Starcie z Fryderyką
Czwartek, 18 stycznia 2018
· Komentarze(1)
Kategoria Piórkiem i węglem, do 50km, Z Tadeuszem, Z kamerą wśród..., śląskie, Samotnie
Rano było bieganie, a wieczorem rower. W końcu Tadek wrócił z serwisu więc trzeba spróbować jazdy na cienkich oponach. Śnieg na szczęście od rana stopniał, jedynie na wyjeździe z osiedla trzeba uważać.
Jadę i... dziwnie ciężko. Choć staram się jechać bardzo lekko to puls wysoki. Po pół godzinie jazdy spostrzegam, że wieje. I to jak... Ledwie utrzymuję rower w pionie. Na drodze coraz więcej gałęzi. Teraz wiem skąd po drodze te straże pożarne...
Jak by tego było mało to jeszcze jakieś dziwne ostrzeżenia przy drodze...
Z każdą kolejną chwilą jest coraz gorzej. Coraz bardziej się boję, że mnie zepchnie pod nadjeżdżający samochód. Nici z właściwego treningu. Przypomniała mi się pamiętna Kaczawska Wyrypa. Choć tam wiało jeszcze bardziej. I każde drzewo obok, którego przejeżdżaliśmy skrzypiało.
W Zbrosławicach objazd - coś się stało i strażacy nie puszczają nawet rowerzystów... Masakra na zjazdach prędkość maksymalnie 15 km/h a puls bliski 170. Z radością dojeżdżam do domu. Fajnie, że udało się pokręcić... ale zmęczyłem się... psychicznie.
Po powrocie żona mnie informuje, że właśnie nad Polską zaczął szaleć orkan Fryderyka... Szkoda ( a może dobrze), że nie wiedziałem wcześniej...
Jadę i... dziwnie ciężko. Choć staram się jechać bardzo lekko to puls wysoki. Po pół godzinie jazdy spostrzegam, że wieje. I to jak... Ledwie utrzymuję rower w pionie. Na drodze coraz więcej gałęzi. Teraz wiem skąd po drodze te straże pożarne...
Jak by tego było mało to jeszcze jakieś dziwne ostrzeżenia przy drodze...
Brzmi groźnie...© djk71
Z każdą kolejną chwilą jest coraz gorzej. Coraz bardziej się boję, że mnie zepchnie pod nadjeżdżający samochód. Nici z właściwego treningu. Przypomniała mi się pamiętna Kaczawska Wyrypa. Choć tam wiało jeszcze bardziej. I każde drzewo obok, którego przejeżdżaliśmy skrzypiało.
W Zbrosławicach objazd - coś się stało i strażacy nie puszczają nawet rowerzystów... Masakra na zjazdach prędkość maksymalnie 15 km/h a puls bliski 170. Z radością dojeżdżam do domu. Fajnie, że udało się pokręcić... ale zmęczyłem się... psychicznie.
Po powrocie żona mnie informuje, że właśnie nad Polską zaczął szaleć orkan Fryderyka... Szkoda ( a może dobrze), że nie wiedziałem wcześniej...