Integracja 2015 - Po górkach
Sobota, 20 czerwca 2015
· Komentarze(2)
Kategoria Z kamerą wśród..., W towarzystwie, W górę, śląskie, EBT, do 50km
Byłem przekonany, że po wczorajszej trasie wszyscy zjedzą kolację i padną. Tak się nie stało. :-) Mimo to, dziś rano 9 osób stawiło się przed hotelem, aby powłóczyć się z nami chwilę po górkach. Niektórzy po raz pierwszy w życiu. Wybraliśmy trasę w miarę łatwą, co nie oznacza, że nie będzie się gdzie zmęczyć...
W centrum krótka przerwa na uzupełnienie zapasów, a przede wszystkim płynów. I ruszamy w stronę Wisły Czarne.
Krótka przerwa przed tym co zaraz się zacznie.
Chyba jeszcze nikt nam nie wierzy w to co będzie zaraz. Czeka nas odcinek gdzie wszyscy choć na chwilę będziemy musieli zejść z rowerów. Nachylenie robi swoje.
Po chwili jednak znów walczymy.
W końcu docieramy do skoczni im. Małysza. Tu chwila odpoczynku. Brakuje tchu żeby narzekać.. Tym bardziej, że za chwilę trzeba ruszać dalej. I kolejne podjazdy. W końcu docieramy do Cieńkowa.
Tu zasłużona chwila przerwy.
Tu Ala z Jackiem decydują się na własny wariant, a my ruszamy dalej.
Jeszcze kilka podjazdów nas dziś czeka :-)
Zmęczenie duże, ale widoki to rekompensują :-)
Zatrzymując się na chwilę, aby uzupełnić płyny dowiadujemy się jak poznać, że będzie jeszcze podjazd. Stoimy, rozmawiamy, gdy w ten Piotrek obwieszcza... "Teraz będzie podjazd!". Spoglądamy przed siebie, ale widać tylko las. Skąd on to wie, przecież nigdy tu nie był? "Poznałem po dźwięku silnika!". Rzeczywiście w oddali słychać męczący się na podjeździe silnik Forestera, który przed chwilą nas minął. :-)
Jedziemy dalej. Jest świetnie. Zjazdy, podjazdy i świetna pogoda. Wczoraj deszcze nas ominął, dziś wygląda, że będzie podobnie. Po kilku kilometrach jeden z kolegów proponuje skrócenie trasy. Wydaje nam się, że lepiej będzie dociągnąć do schroniska, ale wygrywa opcja niebieskiego szlaku. Niestety to szlak pieszy, a więc nie do końca przejezdny.
Pewnie bardziej zaawansowani zawodnicy daliby radę, my część trasy sprowadzaliśmy rowery :-(
Ale miejscami można było jechać :-)
Mimo to z ulgą powitaliśmy asfalt. Mijamy zaporę, Wisłę Czarne i zatrzymujemy się na obiad. Trochę to trwa, ale zasłużyliśmy. Około 17-tej docieramy do hotelu. Dzięki wszystkim za miłe towarzystwo na trasie i brawa dla tych co pierwszy raz... :-)
W centrum krótka przerwa na uzupełnienie zapasów, a przede wszystkim płynów. I ruszamy w stronę Wisły Czarne.
Początek łagodnie© djk71
Krótka przerwa przed tym co zaraz się zacznie.
Krótka przerwa© djk71
Chyba jeszcze nikt nam nie wierzy w to co będzie zaraz. Czeka nas odcinek gdzie wszyscy choć na chwilę będziemy musieli zejść z rowerów. Nachylenie robi swoje.
No i pchamy© djk71
Po chwili jednak znów walczymy.
Darek walczy© djk71
W końcu docieramy do skoczni im. Małysza. Tu chwila odpoczynku. Brakuje tchu żeby narzekać.. Tym bardziej, że za chwilę trzeba ruszać dalej. I kolejne podjazdy. W końcu docieramy do Cieńkowa.
Jeszcze chwila i będzie przerwa© djk71
I jesteśmy© djk71
Tu zasłużona chwila przerwy.
Czas na relaks© djk71
Tu Ala z Jackiem decydują się na własny wariant, a my ruszamy dalej.
Jeszcze kilka podjazdów nas dziś czeka :-)
Krzysiek samotnie© djk71
Darek z Witkiem© djk71
Piotrek też walczy© djk71
Zmęczenie duże, ale widoki to rekompensują :-)
Widoki piękne© djk71
Zatrzymując się na chwilę, aby uzupełnić płyny dowiadujemy się jak poznać, że będzie jeszcze podjazd. Stoimy, rozmawiamy, gdy w ten Piotrek obwieszcza... "Teraz będzie podjazd!". Spoglądamy przed siebie, ale widać tylko las. Skąd on to wie, przecież nigdy tu nie był? "Poznałem po dźwięku silnika!". Rzeczywiście w oddali słychać męczący się na podjeździe silnik Forestera, który przed chwilą nas minął. :-)
Jedziemy dalej. Jest świetnie. Zjazdy, podjazdy i świetna pogoda. Wczoraj deszcze nas ominął, dziś wygląda, że będzie podobnie. Po kilku kilometrach jeden z kolegów proponuje skrócenie trasy. Wydaje nam się, że lepiej będzie dociągnąć do schroniska, ale wygrywa opcja niebieskiego szlaku. Niestety to szlak pieszy, a więc nie do końca przejezdny.
Nie wszędzie da się zjechać© djk71
Nie wszędzie da się przejechać© djk71
Pewnie bardziej zaawansowani zawodnicy daliby radę, my część trasy sprowadzaliśmy rowery :-(
Ale miejscami można było jechać :-)
Krzysiek walczy© djk71
Mimo to z ulgą powitaliśmy asfalt. Mijamy zaporę, Wisłę Czarne i zatrzymujemy się na obiad. Trochę to trwa, ale zasłużyliśmy. Około 17-tej docieramy do hotelu. Dzięki wszystkim za miłe towarzystwo na trasie i brawa dla tych co pierwszy raz... :-)