Wpisy archiwalne w kategorii

do 50km

Dystans całkowity:18349.28 km (w terenie 5573.23 km; 30.37%)
Czas w ruchu:1068:39
Średnia prędkość:17.17 km/h
Maksymalna prędkość:65.37 km/h
Suma podjazdów:18982 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:183 (100 %)
Suma kalorii:79661 kcal
Liczba aktywności:722
Średnio na aktywność:25.45 km i 1h 28m
Więcej statystyk

Hiszpania - ostatni rower

Poniedziałek, 5 marca 2018 · Komentarze(0)
Dziś ostatni raz rower w trakcie naszego pobytu w Hiszpanii. Dopiero po obiedzie, bo wcześniej pada.

Dziś krótko, ale mocno. I tak zaczyna być od początku. Mimo, że po płaskim to jedziemy pod ostry wiatr. Chyba jeszcze ten wczorajszy. Daje nieźle w kość. Zastanawiamy się, czy będzie tak samo odczuwalny w górach. 

No to zaczynamy podjazd © djk71

Zaczyna się podjazd i jest wiatr. Momentami mocno odczuwalny, ale jednak nie przeszkadza tak jak na płaskim.

Nie dość, że w górę to jeszcze wieje © djk71

Zjeżdżałem już tędy i pamiętam, że widoki były piękne. 

Widoki sprawiają, że chce się jechać © djk71

I tak jest. 

Trochę już za nami © djk71

Momentami ostro do góry, ale chce się jechać.

A trochę przed © djk71

Pomagają widoki...

Znów asfalt © djk71

... i napisy na drodze...

A gdzie Kawecki? © djk71

U góry zimno. Przez kilka minut walczę z... wiatrówką... Nie jest łatwo ją założyć... W końcu się udaje i zaczyna się zjazd. 
Jedziemy jednak ostrożnie, raz, że wieje, dwa, że na drodze pojawiają się niespodzianki. Na jednej z nich rower mi nieco ujeżdża ale zachowuję równowagę.

Wyjazd dziś w sam raz na pożegnanie. Niezbyt daleko, ale intensywnie i z pięknymi widokami.

I znów morze © djk71

Sorry za zdjęcia z tych ostatnich dni. Strasznie monotematyczne... asfalt, niebo, góry, morze...

Ostatnia sobota karnawału

Sobota, 10 lutego 2018 · Komentarze(2)
Ten tydzień treningowy jest dziwny. Co prawda łącznie z dzisiejszym był dwa razy rower i trzy razy bieganie, ale wszystko nie tak jak miało być. Niestety przeciągający się remont rozwala wszystkie plany.

Dziś też, mimo soboty, udaje się wyjść pokręcić dopiero kiedy jest ciemno. Wyjeżdżam i widok tłumów z alkoholem w rękach przypomina mi, że dziś ostatnia sobota karnawału. To źle. Wieczorne drogi w takim dniu oznaczają... ryzyko spotkania idiotów za kółkiem. Sam nie wiem gdzie jechać, czy po miastach gdzie większy ruch, czy po wsiach gdzie jak mnie coś potrąci to nawet nikt nie zauważy...

W końcu wybieram obrzeża miast. Tu też jest ruch. Nie wiem, czy z powodu chłodu, czy ciemności, czy też jednak kierowców jadę z wyższym pulsem niż miałem. Trudno. Grunt, że udało się pokręcić.

Teraz czas na herbatkę z miodem :-)

Czas na herbatkę © djk71

30+ przy -10

Poniedziałek, 5 lutego 2018 · Komentarze(0)
Wczoraj oprócz biegania miał być jeszcze rower, ale plany uległy zmianie i został przełożony na dziś. Kiedy wracam z pracy jest chłodno, ale nie zauważam, że jakoś wyjątkowo. Szybki obiad i na rower.

Ciemno i... zimno. Jadę głównie z dala od głównych dróg więc latarnie tylko z rzadka doświetlają mi drogę. Chłód sprawia, że niezbyt chętnie spoglądam na zegarek sprawdzając czy trening odbywa się zgodnie z założeniami. Jadę na czuja.

Z każdym kolejnym kilometrem jest coraz chłodniej. Kiedy w okolicach Rybnej spoglądam na licznik jest -10C. Czuć. Teraz już myślę tylko o tym żeby jak najszybciej dotrzeć do domu. Nie skupiam się zbytnio na pilnowaniu parametrów, po prostu jadę. Pod koniec czuję zimno w palce u stóp. Od Ptakowic temperatura nieco rośnie.

Temperatura rośnie © djk71


Pod domem jest -8,5. Mam nadzieję, że to już końcówka zimy ;-)

Sobotni rower

Sobota, 3 lutego 2018 · Komentarze(2)
Dziś w domu totalny młyn, ale na szczęście udaje się w ciągu dnia wyskoczyć na zaplanowany trening.

Jak w bibliotece © djk71

1,5h po okolicy, ładna pogoda, nic tylko jechać. I tak robię. W Zbrosławicach spotkam dawno nie widzianego kolegę. Dawno się nie widzieliśmy, dawno nie jeździliśmy. Krótka wymiana zdań, wspomnienie wyjazdu o czwartej rano :-) i... trzeba się żegnać. Ja kończę trening, Tomek przejażdżkę z kumplem. Może uda się znowu umówić...


Rower po pracy

Środa, 31 stycznia 2018 · Komentarze(0)
Zaraz (prawie) po pracy rowerek. Trening niby tylko godzinny, ale z dwukrotnym młynkowaniem. W sumie spoko, tylko puls zbyt wysoki, choć i tak bardzo odległy od moich rekordów. Ostatnio ogólnie jest dużo niżej...

A to jeszcze dziś nie koniec.. zaraz idę pobiegać, a potem podsumować styczeń :-)

Mgła, lód, strzały...

Sobota, 27 stycznia 2018 · Komentarze(2)
Wczoraj wieczorem szybkie bieganie. Dziś rower. Ruszam i od razu niespodzianka. Co prawda rano widziałem, że jest mżawka i mgła, ale miałem nadzieję, że przejdzie. Nie dość, że nie przeszło to z każdą chwilą będzie gorzej.

W mieście coś widać, poza jest znacznie gorzej © djk71


Może w takim razie do lasu, żeby uciec przed bezmyślnymi kierowcami. Jest to jakiś pomysł, choć nie jestem pewien, czy najlepszy jeśli chodzi o dzisiejszy trening. Po chwili już jestem pewien. Pomysł był fatalny. W lesie lodowisko. Na góralu miałbym chociaż szersze opony... w przełajówce są zdecydowanie węższe. Co prawda jest bieżnik, ale niewiele pomaga na lodzie.
Do tego mamy w lesie... polowanie. Nie pamiętam kiedy to widziałem u nas...

Docieram do asfaltu, włączam wszystkie lampki i ruszam. Może nic mnie nie przejedzie. Na szczęście kierowcy chyba sami mocno wystraszeni. Niestety dodatkowym utrudnieniem jest dla mnie mżawka... Widać niezbyt wiele...

Przez okulary widać mniej... © djk71

W takim razie mogę skupić się tylko na treningu, który... daje mi trochę w kość... Zobaczymy co będzie jutro.

Wieczorna przejażdżka

Czwartek, 25 stycznia 2018 · Komentarze(0)
Dziś kolejny trening rowerowy. Rano w planie było bieganie, ale zaspałem. Może i dobrze :-) Co za dużo to niezdrowo ;-)

Całkiem przyjemna przejażdżka.

Z młynkowaniem

Środa, 24 stycznia 2018 · Komentarze(4)
Po wczorajszym nocnym bieganiu o dziwo nie czuje zmęczenia. Dziś w planach lekki trening więc kusi żeby potem poprawić lekkim biegiem.

Ruszam wieczorem i od razu z wyższym pulsem niż powinienem. Nie potrafię zejść do zadanego... Trudno jadę. Młynkowanie urozmaica trening i... przy okazji daje trochę w kość. Na tyle mocno, że wiem, że za zamiast rozbieganie wystarczy dziś rower.

A wracając do wczorajszego wpisu to... 24 opcje... będzie się działo...


Będzie się działo © djk71

Prawda, czy marketing?

Piątek, 19 stycznia 2018 · Komentarze(2)
Po wczorajszej walce z wiatrem dziś... zupełny spokój. No, może poza samochodami. Nie wiem skąd się ich tyle wzięło w piątkowy wieczór. I sami jacyś nerwowi. Przeszkadzało im chyba, że mi się trochę lampka przesunęła i mrugali długimi...

Widzę, że mam powód do treningów. Za wolno jeżdżę. Nie udało mi się dogonić autobusu, który na ciemnej, mokrej drodze wyprzedził mnie "na gazetę", mimo że byłem oświetlony jak choinka. Uciekł mi... a może trzeba by go przebadać takim samym testem jak tego w Zabrzu, który prowadził pod wpływem amfetaminy...

Jednak wolę jeździć po lasach, choć w takich warunkach i o takiej porze trochę ciężko.

Dziś wróciłem do domu suchy, ale taki trening (choć były akcenty gdzie puls skoczył trochę).
Często się zastanawiam ile w tych wszystkich technologiach w ciuchach jest prawdy, ale ile tylko zwykłego marketingu. Choć coś w tym jest, bo są takie, w których człowiek mimo pocenia się czuje się bardziej lub mniej komfortowo... Tylko pytanie brzmi ile trzeba zapłacić żeby było ok, a ile przepłacamy za efekt placebo?

Prawda to, czy fałsz? © djk71


Starcie z Fryderyką

Czwartek, 18 stycznia 2018 · Komentarze(1)
Rano było bieganie, a wieczorem rower. W końcu Tadek wrócił z serwisu więc trzeba spróbować jazdy na cienkich oponach. Śnieg na szczęście od rana stopniał, jedynie na wyjeździe z osiedla trzeba uważać.

Jadę i... dziwnie ciężko. Choć staram się jechać bardzo lekko to puls wysoki. Po pół godzinie jazdy spostrzegam, że wieje. I to jak... Ledwie utrzymuję rower w pionie. Na drodze coraz więcej gałęzi. Teraz wiem skąd po drodze te straże pożarne...

Jak by tego było mało to jeszcze jakieś dziwne ostrzeżenia przy drodze...

Brzmi groźnie... © djk71

Z każdą kolejną chwilą jest coraz gorzej. Coraz bardziej się boję, że mnie zepchnie pod nadjeżdżający samochód. Nici z właściwego treningu. Przypomniała mi się pamiętna Kaczawska Wyrypa. Choć tam wiało jeszcze bardziej. I każde drzewo obok, którego przejeżdżaliśmy skrzypiało.

W Zbrosławicach objazd - coś się stało i strażacy nie puszczają nawet rowerzystów... Masakra na zjazdach prędkość maksymalnie 15 km/h a puls bliski 170. Z radością dojeżdżam do domu. Fajnie, że udało się pokręcić... ale zmęczyłem się... psychicznie.

Po powrocie żona mnie informuje, że właśnie nad Polską zaczął szaleć orkan Fryderyka... Szkoda ( a może dobrze), że nie wiedziałem wcześniej...