Wpisy archiwalne w kategorii

do 50km

Dystans całkowity:18349.28 km (w terenie 5573.23 km; 30.37%)
Czas w ruchu:1068:39
Średnia prędkość:17.17 km/h
Maksymalna prędkość:65.37 km/h
Suma podjazdów:18982 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:183 (100 %)
Suma kalorii:79661 kcal
Liczba aktywności:722
Średnio na aktywność:25.45 km i 1h 28m
Więcej statystyk

Wieczorem po strefie

Poniedziałek, 21 marca 2016 · Komentarze(7)
Po wczorajszej DTŚ-ce bałem się, że dziś nie wstanę, ale jakoś się udało i o dziwo nic nawet nie czuję. No może trochę jedną część ciała, ale nie powiem jaką, bo to słowo ostatnio jest na cenzurowanym... ;)

Krótka rundka wieczorem po strefie. Prawie cała ładnie oświecona, zero ruchu, nawet drogi rowerowe szerokie i asfaltowe...

Strefa oświetlona © djk71

Tylko miejscami niespodzianki zbyt duże ;-(

Zbyt wysoki krawężnik jak na rowerówkę :-( © djk71

Nie dało się do końca zrobić dobrze, szkoda.

Po śniegu

Środa, 6 stycznia 2016 · Komentarze(2)
Wczesna pobudka, trochę uzupełniania zaległości i powrót do łóżka. Późne śniadanie i wybieram się na rower już kiedy mija południe. Dziś nie ryzykowałem jazdy Tadueszem. Wybrałem szerokie opony. Jedzie się w terenie zupełnie inaczej. Bardziej pewnie i bardziej miękko. A może po prostu jeszcze nie przywykłem do przełajówki. Ale bałem się wyjechać nią na śnieg.

W lesie białawo © djk71

Kurs do DSD i niespodzianka. Spotkanie z dawno nie widzianym kolegą. Zatrzymujemy się żeby trochę porozmawiać. Niestety Na niego czeka w aucie rodzina, a ja też mam ograniczony czas. Miło jedna było choć chwilę pogadać Spotkanie z Tomkiem przypomniało mi jakie rzeczy można w życiu pokonać...

Tłoczno tu...

DSD i narciarze © djk71

... trzeba jechać dalej... Na hałdzie nie ma prawie nikogo...

Widok z Red Rocka © djk71

Prawie...

Nie jestem tu sam © djk71

Końcówka drogi powrotnej po asfalcie okazuje się błędem. Szczególnie jak się jedzie bez błotnika. Wracam cały ochlapany błotem...


Misiowi zimno

Sobota, 2 stycznia 2016 · Komentarze(11)
Stacja pogodowa na Helence pokazuje -13C, odczuwalna -19C. Nic tylko iść na rower :) I o dziwo idę.
Najpierw podjazd pod Krajszynę i... udaje się na przełajówce. Choć oczywiście zasapany jestem potem przez dłuższą chwilę. Dalej do miejsca, którego szukałem wczoraj i które minąłem przejeżdżając 10m obok. Dziś już rozglądałem się po obu stronach ulicy.

Miejsce nawiązujące tematycznie do zdjęcia z wczorajszego wpisu. Długo ludzie musieli na to czekać... Nieliczni, którzy przeżyli i tak pewnie już nie doczekali...

Ofiarom Tragedii Górnośląskiej © djk71

W hołdzie wszystkim niewinnym ofiarom zbrodni popełnionych przez Armię Czerwoną i komunistyczny aparat bezpieczeństwa na Górnym Śląsku - zamordowanym, pozbawionym czci i godności, przymusowo wywiezionym do ZSRR, zamęczonym w łagrach na "nieludzkiej ziemi", bezprawnie osadzonym w więzieniach i obozach.
WIECZNA PAMIĘĆ I CZEŚĆ OFIAROM TRAGEDII GÓRNOŚLĄSKIEJ!

Dalej krótkie błądzenie po terenie

Kominy © djk71

Miejscami lód © djk71

Znów zimno w palce u stóp... Aż się boję myśleć w co misiowi jest zimno...

Misiu na lodowisku © djk71

Napiłbym się, ale po godzinie jazdy nie jest to możliwe...

I jak tu się napić? © djk71


Po strefie

Piątek, 1 stycznia 2016 · Komentarze(11)
Nie byłbym sobą gdybym nie zaczął od narzekania. Sylwester przypomniał mi jaki był ten rok, czemu więc jego zakończenie miało być inne? ;( Nie było, było po prostu do d...

Dziś na przekór temu co się działo postanawiam pójść chwilę pokręcić... Kusiło mnie żeby pojechać gdzieś dalej, ale temperatura szybko zweryfikowała moje pomysły. Chyba zapomniałem jak należy chronić stopy w ujemnej temperaturze. 

Rundka po okolicy, ze szczególnym uwzględnieniem nowych dróg wybudowanych na strefie ekonomicznej. Wzdłuż każdej asfaltowa rowerówka...

Nowe rowerówki © djk71

Jedyny minus to zjazdy miejscami zbyt wysokie, ale widziałem już gorsze.
Trochę zastanawia mnie po co tu ławeczki ze stojakami rowerowymi (jeszcze ciepłe, nie do końca odpakowane), ale widać ktoś miał jakiś pomysł.


Jeszcze nie do końca odpakowane miejsce postojowe © djk71

Ciekawostką jest mały skwer wokół pomnika poległych górników.

Skwer wokół pomnika © djk71

Kiedy poprzednio tu byłem, pomnik był głęboko schowany wśród nieużytków. Bałem się, że przy okazji inwestycji zniknie zupełnie. Na szczęście ktoś o to miejsce zadbał. Szkoda tylko, że napisy na tablicy jakby jeszcze mniej czytelne...

Napisy coraz mniej czytelne © djk71

Dopiero pod dużym kątem udaje się coś przeczytać...

Napisy widoczne pod kątem © djk71

Krążę jeszcze chwilę po uliczkach i wydaje mi się, że zniknęły zabudowania dawnego obozu jenieckiego... szkoda...

Jadąc w stronę Osiedla Młodego Górnika spostrzegam grób, którego wcześniej nie widziałem.

Poległ podczas działań wojennych w styczniu 1945 r © djk71

Rundka po Miechowicach i pora wracać, bo palców u nóg już nie czuję. Jeszcze tylko krótki postój obok nowej tablicy w Rokitnicy.

Tablica po 70 latach © djk71

I dom. I ciepła herbatka z miodem.

Oby ten rok był dla wszystkich lepszy!

Znów na rowerze

Niedziela, 27 grudnia 2015 · Komentarze(5)
Kilka dni wolnego... Do tego pogoda dopisuje... Więc rower... Tak sobie mówię w kolejne dni... Środa... Czwartek... Piątek... Sobota... Zero wymówek i... nie jadę. Dopiero dziś na chwilę...  Wcześniej jakoś nie było chęci, parcia, powodu... Niby po głowie coś chodziło, ale nic z rezygnowałem bez żadnej przyczyny. Ot, taki nastrój...  Albo jego brak.

Dziś znów pogoda ok, wstaję rano i... gdzieś podświadomie szukam wymówki... Ale jednak wychodzę...

Stolarzowice i... już jestem zmęczony, a to dopiero 2-3km... Wjeżdżam do lasu i zaraz na wjeździe ląduję na drzewie. Zakręt był za ciasny. Niby rower bardziej zwrotny, ale jeździec jeszcze nie wprawiony. Na szczęście bez skutków ubocznych.

Rundka przez DSD kończy się spacerkiem w błocie, bo... nie ufam jeszcze nowemu rumakowi i zamiast jechać zatrzymuję się :(

Dalej na Chechło, pogoda sprawia, że jest tłoczno.

Nie wygląda zimowo © djk71

Potem Świerklaniec i powrót do domu przez Radzionków.

Odpoczynek nad torami © djk71

Lekko nie było. Zmęczony, ale zadowolony.
Ciekawe kiedy znów się uda pojeździć...

Miałem już nie pisać, przynajmniej przez jakiś czas, ale skoro już pojechałem to niech będzie... Nie wiadomo kiedy znów będzie okazja...

Pierwszy raz w terenie

Niedziela, 6 grudnia 2015 · Komentarze(3)
Mocno powiedziane w terenie. Głównie szosa. Korekta ustawienia siodełka zdecydowanie zwiększyła komfort jazdy. Teraz za to momentami czuję plecy. W Reptach kawałek terenem. Nawet rower daje radę. Gorzej ze mną nie mam siły. Nawet nie próbuję zwalać tego na wiatr, który dość mocno wieje. Po prostu jestem słaby.

Do tego po raz kolejny krzyżuję łańcuch i blokuję przerzutkę. Chyba ją nieco wykrzywiam :-(

Zjazd z siodełka

Poniedziałek, 30 listopada 2015 · Komentarze(5)
Dzień drugi oswajania się z nowym rumakiem. Dziś też krótko, bo w czasie Igora treningu. Już trochę odważniej i na dłuższej prostej odkrywam w czym chyba problem z dłońmi. W domu znajduje się potwierdzenie moich podejrzeń.

Trudno się dziwić, że zjeżdżam © djk71

Przy takim nachyleniu 100kg leci na łeb na szyję, a właściwie na dłonie.
Zobaczymy jak będzie po korekcie.




Z baranem

Niedziela, 29 listopada 2015 · Komentarze(14)
Dawno nie jeździłem. Jakoś nie było okazji, chęci, czasu... A jeszcze dawniej, bo od podstawówki chyba, nie jeździłem na rowerze z barankiem. W końcu trafiła się okazja i poszedłem na całość :-) Będę się z nim chyba dłużej męczył.

Pierwszy raz z baranem © djk71

Na razie chyba dosłownie męczył, bo bolą mnie.... dłonie. Obawiałem się zmiany pozycji i bólu pleców, a tu dłonie.:( Pewnie będę musiał poeksperymentować z ustawieniami kierownicy, albo po prostu będę musiał przywyknąć. Mam nadzieję, że się uda...

Dziś miało już nie być jeżdżenia, bo wróciliśmy późno do domu, ale... przecież nie mogłem go tylko postawić... Pomimo ciemności, deszczu i chłodu musiałem choć chwilę pokręcić. W spacerowym tempie, po osiedlowych uliczkach (pełnych hopek) sprawdzałem jak działa, jak nad nim panować. Coś czuję, że zabawa będzie jak wyjadę w ciągu dnia na suchą szosę, albo... w teren :-)

Cieszę się, że go kupiłem, że Anetka się zgodziła ;-)

W piątek cieszyłem się (aż za bardzo ;) ) na koncercie TSA, jednym z lepszych na jakich byłem... Ale po prostu potrzebowałem tam pójść. Chyba też potrzebowałem kupić nowy rower, po to żeby w końcu odreagować... Teraz potrzebuję jeszcze.... urlopu... Choć tygodnia odpoczynku.... od wszystkiego. Resetu.

I fajnie żeby śnieg jeszcze nie padał, żebym mógł się nacieszyć Tadeuszem.

Tomku, dzięki raz jeszcze za miłe przyjęcie i za to, że dogadaliśmy się co do transakcji :-)
Mam nadzieję, że się spotkamy gdzieś na trasie, tym bardziej, że okolice masz piękne... :-)

Po Jurze bez sił

Niedziela, 25 października 2015 · Komentarze(8)
Wczoraj wracając ze szkolenia, padł pomysł wypadu rowerowego. Mimo, że półtora miesiąca już nie jeździłem, to kolorowa Jura sprawiła, że bez wahania się zgodziłem. Mieliśmy nadzieję, że ktoś jeszcze do nas dołączy, ale finalnie ruszyliśmy we dwóch z Krzyśkiem.

Start tam gdzie wczoraj się pożegnaliśmy, czyli Skały Rzędkowickie.
Ruszamy i od razu pierwszy podjazd, choć niezbyt ostry to daje w kość. Wjeżdżamy na górę i sapiąc jedziemy dalej. Krótki postój przed Górą Zborów. Niestety tam zakaz jazdy rowerem.

W tle Góra Zborów © djk71

Potem Podlesice i zaczyna się walka z piaskiem, a co za tym idzie walka z pulsem - 170-180 to standard, powyżej też nie dziwi.
Oprócz piachu pełno skałek. Krzysiek wniebowzięty ;-)

Skałek w okolicy pełno © djk71

W Bobolicach chwila przerwy. Niby dopiero 13km za nami, ale teren daje w kość. Ciepła herbatka jaką Krzysiowi przygotowała żona jest miłą niespodzianką :-)

Brama Laseckich © djk71
Odbudowany zamek w Bobolicach © djk71

Na zamku ponoć straszy :-)

Biała Dama? © djk71

Jedziemy dalej do Mirowa, trochę inną drogą niż znałem, przy skałkach. Krzysiek namawia mnie na wejście do jaskini. To jednak nie dla mnie.

Wejście do jaskini © djk71
Też bym się cieszył wychodząc :) © djk71

Tak samo jak wspinaczka, nie wspominając już o takich rzeczach...

Wariat © djk71

Brakuje słońca, ale i tak jest pięknie :-)

Pięknie tu © djk71

Mijamy Mirów

Zamek w Mirowie © djk71

I jedziemy do Niegowej, a stamtąd Moczydło i Łutowiec.

Tu odcięło mi prąd © djk71

Tu, po zaledwie 25km zupełnie odcina mi prąd. Nie jestem w stanie pokonać najprostszego podjazdu. :-(

Decydujemy się na zmianę trasy i przez Mirów i Kotowice zmierzamy do samochodu. Jak będą siły to może jeszcze tam zrobimy małą pętelkę.

Mimo, że jedziemy asfaltem to nie jestem w stanie pokonać obecnej średniej czyli... 12,5 km/h. Podjazd przed Kotowicami jadę z prędkością 5-6 km/h... Jeszcze próba ratowania się batonikiem, ale wiem, że to nic nie pomoże.

W Górze Włodowskiej znów skręcamy w  teren i zaczynają się poszukiwania ciekawostek w kamieniołomach :-)

Kamieniołom © djk71
Podjadę © djk71

Po chwili docieramy na parking i nie ma już mowy o żadnej dodatkowej pętelce... Ja bym już nie dał rady.

Zaraz meta © djk71

Zmęczony, zły na swoją kondycję (ale co się dziwić jak się nic nie robi, a waga wskazuje prawie 100kg), ale zadowolony, że udało się mimo wszystko pojeździć. I spędzić miło dzień. Dzięki Krzychu :-)


Wrzesień - czas do szkoły

Niedziela, 13 września 2015 · Komentarze(5)
Po wczorajszej wycieczce wypada zrobić choć mały rozjazd. Mały, bo mimo, że niedziela to czasu brak. Szybka rundka po okolicznych lasach. Mnóstwo rowerzystów i spacerowiczów.

Wracając wjeżdżam an rowerówkę.

Droga rowerowa © djk71

Dojeżdżając do pierwszego przejazdu przez drogę widzę jak zbliża się samochód. Nie wygląda żeby miał się zatrzymać, Ręce na klamkach, wzrok wbity w auto, ale nie zwalniam. W końcu zatrzymuje się prawie na przejeździe rowerowym. Przejeżdżam i słyszę, a raczej widzę, że coś mówi. Widzę, bo ma zamknięte okno. Zatrzymuję się i chcę wysłuchać co ma mi do powiedzenia, ale kiedy się zaczynam cofać odjeżdża.

Kilkaset metrów dalej idzie młody facet i nie przeszkadza mu biegnący obok chodnik. Musi tędy. Informuję go, że to droga dla rowerów. Z uśmiechem na ustach odpowiada: "Wiem". Brakło mi słów.

Chyba czas by jednak posłać niektórych do szkoły.