Wpisy archiwalne w kategorii

Zabrze znane i nieznane

Dystans całkowity:1604.60 km (w terenie 268.50 km; 16.73%)
Czas w ruchu:91:23
Średnia prędkość:17.56 km/h
Maksymalna prędkość:48.05 km/h
Suma podjazdów:1457 m
Maks. tętno maksymalne:192 (105 %)
Maks. tętno średnie:167 (91 %)
Suma kalorii:6299 kcal
Liczba aktywności:43
Średnio na aktywność:37.32 km i 2h 07m
Więcej statystyk

Samochody i błotko

Sobota, 11 września 2010 · Komentarze(10)
Samochody i błotko

Wczoraj nie udało mi się dotrzeć na Zabrzańską Masę Krytyczną. Tzn. dotarłem ale... autem. Ale i tak miło był zobaczyć znajomych. Może następnym razem będzie lepiej.

Dziś chciałem całe przedpołudnie przeznaczyć na rower. Niestety od bladego świtu leje. W tej sytuacji wpakowałem chłopaków do samochodu i zrobiliśmy sobie męski dzień. Samochody... ;)

Czar starych aut © djk71


Czar starych aut © djk71


Czar starych aut © djk71


Czar starych aut © djk71


Czar starych aut © djk71


Było fajnie. Chłopcy byli zachwyceni.

Skończyliśmy na II Targach Turystyki Dziedzictwa Przemysłowego. Spodziewałem się czegoś więcej ale nie nudziłem się.

Uciąłem sobie ciekawą pogawędkę z Dariuszem Waleriańskim, który prezentował książkę „Zabrze krok po kroku”. Znam to już ale miło było pogawędzić o śląskich zabytkach techniki, o trasach rowerowych (i ich braku)... Niesamowity człowiek.

Pół godziny gawędziliśmy również z Tomaszem Zubilewiczem, który prezentował pozycję "Zabrze na każdą pogodę". Niestety nie było jeszcze możliwości kupna, ale ma mnie powiadomić jak będzie to możliwe.

Jaka będzie jutro pogoda? © djk71


Po powrocie do domku zmieniam opony. Pierwsza chyba świadoma zmiana opon.

Świadoma, bo... niby wiedziałem, że są różne ale jakoś nie miałem potrzeby zmieniać. Przednia przejechała ponad 10 tys. km. Tylna padła więc wymieniłem ponad rok temu na coś jakby semi-slicki i... o ile na drodze chyba faktycznie lepiej to błoto... masakra.

Jako, że już wkrótce Odyseja, a mając w pamięci Błotną Odyseję sprzed dwóch lat i wiosenną w tym roku... stwierdziłem, że zmiana opon jest konieczna.

Przeglądałem sporo różnych opon w necie i... kupiłem jakieś pierwsze z brzegu w miarę tanie i wyglądające, ze dadzą radę. Ruszam w teren i... pierwsza górka masakra. Błota nie zauważyłem ale brak oddechu to i owszem. Chwila odpoczynku i jadę dalej. Opony rewelka. Bez względu na to jakie jest błoto po prostu go nie zauważam. Ciekawe czy to faktycznie kwestia opon czy po prostu wmówiłem sobie, że teraz będzie dobrze... ;-)

Fajnie. Wróciłem upaćkany od stóp do głów ale nie żałuje. Tylko kto mi rower umyje?

Spotkanie z własnym ja

Poniedziałek, 30 sierpnia 2010 · Komentarze(7)
Spotkanie z własnym ja
Wakacje się kończą. Urlop wyjątkowo długi jak na mnie, a jakoś tak... zabrakło go. Zabrakło czasu na rower (zrobiłem raptem trochę ponad 300km - choć muszę przyznać, że wszystkie mile wspominam). Zabrakło czasu na zrobienie zaległych rzeczy (choć kilka udało się wyprostować i co ważne nie powstały nowe zaległości). Zabrakło czasu na spotkanie z samym sobą...

Nie udał się też wyjazd na Łemkowski Orient choć bardzo się na niego nastawiałem. Późny (czy też bardziej poranny) powrót znad morza, brzydka pogoda i brak chętnych na wspólny wyjazd sprawiły, że zostałem w domu. A szkoda, bo wg relacji Aldony, Wojtka i ich dzieci było... interesująco :)

Na dziś i jutro prognozy pogody też niezbyt ciekawe więc rankiem korzystając z tego, że nie pada ruszam na krótką przejażdżkę. Szósta rano, 10 stopni na zewnątrz... Jak się ubrać? Długie spodnie, dwie koszulki z długim rękawem i... chłodno. Żałuję że nie zabrałem jakiejś kurtki.

Najpierw rundka po osiedlu w celu sfocenia nowego malowidła :-)

Helenka - 13 Dzielnica Zabrza © djk71


Potem zjazd do Rokitnicy i rzut oka na burzony właśnie pomnik Armii Radzieckiej (nie pamiętam dokładnej nazwy). Pomnik powstały bodaj w latach 50-tych. Wyglądał jak wiele podobnych. Nijaki, z czerwoną gwiazdą na szczycie. W latach 90-tych gwiazda zniknęła, a zaraz potem również tablica informacyjna. Od tej pory stał i straszył. Ile razy tamtędy przejeżdżałem chciałem pstryknąć fotkę. Tak na pamiątkę, zanim coś z nim zrobią. I nie zdążyłem.

Myślałem, że skończyła się era burzenia pomników © djk71


Trwa rozbiórka, choć ponoć wstrzymana ponieważ pomnik skrywa w sobie... kamień pamiątkowy wyrzeźbiony ku czci... faszystowskiego działacza Horsta Wessela. Kamień ten stał przed II wojną światową obok ówczesnego Ratusza. Został odsłonięty 17 września 1933 roku. Więcej ponoć opisały lokalne media ale nie miałem jeszcze czasu do nich zerknąć.

Tak wiele interesujących miejsc jest wokół nas, tak wiele z nich obiecujemy sobie zobaczyć, zwiedzić przy okazji... A czasem ta okazja może już się nigdy więcej nie zdarzyć... Coś się zawali, ktoś coś zniszczy...

Carpe diem - "Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie..."

Rowerową drogą do Mikulczyc (ciekawe kiedy będzie odcinek Helenka - Rokitnica) i centrum Zabrza.

"Spotkanie z własnym ja" - rzeźba Heinza Toboli (rzeźba, czy też jak podsłuchała kiedyś moja małżonka rozmowę pewnej pary - "płaskorzeźba - bo przecież jest płasko". Spotkanie, którego mi zabrakło w trakcie tego urlopu...

Heinz Tobola - "Spotkanie z własnym ja" © djk71


Czas wracać do domu. Przez Park Dubiela. Niby centrum, a wieki tu nie byłem... Pozmieniało się...

Siłownia w Parku Dubiela © djk71


Ale wciąż jest pięknie...

Zielono ale smutno... © djk71


Szybki powrót do domu. Zmarzłem trochę. Jesień idzie?

Graffiti Day

Niedziela, 8 sierpnia 2010 · Komentarze(14)
Graffiti Day
Dziś ruszam na krótką przejażdżkę z Wiktorkiem. Najpierw do Rokitnicy zobaczyć co tam słychać w szkole. czyżby wakacje mu się już znudziły?

W szkole niespodzianka...

Wstęp wzbroniony do szkoły? © djk71


W drodze do Mikulczyc odkrywam, że duch Kosmy jest wszędzie ;-)

Tu też Kosma? © djk71


Mijamy Mikulczyce i Wiku pokazuje mi ścianki z graffiti w Parku im. Jana Pawła II. Niektóre robią wrażenie.

Małpka © djk71


Czyżby pozostałości po kampanii wyborczej?

Akcent wyborczy? © djk71


I lokalny patriotyzm...

Zabrze © djk71


Aż się wzruszyłem...

Czesław Pisze? © djk71


Tu też...

kaseciak... © djk71


Krótka wizyta u babci i dziadka i jedziemy dalej.

Miejscami trzeba być ostrożnym...

Promieniowanie? © djk71


Dalej przez Osiedle Waryńskiego (teraz chyba się nazywa inaczej) do Maciejowa. Po drodze oglądamy popisy kibiców Górnika (ostatnio oglądałem popisy polonistów więc dziś coś dla równowagi :-) )

Fani Górnika © djk71


Każde miejsce jest dobre dla kibiców © djk71


Chwila postoju obok szybu Maciej. Napełnienie bidonu i smarowanie łańcucha w Wiktora rowerze. Dalej przez las do Szałszy (częściowo nowo budowaną autostradą A1) i powrót do Mikulczyc przez Leśną.

W Mikluczycach Górnik też ma swoich kibiców.

Górnik w Mikulczycach © djk71


Zakupy w sklepie i jedziemy do Biskupic. Z Osiedla Młodego Górnika obok stawu na azymut przez las. Udaje się zgodnie z planem wyjechać w Miechowicach. Rundka obok zamku, zakup pieczywa u Kwapisza i wracamy do domu, bo tu już czeka zmiana.

Teraz ja! © djk71


Wiku zostaje w domu, a my z Igorkiem ruszamy jeszcze na objazdówkę po osiedlu. Zaliczamy chyba wszystkie uliczki. Udaje mi się w końcu sfocić nowe malowidło obok Orlika.

Siła kibiców na Helence © djk71


Ciemno więc pora wracać do domu. Fajny dzień w towarzystwie coraz to większych synów :-) Obaj byli bardzo dzielni :-)

Bez chęci donikąd...

Niedziela, 25 lipca 2010 · Komentarze(18)
Bez chęci donikąd...
Miałem wstać wcześnie żeby dziś bez żadnych ograniczeń pojeździć. Wstaję około dziewiątej i... jest szaro, pochmurno... bez pośpiechu zjadam śniadanie i tkwię nad mapą i wpisami bibera zastanawiając się jak tu ułożyć trasę żeby zaliczyć choć kilka punktów, którymi nas kusi na swoim blogu.

Wychodzę, dojeżdżam na sąsiednie osiedle i już wiem. To nie jest dzień na jazdę. Pochmurno, chłodno (zakładam bluzę) i wieje. Małe kółko po okolicy i wracam do domu. Bywa i tak.

Ul. Przyjemna... prace nad A1 w pełni.

Przyjemna? © djk71


Skoro nie jadę nigdzie dalej to zobaczę inny odcinek budowy, gdzie ponoć budują pod autostradą przejazd dla rowerów. Czyżby to to?

Tunel dla rowerów? © djk71


Przez las niebieskim, a potem zielonym szlakiem wracam do Stolarzowic.

Od kilku dni coś mi dziwnie cyka/trzeszczy w okolicach siodełka, sztycy... strasznie to denerwujące, szczególnie w kontekście tego co napisała yoasia. Brrr... wole nie myśleć.

Chwila postoju i poszukiwania winowajcy. To chyba piasek.

Czegoś tu brakuje... © djk71


Mam nadzieję i choć mi się wcale nie chce jadę dalej. Dawno nie miałem takich oporów przed jazdą.

Ptakowice, Kamieniec, Boniowice i w drodze do Świętoszowic odbijam w polną drogę. Bo tak, bo tam jeszcze nie byłem. I nie warto było. Do Karchowic nie mam ochoty jechać. Wracam.

Rzut oka na leśniczówkę.

Leśniczówka w Ziemięcicach (a może w Świętoszowicach) © djk71


I skrótem do Ziemięcic. Mijam ruiny starego kościółka i ląduję w centrum wioski. Wszystko dziwnie przybrane, czyżby jakaś impreza?

Jadwigafest w Ziemięcicach © djk71


Oczywiście Jadwigafest, ale nie mam ochoty na samotną zabawę. Jadę dalej. W Świętoszwicach skręcam w kolejną drogę, gdzie jeszcze nigdy nie jechałem. Wcześniej jednak oglądam ciekawy kwietnik.

Oryginalny kwietnik © djk71


Docieram do Grzybowic. Choć mam tu blisko, to chyba najsłabiej znam tę okolicę. Nigdy nie miałem tu znajomych, nic nie musiałem tu załatwiać. Dziś pora nadrobić zaległości.

To taka trochę wiejska dzielnica Zabrza.

Konik :) © djk71


Dziwnie wygląda tutejszy kościół.

Kto zaprojektował ten kosciół? © djk71


Jadę do Mikulczyc zobaczyć stary, nieczynny dworzec kolejowy.

Nieczynny dworzec Zabrze Mikulczyce © djk71


Kawałek dalej moim oczom ukazuje się nieistniejąca już firma Sport Hofer. Ciekawe czy ktoś pamięta z czego była znana?

Dawna firma Sport Hofer © djk71


Kolejną "nową" drogą docieram na Leśną, gdzie wita mnie struś. Tyle razy tędy jechałem ale go nigdy wcześniej nie spotkałem. Tylko jakiś wstydliwy był. Jak wyciągałem aparat to uciekał, a jak chowałem to podchodził.

Zabrzański struś © djk71


Z Leśnej znów nietypowo w stronę Czekanowa. Po drodze pola...

Będzie pop corn... © djk71


i znów budowa A1...

Budowa A1 w Czekanowie © djk71


Przecinam 78-kę i docieram do drogi w stronę Szałszy i Zbrosławic.
Jadę do Szałszy, dalej przez las do Maciejowa a stamtąd do Sośnicy. Po co? Nie wiem. Tak sobie. Po prostu nie chce mi się nigdzie dalej jechać, więc włóczę się po okolicy.

W Sośnicy chwila przerwy obok hali Sośnicy i szkoły gdzie kiedyś uczyłem... Ile to już lat...

Hala Sośnicy © djk71


Rzut oka na mapę i ruszam przez las wzdłuż torów żeby później przebić się do Parku Powstańców Śląskich. I miało się udać tylko... tunel lekko zamoczony i brzydko pachnie.

Zalany tunel © djk71


Wracam. Przez tory się nie będę przebijał bo dużo ich, a poza tym stoją tam pociągi. A niektóre nawet straszą.

Kto to? Konduktor? © djk71


Wracam na drogę, przy wjeździe do Zabrza dowiaduję się jakim to aktywnym miastem jesteśmy.

Aktywne rodziny zabrzańskie © djk71


Dojeżdżam do stadionu Górnika. Komuś znów coś przeszkadzało. Musiał ktoś chlapnąć farbą :-(

Wandali nigdzie nie brakuje © djk71


Wandali nigdzie nie brakuje © djk71


Zaczęło padać a mnie przeszła niechęć do jazdy.

Przejeżdżam przez Lasek Makoszowski i pod czujnym okiem strażnika wjeżdżam do kolejnego parku.

Strażnik parku © djk71


Wyjeżdżam na Zaborzu i próbuję wydostać się na Wolności, ale wszędzie budowa Drogowej Trasy Średnicowej. W końcu trafiam na jakieś nieczynne jeszcze przejście.

Przejście pod DTŚ-ką © djk71


Kościół św. Jadwigi na Zaborzu. Chyba nigdy go nie fociłem, ale dziś też nie bardzo jest okazja, bo msza. Więc tylko ciche zdjęcie z oddali.

Kościół św. Jadwigi © djk71


Ruszam w stronę Biskupic. Chwila kręcenia się po okolicy i na Osiedlu Młodego Górnika (ciekawe czy są tam jeszcze jacyś młodzi górnicy) skręcam w prawo. Straszne błoto, ale już i tak jestem cały brudny. Po jakimś czasie niespodzianka. Brama. A nie można było postawić znaku, że droga bez przejazdu? Wracam. Nie pierwszy dziś raz.

Do Rokitnicy jadę leśną drogą (też po raz pierwszy). ciekaw jestem co było kiedyś w tym budynku.

A co to? © djk71


Dzwonię do teściów, że rezygnuję z obiadu, bo jestem cały ubłocony.

Patrzę na licznik i... jest ponad 85km... Hmmmm, a może by tak dokręcić do setki? W sumie czemu nie. Nie czuję się zmęczony więc... jedziemy przez Wieszową :-)

W Górnikach dopada mnie zapach pizzy i... chyba najwyższy czas coś zjeść. Już po 18-tej. Pizza taka sobie ale zjadłem ze smakiem. Dojeżdżam na Helenkę i... brakuje kilka kilometrów do 100. Przecież nie będę dokręcał... a może... A jednak... ;-) Patrolowy objazd dzielnicy, rzut oka na wciąż niedokończoną budowlę na granicy Helenki i Stolarzowic...

Zamek budują? © djk71


I można wracać do domu. Jest ponad 100. Sporo jak na dzień, w którym nie było chęci do jazdy. Tym bardziej, że nie oddaliłem się chyba od domu o więcej niż 15km...

EDIT: Sprawdziłem na mapie. Oddaliłem się od domu w linii prostej góra 11,2km.

Odyseja... Zabrzańska

Niedziela, 11 kwietnia 2010 · Komentarze(7)
Odyseja... Zabrzańska

Jako, że drugi dzień Odysei został odwołany zrezygnowaliśmy z noclegu w Olkuszu i wróciliśmy na Helenkę w towarzystwie organizatorów Bike Orientu :-) Po sympatycznym, choć wyjątkowo krótkim wieczorze - zmęczenie jednak dało znać o sobie - dziś w planach rower. Wszystkie prognozy wskazywały na ulewne deszcze ale kto by się tym przejmował :-)

Rano nie pada ale kiedy po śniadaniu siedzimy nad mapami… leje… Nie szkodzi. Nie jesteśmy z cukru. Wraz z Moniką, Piotrem i Pawłem schodzimy na dół i… spędzamy kilka… kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt minut pod daszkiem rozmawiając, grzebiąc przy rowerach i… zastanawiając się, czy naprawdę chcemy jechać. Leje koszmarnie.



W międzyczasie wychodzi z klatki sąsiadka z psem, który… boi się rowerów!!! Na widok ośmiu kółek przy wejściu do bloku… wygląda jakby chciał popełnić seppuku.

Gdy widzimy jak wraca postanawiamy go więcej nie stresować, tym bardziej, że jakby przestawało padać i ruszamy. Oczywiście nie przestało. Do tego 5 stopni sprawia, że po zjeździe do Rokitnicy palce u rąk wydają się być zamarznięte, a buty przemoczone… Będzie ciekawie.

Jedziemy sobie przez Mikulczyce do Zabrza podziwiając zrujnowaną wieżę ciśnień, pozostałości po hucie, Zandkę i stalowy dom, żydowski cmentarz (dziś tylko zza ogrodzenia) i lądujemy przy skansenie Królowa Luiza. Niestety w niektóre miejsca wstęp wzbroniony.



A niektóre pojazdy tu zaparkowana są ciekawe, a przede wszystkim szerokie...



Jest zimno. Bardzo zimno. Piotrek się przebiera, a Mavic drepcze w miejscu. Przy kolejnej wieży ciśnień po chwili dyskutujemy czy jechać do Gliwic czy poszukać jakiejś knajpki i trochę się ogrzać. Awaria roweru Pawła przesądza sprawę. Szukamy knajpki, co jest takie proste w takim dniu jak dziś, dodatkowo chcąc mieć możliwość zaparkowania gdzieś rowerów.

Przy okazji oglądamy jak ktoś zaparkował w cysternie. Nie widać parkującego ale nie chciało nam się podjeżdżać z drugiej strony.



W końcu znajdujemy pizzerię i jest… ciepło :-) Herbatka, pizza i jedziemy na dworzec odwieźć chłopaków. Szkoda, że tak krótko ale mam nadzieję, że jeszcze razem na Śląsku pojeździmy :)

Debata z Panią Prezydent

Czwartek, 28 stycznia 2010 · Komentarze(14)
Debata z Panią Prezydent
Dziś naszą dzielnicę odwiedziła Pani Prezydent Zabrza. Głównymi punktami spotkania były: Bezpieczeństwo, Infrastruktura, Kultura i Sport czyli... jak zrozumiałem... ROWER :-)

Nie mogłem nie pójść, zarówno z czystej ciekawości, jak i z obowiązku :) Przecież to doskonała okazja żeby porozmawiać o ścieżce/drodze rowerowej, która wiedzie w stronę Helenki. Sorry, że się powtarzam ze zdjęciem, ale dziś w firmie kilka osób zapytało czy to fotomontaż, gdy je ujrzało.



Po pojawianiu się Pani Prezydent pierwsze pytanie dotyczyło... wspomnianej rowerówki. Co ciekawe nie padło z moich ust, a zadał je sympatyczny starszy Pan.

Potwierdziło się, że jest plan przedłużenia jej do naszej dzielnicy, aż do granicy z Bytomiem. Niestety... w tym roku nie zaplanowano jej w budżecie miasta. Nie oznacza to jednak, że nie ma szans na jej powstanie. Wybudowany w zeszłym roku odcinek Mikulczyce-Rokitnica tez nie był zaplanowany na ubiegły rok, a jednak powstał. Miejmy nadzieję, że może tu też się zdarzy cud.

Co ciekawe ten temat został jeszcze poruszony przez inne osoby. Była mowa, o jakości drogi, o odśnieżaniu, o tym, że nasze władze też nią miały okazję jechać... Byłem w szoku, że tyle osób było zainteresowane tym tematem. Co ciekawe większość tych osób jest w wieku emerytalnym. Brawo.

Pozytywne, że władze miasta przyznały, że pomysł ścieżki był ok ale wykonanie było do d... Jest to jakaś nadzieja na przyszłość. Chyba to dobry moment na bardziej konkretne spotkanie z władzami skoro jest ku temu atmosfera...

Temat rowerowy pojawił się raz jeszcze kiedy ktoś zaproponował aby policja przesiadła się na rowery bo zza tych zaparowanych szyb w autach niewiele widzą... :-)

Tour de Zabrze

Sobota, 2 stycznia 2010 · Komentarze(21)
Tour de Zabrze
Dzisiejszy poranek powitał nas śniegiem. Nie powiem żeby nas to ucieszyło. Mówi się jednak trudno i jedzie się dalej. Jako, że Asica z Młynarzem musieli już nas opuścić dziś na rower ruszamy w trójkę (Kosma, JPBike i ja). Tuż przed wyjazdem dzwoni do nas Dynio i... po chwili jedziemy już razem. Wcześniej jednak oczekując na Jacka chcemy wyciągnąć na rower Czarną Owcę. Niestety znów jej się udało i wypoczywa gdzieś poza Zabrzem. :-)

Jeden z fantastycznych prezentów gwiazdkowych podsunął nam pomysł żeby pokazać Jackowi Zabrze i może Gliwice. Ruszamy w stronę Mikulczyc. Rowerówka jak się spodziewałem bielutka. Nikt nie pomyślał o jej odśnieżeniu.



Mimo to jedzie się fajnie, choć ostrożnie... :-)

Dalej przez Hagera pokazać wagoniki i wieżę ciśnień. Stamtąd na Zandkę. Dobrze, że Jacek naprawił mi dziś hamulce. Było z górki, ślisko...

Na Zandce najpierw dom z dziurami po kulach, potem Dynio brata się z lokalsami i w końcu dojeżdżamy pod stalowy dom. Chłopcy są chyba pod wrażeniem.



Nie zaglądamy na cmentarz żydowski, bo dziś za zimno i za mokro. Jedziemy do Luizy. Nie zwiedzimy dziś sztolni ale obejrzymy sobie chociaż pojazdy wojskowe.



Dzieci szybko zaczęły się bawić



Niestety takie zabawy czasem źle się kończą.




Dalej kolejna wieża ciśnień. Robi wrażenie. Jest olbrzymia i piękna. Szkoda, że wciąż nie ma w niej knajpki, galerii...



Następny kawałek drogi to lodowisko. Udaje się na szczęście pokonać go bez upadku :)

Kolejny przystanek to Kościół św. Józefa znajdujący się na przeciwko stadionu Górnika Zabrze. Wszyscy wyszli stamtąd pod dużym wrażeniem. Myślę, że jeszcze wszyscy tam wrócimy.

Zimno więc decydujemy się wracać. Spokojnym tempem docieramy do domu, gdzie po chwili delektujemy się grzanym piwem. Fajna przejażdżka. Dzięki Dynio, że udało Ci się do nas dołączyć.

Pod fontannę

Poniedziałek, 17 sierpnia 2009 · Komentarze(19)
Pod fontannę
Po obiedzie na rower. No, może nie od razu. Najpierw krótka drzemka i dopiero potem w drogę. Gdziekolwiek, ale asfaltem bo już po 19-tej i chmury jakieś nadciągają - ciemno się robi.

Stolarzowice, Górniki, Wieszowa, Grzybowice, zaczyna kropić. Do tego boję się. Boję się kierowców, na których w ostatnich dniach tak bardzo kląłem i którzy dziś też dają popis swoich umiejętności.

A propos kierowców i ich zachowań na drogach to ostatnio trafiłem na projekt 50kmh. Coś w tym jest.

Mijam Mikulczyce, na Koperniku czas wyciągnąć kurtkę. Zaczyna padać. Gdy dojeżdżam do Pstrowskiego deszcz mija ale wciąż jest tak samo parno jak było, gdy ruszałem w drogę.

Rzut oka na wyremontowany plac i nową fontannę. Nie jest taka jak wrocławska ale jak na zabrzańskie warunki to jednak coś.





Trzeba będzie spróbować ją sfocić jak nie będzie kropiło i najlepiej jak będę z kimś. Jakoś wciąż się boją o pozostawione obok siebie rzeczy kiedy wokół kręcą się nastolatkowie niektórych nacji...

Powrót przez Mikulczyce i nową ścieżkę rowerową. W sumie całkiem przyzwoitą i nieźle oznaczoną, choć brakuje mi znaku "Rowerzyści" od strony Mikulczyc - myślę, że mógłby się przydać, bo wyjeżdżający zza zakrętu od strony Rokitnicy mogą się nie spodziewać rowerów przekraczających drogę w kierunku ścieżki.

Nie podoba mi się też przejazd rowerowy przy wjeździe do Rokitnicy, rowerzyści muszą przejechać na drugą stronę drogi za wzniesieniem, co też może zaskoczyć niektórych kierowców.

Ale ogólnie nie jest źle. Ciekawe jakie będą dalsze kroki w tej kwestii... W Zabrzu, ale i na całym Śląsku infrastruktura rowerowa mocno kuleje, żeby nie powiedzieć, że jej prawie nie ma.

Ostatnio trafiłem na stronę Śląskiej Inicjatywy Rowerowej. Grupa jest młoda (stażem) ale dodając do tego co najmniej 4 znane mi masy krytyczne w regionie (katowicka, zagłębiowska, gliwicka i bytomska) może... może coś zacznie się zmieniać. Może uda się pokazać włodarzom naszego regionu, że tu też chcemy jeździć na rowerach.

Zabrze też może być interesujące

Poniedziałek, 16 marca 2009 · Komentarze(21)
Zabrze też może być interesujące

Dziś wziąłem dzień wolnego żeby pozałatwiać parę spraw. Kosma kontynuując weekend na Helence próbuje mnie wyciągnąć do Pławniowic. Przez chwilę mam ochotę, ale w końcu decyduję się zostać w domu. Żona jednak wpada na pomysł żebym pojechał z Moniką do Zabrza i przy okazji coś załatwił. Przyjemne z pożytecznym.

Chłodno, ale nie pada. Ruszamy w stronę centrum. Muszę przyznać, że mimo, iż wczoraj skończyło się na strachu to dziś każdy wyprzedzający mnie samochód napawa mnie jakimś lękiem. Koszmarne, co muszą czuć ludzie, którzy ucierpieli w wypadku, pewnie trudno się przemóc żeby ponownie wsiąść na rower.

Krótka przerwa przy koszmarnie zaniedbanej, najstarszej na terenie województwa śląskiego (1871) wieży ciśnień.





Dalej stalowy dom na Zandce (Sandkolonie) z 1927 roku. Naprawdę stalowy.



Jak widać zżera go miejscami rdza.



I nasz główny cel - żydowski cmentarz. Wiele o nim słyszałem, widziałem zdjęcia, ale wierzcie mi - to trzeba zobaczyć. Niesamowite miejsce. Nie da się go opisać, a sfocić... nie potrafię :-(











Spędziliśmy tam kilkadziesiąt minut i pewnie moglibyśmy dużo więcej. Musi tam być niesamowicie w księżycową noc, albo w mglistą...

Załatwiamy co mieliśmy załatwić i czas wracać. Krótki postój obok przodownika pracy Pstrowskiego, gdzie ze zdziwieniem oglądam plan zagospodarowania tego terenu.





I jeszcze krótki postój obok Domu Muzyki i Tańca, czy też jak zwykł mawiać Marcin Daniec - Domu Muzyki i Dańca ;-)



I wizyta na cmentarzu przy ulicy Staromiejskiej żeby zobaczyć kamienną rzeźbę św. Jana Nepomucena - jedyny istniejący zabytek, który pozostał z dawnego zamku zabrzańskiego.



Teraz już prosto do domu, a właściwie do przedszkola po jeszcze jednego bikera... dziś niestety bez rowerka.



Stąd już pieszo, prowadząc rowery do domu.
Krótko, ale fajnie, tylko szkoda, że momentami tak mocno wiało.

Odwozimy Kosmę

Piątek, 1 sierpnia 2008 · Komentarze(7)
Odwozimy Kosmę
Powrót do domu i szok. To, że Kosma jest u nas, to było planowane, ale to co zrobiły z moją małżonką w mieszkaniu to... szok.

Muszę odreagować, oczywiście na rowerze. Jako, że Monia musi wracać do domu, to decydujemy się z Wiktorkiem ją kawałek odwieźć.

Ruszamy i skręcamy w stronę Stolarzowic, Monika lekko niepewna, bo czasu ma niezbyt dużo, a wydaje się, że powinna jechać w odwrotną stronę.
Spokojnie, po prostu chciałem ominąć ruch na drogach. W Karbiu niestety na światłach Monika nam ucieka więc ruszamy w inną stronę.

Bobrek, mimo, że dzielnica nie należy do moich ulbionych, to jednak stara zabudowa robi na mnie zawsze wrażenie.



Dalej przez Biskupice. Tu już zabudowa nie robi na mnie, aż takiego wrażenia.
Jak to stwierdza Wiku, klimaty takie "callofduty'owe"



I o zmierzchu do domu.


W końcu dodałem bieszczadzką relację z dnia następnego po koncercie z okazji XXX-lecia KSU.

Trasa: Helenka - Stolarzowice - Miechowice - Karb - Bobrek - Biskupice - Rokitnica - Helenka.