trasie :-) Dzięki za przewodzenie stadu :-) I za nagrodę :-)

djk71 10:17 niedziela, 15 lipca 2012

W żadnym razie nie traktuję Twoich uwag jako zarzuty. Ciche założenie było takie, żeby po lasach w drodze do Lublińca pojeździć a samo miasto było tylko punktem odpoczynku i zwrotu w stronę domu. Faktem jest, że po drodze jest kilka miejsc wartych obejrzenia ale przy tym dystansie dzień musiałby być dużo dłuższy aby na nie czasu wystarczyło.
Następny wypad w tamte strony zaplanujemy krótszy (np. Miasteczko Śląskie jako cel) i objedziemy okoliczne ciekawostki. Będzie spokojniejsze tempo, więcej czasu na zwiedzanie i focenie.
A co do Lublińca, to trasa zawsze jest do powtórzenia. I tak myślę, że kiedyś to zrobimy postarawszy się wcześniej o jakiegoś przewodnika stamtąd by nie błądzić po mieście tylko sprawnie przemieszczać się między punktami, które warto zobaczyć.
Fajnie było się zobaczyć na wspólnym wyjeździe :-) Mam nadzieję, że nie ostatni raz.

limit 08:32 niedziela, 15 lipca 2012

Nie marudzi, mnie też szlak trafia gdy nie mogę zobaczyć czegoś ciekawego bo komuś się śpieszy nie wiadomo gdzie:(

Kajman 08:15 niedziela, 15 lipca 2012

Marudzisz ;p

kosma100 07:04 niedziela, 15 lipca 2012

Czyli wycieczka po...sieciówkach, ale zdjęcia super.

Dynio 06:56 niedziela, 15 lipca 2012

To fajnie i ile ci wyszło po tym dokręceniu w sumie?

gizmo201 21:18 sobota, 14 lipca 2012

A ja dokręciłem te brakujące kilka km :)

amiga 20:58 sobota, 14 lipca 2012

Dzięki za wypad, niestety nie udało mi się dobić do 2setki brakło niecałych 4km :/

gizmo201 20:49 sobota, 14 lipca 2012

Fajna wycieczka, ale zgadzam się z wszystkimi "ale", padła sugestia aby zorganizować wycieczkę BS po śląskich atrakcjach, zabytkach. Mam nadzieję że to wypali.

Dziękuję wszystkim za towarzystwo :)

amiga 20:34 sobota, 14 lipca 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa amarl

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]