Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:30093.27 km (w terenie 8553.43 km; 28.42%)
Czas w ruchu:2252:29
Średnia prędkość:13.97 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:63035 m
Maks. tętno maksymalne:208 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:321253 kcal
Liczba aktywności:911
Średnio na aktywność:36.26 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Odyseja 2012 - dzień drugi

Niedziela, 7 października 2012 · Komentarze(24)
Odyseja 2012 - dzień drugi
Po wczorajszym pierwszym dniu Odysei szybko usnąłem. Dawno tak się w nocy nie męczyłem. Choć usnąłem natychmiast po wejściu do śpiwora, to budzę się wielokrotnie w nocy. To zmęczenie. Kiedyś nie znałem tego uczucia. Wydawało mi się, że jak ktoś jest zmęczony to śpi jak zabity. Od jakiegoś czasu już wiem, jak człowiek się może męczyć w nocy będąc zmęczony.

Poranek budzi nas niską temperaturą i deszczem. Oj, będzie się działo. Dowiadujemy się, że trasa zostanie skrócona. Ponoć większość tak chciała. Ciekawe, że wczoraj rozmawiałem tylko z mniejszością...

Nic to, mapy w rękę, szybki plan i ruszamy z Amigą na nierówną wojną z błotem i chłodem.

PK2 - Skrzyżowanie dróg leśnych
Ruszamy wraz z dużą grupą zawodników, jednak za torami większość skręca w prawo, a my w lewo w kierunku Bramy Zwierzynieckiej.

Brama Zwierzyniecka © djk71


Dojeżdżamy do kopalni i zonk :-( Wybrana przez nas droga zupełnie zarośnięta. Parę minut straconych na szukanie rozwiązania, kilka kolejnych na objazd. Nieźle się zaczyna. Do tego na zjeździe już nic nie widzę, okulary nie dość, że ociekają wodą to jeszcze parują. Nic nie widzę. Jakimś cudem zjeżdżam, by po chwili dotrzeć do punktu. Okulary lądują w kieszeni, co oznacza, że znów widzę mniej niż powinienem.

PK1 - Skrzyżowanie ścieżek
Tu docieramy bez przygód.

PK4 - Rów
Wieczorem znajomi namawiali mnie na Harpagana. Pa jedzeniu i kąpieli nawet zaczęły mi krążyć po głowie takie myśli. Teraz jednak widzę, że musiałem być bardzo zmęczony biorąc pod uwagę udział w kolejnych zawodach. Dziś na każdym podjeździe prawie umieram. Masakryczna kondycja. :-(
Punkt odnaleziony bez problemu.

PK5 - Szczyt jaru
Tu podjazd daje mi strasznie w tyłek. U góry popas i szybka decyzja o rezygnacji z PK8 - w moim tempie i tak nie zdążymy zaliczyć wszystkiego.

PK6 - Róg lasu, ścieżka
Jedziemy na azymut, po wyjeździe na asfalt lekka dezorientacja. Tablice miejscowości wcale nam nie pomagają, ale po chwili odnajdujemy się i bez problemu docieramy do szóstki. To bufet. Dobre ciacha, tylko kawy nie podawali :)

Bufet © djk71


PK9 - Drzewa na miedzy
Szybko asfaltem, tylko przed samym punktem mała ślizgawka.

PK7 - Pod skałą, wschodnia ściana
Choć szlak niebieski zaprasza by podjechać nim pod punkt, my decydujemy się dojechać tam od strony autostrady. Wybór dobry, tylko punktu nie widać. Efekt podobny jak dzień wcześniej. Szukamy nie przy tej skale co potrzeba. Tracimy mnóstwo czasu.

Pod skałą © djk71


PK3 - Pd-wsch róg polany
Jeszcze tylko jeden punkt i koniec.
Punkt wydaje się być prosty, ale zmęczenie sprawia, że mijamy skręt do lasu. Po chwili wracamy, ale nie zauważamy, że wjeżdżamy do niego inną ścieżką niż nam się wydaje. Szukamy punktu, a jego nie ma. Nagle orientujemy się, że zostało nam mało czasu, a meta jeszcze daleko. Wiemy już jaki zrobiliśmy błąd i może warto by było się cofnąć i tym razem znaleźć punkt, ale moja kondycja podpowiada mi, że może liczyć się każda minuta. Wracamy.

Dogania nas ekipa, z którą szukaliśmy trójki. Znaleźli ją, ale oni mają więcej sił niż ja. Jedziemy razem w stronę mety, ale ja robię to już resztkami sił. Do tego zamknięty przejazd kolejowy, przeciskanie się między zaporami... szaleństwo. Na metę docieramy na pięć minut przed zamknięciem. Jesteśmy sklasyfikowani na siódmym miejscu. Słabo, ale czego można było wymagać jak się nie ma siły.

Grunt, że zabawa była świetna. Dzięki Darku za towarzystwo, sorry za zamulanie, ale więcej nie byłem w stanie dać z siebie w ten weekend.
Dzięki organizatorom za świetną organizację i fantastyczną atmosferę. O ciasteczkach nie wspomnę :-)
Dzięki wszystkim, z którymi miałem okazję zamienić choć parę słów, czy to w bazie, czy na trasie... Fajnie Was było spotkać...

Po przyjeździe do domu odstawienie roweru, szybka kąpiel, obiad, garnitury do auta i kierunek Poznań. Jeszcze tylko szybkie czyszczenie roweru i... niespodzianka...

Dał radę... © djk71


Dobrze, że dojechałem do mety, bo nie byłoby już czasu na skucie łańcucha.

Odyseja 2012 - dzień pierwszy

Sobota, 6 października 2012 · Komentarze(9)
Odyseja 2012 - dzień pierwszy

Po wczorajszej rozgrzewce mam mieszane myśli, co do dzisiejszej trasy. Obawiam się, że będzie ślisko, niebezpiecznie, stromo. Zobaczymy. Mimo to nastroje wesołe. Fajnie zobaczyć wielu dawno niewidzianych znajomych, fajnie było spotkać tych, których do tej pory znało się tylko z sieci.

Niestety rano nie ma czasu na dłuższe pogawędki. Odprawa, rozdanie map i… czas zacząć zabawę. Szybka analiza mapy i ruszamy z Amigą w drogę.

PK25 - Krzyż
Nie myliliśmy się z podjazdami. Są :-) Jedziemy spotykając innych zawodników, jednak po zjeździe w teren większość wybiera inny, objazdowy wariant. My przez pole. Jakoś się jedzie tylko… krzyża nie ma. Wydaje nam się, że odmierzyliśmy dobrze odległość. Cofamy się nieco i próbujemy na przełaj.

Znajdziemy go... © djk71


Efekt- podrapane ręce i nogi. W końcu jest. Była droga w lewo ale… kilkadziesiąt metrów za zakrętem. Nasz błąd? Pewnie tak. Mamy pierwszy punkt.

Amiga dziękuje za odnalezienie punktu? © djk71


PK21 - Skrzyżowanie dróg
Jest ciepło. Około 20 stopni, dobrze, że ubrałem się "na krótko". Punkt odnaleziony bez problemów.

Obok punktu © djk71


PK20 - Skrzyżowanie dróg
Tak mocno się skupiam na szukaniu dalszej drogi, że o mały włos nie ominąłbym punktu w Płokach. Na szczęście Darek czuwał.

PK19 - Źródło
Tu chwila zagubienia, mapa swoje, drogi swoje, a my swoje. W końcu ruszamy zgodnie ze wskazaniami szlaku rowerowego. Jest punkt. Jeszcze tylko trzeba do niego… dojść… :-) Jest tam co prawda szlak rowerowy, ale nie przekonał nas do zjazdu…

Zielony szlak rowerowy © djk71


PK18 - Skrzyżowanie dróg
Jako, że na poprzednim skrzyżowaniu mieliśmy problem z uzgodnieniem mapy i terenu decydujemy się pojechać do punktu mieszczącego się przy dawnej Pustyni Starczynowskiej asfaltem przez Żuradę. Jak się potem okaże, to był dobry pomysł - inni brnęli po ośki w piachu.

Na pustynię? © djk71


PK17 - Skrzyżowanie drogi i przecinki
Wracamy drogą, którą przyjechaliśmy i… mam odcięcie prądu :-( Lądujemy w sklepie, uzupełnienie zapasów i energii i jedziemy dalej. Zostaję też posądzony o przynależność do bractwa rycerskiego… Hmmm… Punkt odnaleziony bez problemu.

PK16 - Skrzyżowanie ścieżek
Dużo tych skrzyżowań. Tu zaskakuje nas asfaltowa droga zamiast ścieżki. Kompas, mapa, linijka i skręcamy. Dobrze. Po chwili jesteśmy na punkcie. W tym samym czasie dociera tu kilka innych osób.

Droga... © djk71


PK15 - Róg młodnika
Małe dylematy przy wyjeździe z poprzedniego punktu, a potem przy szukaniu skrętu w lewo. Na szczęście znów wybieramy dobrze. Punkt odnaleziony bez pudła. Na dole jakaś parka walczy z awarią ale nie potrzebują naszej pomocy.

Inni zgubili rowery...

Mnie rower nie potrzebny © djk71


A nam się tu podoba...

Jura © djk71


PK23 - Skała, Pd. Podnóże
Zjazd w dół, asfalt i… skręcamy inaczej niż reszta - pod górkę :-) Potem zielony szlak i skała. Skała jest, ale ponieważ podjeżdżamy od strony północnej to chwilę zajmuje nam odnalezienie lampionu.

Jest skała... Tylko gdzie punkt? © djk71


Tym bardziej, że jest on… przy następnej skale :-)

A to ta skała... © djk71


PK24 - Droga leśna
Mało czasu, jeszcze mniej sił (mówię o sobie) decydujemy się zaliczyć jeszcze tylko jeden punkt. Powinno był łatwo, przy żółtym szlaku. Przy źródełku koledzy życzą nam dobrej zabawy ostrzegając, że żółty szlak będzie bohaterem tego odcinka.

Zimna woda © djk71


Amiga zastanawia się czy wobec tego jest po co jechać dalej... ;-)

Jechać dalej? © djk71


I jest dziwnie. Szlak pojawia się i znika. W końcu trafiamy na miejsce, które pokrywa się z mapą! Co za odmiana na tym szlaku :-) Po chwili jest też punkt.

Jeszcze rzut oka na okolicę...

Plac zabaw © djk71


Fajne drogi © djk71


Czas wracać. Jestem tak zmęczony, że nawet mi nie w głowie zakupy, mam ochotę się tylko położyć.
Jednak tuż po wjeździe na metę nasz współspacz ratuje nas puszką złocistego napoju. Do tego jedzonko i jest lepiej. Są siły żeby troch ę posiedzieć z resztą. Trochę, bo jutro czeka mnie bardzo długi dzień, w związku z tym idę spać trochę wcześniej niż reszta.

Brakowało mi tego. Uwielbiam to, to wszystko: zawody, adrenalinę, zmęczenie, towarzystwo… Brakowało mi tego bardzo…

Krótko przed Odyseją

Piątek, 5 października 2012 · Komentarze(4)
Krótko przed Odyseja
Krótka przejażdżka przed jutrzejszą Odyseją. Krótka, ale wystarczająca żeby zobaczyć, ze łatwo nie będzie. Ani pod górę, ani z góry. Z góry najprościej na tyłku. Sprawdziłem :-) Na szczęście bezboleśnie. Po chwili Amiga tylko zapytał: Po czym my jedziemy? To jest kisiel?

Ja i zawody szosowe?

Niedziela, 30 września 2012 · Komentarze(6)
Ja i zawody szosowe?
Po wczorajszym dniu pełnym wrażeń dziś... XII Zabrzańskie Szosowe Wyścigi Rowerowe Niezrzeszonych w Zabrzu.

Część ekipy rusza wcześniej rowerami, my musimy dojechać samochodem.

Na miejscu od razu spotykamy znajomych, chwila rozmowy i czas na rejestrację. Myślałem, że pojadą tylko chłopcy, ale skoro wszyscy wzięli numerki to... ja też. Trochę bez sensu, po przecież się nie ścigam, a już na pewno nie na szosie, gdzie większość nie dość, że na co dzień się ściga, to jeszcze przyjechali na szosówkach. Ale co tam, bawmy się...

Pierwszy z naszej ekipy startuje Igorek... Dziś ma trudniej, bo sporo zawodników starszych od niego...

Skupienie na starcie © djk71


Mimo to dzielnie walczy z całkiem niezłym wynikiem dociera do mety.

Po nim Wiku

Napieram © djk71


Mimo sporej konkurencji ładnie pojechał. Brawo.
W tej samej grupie pojechała też Aniuta wygrywając swoją kategorię.

Chwila przerwy i startuje reszta naszej ekipy...

Dużo nas... © djk71


Wszyscy dzielnie walczą, a Monika nie daje szans konkurencji...

Na koniec pora na mnie... Start i próbuję się trzymać prowadzącej grupy. Udaje się, ale tylko dlatego, że to starzy wyjadacze i wiedzą, że na atak przyjedzie jeszcze czas. Do pierwszego nawrotu jadę z nimi. Wtedy ktoś z tyłu decyduje się na atak. Oczywiście nie ma szans, grupa po chwili go dogania, ale tym samym ucieka mi o jakieś 10m. Tak już jest do końca okrążenia. Na kolejnym nawrocie uciekają mi bardziej i już wiem, że ich nie dogonię. Mimo to jadę tak szybko jak potrafię starając się nie dopuścić do tego, żeby ktoś z tyłu mnie dogonił. Udaje się. Wjeżdżam na metę jako 11-ty.

W płucach ogień. Jestem zadowolony, że dojechałem dając z siebie wszystko. Czy pojadę następnym razem? Nie wiem. Na pewno nie są to zawody dla mnie. Nie bawi mnie to, ja wolę jednak zwiedzać, oglądać to co wokół, a nie tylko patrzeć w asfalt, w koła tych co przede mną...

Mimo to imprezę uważam, za udaną. Rodzinny start, spotkania ze znajomymi. Świetna zabawa. Dodatkową atrakcją było losowanie nagród pocieszenia przez zawodników - nikt nie wrócił z pustymi rękoma.

Trochę stracha nam napędziła Aniuta, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze.

Zabrze ma 90 lat!

Sobota, 29 września 2012 · Komentarze(7)
Zabrze ma 90 lat!

Dziwne to miasto. Niby stare, a prawa miejskie ma raptem od 90 lat. Wcześniej było największą wsią w Europie.

Miasto świętuje © djk71


Dziś miasto świętuje więc jedziemy z Wiktorem zobaczyć co się dzieje...

Wjeżdżamy w samą porę... Kawalkada dociera do parku... Prowadzą samochody z naszego muzeum...

Starych samochodów czar... © djk71


Zaraz potem orkiestra górnicza...

Górnicza orkiestra musi być © djk71


Za nimi oczywiście Skarbnik...

Skarbnik © djk71


W międzyczasie dostajemy osobiste pozdrowienia od pracowników Urzędu Miejskiego ;-)

I prezentacje przedszkoli i szkół...

Z wysoka © djk71


W tym "nasza" szkoła wioząca tort na konkurs ;-)

Tort, czy kopalnia © djk71


Można dowiedzieć się, kto znany urodził się w Zabrzu...

Zabrzanie © djk71


Zobaczyć, że można tu spotkać różne kultury...

Wschodnia kultura © djk71


Spotkać innych rowerzystów...

Rowerkiem.. © djk71


Można i razem © djk71


Były i eksponaty z nowego muzeum techniki wojskowej...

Robi wrażenie © djk71


Pohałasowały też inne jednoślady...

Inne jednoślady © djk71


A całość kończyła kawalkada tramwajów...

Staruszek © djk71


Nie wiem tylko czemu nie skręciły do parku ;-)

Musieliśmy jechać za nimi to zajezdni, gdzie były dni otwarte...

Ciężki sprzęt tramwajowy © djk71


Podobało nam się...

Kabriolet? © djk71


Widać było upływ czasu...

Czas mija... © djk71


Takich ławek już nie pamiętam...

Ławeczki © djk71


Pokrążyliśmy jeszcze trochę po Zabrzu i wróciliśmy do domu żeby... powitać Amigę, który do nas właśnie dojeżdżał.

Szybki obiadek, Wiku zostaje w domu, a my z Amigą jedziemy przywitać Kosmę i Tomka. Ciemno, ale na pytanie, czy jedziemy do domu, czy pojeździć, odpowiadają że... jedziemy. Las, czy miasto? Obojętnie... :-) Ok... Więc las... Mając w pamięci ostatnią nocną wycieczkę... wiem, że będzie fajnie. Krążymy po lesie miechowickim i po DSD. Na początku niektórzy lekko marudzą, ale w sumie wracają chyba zadowoleni.

Nocna włóczęga

Czwartek, 27 września 2012 · Komentarze(9)
Nocna włóczęga
Rano pada w pracy pomysł nocnej przejażdżki po okolicy, trzeba wykorzystać prognozy wyjątkowo ciepłej nocy. Jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć, ze się uda, ale zobaczymy. Pod koniec dnia temat wciąż aktualny.

Powrót do domu, zebranie w szkole, późny obiad i ruszam - kierunek Żerniki. Na dzień dobry, a raczej dobry wieczór, problemy z mocowaniem czołówki, do tego świadomość, że baterie nie są do końca naładowane. Dodatkowo jest już późno, a ostatnio niewiele miałem czasu na wspólne chwile z rodziną - i nie zapowiada się, że będzie lepiej. Wszystko to sprawia, że najchętniej bym wrócił. Ostatnia próba montażu lampki do kasku - jeśli się będzie trzymała jadę, w przeciwnym razie wracam.

Trzyma się. Zdzwaniam się z Andrzejem, a po chwili spotykamy Darka, Tomka i Piotrka. Pierwsza przerwa - montaż lampek. Chwilę to trwa, jedziemy. Dziś prowadzi Piotrek na swoim nowym twentynajnerze - rewanż za poprzedni wypad?

Po chwili kolejna przerwa - Andrzej zgubił licznik - wraca go szukać.

W końcu wjeżdżamy w las. Trzeba uważać, trzeba przywyknąć do sztucznego oświetlenia. Fajne ścieżki. Krążymy wśród drzew, by w końcu zrobić dłuższy postój na Czechowicach. Gadki, śmiechy, ale nie ma lekko, trzeba jechać dalej. Kierunek hałda. Byłem tu :-) Kiedy pada hasło o zjeździe i podjeździe spodziewam się, że to będzie to:

Stromo... © djk71


Na szczęście nie jest. Mimo to i tak nie podjeżdżamy.

W drodze do Wieszowy ginie nam Tomek. Na szczęście okazuje się, że jedzie, tylko... wybrał pole....

Ciepło, mam wrażenie, że nawet w lecie noce były chłodniejsze.

Czas coś przekąsić - wybór pada na Orlen. Potem jeszcze krótka chwila na podziwianie budowy A1 :-) I... późno. Trzeba wracać do domu. Fajna przejażdżka w świetnym towarzystwie.

Dzięki Piotrek za prowadzenie - poproszę o ślad GPS. Dzięki Panowie za towarzystwo - poproszę o więcej/częściej.

Dziś rano kiedy moja małżonka zapytała: Jak było? Błysk w oku wystarczył za odpowiedź. Znów poczułeś ten zew - stwierdziła :-)

Morze

Wtorek, 25 września 2012 · Komentarze(12)
Morze
Morze... Choć zawsze twierdzę, że morze mnie nie rusza, że wolę góry, lasy... to... jednak kiedy się tam jest, kiedy człowiek patrzy na fale to coś go porusza... Porusza, a może uspokaja... Czasem mam wrażenie, że można by tak siedzieć i patrzeć w dal, słuchać szumu fal... długo, bez końca... I za każdym razem jest inaczej...

Morze, nasze morze... © djk71


Nawet wtedy kiedy człowiek otwiera laptopa, siedzi i pracuje, rozwiązuje problemy... to jest jakoś inaczej...

Szkoda, że jak zwykle nie było czasu zamoczyć nóg, wypożyczyć choć na chwilę roweru i zrobić przynajmniej kilka kilometrów. Niestety, nie byłem tam dla przyjemności...

Dziś dopiero udało się znaleźć chwilę żeby pojeździć. Wiku postanowił mi pokazać trasę niedzielnych zawodów. Niestety nie mogłem chłopakom towarzyszyć...

A trasa... łatwa nie była, musiałem kilka razy zejść z roweru...

Zejść trudno, a co dopiero zjechać... © djk71


Jednak to nie mój klimat, za stary jestem, psycha nie ta... Może powinienem już siedzieć tylko na tyłku i patrzeć w morze...

Coś się kończy, czy zaczyna? © djk71

BSOrient 2012

Sobota, 15 września 2012 · Komentarze(15)
BSOrient 2012
Wczoraj dotarliśmy na EuroCamping w Błędowie. Zakwaterowanie w świetnych domkach, trochę później dotrą nasi współmieszkańcy - Artur z synami. Wieczorna integracja z fantastycznym towarzystwem. Miło było spotkać dawno nie widzianych znajomych.

Część uczestników, w tym kolejni niesamowici znajomi docierają rano, tuż przed startem. Odprawa, rozdanie map i ruszamy w drogę. Wybieram z chłopakami trasę rekreacyjną -100km to jeszcze wciąż za dużo dla Igorka, chociaż kto wie czy by tego nie przejechał.

Dołącza do nas Ela z Piotrkiem oraz Marian. Ku zaskoczeniu nas wszystkich na wspólną jazdę z nami decyduje się też Karolina. Świetnie, będzie wesoła gromadka :-)

PK 03 - Skrzyżowanie dróg imienia Igorka i Wiktorka

Wybieramy dłuższy wariant asfaltem. Mamy czas. Jedziemy rekreacyjnie. Efekt - na punkcie jesteśmy przed tymi, którzy wybrali teren ;-)

Mój pierwszy punkt :-) © djk71


PK 01 - Okolice Młyna Młynarza - na drzewie.

Wiem gdzie to, do tego lampion przyczepiony jest taśmą wokół drzewa, co ułatwia jego znalezienie.

Przy młynie © djk71


PK 02 - Skrzyżowanie ścieżek imienia Dejotka i Anetki

Wybieramy czerwony szlak, z czego nie wszyscy są chyba zadowoleni, ale wszyscy dają radę. Problem z tym, że nie ma punktu. "Mojego" punktu. Mijamy się z Tomalosem, Mavikiem i innymi krążąc we wszystkie strony.
W końcu nauczony doświadczeniem dzwonię do Organizatora. Trafiony. Zapomniano powiedzieć na odprawie, że punkt jest ponad 1km dalej :-)

Teraz już trafiamy bez pudła.

Wdrapujemy się © djk71


PK 06 -Kapliczka pod wezwaniem Boskiego Blase'a - niestety Błażej nie zaliczył "swojego" punktu.

Kapliczka © djk71


Docieramy bez problemu. Humory dopisują. Pogoda też, choć nie do końca wiadomo jak się ubrać, raz jest za ciepło, raz czuć wiatr. Najważniejsze, że nie pada i nie jest gorąco.

PK 09 - Mostek AniK - zdejmujemy buty!

Gdy dojeżdżamy, Wiktor już czeka ze zdobytym hasłem. Mimo to Ela decyduje się ściągnąć buty i po chwili znika pod mostkiem, Hasło brzmi: JAHOO

Łatwo nie jest © djk71


Na szczęście Ela jest przygotowana na taką przygodę i… wyciąga z plecaka ręcznik

Na szczęscie mam ręcznik © djk71


PK 05 - Kryjówka Wudza

Na punk docieramy bez problemu, ale punkt się mocno ukrył . Po długich poszukiwaniach jest :-)

PK 08 - Wielbłąd Mariantrucka

Chwila na popas pod wielbłądem w centrum Chechła.

Pustynia już blisko © djk71


PK 04 - Tablica informacyjna przy Pustyni Mavika

Był wielbłąd, musi być pustynia. I jest. Spotkany wcześniej dobry duch pustyni sprawia, że nie mamy problemu z odnalezieniem punktu, który znajduje się w nieco innym miejscu niż mógłby wskazywać opis. Chwila zabawy na piasku Pustyni Błędowskiej i czas jechać dalej.

Na pustyni © djk71


Kolorowy murek © djk71


PK 07 - Pomnik Utatu i Astra75

Przed nami ostatni punkt. Nawigacyjnie prosty. Miejsce zadumy jakich wiele na polskiej ziemi.

Pod pomnikiem © djk71


Czas wracać. Chodzi mi po głowie teren, ale zostaję przegłosowany i jedziemy w stronę Niegowonic, gdzie chcemy zobaczyć dwór modrzewiowy. Niestety jest ogrodzony i oddalony od drogi więc niewiele widzimy. Szybkie zakupy w sklepie i wracamy.

Na miejscu czeka na nas wspaniały makaron z mięskiem i warzywami.

Na mecie © djk71


Choć zdążyłem się już przebrać, Karolina sugeruje… wypad na rower. No tak, za nami dopiero około 46km, a reszta zawodników jeszcze na trasie. Mamy czas. Dołącza do nas Marian.

Jedziemy do Sławkowa. Pierwsze drogowskazy doprowadzają nas do… brzegu rzeki. Trzeba się wrócić.

Koniec szlaku? © djk71


Tym razem już bez większych problemów trafiamy na lepszą drogę. Za Okradzionowem ścieżka rowerowa rodem zza naszej niemieckiej granicy.
Piękne widoki.

A droga wije się © djk71


Jedzie się © djk71


W Sławkowie wystarcza na czasu tylko na rzut okiem na Rynek…

W tle zabytkowa karczma © djk71


... i ruiny Zamku Biskupów Krakowskich.

Niewiele zostało © djk71


Wracamy przez lasy błędowskie. Humory nas nie opuszczają. Jesteśmy na czas. W przeciwieństwie do niektórych zawodników, którzy jeszcze nie wrócili z trasy, choć już dawno po czasie.

Okazuje się, że Wiktorek zdobywa 1 miejsce w kategorii Junior, a Igorek jest tuż za nim.

Ja dostaję medal za II miejsce :-)

Reszta naszego zespołu dostaje medal za III miejsce. Mnie udało się być wcześniej na mecie, bo… musiałem gonić Igorka, który na ostatnich kilometrach pokazał jak należy jeździć na zawodach ;-)

Po chwili zapłonęło ognisko i rozległ się zapach kiełbaski. Dołączyła do nas Ewcia :-) Niestety nie mogliśmy zostać na noc żeby wziąć udział w niedzielnym rajdzie rekreacyjnym.

Dziękuję organizatorom za świetnie przygotowaną imprezę. Dziękuję wszystkim za fantastyczne towarzystwo, za rozmowy te krótkie i te dłuższe. Niestety zawsze jest tak, że w świetnym towarzystwie tego czasu na pogawędki jest za mało. Ale może to i dobrze, znów z niecierpliwością będziemy czekali no możliwość kolejnego spotkania, kolejnej imprezy…

Mimo, że tym razem była to trasa rekreacyjna, to fajnie było poczuć znów ten klimat szukania punktów, mierzenia odległości, sprawdzania kierunku, przedzierania się przez krzaki… Brakuje mi tego... Bardzo..

Na kole przez Katowice

Sobota, 8 września 2012 · Komentarze(6)
Na kole przez Katowice

Śląski rower © djk71


"W 1893 roku stwierdzono całkowite wyginięcie ryb w rzece Rawie. Wielu głowiło
się co było przyczyną wyginięcia ryb... czy może rozwój miasta, może przemysł, a może... ktoś pomógł rzece stać się tym czym jest do dziś? Może stało się coś o czym wiedzą tylko nieliczni?

Tak są DoWody!
"

I te właśnie DoWody mieliśmy dziś odnaleźć na rowerowej grze miejskiej organizowanej przez PFEE. Wraz z Wiktorem i Darkiem stworzyliśmy grupę Rock&Rower; :-)

Jerzy Ziętek odczytał zasady...

Zasady gry są takie... © djk71


I ruszyliśmy do boju. Było ciężko, bo niektórzy wyglądali jakby umieli latać...

Konkurencja była duża © djk71


Inni ćwiczyli naszą pamięć. Dziad leśny sprawdzał naszą znajomość ryb... a skąd mieliśmy je znać, kiedy wszystkie już tak dawno wyginęły...

Pod wieżą spadochronową ćwiczyliśmy połowy...

Myślałem, że będziemy musieli się tam wspiąć... © djk71


... by w końcu dotrzeć w okolice urzędu skarbowego i kościoła garnizonowego

Kościół garnizonowy © djk71


Tam spotkaliśmy zwariowanego studenta, który zmusił nas do pochwalenia się naszym talentem plastycznym.

Ciekawi ludzie... © djk71


Pod katedrą zamiast pokusić o chwilę rozważań próbowano nas zmusić do zabawy z freezby. Nie daliśmy się. Zbojkotowaliśmy takie zabawy w takim miejscu.

W końcu dotarliśmy do mety, które mieściła się w Kinoteatrze Rialto. Tam okazało się, że musieliśmy na kartach startowych wpisać DoWody, które jakoś w trakcie gry nam mocno umknęły... Szczególnie spinacz i aspiryna...

W oczekiwaniu na wyniki podziwialiśmy stojące w okolicy rowery. Były prototypy...

Prototyp © djk71


... i rowery z marsa...

Kosmiczny rower © djk71


Nie znaleźliśmy się wśród laureatów, ale dobrze się bawiliśmy. Szkoda tylko, że trasa była tak krótka i panowało wrażenie lekkiego chaosu organizacyjnego. Biorąc jednak pod uwagę fantastyczną atmosferę, zaangażowanie i humor organizatorów będę się z dużą uwagą przyglądał następnym imprezom organizowanym przez tych ludzi :-)

My wróciliśmy do domu, choć w programie jeszcze przez cały weekend było kilka imprez, w tym między Przegląd Filmów Rowerowych Kino na Kole.

Zalana kopalnia po raz kolejny

Niedziela, 2 września 2012 · Komentarze(5)
Zalana kopalnia po raz kolejny
Po wczorajszych zawodach Igorka nie udało nam się już wczoraj pojeździć. Dziś za to po 11-tej ruszyliśmy z Amigą… przed siebie. Gdziekolwiek, byle terenem… ;) Szybkie ścieżki po naszym lesie i lądujemy obok autostrady A1, a tu..

A co to? © djk71


Ciekawe co to? Do tego obok leją asfalt…

Jedna droga, druga droga, trzecia... © djk71


Ciężko tu pracują...

Wypadło... © djk71


Kolejne ścieżki w Segiecie. Kawałek asfaltu i zmierzamy w stronę Nakła Śląskiego. Jeszcze tylko mała przeszkoda…

Dzwonek © djk71


… trochę mniej nowoczesna niż ta kiedyś…

… i mkniemy w stronę Chechła. Tu chwila na pogaduchy.

Jest o czym pogadać... © djk71


Następnie kierunek Bibiela, a dokładniej Pasieki i zalana kopalnia. Kiedyś już tam jechaliśmy, ale mimo, że byłem tam kilka razy wcześniej, to wtedy nie trafiliśmy. Tym razem trafiamy bez pudła.

Jedno z jeziorek to przerażający widok…

Czarne jeziorko © djk71


Za to kolejne jest fantastyczne…

Kolorowe jeziorko © djk71


Pusto tu dziś…

Sam jak palec © djk71


Czas wracać. Choć łatwo nie jest…

Znowu podjazd... © djk71


W Tarnowskich Górach chwila przerwy na telefony i rzut oka na budowę dworca.

Ciekawe kiedy skończą © djk71


Świetna wycieczka. Potrzebowałem jej, tak jak wczorajszego wieczoru… Potrzebuję jeszcze…