Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:30093.27 km (w terenie 8553.43 km; 28.42%)
Czas w ruchu:2252:29
Średnia prędkość:13.97 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:63035 m
Maks. tętno maksymalne:208 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:321253 kcal
Liczba aktywności:911
Średnio na aktywność:36.26 km i 2h 28m
Więcej statystyk

V Zagłębiowska Masa Krytyczna

Czwartek, 3 maja 2012 · Komentarze(13)
V Zagłębiowska Masa Krytyczna

Po wczorajszej przejażdżce z Flashem dziś rano budzik zadzwonił za wcześnie. Mimo to wstałem bo planowane było BeforeParty przed V ZMK. Budzę Wiktora i pada pytanie: Jaki mam wybór? Jadę teraz czy wcale? Odpowiedź brzmi: Teraz lub… potem ;-) Potem :-) Ok. Ja też czuję się zmęczony więc jedziemy prosto na masę.

Dołącza do nas Coco75. Zastanawiam się czy nie powinien teraz zmienić loginu na Jarzebina75 ;-)

Mamy sporo czasu ale chłopaki nadają niezłe tempo. W Bytomiu jakaś impreza. Wstrzymują nas chwilę biegające dzieciaki.

Dzieci biegają... © djk71


Jedziemy przez Żabie Doły.

Pięknie tu... © djk71


Dalej przez Chorzów Stary gdzie znów widać biegaczy.

Park w Chorzowie - masakra - nie lubiłem i nie lubię.

Buduje się... © djk71


Tym bardziej w takie dni jak dziś. Katowice, Bogucice - dom Jerzego Kukuczki...

Tu się urodził Jerzy Kukuczka © djk71


... sentymentalny powrót do mojego technikum i przez Szopienice do Sosnowca.

Jesteśmy grubo ponad godzinę przed początkiem masy. Wraz z amigą siadamy na colę i pizzę. Chwila rozmowy z Dariuszem79, który jeszcze nie może jeździć na rowerze. Dołącza do nas ekipa z Zabrza i Gliwic.

Dużo nas... © djk71


W końcu ruszamy. Jest na chyba ponad 1700 osób. Robi to wrażenie na przechodniach i kierowcach. Początkowo wolna ale potem coraz szybciej docieramy na Pogorię. Po drodze krótka rozmowa z Rafaello - niestety nie spotkaliśmy się już później. Tam spotykamy Józka, Monikę oraz Tomka.

Chwila pogaduszek ale gdy okazuje się, że nikt z nas nie wygrywa roweru ruszamy do domu. Kosma próbuje nas kierować atrakcyjniejszą drogą ale z tłumaczeniem miała zawsze problemy więc radzimy sobie sami i trochę dookoła jedziemy do domu. Uzupełniamy płyny, bo niekończące się zjazdy i podjazdy wymagają czasem nieco wysiłku.

Pić.... © djk71


Na jednym ze zjazdów przekraczam 63 km/h. W drodze powrotnej na czele wciąż Olo z Wiktorem. Olek prowadzi trasą "nieco" okrężną tak, że z okazji 3 Maja lądujemy na Kopcu w Piekarach.

Wjadę... © djk71


Ja też wjadę... © djk71


Jest fajnie choć nie wszyscy mają ochotę wjechać na górę ;-)

Widok z kopca © djk71


Dalej też okrężnie. Wiku łapie gumę.

Mała pompka © djk71


Chwilę zajmuje łatanie i jedziemy już do domu. Prawie prosto ;-)

Fajnie spędzony dzień. Oby więcej takich.

9km dookoła Europy...109km dookoła Gliwic

Środa, 2 maja 2012 · Komentarze(15)
9km dookoła Europy...109km dookoła Gliwic
Jak pewnie większość z Was wie nasz kolega Flash rozpoczął wczoraj realizację wyzwania, które zapewniło mu pierwsze miejsce w konkursie Idee Kaffee Challenge - przejechania na rowerze 10 000 km w 30 dni!

Nieopatrznie zaoferowałem się, że choć na chwilę do niego dołączę... Nieopatrznie bo... przecież Tomek to Rzeźnik... Kiedy wczoraj zobaczyłem zdjęcia ze startu i to, że jedzie na kołach kilkukrotnie węższych od moich (choć mniejszych :-) ) dotarło do mnie, że to był błąd. Tak naprawdę nie ma znaczenia na czym Tomek by jechał... :-)

Nie dla rowerów © djk71


No ale trudno było się już wycofać ;-)

W planach był wyjazd do pracy rowerem / z rowerem - w praktyce wyszedł... urlop, co w praktyce oznaczało zrobienie najpilniejszych rzeczy w domu i wyruszenie na spotkanie Flasha do Kędzierzyna.

Jako, że ze śladu trasy wynikało, że ma spóźnienie postanowiłem odwiedzić Rudy.

Kiedy staruję jest upał. Zabrze jak nie Zabrze...

Nadzorca prac polowych © djk71


Koniki © djk71


Kiedy wjeżdżam do Gliwic wciąż ciepło. W Parku Starokozielskim zauważam pomnik...

Żołnierzom Francuskim... © djk71


Po chwili Tomek narzeka na upał, a mnie... dopada wichura, ulewa i burza...

Ktoś mnie pozdrawia z roweru. Nie poznaję. Dopiero w domu z maila dowiaduję się, ze to Darth.

Jedzie się strasznie... na prostej ledwie osiągam 11km/h - strasznie wieje...

A przed chwilą był upał... © djk71


Gubię się przy autostradzie i... wyjeżdżam w Smolnicy.

W Smolnicy © djk71


Historia © djk71


Kurtka chyba straciła swoje właściwości ochronne...

A kiedyś chroniła przed deszczem... © djk71


Tomek dzwoni, że zmienia plany i spotkamy się w Pyskowicach. Ok. Kierunek nieco inny ale mam mnóstwo czasu.

W związku z tym robię rundkę po Gliwicach...

Miasto rowerów? © djk71


Śluza na kanale © djk71


Kościół ewangelicki © djk71


Postój na Orlenie w Pyskowicach. Wciąż mam czas. Jadę do Wielowsi. Krótkie zakupy w sklepie i czekanie.

Droga © djk71


Telefon i wyjeżdżam do Kieleczki.

W końcu jest.

Flash © djk71


Jestem pełen podziwu jak można się spakować na 30-dniową wyprawę.
Tzn. jeszcze miał coś w kieszonkach na plecach. O ile się nie mylę w tym wszystkim jest też namiot!

Bagaż na... 30 dni © djk71


Myślałem, że przyjedzie zmęczony, a On się jeszcze ruszał... i zdjęcie nie wyszło ;-)

Zadowolony © djk71

Ruszamy i... po kilkuset metrach zatrzymujemy się coś zjeść.

Pogaduchy... Najchętniej zabrałbym Tomka do domu ale nie mogę mu tego zrobić - chce dziś jeszcze dojechać do Ustronia. Mało czasu już 20:30. Nie mogę do momentu kiedy sam nie rzuca, że chce mu się spać i chyba zanocuje wcześniej. Oczywiście proponuję Mu łóżko, wannę i neta :-)

Zastanawia się. Z jednej strony zmęczony, z drugiej wie, że trzeba będzie te km odrobić. Jedziemy do Pyskowic, jeśli noga będzie podawała jedzie dalej, jeśli nie - idzie spać.

Ruszamy i już wiem, że będzie ciężko. Nie patrzę na licznik ale bez względu czy to podjazd czy zjazd poniżej 30-tki nie schodzimy. Wiem, że dla wielu to standard, dla mnie... nie...

W Zacharzowicach Tomek decyduje, że jedzie dalej. Odpuszczam, nie ma sensu żebym go spowalniał. Jest już bardzo późno.

Cieszę się, że pojechał. Gdyby został też by było fajnie ale miałbym wyrzuty, że przeze mnie skrócił trasę.

Wracam do domu. Dzięki za te kilka chwil razem. Trzymamy kciuki za powodzenie ale pamiętaj, że najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Wiatru w plecy!

Mistrzostwa Polski w Dąbrowie?

Wtorek, 1 maja 2012 · Komentarze(12)
Mistrzostwa Polski w Dąbrowie?
Damian, korzystając z majówki na Śląsku zaproponował objazd trasy Mistrzostw Polski w Maratonie MTB, które mają się odbyć w... Dąbrowie Górniczej.

Pomysł lekko poroniony - ja i maratony MTB ale czego się nie robi dla młodszego rodzeństwa... :-)

Do Zabrza rowerem i stamtąd jedziemy samochodem nad Pogorię. Na miejscu spotykamy naszego przewodnika Piotra, Olka i jeszcze dwóch kolegów (jak zwykle nie zapamiętałem imion ;-( ).

Jestem ciekaw trasy, bo mimo, że mało znam te tereny to wydaje mi się, że spora część będzie asfaltem...

Zaczynamy od pełnej ludzi Pogorii (dziś otwarcie Centrum Sportów Letnich i Wodnych) - masakra, po chwili na szczęście jest już luźniej. Spokojne tempo, spokojna trasa... Mimo to udaje mi się zrobić tylko szybkie zdjęcie jadących przede mną kolegów - wkrótce po odpadnięciu jednego okaże się, że taki widok (czasem z oddali) będę już oglądał prawie do końca... ;-)

Z bliska... potem będą dalej... © djk71


Na trasie kilka podjazdów i zjazdów. Jakoś nie pasuje mi to do Mistrzostw Polski w MTB. Mimo to na podjazdach brakuje mi... nie tyle siły ile tchu... Na zjazdach jest lepiej...

Niestety pod koniec Damian po raz kolejny urywa hak przerzutki... Gałęzie, czy wcześniejszy upadek? Pewnie jedno i drugie...

Po raz kolejny... © djk71


Decydujemy się skrócić trasę bez żalu bo to co najciekawsze już ponoć za nami.

Spokojnym tempem dojeżdżamy do samochodu.

Dzięki Panowie za towarzystwo i sorry za spowalnianie momentami.

Z Zabrza wraz z rodzinką wracamy do domu rowerami. Pod koniec trasy łapie nas ulewa, w tle błyskawice i grzmoty...

I co z tego, że pada? © djk71

Źródło Różane

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · Komentarze(4)
Źródło Różane
Dziś miałem jechać rowerem do pracy ale musiałem zmienić plany. Wieczorem miało nie być czasu ale znalazła się chwila. Ochotników było kilku ale został tylko ten najwytrwalszy - Igorek :-)

Mimo zmęczenia wczorajszymi 30km i dzisiejszym całodziennym graniem w piłkę dzielnie dawał radę. Widać było, że jest zmęczony ale nie odpuszczał.

Zmęczony ale u góry :-) © djk71


Zupełnym przypadkiem trafiliśmy do Źródła Różanego (to jest chyba to).

Źródło Różane © djk71


Niestety komary stwierdziły, że już pora wracać...

Jeszcze drzewo? © djk71


Więc wróciliśmy :-)

Weekendowa chwila

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · Komentarze(6)
Weekendowa chwila

Plany na weekend były... i jak to niestety często bywa - zostały zweryfikowane szybciej niż myślałem... Dużo szybciej... ;(

W niedzielę poranna rozmowa z Flashem przed jego niesamowitą wyprawą i rzucone przez Tomka na pożegnanie; "Rowerowego dnia!" nie mogły pozostać bez echa. Tym bardziej, że mieliśmy też mały plan z coco75 :-)

Plan, jak to plan również uległ modyfikacji ale udało się pojeździć chwilę najpierw z Wiktorem - wciąż nie lubię asfaltu (a raczej kierowców), a potem dołączyła do nas Anetka z Igorkiem i Olek z siostrą Anią.

Spokojnym tempem przemierzaliśmy ścieżki okolicznych lasów, choć co pewien czas Olek próbował mnie prowokować do większego wysiłku :-) Udawało się :-)

Znów prowadzę... © djk71


Po drodze rozmowa Igorka z mamusią ;-)

- Ja mam mniej lat, mam mniejsze kółka, mniejszą ramę, a i tak jeżdżę szybciej od Ciebie! Musisz poćwiczyć.
- Ale Ty jesteś mężczyzną, a ja kobietą...
- Maja Włoszczowska też jest kobietą... i zobacz jak jeździ... :-)


No comments :)

Dziewczyny po drodze prowadziły dyskusje o życiu, a może o pracy...

Pogaduchy © djk71


Igor w tym czasie pokazywał przypadkowym dorosłym kto rządzi na trasie...

I co z tego, że masz większe kółka... © djk71


A potem swoim jak się jeździ w trudnym terenie...

Niektórzy jadą... © djk71


Jako, że Ania z Olkiem musieli nas wcześniej opuścić, my odwiedziliśmy dziadków na działce, gdzie Igorek po raz kolejny pokazał jak należy dbać o rower ;-)

Jeżdżę i dbam ;-) © djk71


Na koniec Anetka odstąpiła swój rower dziadkowi Rysiowi i wróciliśmy do lasu ;-)

Chwila zadumy © djk71


Dobrze, że choć tyle wyszło z całego weekendu.
Dziękuję wszystkim za głosy. Dziś... głosujemy ostatni raz :-)

Odnaleziony licznik

Piątek, 20 kwietnia 2012 · Komentarze(7)
Odnaleziony licznik
Słońce, ciepło... chce się na rower... Tylko jak zawsze czasu brak... Mimo to obiad, przebieram się i na dół. Spotykam Olka, przymierza się krótko do 29-tki ale po chwili ucieka na ping ponga...

Ja za to do lasu. Bez gonienia, bez celu, po prostu do lasu... Trochę znanymi ścieżkami... Choć wyglądają inaczej niż zwykle...

Droga... Lubię to... © djk71


Trochę nieznanymi... Nie ma znaczenia gdzie... Miała być masa w Gliwicach ale nie mam nastroju na towarzystwo... Włóczę się po miejscami jeszcze błotnistych ścieżkach... Fajnie. Tak jednak lubię jeździć... włóczyć się... zawsze tak lubiłem... nawet bez roweru...

Dzwoni Olek... Skończył grać i ma chwilę czasu... Ja też mam jeszcze chwilę... Włóczymy się po lesie... Niestety trzeba wracać...

Fajnie było.

Aaaa... w tytule było o liczniku. Odnalazł się. Znaczy się Anetka go odnalazła... w... mojej skrzynce z rowerowymi akcesoriami... Musiałem go tam włożyć zaraz po przejażdżce ale... nie zarejestrowałem tego... Co więcej szukałem tam... ale tylko na górnej półeczce... bo jeśli już go czasem tam wkładałem to tylko tam... Czemu go wrzuciłem na dół i kiedy... Nie wiem... Nie jest dobrze...

Dziękuję wszystkim za głosowanie... choć dziś głosowało mniej osób niż w poprzednich dniach... Weekend idzie... Co więcej niestety zaczynają się "cuda' w ciągu 25 minut zdjęcie, które było za nami wyprzedza nas i jest ponad 30 głosów przed nami... Mam nadzieję, że nam się uda wygrać bez manipulacji...
Głosujcie, prosimy ;-)

Zawody i szansa na sponsoring

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · Komentarze(11)
Zawody i szansa na sponsoring
Dwa tygodnie temu debiutowałem, a zarazem kończyłem moją przygodę z XC.
Dziś pojechałem z rodzinką do Orlovej w Republice Czeskiej. Starsza pociecha odmówiła po nieprzespanej nocy startu ale dla młodszego był to mus ;)

Nie wiem co mnie podkusiło ale… również zdecydowałem się pojechać… Może dlatego, że słyszałem, że trasa ma być łatwiejsza niż w Wodzisławiu, a może dlatego, że potrzebowałem odreagować ostatnie dni w pracy… co z tego, że cały czas leje...

Igor, mimo że miał najmniejsze kółka dał czadu.

Po wewnętrznej... © djk71


Po drodze bolesny upadek ale mimo to wymiatał. Niestety chyba przez rodziców nie wylądował na podium.
Czemu? Bo skończył trasę i sędzia powiedział koniec, a nam się zdawało, że ma jeszcze jedno okrążenie i wypchnęliśmy go ponownie na trasę. W efekcie miał zaliczony czas ukończenia… nadmiarowego okrążenia ;-( Na nic zdały się tłumaczenia… był 5-ty ;-( Ale ubaw był świetny. I jeszcze miał siły na zabawę...

Już zapomniąłem o wysiłku... © djk71


Moja grupa startowała jako ostatnia. W międzyczasie pogaduchy i rozgrzewka ze Staszkiem z Jastrzębia.

Jeszcze luz © djk71


Start i… znów podprowadzanie… tym razem wszyscy…. Po chwili zjazd… i… normalnie nie wiem czy bym się odważył… tym bardziej, że cała trasa to… śliskie błoto… Jadę. Z jedną myślą… bezpiecznie upaść…

Nie upadam. Jadę. Ślisko. Jak dla mnie wyzwanie, choć nie takie jak ostatnio. Okazuje się, że zgodnie z tym co piszą… Jak się rowerowi za bardzo nie przeszkadza to… on potrafi wiele. W każdym razie więcej niż taki jeździec jak ja… ;-)

Okazuje się, że drift (tak to się chyba nazywa) to to co ten rower lubi najbardziej… ;-)

Info dla cyklistów czy pieszych? © djk71


Staszek, który wcześniej mnie wyprzedził jedzie po upadku już bez jednej klamki…

Po drugim okrążeniu mam dość. Przede mną jeszcze… siedem…

Wciąż jadę. Nie ścigam się, Jadę dla siebie. Coraz bardziej podobają mi się zjazdy (wciąż jestem przygotowany na upadek) :-)

Po piątym lub szóstym okrążeniu mijając metę dostaję sygnał - ostatnie okrążenie. Dziwne bo wydawało mi się, że trochę więcej przede mną. Dojeżdżam do mety. Prawdopodobnie większość już dotarła i stąd moje ostatnie okrążenie… Nie szkodzi. Jechałem nie dla wyniku. Jechałem dla siebie. I podobało mi się. Kolejne zjazdy już nie robiły na mnie takiego wrażenia jak ten pierwszy… A że byłem za innymi… ktoś musiał...

Po zawodach wyglądałem czysto.

Piegowaty © djk71


Poważnie. Część zawodników co okrążenie prosiła o wodę żeby odnaleźć oczy...

Rower mniej czysto...

Znów mycie... © djk71


Ale to ostatnio norma... tym razem kąpiel w strumyku...

Myjnia... © djk71


Z innej beczki zaczynam ostatnio mieć niektóre rzeczy w...

D.... © djk71


A zupełnie z innej beczki... jest szansa, że sponsorem mojego nowego rowerku, na który moja żona zaciągnęła kredyt, będzie... PKO BP. Ale to już zależy od Was. Szczegóły jutro :-) Zajrzyjcie tu jutro... bardzo proszę :-)

Ubrudzić się...

Wtorek, 10 kwietnia 2012 · Komentarze(8)
Ubrudzić się...
Pomimo deklaracji o rezygnacji ze startów w Pucharze Polski w Maratonach Rowerowych na Orientację nie potrafię zrezygnować z... brudzenia się :-) Trochę to dziwne, bo nie muszę za to płacić, a wciąż sprawia mi to frajdę. Po poniedziałkowej przejażdżce sporo czasu zajęło mi doprowadzenie roweru do stanu używalności.

Dziś... rower wygląda znów jakby miesiąc nie był myty...

Ale po kolei... Z racji pogody znów urwałem się wcześniej z pracy (czyt. ok. 16:30), szybki obiadek i na rower.

Postanawia mi towarzyszyć małżonka...

Jestem gotowa... © djk71


z Igorkiem, który przez chwilę się zastanawia co wybrać...

A może autem? © djk71


... ale w końcu wybiera słusznie...

Lubię szybko... © djk71


... i dziadek Rysiu :-)

W grupie © djk71


Jak widać na zdjęciu po drodze dołącza dawno nie widziany Daniel ;-)

Przy Osiedlu Młodego Górnika zostajemy sami z Igorkiem i... mam dostać naukę jazdy w terenie... Dostaję... Maź przygotowana przez ciężarówki jeżdżące z hałdy robi swoje :-)

A godzinę temu jeszcze błyszczał © djk71


Nie wiem czy Anetka jest zadowolona z jazdy, czy się śmieje ze mnie, że wieczór znów spędzę na czyszczeniu roweru...

Zadowolenie... © djk71

I po Pucharze :-(

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · Komentarze(20)
I po Pucharze :-(

To znaczy nie tyle po pucharze w sensie nagrody, bo na to nie liczyłem ale po startach w Pucharze Polski w Maratonach Rowerowych na Orientację :-(

W roku ubiegłym udało mi się wystartować w prawie wszystkich zawodach, zobaczyć jak wyglądają, czym się różnią… wciągnąć się w nie jeszcze bardziej….

W tym roku chciałem się trochę bardziej pościgać, powalczyć zarówno z samym sobą jak z innymi. Skończyć wyżej niż na 21 miejscu, pewnie w pierwszej 15-tce, a może powalczyć o pierwszą dziesiątkę…

W sumie to po to w zimie nieudolnie próbowałem walczyć na siłowni, basenie, czy w domu… To po to przez pół roku szukałem nowego roweru i wtedy kiedy go znalazłem… życie zweryfikowało moje plany…

Nie tak to miało być © djk71


Pewnie tak samo jak plany tych, którzy jechali tym samochodem… Na marginesie - kiedyś rowerówka wylatywała z lasu wprost na ten zakręt, na szczęście, co się rzadko zdarza, ktoś pomyślał i zmienił to dość mądrze.

Szkoda, że praca wygrała, ale cóż, trzeba mieć w życiu priorytety :-(

Nie tak to miało być. Myślałem, że będzie inaczej, że w końcu się coś zaczyna układać... Wjeżdżając na Red Rock też myślałem, że będzie inaczej...

Nabrał charakteru © djk71


A tu bardzo szybko okazało się, że może być wiele przyczyn czemu ciężko ruszyć z miejsca...

A ja się dziwię, że nie da się kręcić... © djk71


Pierwszy raz chyba na stromym zjeździe rower mi się zatrzymał... utykając w błocie... W pracy też czasem człowiek myśli, że już się rozpędził, że ma czym jechać, że wie jak i... nagle staje w miejscu ;-(

A inni wtedy się śmieją, nie zauważają Twoich problemów, a może nawet tańczą z radości...

Taniec na piasku © djk71


I patrzą na Ciebie z góry... A może to Ty patrzysz z góry, na którą mozolnie udało Ci się wdrapać i widzisz coś przed sobą... Tylko nie wiesz, czy to miejsce odpoczynku, czy kolejna przeszkoda, którą musisz pokonać...

Z góry... © djk71

I po zawodach nad Balatonem

Sobota, 31 marca 2012 · Komentarze(19)
I po zawodach nad Balatonem
Rano wita na deszcz i potworny wiatr. Mimo to pakujemy się i jedziemy do Wodzisławia na Grand Prix MTB Euroregionu Silesia. Nigdy nie startowałem w takich zawodach ale chłopcy chcą więc jedziemy.

Wieje i ziąb, że nie chce się wyjść z auta. Szybka rejestracja i krótka przejażdżka po kawałku trasy. Wow. Jak dla mnie wygląda przerażająco.

Przed startem © djk71


Pierwszy startuje Igorek. Wokół jeziora. Łatwo nie jest. Miejscami musi podprowadzić rower (czas już na większy). Jest... widzimy go ale co to... staje bo... spadł mu łańcuch. Za daleko żeby szybko dobiec. Na szczęście ktoś stojący przy trasie pomaga mu. W tym czasie wyprzedza go jeden z rywali. Mają jakieś 300 metrów do mety. Igor siada na rower i mimo mniejszych kółek... pokazuje jak należy finiszować ;-)

Komentator zawodów w szoku ;)

My też ale już na dekoracji bo...

Czemu 3 miejsce? © djk71


A miało być inaczej. I okazuje się, że to była pomyłka. Tak naprawdę jest... 2-gie miejsce ;-)

Znów podium - 2 miejsce! © djk71


Wiktor nie decyduje się na start więc po długim oczekiwaniu kolej na mnie. Masters A - jedziemy wraz z Elitą.

Pierwszy podjazd i robi się korek. Wprowadzamy rowery. Drugi podjazd i tu już ciężko jest wepchać rowery na szczyt. Ostry zjazd - jak dla mnie ścianka. Decyduję się na jazdę trochę dłuższą ale łagodniejszą trasę. Bez sensu jak się potem okaże... szybciej było zbiec z górki. Niektórzy zjechali.

I znowu... podbieg. I zjazd. Już brakuje mi tchu. Jestem tak zasapany, że ledwie potrafię wchodzić na rower. Pokonują mnie zarówno niektóre zjazdy i podjazdy. Momentami rower się ślizga ale to mi akurat najmniej przeszkadza.

Czerwona, czołgająca się kropka to ja © djk71


Czuję ogień. Nie, nie w nogach. W płucach. A właściwie to jak się na wysokości płuc zaczyna to w pasie się kończy.

Nie mam siły. Na prostym odcinku na najlżejszym przełożeniu nie potrafię już jechać. Trudno grunt, że przejechałem jedno całe okrążenie (z pięciu!). Rezygnuję.

Zaraz koniec... pierwszego okrążenia © djk71


Podbiegają organizatorzy i... namawiają mnie żebym jechał dalej. Dla siebie. Bez spinania się. Jadę. Wariaci. :-)

Jadę, ale krótko. Przy wspinaniu się na kolejną ściankę staję w miejscu i nie jestem w stanie pchnąć roweru ani kawałek wyżej. To nie ma sensu. Jakimś cudem dostaję się na górę, zbiegam w dół i rezygnuję. Gratulacje od orgów, że jednak spróbowałem.

No cóż. Nowy rower nie oznacza nowych sił i umiejętności. Z drugiej strony nigdy też nie nastawiałem się na taką jazdę. Pocieszające są komentarze z forum:

"Trasa łątwa technicznie?? nie będzi mocnych zawodników?? no to się ostro pomyliliście, była truda trasa , i bardzo mocni zawodnicy."

"słyszałem wczoraj że pokombinowali z trasą :D "

"Trasa trudna technicznie i bardzo wymagająca... Nie spodziewałem się tego. "


Czas na powrót do domu. Jestem zmęczony. Bardzo zmęczony. Jedno okrążenie to było raptem ok. 4km ale jestem padnięty jak czasem po setce na orientację.

Wracamy © djk71


Fajnie się zjeżdżało (tam gdzie dawałem radę), ale wymaga to jeszcze pracy i przełamania strachu. Z podjazdami było gorzej niż się spodziewałem, miałem wrażenie, że udało mi się kilka razy poderwać kierownicę. Nie tak jak niegdyś na początku w poprzednim rowerze ale jednak. A może mi się tylko zdawało... Może to było tylko zmęczenie...