Zawody i szansa na sponsoring Dwa tygodnie temu debiutowałem, a zarazem kończyłem moją przygodę z XC. Dziś pojechałem z rodzinką do Orlovej w Republice Czeskiej. Starsza pociecha odmówiła po nieprzespanej nocy startu ale dla młodszego był to mus ;)
Nie wiem co mnie podkusiło ale… również zdecydowałem się pojechać… Może dlatego, że słyszałem, że trasa ma być łatwiejsza niż w Wodzisławiu, a może dlatego, że potrzebowałem odreagować ostatnie dni w pracy… co z tego, że cały czas leje...
Po drodze bolesny upadek ale mimo to wymiatał. Niestety chyba przez rodziców nie wylądował na podium. Czemu? Bo skończył trasę i sędzia powiedział koniec, a nam się zdawało, że ma jeszcze jedno okrążenie i wypchnęliśmy go ponownie na trasę. W efekcie miał zaliczony czas ukończenia… nadmiarowego okrążenia ;-( Na nic zdały się tłumaczenia… był 5-ty ;-( Ale ubaw był świetny. I jeszcze miał siły na zabawę...
Start i… znów podprowadzanie… tym razem wszyscy…. Po chwili zjazd… i… normalnie nie wiem czy bym się odważył… tym bardziej, że cała trasa to… śliskie błoto… Jadę. Z jedną myślą… bezpiecznie upaść…
Nie upadam. Jadę. Ślisko. Jak dla mnie wyzwanie, choć nie takie jak ostatnio. Okazuje się, że zgodnie z tym co piszą… Jak się rowerowi za bardzo nie przeszkadza to… on potrafi wiele. W każdym razie więcej niż taki jeździec jak ja… ;-)
Okazuje się, że drift (tak to się chyba nazywa) to to co ten rower lubi najbardziej… ;-)
Staszek, który wcześniej mnie wyprzedził jedzie po upadku już bez jednej klamki…
Po drugim okrążeniu mam dość. Przede mną jeszcze… siedem…
Wciąż jadę. Nie ścigam się, Jadę dla siebie. Coraz bardziej podobają mi się zjazdy (wciąż jestem przygotowany na upadek) :-)
Po piątym lub szóstym okrążeniu mijając metę dostaję sygnał - ostatnie okrążenie. Dziwne bo wydawało mi się, że trochę więcej przede mną. Dojeżdżam do mety. Prawdopodobnie większość już dotarła i stąd moje ostatnie okrążenie… Nie szkodzi. Jechałem nie dla wyniku. Jechałem dla siebie. I podobało mi się. Kolejne zjazdy już nie robiły na mnie takiego wrażenia jak ten pierwszy… A że byłem za innymi… ktoś musiał...
A zupełnie z innej beczki... jest szansa, że sponsorem mojego nowego rowerku, na który moja żona zaciągnęła kredyt, będzie... PKO BP. Ale to już zależy od Was. Szczegóły jutro :-) Zajrzyjcie tu jutro... bardzo proszę :-)
Komentarze (11)
Tymoteuszka Po tacie? Tata to już zaczyna powoli nie nadążać :-)
ale zasuwa Twój Igor, aż się dymi za nim, chłopak widać, że ma zawzięcie, po tacie :) Gratulacje Igor!!! Ospy się nabawiłeś? ;P Wiesz, że mycie wyszło z mody? ;)
Jurek57 To raczej Igorek jest uparty... i ojca zmusza do takich rzeczy ;-) Mam nadzieję, że banku nie wykończę, bo to mój ale... coś tam zaproponowali więc trzeba zrobić wszystko żeby dali - patrz dzisiejszy wpis... ;-) anonimowa anetka Dzięki... Nie wiem czy dobrze, że się przełamałem.... teraz będę szukał ostrych błotnistych zjazdów ;-) Stres niestety nie puścił. Co więcej wzmógł się w trakcie derbów. I wciąż nie wiem czemu tak się wczoraj dziwiłaś mojemu kibicowaniu... To derby - na stadionie ławki latały... coco75 Jeśli chodzi o błoto to - djk71 w swoim żywiole ;-) kosma100 Też o tym pomyślałem... :-) I jak Enter działa? Morpheo Rower na odreagowanie :-) Zaglądaj-już możesz ;-) kosma100 Niestety... amiga Link działa ;-) Maraton to nie był... ale było fajnie :-) amiga Jak dla mnie bardzo...
cóż Kochanie gratulacje! super, że się przełamałeś,..., pierwsze koty za płoty..., dobrze, że odreagowałeś, no i że Ci puścił stres pracowy..., myślę, że nie będziesz jeździł tak jak ci, zaklejeni błotem niewidomi ;-) sorry niewidzący ;-), a no i nie wiedziałam, że umiesz tak głośno kibicować na meczu piłki nożnej..., oj to już zakrawa na fanatyzm omc! ale, ale trzeba zrobić relację na żywo z Twoim udziałem..., (ależ ubaw mieliby nasi znajomi) dobrze, że derby tylko dwa razy w roku, bo to grozi zawałem, obiciem kończyn lub utratą głosu dla Ciebie (słuchu dla rodziny) buziak najwierniejszy kibic, najbardziej zmokła kura i najlepsiejszy fotograf czyli ja