Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:30093.27 km (w terenie 8553.43 km; 28.42%)
Czas w ruchu:2252:29
Średnia prędkość:13.97 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:63035 m
Maks. tętno maksymalne:208 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:321253 kcal
Liczba aktywności:911
Średnio na aktywność:36.26 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Zalana kopalnia i nie tylko

Niedziela, 30 marca 2014 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Zalana kopalnia i nie tylko
Po ciężkim wczorajszym dniu (i całym tygodniu) oraz długim wieczorze dziś nie udaje nam się z Amigą zbyt wcześnie wyruszyć. W końcu jednak zbieramy się i w teren. Tzn, najpierw chwilę po asfalcie a potem już lasy i pola. Fajnie tak, bez pośpiechu, choć i tak mam wrażenie, że nieco gnamy.
Na dzień dobry zahaczamy o Doły Piekarskie, czy też Tarnogórski Labirynt Skalny.

Ładnie tu © djk71

Ciekawe miejsce choć skał tam nie udało się zobaczyć. Nie do końca trasa rowerowa, ale ciekawe miejsce.

Doły Piekarskie © djk71

Dalej kierunek Nakło Śląskie, zobaczyć czy coś się zmieniło. Mam wrażenie, że jest czyściej niż kiedyś...

Nakło Śląskie © djk71

Dalej naturalny kierunek to Chechło...

Amiga ściga się z cieniem © djk71

Na miejscu jeszcze nie ma tłumów, ale są rowerzyści. Niektórzy dobrze wyposażeni...

Zamiast bidonu © djk71

Chwila odpoczynku i rozmowy na temat najbliższych planów...

Fajnie tak posiedzieć © djk71

Czas ruszać dalej, kierunek Bibiela, a dokładniej Pasieki i zalana kopalnia. Po drodze Darek zalicza wpadkę :-)

Amiga wpadł © djk71

Na szczęście bez konsekwencji. Chwilę później jesteśmy już na miejscu. Dziś nie zwiedzamy ruin. Tylko kilka zdjęć nad jeziorkami.

Dziwne te drzewa w wodzie © djk71

Za to kolory tutaj są niesamowite...

Kolorowe jeziorko © djk71

Chwila dyskusji i ruszamy w stronę Boruszowic. Po drodze próbujemy spotkać Izę, ale chyba za szybko docieramy do Głębokiego Dołu.

Głęboki Dół © djk71

Do Boruszowic prowadzi prosta droga. Zbyt prosta, choć czasem nierówna i piaszczysta.



Dawna fabryka papieru © djk71

Jeszcze kilka lat temu fabryka działała.


Kiedyś tu proch ponoć robili © djk71

Jak jesteśmy tak blisko to trudno nie zahaczyć o Brynek.

Uwielbiam te budynki © djk71

Kilka lat już mają © djk71

Sam pałac też ładny © djk71

Spoglądamy na zegarek i... jest później niż się spodziewaliśmy. Szybko nam minął ten czas. Teraz już bez kombinacji asfaltami do domu. Potrzebowałem takiego wyjazdu. Ciekawe kiedy następny...

Kadencja: 82

Wiosenne Jurajskie KoRNO 2014

Sobota, 22 marca 2014 · Komentarze(13)
Uczestnicy
Wiosenne Jurajskie KoRNO 2014

Jedziemy z Amigą do Błędowa. Już tu byliśmy. Ciekawe, czy powtórzą się jakieś punkty. Pogoda zapowiada się piękna. Na miejscu oczywiście spotykamy mnóstwo znajomych. Wygląda, że będzie sporo osób, bo oprócz rowerów, dziś też trasa piesza i wyścigi z psami.

Rejestracja, przygotowanie rowerów, rozmowy ze znajomymi i czas stawić się na odprawę.

Za chwilę rozdanie map i start © djk71

PK 6 - mostek
Ruszamy na pierwszy punk w pobliżu bazy. Początkowi sami, ale już w pobliżu punktu jest kilka osób. Łatwy punkt.

PK 1 - wieża widokowa

Chwila wahania, ale część osób rusza przez prowizoryczny mostek na drugą stronę rzeczki, więc my za nimi. Jest wieża, tylko nie ma punktu.

Jest wieża, tylko gdzie punkt © djk71


Przyglądam się mapie i coś mi się nie podoba. Ruszam dalej, zostawiając grupkę zawodników szukających punktu za sobą. Po chwili zgodnie z mapą jest kolejna wieża widokowa i punkt na jej szczycie.

PK 7 - gospodarstwo agroturystyczne
Ruszamy z punktu i… pojawiają się pierwsze piachy. Przed nami jeden zawodnik, ale na rozdrożu on rusza w przeciwną stroną. My pewni swego ruszamy wg kompasu. W pewnym momencie ginie mi za placami Amiga. Chwila na uzupełnienie płynów i wciąż go nie ma. Wracam i jedzie. Okazało się, ze zaliczył dwie glebki i zgubił…koło! Na szczęście już na swoim miejscu, tylko trochę ociera hamulec. Tuż przed punktem orientuję się, że tu ju ż byliśmy na jakiś zawodach.

PK 8 - wyrobisko piasku
Ten punkt doskonale pamiętam. Nie powinno być z nim problemu i… nie ma.

Ten piasek znamy © djk71


PK 9 - podaj trzecią z kolei miejscowość, która widnieje na pasku u góry tablicy informacyjnej szlaków konnych
Aż się boję Darkowi czytać opis, bo wiem, ze ma alergię na szlaki końskie.

Szlaków konnych nie lubimy © djk71


Tym razem mniej piachu, a więcej kałuż, ale dajemy radę.

PK 10 - skałki
Do skałek docieramy bez problemu, tylko… jest ich kilka i punktu nie widać.

To nie ta skała © djk71

Rzut oka na mapę i punkt musi być tuż przy szlaku, w tym momencie Darek woła, ze jest.

To ta skała © djk71


Podbijamy i wyjeżdżamy trochę dziwnie, w sumie do drogi dojeżdżamy po łące strasząc nieco dziki :-)

PK 12 - Jaskinia Januszkowa Szczelina - podaj odmianę storczyka wymienioną jako 3 na tablicy Januszkowej Góry i Jaskini
W okolice jaskinie docieramy bezbłędnie. Wspinaczka i jest dziura opisana jako: Uwaga zapadlisko. Tylko gdzie jest punkt? Krążę wokół i nic. Mam dość, dobrze, że Amiga doczytuje opis punktu… Na daremnie szukałem lampionu! Szlag by to trafił… Tracimy tu... 20 minut!

PK 11 - skałka
Droga na Bogucin i znów trochę piachów. Punkt wydaje się prosty, dojeżdżamy do skałek i… 20-30 osób krąży wokół, a punktu nie ma. Obiegamy wszystko wokół i nic. Telefon do organizatorów. Twierdzą, że punkt jest, na skale. Chłopaki skaczą po skałach i nic. Jedziemy kawałek dalej choć nie zgadza mi się licznik i dalej echo. :-(

W dole staw, ale gdzie punkt? © djk71

Objeżdżamy stawy dookoła i wyjeżdżamy obok stadionu. Nic. Jeszcze raz odliczmy metry i wszystko wskazuje, że powinno to być tam gdzie dojechaliśmy na początku. Nie ma sensu. Straciliśmy tu już ponad 45 minut. Wracamy. Spotykamy kolegów z Łodzi. Też nie znaleźli punktu. Razem mkniemy w stronę kolejnego punktu.

PK 4 - bunkier
Zgodnie z zapowiedzią punkt jest… w okolicy 100m od bunkra. Na szczęście znajdujemy go szybko. Pora uzupełnić zapasy wody… tylko gdzie? Tu na pustyni? Pierwszy sklep musimy stanąć.

PK 14 - Mostek
Niestety po drodze jest sklep, ale akurat ma czterogodzinną przerwę. Zaliczamy kolejny punkt i jedziemy dalej.

PK 13 - Zamek Bydlin
Chyba z braku wody, coś nie do końca jesteśmy pewni, czy wyjechaliśmy tu gdzie chcieliśmy. W efekcie odbijamy na Kolbark, gdzie jak mówi miejscowy traktorzysta sklep jest na samej górze. Wiedział co mówi.

Nie będę podjeżdżał! Ja chcę pić! © djk71

Górka robi wrażenie.
Krótka przerwa przy sklepie. Litr w siebie, drugi litr do bidonu.
Zjazd i kierunek zamek.

Ciekawe jak tu było kiedyś © djk71

Łatwy punkt, spotykamy kolejnych znajomych.

PK 17 - miejsce postojowe
Następny punkt banalny. Darek chwile marudzi, że mnie opuści, ale wierzę, że tak się nie stanie.

PK 16 - Skała Firkowa
Podjazd do Ryczowa i kolejny łatwy punkt za nami.

Kolejna dziś skałka © djk71

PK 15 - Jaki napis widnieje na niebieskiej oponie oraz jaka litera widnieje w środku opony
Teraz przed nami długi przelot do kolejnego punktu. W Śrubarni mam trochę inaczej zaznaczoną trasę niż Darek i chwila wątpliwości przy dojeździe do drogi 791. Po chwili już wiemy gdzie jesteśmy i znaną przez Krępę i Prochownię docieramydo drogi 790. Pewnie krócej by było przez Górę Chełm, ale na pewno nie łatwiej. Punkt znaleziony i pytanie co dalej.
Przed nami:

PK 18 - skrzyżowanie (odpuszczony)
Punkt banalny, ale przed nami kolejny długi przelot i bardzo mało czasu. Gdyby nie czas stracony na PK 11 nie byłoby problemu, a tak… zobaczymy. Podjazd przed skałkami w Niegowonicach przekonuje nas, że nie zdążymy.

Te skałki znamy, ale dziś się tu nie zatrzymujemy © djk71

Braknie nam 10 minut. Szkoda, bo byłby komplet. Na skróty mkniemy do mety.

Meta
Na metę docieramy jakieś 10-15 minut przed upływem limitu czasu. Zmęczeni i zadowoleni. Żal nam tego jednego punktu, ale w sumie jest ok. Czas na żurek, półtora litra wody i można się powoli pakować. Jeszcze dekoracja zwycięzców, parę słów ze znajomymi, których dziś tu jest bardzo wielu i czas wracać do domu.

Organizacja tym razem bez zarzutu, pogoda zrobiła wszystkim fantastyczną niespodziankę, po prostu wspaniały rowerowy dzień.

Kadencja: 77

Kierunek: Tarnowskie Góry

Piątek, 21 marca 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Kierunek: Tarnowskie Góry
Wieczorny wyjazd z Amigą przed jutrzejszymi zawodami. Najpierw do Rokitnicy gdzie ponoć otworzyli nowy sklep rowerowy.
Rzeczywiście jest, choć parząc przez szybę raczej rewelacji nie będzie. Zobaczymy.

Nowy sklep, zobaczymy jak się sprawdzi © djk71

Brak pomysłu co dalej, pada hasło: Tarnowskie Góry. Ok, Ruszamy co prawda w inną stronę, ale opłotkami udaje nam się dotrzeć do celu.

Na Rynku jak zawsze tłumów nie ma © djk71
Do domu już prostą drogą, bo już późno, a trzeba się przygotować na jutro.

Kadencja: 81

Kierunek: Góry... Tarnowskie

Piątek, 14 marca 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Kierunek: Góry... Tarnowskie
Dziś znów wyjazd z lampkami. Strasznie mnie denerwuje to, że w dni kiedy jest ciepło i słonecznie mogę jeździć dopiero po zmroku kiedy już nie jest tak przyjemnie, a kiedy w końcu nadchodzi weekend... zapowiadają deszcze... Dobrze, że choć w zeszły weekend udało się chwilę pojeździć.
Dziś w towarzystwie Olka rundka do Tarnowskich Gór. Na miejscu nie znajduję aparatu... Trudno... komórka... choć nie lubię tego...

W Tarnowskich © djk71
Na Rynku zdziwienie... pustka, zniknęła knajpka.
W drodze powrotnej szybkie odwiedziny jeszcze jednego kolegi z pracy, wizyta krótka, bo chłodno kiedy się nie kręci.
Fajnie, że udało się w końcu pojeździć choć chwilę wspólnie. Mam nadzieję, że na następny raz nie trzeba będzie tyle czekać :-)

Kadencja: 77

Gdzie jest przewodnik?

Niedziela, 9 marca 2014 · Komentarze(7)
Gdzie jest przewodnik?
Od piątku wielu znajomych zgłaszało chęć wspólnego wyjazdu w niedzielę. Świetnie. W trakcie, a ściślej mówiąc tuż po wczorajszych zapisach na Śnieżkę, plan zaczyna się krystalizować, może nie tyle plan ile czas wyjazdu. Jednocześnie okazuje się, że z różnych powodów liczba chętnych zaczyna maleć (standard). Rano z powodów zdrowotnych odpada po raz kolejny Jacek (coś nie mamy ostatnio szczęścia) i... ruszam sam. Jadę do Gliwic gdzie czeka na mnie Andrzej, a chwilę później pod Politechniką spotykamy Stacha. Plan: źródła Kłodnicy. Jak tam dojechać? Nikt dokładnie nie wie, ale damy radę.

Niestety już początek drogi nie wróży najlepiej, co chwilę dyskutujemy... którędy wyjechać z miasta. W ruch idą GPS-y, porady przechodniów... żenujące  o tyle, że każdy z nas przecież doskonale wie... tylko każdy chce coś innego.

Którędy teraz? © djk71
Nie moje miasto więc zdaje się na kolegów, w efekcie poznajemy dokładnie obrzeża Sośnicy... Też ciekawie, ja w każdy razie świetnie się bawię, chcę tylko pojeździć więc jest mi obojętne, czy osiągniemy cel, czy pokręcimy się po okolicy.

W końcu ruszamy na Makoszowy niebieską obwodnicą rowerową Zabrza. W okolicach hałda Andrzej gubi licznik, ale udaje się go odnaleźć. Z Makoszów prostą drogą przez las do Halemby. Tu trochę zawodzi mnie intuicja i zamiast odbić w prawo, skręcam w lewo. W efekcie lądujemy w Kochłowicach. Zakupy w lokalnym sklepie, telefon do Amigi i po chwili meldujemy się w przybytku o nazwie Przystań. Sporo tu ludzi.

To nasza Przystań © djk71
Ogólnie dużo ludzi na spacerach, biegających i jeżdżących na rowerach.

Wielu rowerzystów przyjechało nad wodę © djk71
Chwila odpoczynku i uzupełnienia kalorii i trzeba ruszać. Nie dotrzemy dziś do planowanego celu. Pora wracać. Lekko dookoła, ale w stronę do domu.
Rzut oka na elektrownię w Halembie...

Zrobię zdjęcie © djk71

To ja też :-) © djk71

I chwilę później (znów posilając się mapami) lądujemy na zamku w Chudowie. Tłumnie tu. Pamiątkowe zdjęcia i ruszamy dalej.

Zamek z innej strony niż zwykle © djk71
I oberża © djk71
W Kończycach Stachu postanawia zerknąć jeszcze na Kłodnicę, a my z Andrzejem ruszamy w stronę Makoszów. Przejazd przez Park i w okolicach stadionu żegnamy się.

W drodze do domu telefon z pytaniem, czy... idę na rower ;-) Chętnie, ale już nie dziś. Czas wracać na obiad.

Mimo nie zaliczenia celu, jazdy czasem dookoła i spędzenia długich minut nad mapami uważam wyjazd za udany. Ładna pogoda, świetne towarzystwo, przejechanych parę kilometrów, poznanych kilka nowych miejsc i dróg. Oby więcej takich dni, choć może jednak następnym razem wybierzmy wcześniej konkretny cel i wyznaczmy przewodnika ;)

Kadencja: 78



Złoto dla Zuchwałych 2014

Sobota, 22 lutego 2014 · Komentarze(14)
Uczestnicy
Złoto dla Zuchwałych 2014
Przyjazd
Nie powinno nas tu być. Obaj z Amigą od tygodnia jesteśmy chorzy. Powinniśmy się kurować. Wizyta u klienta oddalonego raptem o 120km od Lubostronia skłoniła nas jednak do startu.

Pałac w Lubostroniu © djk71

Przyjeżdżamy do bazy… przed organizatorami, choć wedle programu powinni już tu być. Z lekkim opóźnieniem zjawiają się i… to chyba jedyne ich potknięcie na tej imprezie.

19:30, a my sami na sali © djk71

Chwilę później jesteśmy już rozpakowani na sali gimnastycznej.

Mój jest ten kawałek podłogi © djk71

Rowery gotowe, jeszcze tylko trzeba przypiąć numerki i schować karty...

Zapiąć numerek, schować kartę © djk71

A my… dostajemy zaproszenie na ciepłą kolację.

Organizatorzy też są głodni © djk71

Pięknie, tego nie pamiętam z żadnej imprezy. Po kolacji do dyspozycji mam stoły bilardowe. Rewelacja.

Relaks przed zawodami © djk71

Można też podszkolić się z teorii...

Jak grać © djk71

Również rowerowej:

Bezpieczna droga (nie tylko) do szkoły © djk71

W międzyczasie spotkania i pogaduchy ze znajomymi. Stawiła się prawie cała czołówka Pucharu. Są też dawno nie widziani znajomi. Rozmowy trwają do późnych godzin nocnych. W końcu kładziemy się spać.

Start
Pobudka i… prawie nie mówię. Czuję się fatalnie. Gdyby Darek powiedział nie jedziemy, bez żalu bym odpuścił. Niestety nie mówi.

Rowery gotowe, rowerzyści się przygotowują © djk71
Mapniki, lemondki, baranki © djk71

Śniadanko, ubieranie się i przed czasem jesteśmy gotowi. Jak nie my :-)

Teamowe stroje już założone © djk71

Przed odprawą wita się z nami klosiu, miło poznać kolejną osobą z bikestats w realu, choć nieładnie, że się z nas od razu wyśmiewa, mówiąc, że uczy się z naszych relacji. Choć z innej strony to mądre, bo lepiej się uczyć na błędach innych, człowiek żyje zbyt krótko, żeby samemu wszystkie popełnić :-)

Po krótkiej odprawie dostajemy mapy w skali 1: 50 000 i mamy kilka minut do startu. Oczywiście flamastry idą w ruch i zaznaczamy całą trasę. 24 punkty w 8 godzin. Gęsto, ale to oznacza, że nie ma tu miejsca na duże błędy. Nie podoba mi się mapa. Mylą mi się poziomnice ze ścieżkami.

PK 8 - Skrzyżowanie drzewo 10m na SW

Ruszamy, po chwili wyprzedza nas Wojtek , który postanowił zacząć od tego samego punktu. Razem docieramy do lasu. Punkt prosty, tym bardziej, że kilka osób właśnie wraca lub dojeżdża do niegopotwierdzając słuszny wybór trasy. Nieco zaskakuje perforator :-)

PK 3 - Drzewo przy granicy kultur
Kolejny lasek, przeprawa przez strumyk.

Mostek © djk71

Gdzie ten punkt? © djk71

I mamy kolejny znaczek na karcie w dobrym czasie. Teraz trzeba się wydostać na drogę i… tu popełniamy błąd. Zamiast odbić od punktu na zachód, omijamy częściowo jeziorko i odbijamy na północny zachód. Późniejsza korekta na zachód niewiele pomaga, bo krążymy już w niewłaściwym miejscu. Utwierdza nas w tym Kamila z trasy pieszej, która wcześniej pognała dziki w naszą stronę :-) Jeszcze jedno podejście i w końcu decydujemy powrócić do jeziorka. Niestety błądzenie zajmuje nam ponad 30 minut.

PK 5 - Ruiny wieży drzewo 20m na N

10 minut później jesteśmy przy ruinach. Szkoda straconego czasu.

Ruiny wieży © djk71

PK6 - drzewo na SE skraju skarpy
Kolejne 10 minut i mamy skarpę i punkt.

Punkt zaliczony © djk71

Tym razem perforatory to nie zwykłe dziurkacze, i fajnie ;)

Znaczki budzą uśmiech na twarzy © djk71

PK 11 - Skraj lasu słupek wysokości
Napotykamy resztki śniegu, na długości 2-3m :-) Kwadrans później jesteśmy na kolejnym punkcie.

PK 10 - Początek strumienia

Droga wzdłuż strumienia nieco zakrzaczona, ale prowadzi nas bez problemów do jego początku.

Tu się zaczyna strumień © djk71

PK 14 - Przepust
Przepust również nie sprawia problemów. Patrząc po czasie to kolejne punktu zdobywamy w odstępach około kwadransa więc błąd przy "trójce" kosztował nas 2-3 punkty.

PK 12 - Szczyt górki
Wracamy znaną nam drogą. Asfaltowy podjazd powoduje, że skupiamy się nad tym jak najsprawniej go podjechać.
Jest skrzyżowanie, choć z mapy wygląda, że powinny tu być drogi asfaltowe. I kościoła nie widać, coś jest nie tak. Mimo to skręcamy w lewo i znów brakuje drogi. Stop! Zerkam na mapę i już wiem.

Wracając z Obielewa mieliśmy skręcić w prawo (skąd przyjechaliśmy) a my skupieni na podjeździe pojechaliśmy prosto. To gdzie jesteśmy to Kaliska. Korekta. Jedziemy na zachód, choć patrząc z perspektywy czasu nie wiem czemu nie pojechaliśmy na Buszkowo. Droga płata nam figla i i tak lądujemy Jabłówkowie. Chwilę wcześniej ścigam się z quadem :-)Ponoć gość robił wszystko żeby mnie dogonić kiedy go wyprzedziłem, ale nie udało mu się.

Wjeżdżamy do lasu i szukamy tego czego nie lubię - w lesie każde wzniesienie wygląda jak szczyt górki. Oprócz nas punktu szuka kilku piechurów. Wycofujemy się i próbujemy podjechać do punktu od południa. Dobry pomysł. Trafiony - zatopiony. Niestety od poprzedniego punktu minęło 1:08h!!! Powinniśmy w tym czasie zaliczyć z cztery punkty. Źle.

PK 15 - Skraj lasu
Stosunkowo długi przelot do następnego miejsca. Trochę martwi nas brak ścieżki na mapie, ale punkt jest na skraju lasu więc jakoś tam dotrzemy. Przy lesie decydujemy się wjechać kawałek w głąb i trafiamy na ścieżkę, która wydaje się prowadzić tylko na szczyt, ale w praktyce prowadzi nas aż do celu.

Ładnie tu © djk71

Czas na korektę planów, minęło południe, czyli połowa czasu, a mamy dopiero 8 punktów :-( Rezygnujemy z 20,22,13, 17, 21 i 4. Resztę zobaczymy w trakcie dalszej jazdy.

PK 9 - Granica kultur

Dziewiątka namierzona bez problemów .

PK 2 - Skraj rowu
Coś mi się dziwnie jedzie. Już wiem opadło mi siodełko. Poprawię przy punkcie.

PK 7 - Brzeg strumienia

Kolejny punkt, na który wjeżdżamy bez problemów, choć przyznaję, że nie zauważyłem strumienia :-) Zostaje nam około 2,5h czasu.

PK 23 - Wielki pień na skarpie
Pień jest gdzie miał być, krótka narada i odpuszczamy PK19. Zupełnie nie po drodze, a zaliczenie go może by było możliwe, ale bardzo "na styk".

Obok pnia © djk71

PK 24 - Skrzyżowanie drzewo 10m na SE
Punkt zlokalizowany około kilometra od mety, ale przed nami jeszcze 2 inne punkty. Choć niektóry jak Daniel, którego tu spotykamy wracają już na metę z kompletem punktów.

PK 18 - Skrzyżowanie
Zaczynam odczuwać zmęczenie.Konieczna dawka cukru. Punkt łatwy do odnalezienia.

PK 16 - Zagłębienie słamane drzewo
Przed punktem spotkamy Radka, który woła, że punkt jest kawałek dalej po lewej. Zatrzymujemy rowery i przed nami zagłębienie, mokre zagłębienie. Spotykamy Wojtka, który ponoć krąży tu już chwilę. Szukamy w zagłębieniu uważając aby nie wdepnąć za mocno w jakieś błoto. Jesteśmy za daleko, cofamy się i ruszamy z drugiej strony. Nadziewam się na gałąź i robię dziurę w spodniach :-( Szukamy dalej.

Mokro, ale klimatycznie © djk71

Darek obchodzi staw dookoła, a ja wracam do rowerów żeby zerknąć na mapę po wydaje mi się, że szukamy za daleko. Wracam i co widzę. Tuż za rowerami wisi punkt. Świetnie.

W oddali punkt © djk71

Ale możemy to zrzucić na mylny opis " słamane drzewo" - nie wiedzieliśmy czego szukać:-) Poza tym miałem wrażenie, że do punktu podchodziłem w górę, więc gdzie zagłębienie...

Kolejne kilkanaście minut błądzenia. Inna sprawa,że to już i tak nie ma znaczenia. Na dziewiętnastkę już nie pojedziemy. Może gdyby to miał być ostatni punkt do kompletu to zaryzykowalibyśmy, a tak nie ma już parcia. Pewnie gdybyśmy go zrobili po PK23 to zdążylibyśmy zrobić też resztę, ale gdyby babcia miała wąsy...

Meta

Na metę przyjeżdżamy z zapasem około 50 minut i tylko 16 punktami, ale już nic w okolicy nam nie pozostało do zaliczenia. Gdyby nie te dwa błędy na początku…

Myjemy rowery i idziemy coś zjeść. Spodziewałem się wczorajszej fasolki, a tu gulasz z kaszą i marchewką. Choć fasolka też jest opcjonalnie jako dokładka.  Kąpiel i pora się żegnać, chcemy jeszcze dziś wrócić do domu.

Świetnie zorganizowana impreza, doskonała pogoda, ciekawe okolice i wyborne towarzystwo, czego chcieć więcej? Może tylko poprawiłbym jakość wydruku mapy i… naszą nawigację. Patrząc na nasz start teraz, szkoda. Szkoda tych dwóch błędów na początku, bo poza nimi nawigacja była bezbłędna. Ostatni punkt przemilczę. Komplet był do zrobienia bez problemu. Ale my go nie zrobiliśmy.

Wracając czuję w nogach zmęczenie. To chyba dobrze, znaczy, że się nie obijałem.

Kadencja: 75


Gościnnie i na ostrym kole

Niedziela, 16 lutego 2014 · Komentarze(7)
Uczestnicy
Gościnnie i na ostrym kole
Wraz z wczorajszymi gośćmi miło i długo spędzony wieczór. W międzyczasie umawiamy się ze znajomymi na dziś na wyjazd do Toszka. Niestety rano dostajemy info, że wyjazd nieaktualny więc u nas też spada napięcie. Kiedy w końcu udaje mi się namówić ekipę na wyjazd opracowujemy trasę alternatywną. Po zejściu na dół już wiemy, że nie będzie wycieczki, goście decydują się na bezpośredni powrót do Dąbrowy.

Zanim ruszamy próbuję przejażdżki na Tomka ostrzaku. Jest inaczej. Dziwnie, momentami trudno, szczególnie przy ostrych zakrętach, gdzie normalnie przestaję pedałować, a tu trzeba ciągle kręcić. O dziwo trudno też się jest zatrzymać. Pewnie trzeba by trochę więcej pojeździć. Dziwnie, ale ciekawie.

Na ostrzaku © djk71


Ruszamy w stronę Piekar, potem Wojkowic. Po drodze gość w rzece sprawia wrażenie jakby płukał złoto.

Łowi, płucze? © djk71

W Wojkowicach decyduję się pożegnać gości i... ruszyć w stronę Katowic po... kolejnego gościa. Umawiam się z Amigą na kontakt jak już dotrę do Katowic. W Siemianowicach korci, by za namową Kosmy poszukać dzieł Szwedzkiego. Zauważam jedno ale tłum ludzi obok zniechęca do zatrzymywania się, a chęć szybkiego dotarcia do Katowic sprawia, że rezygnuję z poszukiwań kolejnych.

Przerwa przy wieży telewizyjnej.

Wieża w Katowicach © djk71

Przejazd przez park, osiedle Tysiąclecia, Załęże i spotykam Darka przy pomniku bohaterów polgłych za wolność i demokrację w latach 1939-1945.

Tyle osób poległo © djk71

Ruszamy nieco dookoła :-) Po drodze mijamy mogiłę nieznanego żołnierza, jedną z tych, o których wciąż ktoś pamięta.

Miło widzieć, że ktoś pamięta © djk71

Ruda Śląska i Zabrze. W końcówce czuję się zmęczony, ale co tu się dziwi, jak Darek kręci jak wariat na swoim nowym rowerze... :-)

Kadencja: 81


Tam a nazod

Sobota, 15 lutego 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Tam a nazod
Dzisiejszy dzień ustawiony przez turniej Igorka. Rano jedziemy kibicować całemu zespołowi na turnieju w Chorzowie. Emocji co niemiara. Szczególnie jak operator tablicy przysypiał... A wydawałoby się, że obsługa kilkunastu klawiszy nie powinna być bardzo trudna.

Cudotwórca © djk71

Zespół walczył dzielnie, szczególnie, że były to ich pierwsze poważne rozgrywki. Skończyli na 3 miejscu.

Ja latam © djk71

Po powrocie do domu niewiele czasu na wyjazd, tym bardziej, że przed samym wyjściem odkrywam brak powietrza w tylnym kole. Jadę do Zbrosławic. Chwila walki na jednym z podjazdów w Ptakowicach. Niby nie jest stromy, ale na całej długości to ok. 2,5km, na szczęście w środku jest krótkie wypłaszczenie. Myślałem, że będzie mnie to nużyło, ale tylko męczyło, choć mniej niż się spodziewałem. Na trasie policja sprawdzała trzeźwość, ale mimo,  że przejeżdżałem obok nich chyba siedmiokrotnie, to ani razu mnie nie zatrzymali. Ciekawe co sobie myśleli: prowokator, czy wariat?

Pod koniec dostaję telefon od Moniki, że wraz z Tomkiem zbliżają się w mojej okolice. Jeszcze jeden podjazd i ruszam w ich stronę. Terenem, co od razu widać po moich ciuchach. Spotykamy się w Stolarzowicach. Miło zobaczyć ich po dość długim okresie, tym bardziej na rowerach.

Czasem, to tylko życzenie © djk71

Jeszcze lekko dookoła na małe zakupy w Rokitnicy i wracamy do domu.

Który rower jest mężczyzny, a który kobiety? © djk71
Fajnie się spotkać po długiej przerwie. Alias do późnych godzin nocnych.

Kadencja: 85

Chrzest bojowy

Sobota, 8 lutego 2014 · Komentarze(14)
Chrzest bojowy
Z rana, w towarzystwie Damiana, ruszamy w drogę. Myślę że pojedziemy asfaltem do Toszka, ale najpierw podjazd na Krajszynę, bo Wiku wczoraj narzekał, że koła się w miejscu kręcą i się nie da... Jak się nie da... Dało się (choć nie każdą ścieżką)... bo błoto z rana było zamarznięte :-)

Skoro da się to wybieramy teren. No trudno, będzie chrzest bojowy nowej ramy w terenie :-) Las miechowicki to o tej porze na przemian błoto albo lód. Ale jedzie się spoko. Dalej Segiet i tam nie wiem co mnie podkusiło ale wybieram Red Rocka... Choć czuję, że będzie mokro to jedziemy. A ta hałda jak jest mokra to nie wróży niczego dobrego. I nie mylę się. Na górze rower przestaje jechać Koła się już nie obracają

Wiem czemu się koło nie kręci © djk71

Kiedy ja walczę z kołami Damian bawi się w zjazd (też mi się kiedyś udało)... i podjazd.

Podjedzie czy nie podjedzie? © djk71

Tu już jest trudniej...

Nie tym razem © djk71


Czas jechać dalej. Niestety po chwili moje koła znów się nie kręcą. To nie był dobry pomysł, szczególnie po wymianie napędu.

Lądujemy w Reptach. Tu znów chwila żebym się spocił. Oj, mam nad czym pracować. Cóż, po prostu trzeba tu częściej przyjeżdżać. Ciekawe kiedy ten odcinek uda mi się przejechać bez podpórki... i hamowania na śliskich liściach...

Pod koniec jeszcze uślizg na lodzie, tu też się nie hamuje (ale wybroniłem się).

W sumie niezbyt wiele kilometrów, ale wracam zmęczony...

W doborowym towarzystwie

Niedziela, 19 stycznia 2014 · Komentarze(4)
W doborowym towarzystwie
Wojtek zagadał na FB, mnie pasowało więc runda do Świerklańca. Okazuje się, że pasowało też Waldkowi i Krzyśkowi. Jest nas więc czterech.
Na dzień dobry zaskakująca tablica ;-)

Brynica to nie granica © djk71

Zagaduję na temat budynków stojących przy parku i mam... ruszamy zobaczyć zabudowania folwarczne...

Zburzą, czy coś z tym zrobią? © djk71

Mógłby to ktoś zagospodarować...

Czas jechać dalej © djk71

Po drodze obserwujemy działania bobrów...

Bobry szaleją © djk71

Dalej w stronę Miasteczka zobaczyć... chyba już cmentarz wysłużonych lokomotyw...

Swoje już wysłużyły © djk71

Krótka dyskusja i jedziemy przez Głęboki Dół na Kalety.
Lądujemy w parku skąd ruszaliśmy na objazd Leśnej Rajzy.

Chwila przerwy w Kaletach © djk71

Dalej Zielona...

Od wielkiej wody racz nas chronić Panie © djk71

... niestety nie udaje nam się odpocząć w restauracji więc krótki postój nad rzeczką, to Mała Panew chyba.

Czas na odpoczynek © djk71

Podziwiam mapnik Krzyśka...

A może taki mapnik? © djk71

I czas wracać... Zostawiamy część ekipy w Świerklańcu, a my z Krzyśkiem jedziemy do Radzionkowa. Stamtąd już sam. Niekoniecznie najkrótszą drogą ;-)

Przy wyjeździe ze Stroszka trafiam na ławkę, którą już kiedyś widzieliśmy z pociągu.

Niby zwykła ławka © djk71

A jednak na ławce coś jest © djk71

To dzieło tej samej osoby co pamiętny mur.
W miechowickim lesie próbuję przetestować jedną z nieznanych ścieżek, niestety prowadzi mnie na manowce.

Świetna wycieczka w miłym towarzystwie. Oby więcej takich.

Kadencja: 84