Wpisy archiwalne w kategorii

do 50km

Dystans całkowity:18349.28 km (w terenie 5573.23 km; 30.37%)
Czas w ruchu:1068:39
Średnia prędkość:17.17 km/h
Maksymalna prędkość:65.37 km/h
Suma podjazdów:18982 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:183 (100 %)
Suma kalorii:79661 kcal
Liczba aktywności:722
Średnio na aktywność:25.45 km i 1h 28m
Więcej statystyk

Miała być Anka...

Niedziela, 5 sierpnia 2012 · Komentarze(5)
Miała być Anka...

Dinuś © djk71


Po wczorajszej wycieczce w okolicach Imielina, dziś w planach tereny opolskie i w końcu Anka :-) Z tej strony jeszcze tu nie jechałem.

Ruszamy samochodami później niż planowaliśmy i... lądujemy w opolskim zoo. Niestety, nie wpuszczą nas tu z rowerami ;-( Chwila wahania, czy opuszczamy resztę ekipy i sami zwiedzamy okolicę na siodełku, czy jednak zwiedzanie? Decydujemy się schować rowery do auta i wraz z resztą ekipy pooglądać zwierzątka.

Niby tylko małpka © djk71


Trafiamy na karmienie…

Kulturalna małpka... © djk71


Musimy oczywiście zrobić sobie zdjęcie koło zeberek :-)

Paski... © djk71


Bo…

Kto się opiekuje zebrą? © djk71


Piękny ogród, tylko pogoda nie dla mnie. Powoli umieram. Chyba dziś nie dotrę na Annaberg, nie mam siły. Spędzamy tu więcej czasu niż planowaliśmy… Pora coś zjeść. Cel - naleśniki w Opolu. Dawno tu nie byłem, ale wtopy nie ma. Wciąż dobrze dają tu zjeść. Posiłek umila nam Ewa Uryga ;-)

Bywały lepsze sceny... © djk71


Krótki spacer po mieście i jedziemy do Krasiejowa. Trochę późno ale dzieci chcą ;-)

Pięknie © djk71


Ekipa wchodzi do parku, a my z Darkiem ruszamy na krótki objazd okolicy. Chciałem dojechać tylko do Ozimka, ale znaki pokazały, że do Jeziora Turawskiego wiedzie szlak i mamy tam raptem tylko 3km z Ozimka. Jedziemy. Chcemy zobaczyć jezioro i wrócić, bo czas mamy ograniczony.

Szlak jest piękny ale… wiedzie nas cały czas wzdłuż, a nie przy jeziorze. W końcu próbujemy "na czuja" go poprawić, ale i to nie pomaga. Dojeżdżamy do Rzędowa. Rzut oka na zegarek i… chyba nie zdążymy wrócić na czas. Niedaleko jest Turawa, ale to wydłużyłoby drogę więc decydujemy się wrócić tak jak przyjechaliśmy. Niestety, jeden zakręt w lewo i jedziemy inną trasą. W efekcie mała pętelka - jadąc przez Turawę, czyli wokół jeziora pewnie wyszłoby na to samo ;-)

W Ozimku rzut oka na most

Najstarszy żelazy most wiszący na kontynencie europejskim... © djk71


I wracamy do reszty towarzystwa. W samą porę.

Nie było Góry św. Anny ale i tak było za… tzn. bardzo fajnie :-)

Hrobacza Łąka i nie tylko

Sobota, 28 lipca 2012 · Komentarze(9)
Hrobacza Łąka i nie tylko
Jakimś cudem udało się zorganizować wyjazd w okolice Żywca w większym gronie. W większym to znaczy ja z rodzinką oraz Amiga z siostrą i jej rodziną. Szybkie zakwaterowanie i około południa ruszamy z Darkiem w góry. Jako, że żaden z nas nie zna tych terenów z pozycji siodełka, posiłkujemy się przewodnikiem rowerowym. Wybór pada na Hrobaczą Łąkę oraz Magurkę Wilkowicką.

Najpierw wzdłuż Jeziora Żywieckiego - niestety gubimy się gdzieś w terenie i jedziemy asfaltem wzdłuż Jeziora Miedzybrodzkiego przez przez Międzybrodzie do Żarnówki.

Jezioro Żywieckie © djk71


I tu zaczyna się zabawa. Przy 36 stopniach zaczynamy się wspinać. Mimo, że to asfalt to daje nam nieźle w kość. W lesie temperatura spada do 30 stopni, za to asfalt… się nieco pogarsza.

Asfaltowy podjazd © djk71


W końcu docieramy do schroniska pod Hrobaczą Łąką. Zasłużona chwila odpoczynku. Było stromo. Jak potem doczytamy w bazie podjazdów, to jeden z najtrudniejszych polskich podjazdów szosowych. W taką pogodę na pewno :-)

Taki stromy podjazd © djk71


Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej. Mało brakło, a przegapilibyśmy krzyż na szczycie :-)

Krzyż stoi chociaż kręci się świat © djk71


Na zjeździe Darek najpierw łapie gumę...

Za szybko jechałem... © djk71


… a potem zalicza, na szczęście niezbyt groźną glebę.

Jedziemy szlakiem papieskim...

Papieskim szlakiem © djk71


… by po chwili dojechać do przełęczy U Panienki… W domu zastanawialiśmy się skąd ta nazwa…

U Panienki © djk71


Dalej Groniczek, Gaiki i zjazd na Przegibek. Fajnie. Raz łatwiej, raz trudniej ale fajnie. Do tego momentu. Od tego momentu jest ciężko. Większość trudna do przejechania. Nawet prowadzi się ciężko. Puls szaleje.

W drodze na Magurkę © djk71


Na szczęście od pewnego momentu znów można jechać. Na górze posiłek i chwila odpoczynku. Przemądrzały koleś przy jednym ze stolików sprawia, że nie chce nam się dużej siedzieć… :-)

Na Magurce © djk71


Na szczycie udaje nam się zgubić ale po chwili już razem ruszamy na najwyższy szczyt Beskidu Malego - Czupel -- 933 m n.p.m.

Z wysoka © djk71


Pora zjechać w dół i spotkać się z resztą towarzystwa. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Zjazd jest stromy. Bardzo. Dodatkowo wybieramy trochę inną trasę niż zalecał nam przewodnik. Jest hardcore :-) Po drodze Darek wyprzedza rower, ale ten go w końcu dogania. Poobijany ale bez większych obrażeń. Ostro.
Teraz już wiem czemu

W końcu jednak docieramy do Czernichowa :-) Stamtąd już znanym asfaltem wracamy do Pietrzykowic. O wiele później niż planowaliśmy. Niewiele brakło, a potrzebowalibyśmy lampek ;-)


Męczący ale fantastyczny dzień, który zakończyliśmy długo po powrocie na kwaterę… :-)

Przed Beskidami

Piątek, 27 lipca 2012 · Komentarze(6)
Przed Beskidami
Amiga rzucił hasło Beskidy i stało się. Jedziemy na weekend w okolice Żywca. Większą ekipą. I jest szansa, że uda się nawet trochę pojeździć :-) O ile damy (o ile ja dam) radę :-)

Dziś krótko z Wiktorem pokazać mu nasze ostatnio odkryte ścieżki. Dawał radę choć widać, że w tym roku mało jeździ.

Wieczorem mycie roweru, zamiana opon - tył się zbyt mocno ściera jak na taki dystans, no ale ponoć ten typ tak już ma :-(

I zobaczymy na ile nas będzie stać w weekend.

Kolejny raz ze Sports Trackerem

Środa, 25 lipca 2012 · Komentarze(8)
Kolejny raz ze Sports Trackerem
Znów krótko wieczorem. Dobrze, że mnie żona motywuje, bo sam bym jeszcze z godzinę sprawdzał, czy nie będzie padało, aż w końcu zrobiłoby się ciemno :-)

Samemu po okolicznych lasach, po DSD i Segiecie. Lubię tak. Nie to, że nie lubię z kimś, bo tak też bywa fajnie, szczególnie jak jest zgrana grupa, ale samemu też lubię jeździć. Jest czas na jazdę, na myślenie, na zrobienie zdjęcia ślimakowi...

Ślimak, ślimak... © djk71


Na jazdę nową ścieżką...

Kamyczki... duże... © djk71


Może nie całkiem nową, ale dawno nie jeżdżoną...

To trochę tak jak w pracy. A może całkiem tak jak w pracy. Lubię pracować z kimś ale chyba najwydajniejszy i najbardziej kreatywny jestem jak robię coś sam, jak mi nikt nie przeszkadza.

Puls podobny do wczorajszego... :-(

Sports Tracker and Endomondo - eksperymenty

Wtorek, 24 lipca 2012 · Komentarze(8)
Sports Tracker and Endomondo - eksperymenty

Wyszedłem z pracy w miarę wcześnie żeby trochę pojeździć, ale pyszny obiadek sprawił, że zaległem na łóżku. Na szczęście udało się obudzić na tyle szybko, żeby choć na chwilę jeszcze wyjść.

Po lasach żeby trochę się zmęczyć. Od kilku dni, zainspirowany przez kolegów, robię próby z zapisywaniem śladu trasy przy użyciu komórki. Próbowałem z Endomondo, ale nie spodobał mi się interfejs w telefonie i brak prostego sposobu eksportu trasy do pliku (w telefonie).

Sports Tracker wydaje się być pod tym względem dużo bardziej intuicyjny i funkcjonalny. Niestety patrząc na dzisiejszą trasę to trochę przegiął z prędkością maksymalną i przewyższeniami - tyle chyba nie było.



A sama jazda - po naszym lesie... średnio szybko, ale męcząco - średni puls 157, maksymalny 193.

Odwołałanie prezydenta = koniec Bytomia? © djk71

Śnieżka?

Niedziela, 22 lipca 2012 · Komentarze(4)
Zadyszka
W przyrodzie musi być równowaga więc po rowerowym ubiegłym weekendzie nastąpił cały tydzień bezrowerowy. Praca, lekkie przeziębienie, a może przemęczenie sprawiły, że o rowerze mogłem tylko pomarzyć. Chyba tak samo jak o wjeździe na Śnieżkę w tym roku :-( Miał być rowerowy rok - nie udał się, miał być 1,5 miesięczny trening przed śnieżką - też nic z tego, aż się boję dalej planować.

Dziś postanowiłem choć na chwilę uciec na rower. Las i... po 3 km ogień w płucach, choć wcale szybko nie jadę. Po 5km mam wrażenie, ze umieram. Fakt, że nie wybrałem najprostszych ścieżek ale bez przesady!

I ja chciałem pobić swój ubiegłoroczny wynik? Żałosne.

Mini Tour de Pologne i ZMK 24

Piątek, 13 lipca 2012 · Komentarze(3)
Mini Tour de Pologne i ZMK 24

Dziś wyjazd do Katowic na Mini Tour de Pologne. Nadzwyczaj szybka rejestracja, odbiór pakietu startowego (koszulka, czapka, bidon, chip) i... można zobaczyć czym postanawiają nas zabawić organizatorzy i sponsorzy.

Wody na pewno nie zabraknie...

Komuś chce się pić? © djk71


Igor postanawia rozruszać szare komórki przed wyścigiem...

Jak roezgrać ten wyścig? © djk71


By po chwili znaleźć miejsce na starcie...

Napisane: Meta, a start © djk71


Skupienie...

Zaraz ruszamy... © djk71


Jadę na trasę żeby wspomóc go dopingiem po drodze. W oczekiwaniu nasłuchałem się co ludzie sądzą o prezydencie miasta, policji, pedałach i... i pewnych paniach uprawiających dość stary zawód, bo ich imię dość często było tu wzywane... No cóż trudno było w niektóre miejsca dojść i dojechać...

Nie tędy... © djk71


Po chwili nadjechali...

Młody peleton © djk71


Igor walczył do końca...

Zaraz go wyprzedzę © djk71


Skończył na miejscu 28 (na 101) startujących, 21 wśród chłopców i 3 w swoim roczniku. Ładnie. Bo większość była od niego starsza, nawet o 4 lata.

Po wyścigu był zmęczony, ale po chwili miał siły żeby startować w rożnych konkursach.

Co to dla mnie... © djk71


Doczekaliśmy się też dużych zawodników...

Są... © djk71


I ich samochodów...

Ładny... © djk71


W końcu przyszedł czas na powrót do domu koleją...

A może do Zwardonia? © djk71


W Zabrzu zobaczyliśmy jednak zbierających się rowerzystów i... postanowiliśmy dołączyć do 24-tej Zabrzańskiej Masy Krytycznej.

Masa. Jedziemy? Jedziemy! © djk71


Rundka pod znakiem pogaduszek ze znajomymi.

Czas do domu. Po drodze chwila odpoczynku. Na ścieżce domalowali linie środkowe... Tylko nie wiem co oznaczają kropki...

Odpoczynek przy drodze dla rowerów © djk71


Wspaniały rowerowy dzień.

Spacerowo po koncercie

Czwartek, 12 lipca 2012 · Komentarze(8)
Spacerowo po koncercie
Krótka przejażdżka w spacerowym tempie z Igorkiem do dziadka na działkę.
Tempo spacerowe, bo ja wciąż lekko zamroczony po wczorajszym koncercie - brak spania robi swoje, a Igorek lajtowo przed jutrzejszym Mini Tour de Pologne.

Trochę lasem, trochę asfaltem... Rękę wciąż czuję, ale chyba w sobotę się wybiorę do Lublińca.

Wciąż boli

Wtorek, 10 lipca 2012 · Komentarze(3)
Wciąż boli

Minął tydzień od poprzedniej jazdy. Cała paleta kolorów na nogach mi nie przeszkadzała, a ręka, na której nic nie widać... boli. Prześwietlenie nic nie pokazało więc tylko potłuczenie, ale jeździć się nie dało. A miał być trening przed Śnieżką...

Żeby choć trochę się poruszać to w niedzielę powłóczyliśmy się trochę rodzinnie, w towarzystwie Amigi, po Beskidach.

Ławiej wejść, czy zejść? © djk71


Dawno tego nie robiłem, przypomniały mi się dawne czasy...

Dzieci też chyba dobrze się bawiły...

Chwila przerwy w chodzeniu © djk71


Mimo to, przez dużą część drogi patrzyłem na szlak pod kątem roweru... da się wjechać/zjechać, czy nie... :-)

Spróbować? © djk71


Dziś chwila z Igorkiem. W piątek startuje w Mini Tour de Pologne, a ostatnio prawie nie jeździł. Kilka porad od kogoś, kto nigdy nie jeździł w takich zawodach, ale może coś się przyda. Zobaczymy. Choć widać, że półkolonia w Parku Wodnym daje mu w kość.

Mimo to, dawał czadu bardziej niż ja. Niestety czuję łokieć. Jazda w terenie na chwilę obecną pozostanie chyba tylko w sferze marzeń :-(

A jutro... koncert Guns N' Roses... Jakoś nie mam parcia, ale może jakoś to przeżyję... Bardziej myślę o ręce...

Glebka Day

Poniedziałek, 2 lipca 2012 · Komentarze(11)
Glebka Day

W pracy pada hasło: rower!
Odzew brzmi: Powiedz tylko słowo…

19 na Helence! Może być.

Po 19-tej dostaję sygnał, że koledzy dopiero ruszają z Gliwic. No trudno. Damy radę. Jadę do Rokitnicy. Przejażdżka po okolicznych uliczkach i chwila czasu na regulację przerzutek i hamulców. Nie znam się na tym, ale o dziwo, jak się potem okaże… wszystko działa.


2 km od domu, a pierwszy raz widzę... © djk71


Po niemiecku © djk71


Lekko spóźniony dojeżdża Darek z Arkiem. Sklep i dojeżdża Piotrek. Jesteśmy w komplecie.

Kierunek Miechowice, ale… moimi ścieżkami :-) Wszyscy dali radę, ale temperatura robi swoje i pragnienie głośno woła… Jedziemy do Wójcika.

Stawiamy rower, ściągamy kaski i… już zamknięte… choć otwarte… Życie…

Kierunek DSD. Mijamy osławiony mur i chwilę potem gasimy pragnienie w Dolomitach. Był odpoczynek więc pora zobaczyć Wielki Kanion. Piotrek pokazuje mięczakom jak się jeździ w trudnym terenie…

Po co mi schody © djk71


Chwilę później robi to Darek…

A tak sobie będę leżał... © djk71


A potem… nieopatrznie podpuszczam chłopaków do zjazdu z Red Rocka i… zjeżdżają… A ja? Nie będę gorszy… Próba i… hamulec wystarcza żebym się położył. Boleśnie. Mimo to drugie podejście… i jestem na dole. Tym razem bez przygód, ale kolano krwawi po poprzednim upadku.

I puchnie... © djk71


Póki nie boli zbyt mocno wyznaczam kierunek Repty. Wjazd do parku i jest już zupełnie ciemno. Nic dziwnego dochodzi 22:00. Włączamy lampki (okazuje się, że przy upadku zgubiłem tylną) i jedziemy… Trasą ostatniego wyścigu. Wariactwo. I to nie lekkie :-)

Kończymy w Leśniczówce. Chwila przerwy i czas wracać do domu. Oczywiście terenem.

Pod sam koniec, w Stolarzowicach chcę chłopaków ostrzec o dziurze, ale co tam słowa… Przecież jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów. Efektowna wywrotka i boli łokieć.

Asfaltem docieramy do Helenki. Pora się pożegnać. Chyba się ekipie podobało, choć tereny niby znajome ;)

Mnie też się podobało, tylko stłuczone kolano i łokieć na miesiąc przed Śnieżką to chyba niezbyt dobry pomysł. Łokieć naprawdę boli...