Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:30093.27 km (w terenie 8553.43 km; 28.42%)
Czas w ruchu:2252:29
Średnia prędkość:13.97 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:63035 m
Maks. tętno maksymalne:208 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:321253 kcal
Liczba aktywności:911
Średnio na aktywność:36.26 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Dobrze, że syn mnie wyciągnął...

Czwartek, 30 lipca 2015 · Komentarze(8)
Wciąż nie mam chęci kręcić. Chęci, motywacji, niczego. Ogólnie jakieś ciągłe wahania nastroju... Potrzebuję chyba ustalić jakieś nowe cele. Czy to rowerowe, czy biegowe, czy życiowe...

Dobrze, że syn mnie choć na chwilę wyciągnął wieczorem na rower.

Igor testuje świeżo pokolorowaną rowerówkę.

Nowe kolory na rowerówce © djk71

Napisałem dziś do urzędu żeby tak samo pokolorowali przejazdy rowerowe na Helence. Ciekawe czy odpowiedzą...

Na strefie wciąż prace...

Prace na strefie © djk71

Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się jakoś przełamać i wrócę do treningów...

Kadencja: 64

Integracja 2015 - Powrót

Niedziela, 21 czerwca 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Dwa dni i dwie noce szybko minęły... Czas wracać. Część wraca samochodami, część busami, a najtwardsi... rowerami :-) Na starcie, mimo zapowiadanych opadów, stawia się 15 osób.

Niektórzy sprawdzają, czy da się jechać z walizką :-)

Z walizką :-) © djk71

Ostatnie zdjęcia, pożegnania i ruszamy.

Ruszamy do domu © djk71

Początek z górki, tempo więc szybkie. Nawet nie ma kiedy zrobić łyka picia. W końcu chwila przerwy.

Krótka przerwa © djk71

W Ustroniu żegnamy Jarka, który ma już blisko do domu.
W Skoczowie krótka przerwa pod sklepem, bo bidony puste.

Po drodze co chwilę coś leci z nieba, ale chyba nikomu to nie przeszkadza. Humory dopisują. Dopiero przed Rudziczką zaczyna się pojawiać zmęczenie. Rozmowy cichną, każdy patrzy tylko przed siebie. Pora na przerwę. Zatrzymując się na skrzyżowaniu widzimy tablicę zapraszającą do znajdującej się nieopodal knajpki. Miejmy nadzieję, że będzie otwarta.

Jest :-)

W oczekiwaniu na realizację zamówienia © djk71
Historia zamówienia to... temat na osobny wpis :-) Ale co masaż mięśni brzucha mieliśmy gratis ;-)


Mało tego © djk71

W końcu dostajemy jedzenie. Tego nam było potrzeba.

Czas na jedzenie © djk71
Przerwa trwa chyba z 1,5 godziny, ale była potrzebna. Ruszamy. W Woszczycach dopada nas ulewa. Chwilę chronimy się pod parasolami, ale po chwili, kiedy tylko deszcz jest trochę lżejszy ruszamy dalej.

Pod parasolami © djk71


Jeszcze trochę i jesteśmy w powiecie gliwickim.

Niebo się przejaśnia © djk71

Są jeszcze siły żeby rowery w górę podnosić :-)

Ostatnie dziś zdjęcie? © djk71

Już coraz bliżej mety. Powoli grupa staje się coraz mniejsza - ludzie zaczynają odbijać w stronę domów. W bardzo okrojonym składzie docieramy do firmy. Zmęczeni, ale szczęśliwi :-) Daliśmy radę! Brawa dla wszystkich!





Integracja 2015 - Po górkach

Sobota, 20 czerwca 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Byłem przekonany, że po wczorajszej trasie wszyscy zjedzą kolację i padną. Tak się nie stało. :-) Mimo to, dziś rano 9 osób stawiło się przed hotelem, aby powłóczyć się z nami chwilę po górkach. Niektórzy po raz pierwszy w życiu. Wybraliśmy trasę w miarę łatwą, co nie oznacza, że nie będzie się gdzie zmęczyć...

W centrum krótka przerwa na uzupełnienie zapasów, a przede wszystkim płynów. I ruszamy w stronę Wisły Czarne.

Początek łagodnie © djk71

Krótka przerwa przed tym co zaraz się zacznie.

Krótka przerwa © djk71

Chyba jeszcze nikt nam nie wierzy w to co będzie zaraz. Czeka nas odcinek gdzie wszyscy choć na chwilę będziemy musieli zejść z rowerów. Nachylenie robi swoje.

No i pchamy © djk71

Po chwili jednak znów walczymy.

Darek walczy © djk71

W końcu docieramy do skoczni im. Małysza. Tu chwila odpoczynku. Brakuje tchu żeby narzekać.. Tym bardziej, że za chwilę trzeba ruszać dalej. I kolejne podjazdy. W końcu docieramy do Cieńkowa.

Jeszcze chwila i będzie przerwa © djk71
I jesteśmy © djk71

Tu zasłużona chwila przerwy.

Czas na relaks © djk71

Tu Ala z Jackiem decydują się na własny wariant, a my ruszamy dalej.
Jeszcze kilka podjazdów nas dziś czeka :-)

Krzysiek samotnie © djk71
Darek z Witkiem © djk71
Piotrek też walczy © djk71

Zmęczenie duże, ale widoki to rekompensują :-)

Widoki piękne © djk71

Zatrzymując się na chwilę, aby uzupełnić płyny dowiadujemy się jak poznać, że będzie jeszcze podjazd. Stoimy, rozmawiamy, gdy w ten Piotrek obwieszcza... "Teraz będzie podjazd!". Spoglądamy przed siebie, ale widać tylko las. Skąd on to wie, przecież nigdy tu nie był? "Poznałem po dźwięku silnika!". Rzeczywiście w oddali słychać męczący się na podjeździe silnik Forestera, który przed chwilą nas minął. :-)

Jedziemy dalej. Jest świetnie. Zjazdy, podjazdy i świetna pogoda. Wczoraj deszcze nas ominął, dziś wygląda, że będzie podobnie. Po kilku kilometrach jeden z kolegów proponuje skrócenie trasy. Wydaje nam się, że lepiej będzie dociągnąć do schroniska, ale wygrywa opcja niebieskiego szlaku. Niestety to szlak pieszy, a więc nie do końca przejezdny.

Nie wszędzie da się zjechać © djk71
Nie wszędzie da się przejechać © djk71

Pewnie bardziej zaawansowani zawodnicy daliby radę, my część trasy sprowadzaliśmy rowery :-(
Ale miejscami można było jechać :-)

Krzysiek walczy © djk71

Mimo to z ulgą powitaliśmy asfalt. Mijamy zaporę, Wisłę Czarne i zatrzymujemy się na obiad. Trochę to trwa, ale zasłużyliśmy. Około 17-tej docieramy do hotelu. Dzięki wszystkim za miłe towarzystwo na trasie i brawa dla tych co pierwszy raz... :-)



Integracja 2015 - Do Wisły

Piątek, 19 czerwca 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
I nastał ten dzień. Po ubiegłorocznym wyjeździe na spotkanie integracyjne apetyty się zaostrzyły. Większy dystans nie tylko nie nikogo nie zniechęcił, ale wręcz zgłosiło się więcej osób. Kilka niestety z powodu kontuzji musiało odpuścić. Mimo to w piątek w samo południe na firmowym parkingu stawiły się 43 osoby. Przed nami ok. 90km do Wisły. Czy damy wszyscy radę? Wierzymy, że tak, choć z kilkoma osobami pojedziemy po raz pierwszy.

Błotnik się rozwalił przed startem :-( © djk71

Bagaże gotowe, zaraz zostaną spakowane do samochodu i zawiezione do hotelu.

Bagaże spakowane © djk71

Mamy nadzieję, że planów nie pokrzyżuje nam pogoda, bo przez cały tydzień prognozy mówiły, że w weekend będzie deszczowo. Rano lało.

Ostatnie zdjęcie przed startem © djk71

Wszystkie informacje były przekazywane bieżąco więc odprawa bardzo krótka. I po chwili ruszamy. Z racji tego, że jest nas sporo podzieliliśmy się na trzy grupy. Pierwsza startuje grupa Krzyśka, za nim Amiga ze swoją ekipą, a ja zamykam wycieczkę.

Sprawnie udaje się wjechać z miasta. Zaplanowaliśmy tempo w okolicach 18km/h tylko..., że gdzieś w trakcie pakowania zapodziałem licznik. No cóż, pojedziemy na czuja...

Kończy się rowerówka na Bojkowskiej i czeka nas chyba najbardziej ruchliwy odcinek do Gierałtowic. Wbrew obawom, mimo piątku ruch niewielki. Za Gierałtowicami zjeżdżamy w boczne uliczki i... tak już zostanie do samego końca. Mało uczęszczane asfalty i polne drogi...

Miejscami jeszcze kałuże © djk71

W Dębieńsku zaplanowany pierwszy postój. Spotykamy grupę Amigi, która właśnie zbiera się do odjazdu.
Krótkie uzupełnienie płynów i kalorii. Niektórzy wykorzystują ten moment na chwilę odpoczynku :-)

Chwila relaksu © djk71

Ruszamy i... przed nami największy podjazd na trasie. Kiedy o tym wspominam widać lekki niepokój, ale na szczycie jest niedowierzanie: To było to? ;-) Jak się potem dowiemy byli tacy, co nawet nie zauważyli tego podjazdu :-)

Po zjeździe do Jaśkowic, zamknięty przejazd wymusza chwilę przerwy.

Wymuszona przerwa © djk71

W Woszczycach przekraczamy DK81 i robimy kolejną przerwę. Przez kolejne 20-25km nie będzie po drodze żadnego sklepu więc dobrze by wszyscy uzupełnili zapasy.

Kolejna przerwa © djk71

Okazuje się, że ekipa jest nieźle przygotowana, bo większość korzysta z tego co ma w plecakach, nieliczni tylko korzystają ze sklepu. W razie czego jest jeszcze w zanadrzu... sakwa prezesa :-)

Widać, że nie wszystkie przełożenia są tak samo często wykorzystywane :-)

Kolorowe zębatki © djk71

Ruszamy dalej. Dróżki takie, że aż chce się jechać.

Tak można jechać © djk71

Nie zawsze jest asfalt © djk71


Niestety po drodze Tomek łapie awarię. Zostaje z nim Andrzej. Mówią żebyśmy jechali dalej, dogonią nas.

To nie kościół © djk71

Chłopcy doganiają nas dopiero w Strumieniu gdzie czeka na nas posiłek. Okazało się, miejsce posiłku zostało przeniesione jakieś 200m dalej niż planowaliśmy, ale był to dobry pomysł. Parasole, miejsce dla rowerów, jest ok.

Konsumpcja, chwila oddechu i pora ruszać dalej. W tym momencie zaczyna lać. Wygląda na przejściowe więc postanawiamy chwilę zaczekać. I słusznie, po chwili jest po deszczu. Tomek z Andrzejem zostają trochę dłużej zakładając nową linkę do przerzutki, którą dostarcza im nasz support techniczny :-)


Pora na naprawę © djk71
Coś tu jest nie tak © djk71

Rozstaje się też nami Agata (pojedzie dalej wozem technicznym), ale i tak szacun dla niej za to, że mimo choroby i temperatury zdecydowała się na dołączenie do nas i pokonanie ponad połowy trasy.

Po drodze zatrzymuje nas kolejny przejazd.

I znów przejazd © djk71

Jest okazja znów się pośmiać :-)

Uśmiechy na twarzach © djk71

W Skoczowie musimy też zejść z rowerów i pokonać schody.

Po schodach © djk71

Nad Wisłą krótka przerwa przy jednym z mostków.

Mostek © djk71
Pod nogami Wisła © djk71


Po chwili ruszamy dalej bo góry już widać...

Góry już za chwilę © djk71


Kiedy dojeżdżamy do Ustronia grupa nam się trochę rozrywa. Kilka osób chce już być w hotelu i ucieka do przodu, kilka odczuwa jest długość trasy i lekkie nachylenie na ostatnim odcinku i trochę zwalania tempo. Wszyscy jednak dzielnie napierają.

Ostatni odcinek to już wyraźny podjazd, jednak pojawiające się tablice wskazujące kierunek do hotelu dodają wszystkim siły i już po chwili jesteśmy pod hotelem. No prawie... bo jeszcze ostatnie 200m, czyli mała "ścianka" :-) Niektórzy na ten widok schodzą z rowerów, ale nie pozwalam na to i cedząc przez zęby "Nienawidzę Cię!" wjeżdżają dzielnie na metę :-)

Jest 20-ta. Tak jak zaplanowaliśmy. Jesteśmy wszyscy. Wszyscy dali radę!. Wielkie brawa. Ponad 90km za nami. Ekipa świetnie przygotowana. Nie tylko kondycyjnie, ale i organizacyjnie. Obyło się bez awarii nie licząc jednej linki, jakiejś dętki i... odkręconej korby tuż przed hotelem - na szczęście koledzy dopchali pechowca do końca :-)

Wielkie dzięki dla wszystkich, którzy zdecydowali się pojechać. Dzięki za przygotowanie i za świetne humory, które ze sobą zabraliście ;-)

Aż się boję myśleć co będziemy musieli zaplanować w przyszłym roku... A może uda się jeszcze pojechać gdzieś w tym?



Po górkach w Wiśle

Niedziela, 7 czerwca 2015 · Komentarze(6)
Dziś kolejna krótka noc, raptem niecałe 4 godziny snu. Śniadanie, pakowanie i jedziemy z Amigą do Wisły. W piątek testowaliśmy trasę do Wisły, dziś objeżdżamy trasę wycieczki po okolicy.

Beskidy nie są najbardziej przyjaznymi górami dla rowerzystów, ale próbowaliśmy zaplanować coś w miarę lekkiego. Czasu mało więc startujemy z Wisły Czarne i ruszamy w stronę Cieńkowa. Ruszamy i... po chwili nie jesteśmy już w stanie jechać. Zbyt stromo.

Tylko wygląda tak łagodnie © djk71

Podprowadzamy rowery do skoczni.

Skocznia Adama © djk71

Jedziemy dalej. Jest łatwiej, ale wciąż pod górkę. I kolejny kawałek gdzie trzeba podejść.

Zastanawiamy się, czy to dobry pomysł powiedzieć kolegom w tym miejscu, gdzie chcemy się finalnie znaleźć :)

Tam dojedziemy (chyba) © djk71
Stąd wydaje się daleko © djk71

Coś czuję, że tu będzie pierwsza przerwa... :)

Na Cieńkowie © djk71

Klimatyczne drzewko...

Samotne drzewko © djk71

... i piękne widoki spod niego...

Pięknie tu © djk71


Ładnie tu © djk71

Ogólnie droga piękna...


A droga długa jest © djk71

Choć miesjcami niespodzianki...

Ostrożnie! © djk71

To oznaczenia z dzisiejszego maratonu...

Usunięcie znaku spowoduje zagrożenie dla uczestników! © djk71

Na codzień trzeba uważać bez tych ostrzeżeń.

Huśtawka, dla tych co będą juz tu mieli huśtawkę nastrojów?

Jest i huśtawka © djk71

W pewnym momencie niespodzianka...

I co teraz? © djk71

Omijamy ją, co oznacza jednak dodatkowy, niezbyt łatwy zjazd i kolejny podjazd.

Potem znów po "płaskim" :-)

Po płaskim :-) © djk71

Ciekawe co to jest?

A co to? © djk71
Liczą robale? © djk71

I znów podjazd ;-)

I znow pod górkę © djk71

Schronisko na Przysłopie pod Baranią Górą to rzeczywiście jakaś pomyłka, jak to ktoś gdzieś napisał wygląda jak dom wczasowy w Jastrzębiej Górze..., a nie schronisko w górach.

Brzydkie to © djk71

Dalsza droga z niespodzinakami...

Po balach © djk71

Jet też zjazd po kamieniach. Zdjęć brak, trzeba było trzymać kierownicę.

Przez cały czas piękne widoki...

Widok m.in. na Jezioro Czerniańskie © djk71

Mijamy Stecówkę i przed Kubalonką zjeżdżamy do Zameczka Prezydenckiego.

Zamek Górny © djk71

Po drodze trafiamy na zawodników martaonu, oni jednak mozlnie wspinają się w drugą stronę. My całą drogę na hamulchach, bo jadący przed nami mercedes nie pozwala nam się rozpędzić tak jak by się tu dało. Może i dobrze, bo kto wie jak by się to moglo skończyć.

Jeszcze zdjęcie na zaporze.

Widok z zapory © djk71


I pora wracać do auta. Trzeba być szybko w domu.

Mimo upału wycieczka udana. Jednak jazda w górach to inna bajka. Mimo chwil zmęczenia na trasie, brakującego oddechu, było świetnie. Obawiam się tylko, czy koledzy podzielą nasze zdanie za dwa tygodnie... A może będzie padać... :)

Kadencja: 60

Kontrolnie do Wisły

Piątek, 5 czerwca 2015 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Skontrolować trasę, którą za dwa tygodnie mamy poprowadzić 50 osób oraz skontrolować, czy sam po takiej przerwie dam radę.

Czasu mało więc pobudka jeszcze przed świtem, o piątej muszę być w Gliwicach, pod firmą. Rześko, dojeżdżam do firmy, chwilę później dołącza do mnie Amiga. Około 5:30 ruszamy pretestować trasę. Początek ładną i przemyślaną rowerówką.

Oby więcej takich dróg © djk71

Od Bojkowa już mniej ciekawy kawałek do Gierałtowic. Na szczęście od tego momentu już będziemy jechali z dala od głównych dróg.
Mijamy ciekawą kapliczkę.

Kapliczka koła łowieckiego © djk71

Chwilę póxniej niezbyt ciekawy odcinek. W finalnej wersji trasy go nie będzie.

Tego nie lubimy © djk71

W Dębieńsku planujemy postój obok kościoła.

Dębieńsko © djk71

Na Alei Kasztanowców chyba jakieś zabiegi lecznicze...

Kasztanowiec © djk71

Przed nami podjazd. Na wykresach wyglądał gorzej. W nagrodę duża piłka :-)

Radar, czy piłka? © djk71

W Orzeszu Darek zmienia dętkę... Dawno na wspólnym wyjździe nie mieliśmy awarii...

Tradycyjnie © djk71

To nie jedyna dziś awaria w Darka rowerze. Przestał działać też jeden pedał. Ale siłowe rozwiązanie pozwoliło Amidze jechać dalej.

Odwiedzamy osadę warowną, ale jakoś nie zrobiła na nas wrażenia.

Białogród - osada warowna © djk71

Chwilę później krótki postój w Strumieniu. Czas na drożdżówki :-)
Nie da się zrobić ciekawego zdjęcia bo dziś w planie... Dzień Dziecka :-)



Będzie się działo, bedzie zabawa © djk71

Mijamy stawy w okolicach Zaborza.

Góry już blisko © djk71

W Skoczowie niespodziewany remont na trasie. Może trochę potrwać jeśli tak im będzie szło...

Koparka wodna? © djk71

Teraz już jedziemy wzdłuż Wisły. Krótka przerwa na uzupełnienie kalorii i jedziemy dalej. Czuć, że jest pod górkę :-)
Wkrótce jednak docieramy do Wisły.

Tym mostkiem nie pojedziemy © djk71

Kilkaste metrów asfaltem i finałowy podjazd pod docelowy hotel.

Nie zabawiamy tu jednak długo, zjeżdżamy do centrum i czas na obiad. Smakuje :-)

Krótko potem lądujemy w pociągu.

Powrót pociągiem © djk71

Czas sprawdzić co słychać w świecie :-)

Sprawdza Endomondo, czy Fejsa? © djk71

Wysiadamy w Ligocie. Poczekalnia nieczynna.

Ciekawa poczekalnia © djk71

Stąd do Zabrza już najkrótszą drogą. Okazuje się, że komputery wskazują większe podjazdy na tym odcinku, niż na trasie do Wisły. Ciekawe... :-)

Fajna wycieczka. Trasa spokojna, mam nadzieję, że wszscy przejadą. Oczywiście jeśli choć trochę trenowali ;-)


Kadencja: 79

Znów na rowerze

Czwartek, 4 czerwca 2015 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Już zapomniałem jak się jeździ - w maju niecałe 65km ;( Jeszcze chyba tak nigdy nie było. Dziś w końcu znalazła się chwilę na rower. Kiedy usłyszał o tym Igorek, od razu padło pytanie: pojedziemy razem? Oczywiście. W planie nie ma żadnego treningu, żadnego celu, więc fajnie będzie pokręcić wspólnie.

Igor dziś pierwszy raz w tym roku więc najpierw spokojnie - nasz las. Kontrola tulipanowców - kwitną :-)

Tulipanowce kwitną © djk71



Dużo kwiatów © djk71


Nie ma problemu z jazdą więc kierunek DSD.

Rzut oka na miniZOO...

W mini zoo © djk71


I okoliczny park samochodowy...

Chyba już nie jest na chodzie © djk71


Resztki przemysłu...

Ciekawe jak to wyglądało kiedyś © djk71


I podjazdy :-)

Podjechać, czy nie? © djk71


W końcu lądujemy na Red Rocku :-)

Rzut oka...

Co tam jest w oddali? © djk71

... na okolicę...

Widok z góy © djk71

Krótka pogawędka i pomoc serwisowa rowerzyście - seniorowi i... powrót do domu.

Po drodze jeszcze obiadek na działce u dziadka i wystarczy.
Coś nam obu siodełka się chyba zdeformowały, bo... sami wiecie co...
Po dłuższej przerwie tak jest... ale po 30km?


Kadencja: 67


Firmowo do Ogrodu Botanicznego w Mikołowie

Sobota, 25 kwietnia 2015 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Po ubiegłorocznym wyjeździe firmowym do Siewierza wielokrotnie pytano nas kiedy kolejna wycieczka. Niestety nie udało się niczego zorganizować w drugiej połowie roku, więc w tym roku postanowiliśmy zaproponować coś już na wiosnę. Pomysłów było wiele, w końcu celem stał się Śląski Ogród Botaniczny w Mikołowie. Trasę zaproponował Amiga, który znacznie częściej bywa w tamtych okolicach.

Rano wyjeżdżamy z Darkiem z Helenki i szybko docieramy do firmy. Tu już czeka kilka osób z Prezesem na czele :-)
W budynku stoi jeszcze jeden rower, trochę dziwny, ale jednak...

Jeszcze za młody jestem na takie coś © djk71

Właściciel jednak nie dołączył do nas. Ruszamy małą grupą i po chwili dojeżdżamy do ronda na granicy Zabrza i Gliwic, gdzie czeka na nas reszta towarzystwa. W sumie jest nas 17 osób. Pięknie :-)

Jedziemy wzdłuż torów i po chwili docieramy do stawu przy hałdzie.

Czekamy na resztę © djk71

Chwilę wcześniej pierwsza awaria, na szczęście to tylko poluzowany błotnik. Ola zaskakuje mnie tym, że posiada przy sobie nie tylko taśmę, a również... nożyczki do paznokci... :-)


Pierwsza naprawa © djk71

Po chwili pędzimy na hałdę. Wszyscy zadowoleni.

Humory nam dopisują nawet na podjazdach © djk71

Ola nawet chce zaliczyć gratisowy podjazd :-)

Co tam taki podjazd... mówi Ola © djk71

W międzyczasie ginie nam Emilka, która na rozjeździe widząc drogę z górki i pod górkę wybiera... w dół... bo przecież jedziemy... na hałdę :-). Na szczęście po chwili udaje się ją zlokalizować i jedziemy wspólnie dalej.

Na hałdzie © djk71

Kolejnym punktem trasy jest pałac rodziny von Raczek w Przyszowicach. Tyle razy tędy przejeżdżałem, a nie widziałem, że tu jest coś takiego.

Pałac w Przyszowicach © djk71

Kolejny cel to zamek w Chudowie. Trochę się tu zmieniło od jakiegoś czasu.

Tekla © djk71

Choć grupa ma za sobą dopiero 11km to chętnie korzysta z okazji do odpoczynku.

Odpoczywamy © djk71

W tle zamek © djk71

Przed nami ogród parafialny w Bujakowie. Po drodze mijamy stojącą na prywatnej posesji kapliczkę szwedzką.

Kapliczka "szwedzka" © djk71

W ogrodzie kolejna chwila odpoczynku.

Miało wiać, a tu cisza © djk71

Można tu pospacerować...

Spacerując © djk71

Podumać...

Skąd tu tylu rowerzystów? © djk71

Odbyć pokutę...

Ktoś czuje się winny? © djk71

Poobserwować rybki...

Rybka lubi pływać © djk71

Zastanowić się nad życiem...

Nawet najmniejsza kałuża odbija niebo © djk71

Albo po prostu uzupełnić kalorie...

Pełne wyposażenie © djk71

Czas jednak nas goni więc ruszamy dalej.

Nad głowami © djk71

W drodze do Mikołowa zaczynają się pierwsze podjazdy.

Na podjeździe © djk71

Trochę dają w kość, ale warto.

Zaraz wejdziemy na wieżę © djk71

Na wieży już czeka na nas Darek.

Darek już tam jest © djk71

Z góry ładny widok.

Ładny widok © djk71

Ciekawy dziedziniec.

Jak w jakimś chińskim klasztorze © djk71

A na dziedzińcu listek.

Listek © djk71

Czas kończyć oglądanie...

Na wieży © djk71

Niektórzy co prawda jeszcze odpoczywają...

Jak odpoczywać to wygodnie © djk71

Na trawie też można odpocząć © djk71

Ale ruszamy zobaczyć jeden ze stojących w pobliżu wapienników...

Wapiennik © djk71

... oraz kamieniołom.

Kamieniołom © djk71

Jedziemy w stronę Stargańca, bo czas coś zjeść...
Po drodze jest ciekawie...

Po naszymu © djk71

Można było zamienić wierzchowca © djk71

Ale główną uwagę zwracają piachy... Dają nieco w kość.

Czasem trzeba prowadzić © djk71

Podjazdy też dodają swoje...

Na podjazdach dajemy radę © djk71

Mimo to uśmiech dopisują....

Bunkrów nie ma, ale © djk71

Przy stawach kochłowickich przerwa na jedzonko. Była potrzebna. Rozstaje się z nami Jacek, a my ruszamy w stronę domu.

W międzyczasie niektórzy zamieniają się rowerami :-)

Chyba sobie taki kupię © djk71

Ten jest chyba za mały © djk71

Mijamy stawy makoszowskie...

Stawy makoszowskie © djk71

I chwilę później w parku zaczynamy się powoli rozstawać. Ja z trzema koleżankami ruszam do Zabrza, a reszta za około kilometr dotrze do mety.

Żegnam się z dziewczynami i teraz już trochę szybszym tempem docieram do domu.

Dziękuję wszystkim za wspaniałe towarzystwo. Gratuluję kondycji i... do zobaczenia znów na trasie :-)

Komentarz Ani na FB: "Najbardziej pod górę, najbardziej po piachu .. najbardziej dupsko boli, ale warto było!" ... i wszystko w tym temacie :-)

Kadencja: 72



Bike Orient - Góra Kamieńsk

Sobota, 11 kwietnia 2015 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Pierwsze (z czterech) w tym roku zawody w ramach Pucharu Bike Orient. Jakiś czas temu, wracając z jakiejś delegacji przyglądałem się wiatrakom na Górze Kamieńsk i żaliłem się mojemu towarzyszowi podróży, że nigdy tu jeszcze nie byłem. Tego samego dnia, po powrocie do domu przeczytałem, że to właśnie tu odbędą się pierwsze zawody BO w tym roku :-)

Jedziemy na imprezę silną ekipą z firmy: Andrzej, Krzysiek, Amiga i ja. Czyli oprócz walki z innymi zawodnikami będzie można powalczyć między sobą. :-)

Przyjeżdżamy na miejsce sporo wcześniej. Po pierwsze zapowiedziało się ponad 300 osób więc już w biurze może być tłok, po drugie umówiłem się, że pooglądam i przymierzę mapnik oferowany tam przez jednego z producentów. Niestety mapnik jest jak dla mnie zbyt nisko montowany, jadę więc ze swoją samoróbką.

Szybka rejestracja, odbiór pakietów startowych i pora przygotować rowery. W międzyczasie oczywiście pogaduchy z organizatorami i dziesiątkami znajomych.

Elegancki strój © djk71
Miło widzieć znajome twarze © djk71


W końcu rowery gotowe, my ubrani (na krótko, bo dziś ciepło), można więc ruszać na odprawę. Już wcześniej zdecydowaliśmy z Krzyśkiem, że jedziemy razem. Dołącza do nas Tadzik.

Start

Mapy dostajemy jakieś 10 minut przed startem. Kreślimy trasę. Krzysiek, choć pierwszy raz na takiej imprezie zachowuje się jak stary wyjadacz, kontrolując co robię i podpowiadając ew. modyfikacje trasy. Padało hasło start i jak to zwykle jedni ruszają od razu, inni kończą rysować, pozostali włączają Endomondo itp.

Okolica może być ciekawa © djk71


Podoba nam się mina jednego z operatorów telewizyjnych: To już wystartowali? Spodziewał się chyba typowego startu jak na zwykłych maratonach, że wszyscy ustawią się za bramą startową i ruszą równocześnie. Nawet niezłą miejscówkę sobie zajął tylko... tu wygląda to inaczej. Chyba trochę się zezłościł... :-)

PK 5 - skraj lasu
Spokojnym tempem w długim pociągu, wyprzedzając kolejnych zawodników docieramy do punktu.

Doganiamy Amigę © djk71

Kolejka do podbicia kartki. Cofamy się lekko na wschód i jedną ze ścieżek na północ przebijamy się przez miejscami podmokły teren do trochę bardziej utwardzonej gruntówki. W tym momencie zostaje gdzieś z tyłu Tadzik. Chwila zawahania, czy czekać, ale stwierdzamy, że jak ma siłę i odpowiada mu nasze tempo to nas dojdzie,jeśli nie to pewnie świadomie odpuścił.

PK 20 - skrzyżowanie ścieżki z rowem
Tu również grupki zawodników (choć już mniejsze) przed nami, nie trzeba więc specjalnie wysilać się przy szukaniu punktu. Wyjeżdżając zastanawiamy się chwilę, czy nie pojechać terenem, ale chyba asfalt będzie dziś szybszy, nawet jeśli nadłożymy kilka km.

PK 17 - szczyt góry
Płasko tu nie jest. W pewnym momencie podjazdu większość schodzi i kawałek podprowadza. Jak zwykle na punkcie spotykamy kilkoro znajomych. Krzysiek sugeruje zjazd z góry nieco inną trasą i okazuje się to być niezłym pomysłem.

PK 12 - przy drodze
Świetna szutrówka od wschodu, ale jak się okaże zawodnicy docierają na punkt z różnych stron.

Na trasie © djk71
Też tam byłem © djk71

Lubię taki klimat © djk71


PK 4 - brzeg jeziorka
Po wyjeździe z punktu Krzyś zalicza na szczęście niegroźną glebkę.

Bez upadku nie ma zabawy © djk71

Po dotarciu na asfalt lekko się zagubiłem. Zmyliła mnie rzeczka przez którą przejeżdżaliśmy i zaczęło mi się wydawać, że wyjechaliśmy bardziej na północ. Szczęśliwie ratuje nas jeden z wyjeżdżających z punktu zawodników, bo pewnie stracilibyśmy tu sporo czasu.

Punkt przy brzegu © djk71

Wracamy na południe obok cmentarza. Chwilę później Krzysiek oznajmi mi, że wybiera trasę Mega. Czyli dalej jadę sam.

PK 9 - szczyt wzniesienia
Po drodze piaski, dadzą nam dziś w kość. Na mapie mały galimatias, ścieżki mieszają się z przewodami energetycznymi, ale udaje się trafić bezbłędnie.

PK 1 - wiata (bufet)
Do punktu wiedzie piękna rowerówka.

Do bufetu © djk71

Na miejscu jak zawsze bogato, choć znów się nie załapałem na ciasto. Mavic mówi, że było, ale albo wcześniej, albo tak się spieszyłem, że nie zauważyłem.

Szybki bufet © djk71


PK 18 - schron
Kolejna rowerówka. I kolejna dobrej jakości. Wcale nie kusi żeby wyjeżdżać na drogę. Punkt wewnątrz schronu.

Punkt w schronie © djk71


PK 6 - zbocze doliny
Planowałem wrócić do asfaltu, ale Marcin na swojej przełajówce sprowokował mnie do jazdy szlakiem konnym (nie cierpię ich bo są mocno piaskowe). Przebijam się do mostku i ruszam do punktu z drugiej strony Widawki. Punkt znaleziony bez problemu. Próba wyjazdu na skróty kończy się powrotem na drogę, którą tu dotarłem. 

PK 11 - samotne drzewo
Jadę wzdłuż nasypu. Stąd ma odbić ścieżka w prawo. Jak zawsze ścieżek jest kilka, ale ta którą wybrałem prowadzi wprost do drzewa.

Jest i drzewo © djk71

Jak się okazuje innymi też można było tu dojechać.

PK 13 - punkt triangulacyjny
Operacja pustynna burza. Piachy piachy i jeszcze raz piachy.

Dokoła mokro, a pod kołami sucho © djk71

Do następnego punktu nie jest daleko, ale na przeszkodzie stoi rzeka Widawka. Jak się potem okaże niektórzy zdecydowali się przez nią przeprawić. Ponoć strasznie głęboko nie było.
Wracając dwóch zawodników odbija w prawo. Chyba popełnili błąd bo tam jest tylko jezioro. Ja wracam drogą, którą tu dotarłem. Kawałek dalej spotykam kolegów, którzy skręcili do jeziora. Okazało się, że była tam grobla. Co prawda prywatna i właściciel ponoć użył nawet straszaka, ale przejechali.

PK 19 - brzeg stawu
Dojazd wydaje się prosty, a jednak chwila dekoncentracji i gubię się w plątaninie ścieżek.
Nie do końca jestem pewien, czy to co widzę to staw, czy zaznaczone na mapie bagna.

Bagno, czy staw? © djk71

Kolejna woda to... rzeka.

Zakola Widawki © djk71


Ale nie jest źle. Zakola są tak poukładane, że łatwo identyfikuję na mapie gdzie jestem i teraz już bez problemu namierzam punkt.

PK 14 - szczyt wydmy
Łatwy dojazd. Karta podbita

PK 15 - Kopiec
Długi przelot głównie fantastycznymi drogami rowerowymi. Nie myślałem, że na zawodach będę z nich korzystał z taką przyjemnością.

Taśmociągi © djk71

W okolice punktu dojeżdżamy w kilka osób, koledzy jadą, ja się zatrzymuję bo coś za daleko w las wjechaliśmy. W tym samym czasie jeden z nich również wraca i woła: Jest punkt!. Faktycznie wystarczyło się odwrócić :-)

PK 10 - punkt widokowy
Kolejny przelot na świetne miejsce widokowe. Aż by się chciało tu chwilę dłużej posiedzieć i popstrykać.

Ciekawy widok © djk71


Niestety nie dość, że inni zawodnicy gonią to czas strasznie szybko ucieka. Coś się obawiam, że nie zdążę już wjechać na... Górę Kamieńsk. :(

PK 16 - granica rezerwatu
Oj lemondka się dziś przydaje. Kolejny przelot asfaltem.

Da się zrobić dobrą drogę rowerową © djk71

Punkt łatwy do odnalezienia.

PK 8 - dno wyrobiska
W namierzeniu punktu od zachodu pomaga jeden z zawodników, który akurat chwilę wcześniej zjeżdżał z jak mi się wydawało punktu. Dobrze mi się wydawało.
Zostały trzy punkty na Górze Kamieńsk i około godziny czasu. Mało, tym bardziej, że będą podjazdy.

PK 3 - domek myśliwski
Pierwszy podjazd. Udaje się minąć kilku zawodników, którym chyba kąt nachylenia się zbytnio nie podobał :-)

Domek myśliwski © djk71


PK 7 - szczyt góry
Długie podjazdy asfaltem. Może jednak trzeba było wziąć te punkty na początku, a nie teraz, gdy człowiek jest zmęczony i w niedoczasie... Z rozpędu omijam skręt w prawo i... ląduję pod punktem i pod piaskową ścianką. Trzeba rzucić rower i wspiąć się do góry. Nie jest to łatwe.

Wspinaczka po piachu © djk71
Teraz w dół © djk71

Czasu zostało około 15 minut, a przede mną jeszcze jeden punkt. A spóźniać się nie warto, bo za każdą rozpoczętą minutę spóźnienia odejmuje się jeden zaliczony punkt :-(

PK 2 - skraj stoku narciarskiego
Gnam do punktu co sił. Na szczęście jest tu kilka innych osób (m.in. Zdezorientowani) i nie muszę się wysilać szukając punktu.
Punkt podbity, teraz tylko zjazd do mety. Nawet nie patrzę na zegarek. Pędzę co sił trasą z niespodziankami. Co chwilę wyskakuje mi mapnik i nie mam ja go wcisnąć, bo kierownicę trzeba trzymać mocno.

Meta
Tuż przed metą jeszcze jakieś barierki, ale omijam je i przejeżdżam linię mety. Zdążyłem. 7:55:11 (limit czasu to 8:00:00). Przywiozłem komplet punktów. Trzecie zawody - trzeci komplet - oby tak było za tydzień ;-)  Na trasie MEGA/GIGA wystartowało ponad 200 uczestników i prawie 50 uczestniczek. Na GIGA zakwalifikowanych zostało 82 mężczyzn i 15 kobiet. Udało się skończyć na 16 miejscu. Reszta zaliczyła 10 lub mniej PK, czyli dystans MEGA.

Na mecie jest nawet hostessa :-) © djk71


Zmęczony, bardzo. Na szczęście Krzysiek oferuje się, że poprowadzi samochód w drodze powrotnej ;-) Można więc iść zaliczyć gulasz, uzupełnić płyny i pogadać ze znajomymi.

Podusmowanie
Zmęczony i zadowolony. Świetna trasa. Z jednej strony doskonałe drogi rowerowe, z drugiej piachy dające w kość. Zarówno przebieg dróg, jak i usytuowanie punktów pozwalały cieszyć oczy przeróżnymi widokami. Organizacja i atmosfera jak to ma od wielu lat miejsce na Bike Oriencie bez zarzutu. Od razu przypomina mi się wpis jaki popełniłem kilka miesięcy temu o Idealnym Maratonie na Orientację.
Jedną rzeczą, do którą bym jeszcze zmienił, ale może to kwestia gustu to... opisy punktów. Wolałbym żeby były na osobnej kartce, bo tak musiałem po raz kolejny niszczyć mapę żeby je oderwać i mięć zawsze na widoku. Ale może to kwestia gustu.

Wielkie dzięki organizatorom za świetną imprezę, a znajomym za wspaniałe towarzystwo zarówno o w bazie, jak i na trasie. Do następnego razu (niestety chyba w czerwcu mi się nie uda dojechać)!

Kadencja: 66 (widać piachy)



Lodowa Rajza

Niedziela, 22 lutego 2015 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Zapowiadała się ładna pogoda więc w planie był wyjazd na Ankę. Na FB pojawił się jednak pomysł wyjazdu Leśnej Rajzy. Wymiana kilku komentarzy z Adamem, Wojtkiem i Marcinem i jesteśmy umówieni.

Start o ósmej rano i jadę do Świerklańca, gdzie mam się spotkać z Adamem. Dojeżdżamy prawie równocześnie. Od razu dostaję w swoje ręce jego nowego rumaka. Robi wrażenie. Boję się jednak bardziej go przetestować bo przy wjeździe do parku jest lodowisko, może potem spróbuję jeszcze raz. Ale nawet ta chwila pozwala poczuć przyjemność jazdy na fullu. Jeszcze takim czystym :-)

Chwilę potem spotykamy Wojtka, a kilkanaście km dalej Marcina.

Ruszamy do Pniowca, po drodze zauważmy nie zauważony wcześniej pomnik.

Wiernym Synom Ojczyzny © djk71


W Pniowcu ruszamy w teren. Niestety po kilkuset metrach wycofujemy się. lodowisko takie, że nie ma szans jechać.

Śłisko © djk71

Zmieniamy kierunek - Boruszowice. Tu droga niewiele lepsza.Kolejne metry to walka o to, aby nie zaliczyć gleby. W końcu jest asfalt. Długą prostą dojeżdżamy do Bruśka gdzie spotykamy ekipę jadącą z Kalet.

Powitanie i... wjazd w teren. Kolejne km-y po śniegu i lodzie. Po drodze kilka upadków, ale na szczęście wszystko się dobrze kończy.

Krótki postój i zastanawianie się jak przekroczyć Małą Panew :-)

Mała Panew © djk71

W Kokotku krótka wizyta w OW Silesiana. PRL rządzi


Pięknie tu było © djk71

Choć bywają tu ciekawe imprezy...

Słuszne imprezy © djk71

Zdjęcia z imprez © djk71

Ale widoki piękne...

Widok jak nad morzem prawie © djk71

A co to? © djk71

Dojeżdżamy do Piłki. Ktoś ma ciekawy zbiór w ogródku.

Muzeum? © djk71

Ciekawe © djk71

Pora coś zjeść...

Nie ma jak reklama © djk71

Niektórzy wybrali picie... Reklama zadziałała...

I jak tu nie pić? © djk71

Na miejscu więcej rowerów...

Tandem © djk71

Ale są czystsze niż nasze...

Czarny Rzeźnik już nie jest taki czysty © djk71

Trochę to trwa, ale w końcu wszyscy jesteśmy najedzeni i ruszamy w drogę powrotną. Znów ślisko. W sumie nic dziwnego zważywszy gdzie jesteśmy...

Szlak Maratonu Komandosa © djk71


Jako, że już późno rozstajemy się z częścią ekipy i ruszamy w stronę Koszęcina. Tam już asfaltem na Tworóg i Boruszowice. Następny kawałek znaną drogą, teraz trochę więcej wody ale wciąż ślisko.

W Pniowcu Marcin łapie gumę. Ilu facetów potrzeba do załatania dziury?

Damy radę © djk71


Trzech... i fotograf ;-)

Chwilę później żegnamy się z Wojtkiem i Marcinem i wraz z Adamem mkniemy w stronę domu. Mojego domu. Krótki postój przy pałacu w Rybnej i w Wilkowicach i po chwili jesteśmy już na miejscu.

Ja ruszam na obiad, a Adamowi zostaje jeszcze trochę km-ów do domu.

Świetna wycieczka. Fajnie spędzony dzień w ekstra towarzystwie. Lodowisko dało w kość, ale teraz się je już mile wspomina. Tylko rowery trzeba jeszcze umyć :-)

Kadencja: 73