Wpisy archiwalne w kategorii

Z kamerą wśród...

Dystans całkowity:45694.95 km (w terenie 13501.58 km; 29.55%)
Czas w ruchu:3182:13
Średnia prędkość:14.67 km/h
Maksymalna prędkość:92.52 km/h
Suma podjazdów:108980 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:193 (100 %)
Suma kalorii:559155 kcal
Liczba aktywności:1503
Średnio na aktywność:31.69 km i 2h 07m
Więcej statystyk

Na kole przez Katowice

Sobota, 8 września 2012 · Komentarze(6)
Na kole przez Katowice

Śląski rower © djk71


"W 1893 roku stwierdzono całkowite wyginięcie ryb w rzece Rawie. Wielu głowiło
się co było przyczyną wyginięcia ryb... czy może rozwój miasta, może przemysł, a może... ktoś pomógł rzece stać się tym czym jest do dziś? Może stało się coś o czym wiedzą tylko nieliczni?

Tak są DoWody!
"

I te właśnie DoWody mieliśmy dziś odnaleźć na rowerowej grze miejskiej organizowanej przez PFEE. Wraz z Wiktorem i Darkiem stworzyliśmy grupę Rock&Rower; :-)

Jerzy Ziętek odczytał zasady...

Zasady gry są takie... © djk71


I ruszyliśmy do boju. Było ciężko, bo niektórzy wyglądali jakby umieli latać...

Konkurencja była duża © djk71


Inni ćwiczyli naszą pamięć. Dziad leśny sprawdzał naszą znajomość ryb... a skąd mieliśmy je znać, kiedy wszystkie już tak dawno wyginęły...

Pod wieżą spadochronową ćwiczyliśmy połowy...

Myślałem, że będziemy musieli się tam wspiąć... © djk71


... by w końcu dotrzeć w okolice urzędu skarbowego i kościoła garnizonowego

Kościół garnizonowy © djk71


Tam spotkaliśmy zwariowanego studenta, który zmusił nas do pochwalenia się naszym talentem plastycznym.

Ciekawi ludzie... © djk71


Pod katedrą zamiast pokusić o chwilę rozważań próbowano nas zmusić do zabawy z freezby. Nie daliśmy się. Zbojkotowaliśmy takie zabawy w takim miejscu.

W końcu dotarliśmy do mety, które mieściła się w Kinoteatrze Rialto. Tam okazało się, że musieliśmy na kartach startowych wpisać DoWody, które jakoś w trakcie gry nam mocno umknęły... Szczególnie spinacz i aspiryna...

W oczekiwaniu na wyniki podziwialiśmy stojące w okolicy rowery. Były prototypy...

Prototyp © djk71


... i rowery z marsa...

Kosmiczny rower © djk71


Nie znaleźliśmy się wśród laureatów, ale dobrze się bawiliśmy. Szkoda tylko, że trasa była tak krótka i panowało wrażenie lekkiego chaosu organizacyjnego. Biorąc jednak pod uwagę fantastyczną atmosferę, zaangażowanie i humor organizatorów będę się z dużą uwagą przyglądał następnym imprezom organizowanym przez tych ludzi :-)

My wróciliśmy do domu, choć w programie jeszcze przez cały weekend było kilka imprez, w tym między Przegląd Filmów Rowerowych Kino na Kole.

Zalana kopalnia po raz kolejny

Niedziela, 2 września 2012 · Komentarze(5)
Zalana kopalnia po raz kolejny
Po wczorajszych zawodach Igorka nie udało nam się już wczoraj pojeździć. Dziś za to po 11-tej ruszyliśmy z Amigą… przed siebie. Gdziekolwiek, byle terenem… ;) Szybkie ścieżki po naszym lesie i lądujemy obok autostrady A1, a tu..

A co to? © djk71


Ciekawe co to? Do tego obok leją asfalt…

Jedna droga, druga droga, trzecia... © djk71


Ciężko tu pracują...

Wypadło... © djk71


Kolejne ścieżki w Segiecie. Kawałek asfaltu i zmierzamy w stronę Nakła Śląskiego. Jeszcze tylko mała przeszkoda…

Dzwonek © djk71


… trochę mniej nowoczesna niż ta kiedyś…

… i mkniemy w stronę Chechła. Tu chwila na pogaduchy.

Jest o czym pogadać... © djk71


Następnie kierunek Bibiela, a dokładniej Pasieki i zalana kopalnia. Kiedyś już tam jechaliśmy, ale mimo, że byłem tam kilka razy wcześniej, to wtedy nie trafiliśmy. Tym razem trafiamy bez pudła.

Jedno z jeziorek to przerażający widok…

Czarne jeziorko © djk71


Za to kolejne jest fantastyczne…

Kolorowe jeziorko © djk71


Pusto tu dziś…

Sam jak palec © djk71


Czas wracać. Choć łatwo nie jest…

Znowu podjazd... © djk71


W Tarnowskich Górach chwila przerwy na telefony i rzut oka na budowę dworca.

Ciekawe kiedy skończą © djk71


Świetna wycieczka. Potrzebowałem jej, tak jak wczorajszego wieczoru… Potrzebuję jeszcze…

Rydułtowy - finał

Sobota, 1 września 2012 · Komentarze(2)
Rydułtowy - finał
Finał Grand Prix EuroRegionu Silesia 2012. Jedziemy całą rodzinką, by kibicować Igorkowi. Dołącza do nas Amiga. Wraz ze spotkanym na miejscu Michałem jedziemy na objazd trasy. Jeden ze zjazdów robi wrażenie, które potęguje owinięte materacem drzewo stojące na końcu zjazdu. Na szczęście na trasa Igorka tędy nie prowadzi :)

Start i od razu ostry podjazd, na który Igorek wjeżdża w przeciwieństwie do większości pozostałych zawodników.

Podjadę.. © djk71


Niestety upadek na końcowym odcinku sprawie, że na metę dociera jako piąty. Takie też miejsce zajmuje w klasyfikacji generalnej. Trzy pierwsze miejsca zajmują Czesi. Jest więc drugim Polakiem :-)
Nieźle jak na pierwszy rok startów :-) Wszyscy jesteśmy z Niego dumni.

Dziura

Wtorek, 28 sierpnia 2012 · Komentarze(7)
Dziura

Nic ostatnio nie układa się tak jak powinno. Nawet wyjście na szybki rower jest z problemami.

W końcu ruszam. Niby ciepło, ale jakby chłodno. Dobrze, trzeba będzie jechać szybko. Do lasu i… Nawrotka, bo… dziki.

Nie chce mi się z nimi dyskutować. Ostatnio z nikim nie chce mi się dyskutować. Drażnią mnie wszyscy i wszystko.

Uwielbiam te ścieżki gdzie nie ma nikogo, niestety robi się późno. Lato się kończy i wieczór nadchodzi coraz szybciej. Zbyt szybko. Tak samo jako nowe tematy w pracy, w domu, w życiu…

Kiedy zaczyna być fajnie (nawet kiedy jest ciężko) nagle jest… dup… i człowiek widzi, że wszystko o czym myślał przed chwilą, z czego był zadowolony, przestaje mieć znaczenie, bo jest mnóstwo nowych tematów, nowych problemów… Szlag by to trafił…

Dziura © djk71


Dziura jakaś w głowie, pustka, nie wiadomo co robić, choć chciałby się wiele...

Rodzinnie w Kampinosie

Sobota, 25 sierpnia 2012 · Komentarze(9)
Rodzinnie w Kampinosie

Przepraszam, w Puszczy Kampinoskiej, bo Brat, który dziś do nas dołączył, zaraz zacznie się czepiać...

Męska część drużyny K. w komplecie :-)

Męska część drużyny K. © djk71


Jednak w teren ruszyliśmy tylko w trójkę. Działo się. Damian prawie doganiał Igorka na podjazdach.

Ach te podjazdy © djk71


Wróciliśmy zmęczeni, ale zadowoleni.

Zmęczony czy szczęśliwy? © djk71


Choć brakło kilku kilometrów… Jakoś tak bardzo mało rowerowo wyszedł ten urlop. Krótki w tym roku urlop. Chyba potrzebowałbym dłuższego, rowerowego, z dala od wszystkiego, od wszystkich... Tylko ja, rower, góry i... internet :-) Tydzień, dwa, a może i trzy... A może miesiąc, dwa, trzy... Rok, dwa, trzy...

Po starych ścieżkach w Kampinosie...

Piątek, 24 sierpnia 2012 · Komentarze(5)
Po starych ścieżkach w Kampinosie...

Krótki urlop w Kampinosie.

Wczoraj nie miałem ani chęci odpoczywać, ani pracować, ani jeździć… A może chciałem robić to wszystko tylko nic nie wyszło… Nie wiem… W każdym razie nie był to typowy dzień urlopowy.

Dziś też nie udało mi się zebrać rano, a potem już było tylko gorzej. W końcu przed południem zdecydowaliśmy się ruszyć z Wiktorem przez puszczę w stronę Wisły. Niestety piachy zrobiły swoje…

Plażowanie... © djk71


W związku z tym dotarliśmy tylko do Zamczyska. Gdy wróciliśmy czekało na nas dwóch kolejnych bikerów. Ciężko było gonić całą trójkę, szczególnie gdy Marcel prowadził.

Oglądam tylko ich plecy © djk71


Na koniec jeszcze rundka z Igorkiem. Choć dzielnie walczył z piachem, to ten też mu dał w kość.

Dam radę.. © djk71


W lesie dziwna kapliczka. Musi być stara, bo o kątach prostych to jak ją budowali to jeszcze nie słyszeli…

Kto znajdzie kąt prosty? © djk71


Niby fajnie ale czuję jakiś niedosyt… Jakoś nie poszalałem, choć miałem chęć…

Za to fajnie było jechać z założonym na dłoń kompasem. Zaglądać do mapy… Co prawda lepiej by było mieć ją na mapniku, ale zawsze to coś... Brakuje mi zawodów... Chciałbym do tego wrócić...

Da się wolniej?

Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · Komentarze(5)
Da się wolniej?
Po weekendzie u Młynarzy przyszedł czas powrotu do pracy. Wciąż nie wiem co myśleć o wielu rzeczach... Po powrocie... upał... Nic się nie chce... Igor jednak woła mnie na rower... Trudno.... trzeba iść.

W kwiatach... © djk71


Całodzienny upał dał mu się jednak we znaki... Mimo to walczył dzielnie z Krajszyną. Po wjeździe jednak chciał od razu wracać. Kiedy jednak zobaczył naszego single-tracka nie popuścił :-) Trzymałem się go jednak zbyt blisko i kiedy na jednej z górek utknął zaliczyłem potężne uderzenie pedałem w kolano. Ciekawe, czy mocno do jutra zsinieje.

Po powrocie jeszcze z misją do ciotki.

Nad wodę

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · Komentarze(3)
Nad wodę
W trakcie wczorajszej setki było ciepło, dziś jest gorąco ;) Szybka rundka z chłopakami nad jeziorko.

Jak dla mnie za tłoczno.

Za tłoczno © djk71


Pogaduchy z Piotrkiem na brzegu w oczekiwaniu, aż Igorek z Wiktorem zmęczą się w wodzie. Prawdę mówiąc nie wiem kto się bardziej zmęczył ;)

Kierunek Gubin

Sobota, 18 sierpnia 2012 · Komentarze(7)
Kierunek Gubin
Ostatnio przejażdżki rowerowe mają miejsce tylko w weekendy. Po ubiegłotygodniowej Śnieżce dziś… kierunek Niemcy. Wczoraj wieczorem przybiliśmy odwiedzić naszych przyjaciół w Lubsku. Po długim wieczorze dziś długo zbieramy się do wyjazdu ale jechać trzeba. Cel - Gubin i odbiór podgrzewacza do butelek dla Kornelci :-) Około południa w towarzystwie naszego gospodarza - Młynarza - ruszamy wraz z Wiktorem w drogę…

Po drodze mały, wiejski kościółek… Lubię takie...

Kościółek © djk71


Ciepło… więc z chęcią korzystamy z chwili odpoczynku w lesie… Jaka tu cisza...

Jaki tu spokój... © djk71


W Gubinie szybki posiłek, rzut oka na stojące w samym centrum ruiny kościoła farnego…

Kościół farny w Gubinie © djk71


Ciekawe czy tak już zostanie...

A gdzie dach? © djk71


I ruszamy po podgrzewacz. Ładnie wyremontowany blok mieszkalny, pod każdą klatką stojak na rowery... To już prawie Niemcy...

Stojak przed każdą klatką © djk71


Przejazd przez Wyspę Teatralną…

Czekamy na przedstawienie © djk71


Jedziemy na stronę niemiecką i przed nami kilkadziesiąt kilometrów z dala od samochodów, czyli Oder-Neiße-Radweg. Ech… pięknie się jedzie.

Chce się jechać... © djk71


Mimo weekendu ruchu wielkiego nie ma. Co jakiś czas ktoś na kolarce chce nam pokazać co potrafi, ale dziś nie ma z nami szans. Chwile odpoczynku nad rzeką…

Widok z ławeczki przy drodze © djk71


Nad mostem, którego nie ma…

Tu był most © djk71


Ciepło...

W cieniu © djk71


I niestety czas wracać…

Mimo, że jechaliśmy dość szybkim tempem, to pogaduchy na postojach sprawiają, że do domu docieramy pod wieczór. Na licznikach 101km. Pięknie było… a wieczór się dopiero zaczyna… :-)

Śnieżka 2012

Niedziela, 12 sierpnia 2012 · Komentarze(15)
Śnieżka 2012

Kiedy rok temu zjechałem ze Śnieżki wiedziałem, że jeszcze tu wrócę. W tym roku zapisaliśmy się razem z Amigą i dotarliśmy tam :-)

Zdobywcy Snieżki 2012 © djk71


Ale po kolei...

Do końca nie byłem pewien, czy to dobry pomysł biorąc fakt, że w tym roku nie ma kiedy jeździć… Wjazd na Hrobaczą Łąkę tylko mnie w tym utwierdzał.

Skoro się jednak powiedziało: A to trzeba było powiedzieć: B. Praktycznie do piątku nie było pewne jak, kiedy i w jakim gronie pojedziemy. Był plan połączenia wyjazdu z urlopem, z weekendem… Wyszło na to, że wczoraj pojechaliśmy z Darkiem sami rano żeby jeszcze mieć czas pojeździć chwilę po okolicy. Niestety pogoda, droga, problemy z noclegiem sprawiły, że udało się tylko zrobić dwa kółka serwisowe w pobliżu kwatery. Szkoda, bo tereny tu piękne do jazdy, do chodzenia, do odpoczynku…

Dziś spokojnie, porządne śniadanko, pakowanie i ruszamy na start. Po drodze, korzystając z chwili przejrzystego nieba sprawdzamy gdzie mamy dziś dotrzeć...

Tam dziś wjedziemy... © djk71


Na miejscu już trochę ludzi. Zarejestrowaliśmy się już wczoraj więc dziś nie musimy czekać w kolejce. Jako, że jesteśmy już przebrani ruszamy na krótką rozgrzewkę. Ciepło. Chyba jednak wybiorę wariant krótki. Na zjeździe już chłodniej, kiedy się stoi też. Na dole jest około 13 stopni, na szczycie około 5. Decyduję się jechać w krótkich spodenkach, i koszulce z krótkim rękawem, pod którą jednak wkładam długi rękawek :-) Reszta ciuchów zostanie zawieziona na górę wozem technicznym.

Szybkie spotkania ze znajomymi i ruszamy.

Gotowy do startu © djk71


Do Wangu pierwsze 4km asfaltem. Czołówka pewnie już walczy, ja jadę swoim tempem, wiem, że najgorsze zacznie się po zjeździe z asfaltu. Po drodze dołącza do nas pies, który… dobiegnie do szczytu i wróci również z nami.
Podjazd pod Wang i już pierwsze odpoczynki, pierwsze podprowadzenia. Jadę.

Na punkcie pomiarowym Darek ma nade mną około 30 sek. przewagi.

Odcinek za świątynią, który w zeszłym roku musiałem prowadzić, teraz przejeżdżam, choć nie powiem, że bez wysiłku.

Niestety, daje to znać o sobie po chwili. Odcięcie prądu. Jadę, ale nie mam siły. O ile wcześniej zdarzyło mi się kogoś wyprzedzać to teraz wszyscy wyprzedzają mnie.

Mimo to jadę. Drugie miejsce, które w ubiegłym roku mnie pokonało to okolice Strzechy i… choć walczę dzielnie to… zaczynam odczuwać ból lewej nogi, ścięgno (czy co to tam jest) pod kolanem. To dobry powód żeby usprawiedliwić sobie zejście z roweru. Człowiek tylko szuka takich przyczyn, wytłumaczeń… W życiu też... Szkoda. Nie uda się wjechać bez zsiadania z roweru :-( Tu Amiga ma już ponad 3 min. przewagi nade mną.

Prowadzę trochę w ślimaczym tempie. Nie, tak nie można. Siadam i jadę. Ciężko ale jadę. Jest coraz chłodniej ale na razie to nie przeszkadza. Mijam Śląski Dom i wiem, że to już blisko. Ciekawe czy dam radę podjechać? W zeszłym roku mnie zwiało i na metę wszedłem. Teraz jadę. Mijam feralne miejsce, ale przed samym końcem zatrzymuję się. Podprowadzam jakieś 20 metrów i… nie… wjadę… Muszę… Wjeżdżam :-)

Wjechałem ;-) © organizatorzy Uphilu


Czas 01:48:06. Ponad 8 minut lepiej niż w zeszłym roku. M4: 50/61, Open: 311/384. Szału nie ma. Wynik lepszy niż w zeszłym roku, dwa zejścia z roweru zamiast trzech i przejazd przez linię mety zamiast przejścia. W sumie powinienem być zadowolony ale czuję jakiś niedosyt.

Na mecie Darek uciekł mi ponad 10 minut. Ładnie pojechał.

Jestem... © djk71


Herbatka, założenie cieplejszych ciuchów i pamiątkowe zdjęcia, gdy choć na chwilę chmury na to pozwalają. Oczekiwanie na zjazd. Im dłużej stoimy tym zimno staje się bardziej odczuwalne. W końcu ruszamy. Jedziemy oczywiście za samochodem żeby ludzie nie szaleli, co kilka kilometrów zatrzymując się w oczekiwaniu na tych, którzy jadę na końcu. Momentami postoje są zbyt długie. Chłodno.

Gdzie reszta? © djk71


W końcu stadion.

Przebieramy się, jemy coś na szybko i czekamy na dekorację. A na podium staje również… Amiga :-)

Jednak podium ;-) © djk71


Drugie miejsce Amigi © djk71


Fajnie było, ale szkoda, że nie udało się połączyć tego wyjazdu z dłuższym pobytem tu. Szkoda, ze nie udało się lepiej pojechać, ale tu cudów nie ma… Dobrze, że… było sucho, bo gdyby lało jak wczoraj…

Czy jeszcze tu wrócę? Chyba tak… Chyba, bo nie chcę niczego planować… Tegoroczne plany ktoś tam na górze wyśmiał, więc…