Wpisy archiwalne w kategorii

Bieganie

Dystans całkowity:6906.40 km (w terenie 1496.49 km; 21.67%)
Czas w ruchu:834:20
Średnia prędkość:8.27 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:53278 m
Maks. tętno maksymalne:210 (108 %)
Maks. tętno średnie:193 (100 %)
Suma kalorii:447473 kcal
Liczba aktywności:878
Średnio na aktywność:7.87 km i 0h 57m
Więcej statystyk

Półmaraton Dorotki z Plusem. Dużym plusem i w upale.

Sobota, 11 czerwca 2022 · Komentarze(0)

Półmaraton Dorotki z plusem. Nie wiedziałem tylko, że plus oznacza dziesięć km więcej (łącznie 31,5 km), prawie 800 m w górę i do tego jeszcze mocno na plusie w powietrzu. Zero chmurek, pełna lampa, a Ci którzy mnie znają wiedzą jaki mam stosunek do słońca ? No dobra, oprócz tego słońca to wiedziałem na co się piszę, bo czytam regulaminy. Ale w połączeniu ze słońcem zabiło mnie. Pięć godzin, w tym 1/3 trasy głową, a nie nogami. Dostałem nieźle w kość. Gdyby nie to, że Anetka czekała na mecie to nie wiem czy bym nie zrezygnował w trakcie.

Tradycyjnie na ściance © djk71

Ale po kolei.

Nie wiem kto, czy co sprawiło, że zapisałem się na Biegi w Rogoźniku. Pewnie duży wpływ miało to, że to nie asfalt, tylko biegi w terenie. Do tego duży wybór dystansów i jeszcze w pobliżu. I wpisowe - 50 zł. Więc po prostu musiałem. 11 km to za krótko. Maraton 7 Jezior to już sporo, o ultramaratonie (100+) nie wspomnę. Pozostał więc naturalny wybór - półmaraton. W nazwie jest plus. Sprawdziłem i wyszło, że duży plus, dystans to ok. 30 km. Może być. I przewyższenia ok. 900m. Jakoś nie do końca w to uwierzyłem - gdzie? tutaj? Niemożliwe. No, możliwe, ale jakoś do mnie nie do końca dotarło. Z drugiej strony nawet jeśli to i tak nie przerażało, przecież miałem już być w gazie :-) Tak się zanosiło w styczniu, ale życie zweryfikowało plany i jestem tu gdzie jestem :-(

Kiedy wychodzimy z żoną z domu ewidentnie nie jestem w nastroju do startu. Na niebie zero chmurek, a ja nie cierpię słońca. Świadomość trasy, braku kondycji i upału nie nastraja mnie zbyt optymistycznie. Meldujemy się w amfiteatrze w Rogoźniku i... w cieniu czekamy na start.

I co ja robię tu? © djk71
W końcu ruszamy.

Ruszamy © djk71

Od początku biegnę spokojnie, celem jest tylko dobiec do mety. od początku teren. Na szczęście nie jest tak mokro jak zapowiadali organizatorzy. Może mogłem wybrać inne buty na start, teraz już nic z tym nie zrobię.

Trochę w cieniu, więcej w słońcu. 

Ładnie © djk71

Trasa dobrze oznaczona, choć organizator wspominał, że jakiś delikatnie mówić dowcipniś poprzewiązywał szarfy, którymi m.in. jest oznaczona trasa. 
Nie brakuje podbiegów. W zamian dostajemy piękne widoki na okolice. 

Widoki z trasy © djk71

Jesteśmy w okolicach Góry Siewierskiej. Jest strasznie gorąco. To będzie ciężki dzień. 

Kolejny podbieg... © djk71

Na górze jeszcze wymuszony uśmiech, bo się jakieś laski z aparatami ustawiły :-) 
Chwila oddechu. 

Znów widoczek z góry © djk71

Jeszcze biegnę w towarzystwie. Mocno rozciągniętym, ale wciąż są tacy co podobnie jak ja ledwo powłóczą  nogami :-) 
Mimo, że na trasie jest kilka miejsc gdzie można zaliczyć glebę to ja mało nie wywalam się obok (chyba) magazynów Lidla, na asfalcie. Na szczęście udaje się utrzymać pion. 

Przede mną ostatni duży podbieg - tytułowa Dorotka.

Przed nami Dorotka © djk71

Nigdy tu nie byłem, choć tyle razy o niej rozmawialiśmy, tyle razy przejeżdżałem obok. Gdyby nie zmęczenie to pewnie zachwycałbym się widokami. 

Już prawie u góy © djk71

A tak ledwo docieram na szczyt. 

Kościółek na Górze św. Doroty © djk71

Mijam kościółek i dostaję wiadro (a może butelkę) wody na głowę. O jak dobrze :-) 
Cola, arbuz i.... nie pomidorowej nie tknę, choć pewnie byłaby pyszna. 

Biegnę dalej. Kilka trudniejszych zbiegów, na szczęście bardzo krótkich. Zegarek podpowiada, że na mecie będę na styk z limitem czasu. 
Będę o ile będę biegł w takim samym tempie. Niestety coraz częściej przechodzę do marszu. Ledwo żyję.

Jeszcze kawałek trasy © djk71

Jest ciężko. Bardzo. Kiedy zegarek mówi, że skończę kilka minut po limicie - nie pomaga. Przeliczam w głowie pozostały czas, pozostały dystans i rzeczywiście spóźnię się  jakieś 3-5 minut. Biegnę ale wiem, że nie jestem już w stanie tego nadrobić. 

Resztką sił wbiegam na metę © djk71

Wbiegam z czasem 05:04:26. Na szczęście jestem klasyfikowany. 
Dostaję medal i idę coś zjeść. Okazuje się, że nawet na to nie mam siły. 

Jest i medal © djk71

Masakrycznie zmęczony. Ale zadowolony, że pobiegłem. Brak treningów i słońce mnie zabiły. 

Zmęczony na mecie © djk71


Ale chyba tu jeszcze wrócę :-) 


Wciąż bez sił z tulipanowcami w tle

Niedziela, 5 czerwca 2022 · Komentarze(0)
Ciężki weekend. W efekcie mało ruchu. Dziś dopiero po obiedzie decyduję się wyjść. Ciepło. 
I od początku czuję zmęczenie. Biegnie mi się ciężko. 

Zastanawiam się co to za oznaczenia na drzewach.

A to co? © djk71

Po trzech, czterech kilometrach mam ochotę zawrócić. Nie wiem jak pobiegnę na zawodach za tydzień. Zmuszam się do dalszego biegu. 
Postanawiam sprawdzić, czy kwitną już tulipanowce. 

Tulipanowce kwitną © djk71

Kwitną. 

Kwiaty tulipanowców © djk71

W sumie przebiegam 11 km, niezbyt dużo, bardzo wolno, ale coś przebiegnięte. 

Noch einmal vor dem Frühstück

Środa, 1 czerwca 2022 · Komentarze(0)
Kiedy wczoraj wyszedłem przed śniadaniem z hotelu było ok. 7 stopni. Chłodno zważywszy, że wziąłem tylko krótkie ubrania do biegania. 
Dziś jest kilka stopni więcej i od razu lepiej. Postanawiam pobiec w przeciwną stronę. 
Przebiegam nad drogą i torami i ląduję w innym mieście - Böblingen :-) 

Nad drogą o poranku © djk71

W Böblingen © djk71

To już nie jest tak malownicze jak wczorajsze, ale też jest kilka ciekawych miejsc. 
Podbiegam pod kościół.

Kościół © djk71

Ciekawe © djk71

I spoglądam na... chyba ryneczek. 

Rynek w Böblingen? © djk71

Rzut oka na oryginale dzieła sztuki. 

Sztuka? © djk71

I biegnę dalej. 

A co to? © djk71

Poranne rozterki. 

Skoczyć, czy nie skoczyć? © djk71

Miasteczko niepozorne, ale są miejsca zmuszające do myślenia. 

Kosmici? © djk71

Jeszcze nie zdążyłem przemyśleć tego widoku, a tu kolejna rozkmina... 

I co tu wybrać? © djk71

Może bieg slalomem pomoże to przemyśleć?

A może slalomem? © djk71

Wbrew pozorom może tu być ciekawie :-) 
Niestety czas wracać na śniadanie. Niespodziewanie sporo podbiegów na trasie. 
Może jednak warto zawrócić?

Oryginalnie © djk71







Schön, aber etwas kühl

Wtorek, 31 maja 2022 · Komentarze(0)
Pewnie już pisałem niejeden raz, że czasem ludzie myślą, że jadąc na delegację człowiek ma mnóstwo czasu na zwiedzanie. Najczęściej jednak widzi autostradę, hotel i ew. fabrykę klienta. W moim przypadku jedyna okazja żeby coś zobaczyć to... wstać wcześnie rano i iść pobiegać mając nadzieję, że natrafi się na coś interesującego. 
Tym razem po raz kolejnym jestem w okolicach Stuttgartu jednak na tyle daleko od centrum, że nawet się nie łudzę, że tam zajrzę. 

Sindelfingen - miasto, o którym wcześniej nawet nie słyszałem, wieczorem przed snem szybki rzut oka w Google i wyznaczam sobie trasę tak aby udało się zobaczyć coś interesującego. 

Najpierw dziwna wieża (ciśnień?) 

Wieża ciśnień? © djk71

Potem rzut oka na miasto z góry. 

Sindelfingen z góry © djk71

Malunki na ścianach sugerują, że jest tu i stara część. 

Tam muszę pobiec © djk71

Biegnę przez parki. 

W parku © djk71

Po drodze interesujące tory. Chyba kolejki dla dzieci, bo dość wąskie, niestety ze względu na wczesną porę wagoniki chyba pochowane. 

Ciekawe tory © djk71

W końcu trafiam na budynki w klimacie jaki lubię :-) 

Taki klimat lubię © djk71

Kościółek

Kościół © djk71

Przed kościołem © djk71

Stary ratusz

Stary Ratusz © djk71
Chwilę krążę po miasteczku.

Lubię ten klimat © djk71

Gdyby nie te kosze na śmieci © djk71

Chce się oglądać © djk71

Dobrze, że nie mam rozpisane treningu tylko po prostu chcę pobiegać i pozwiedzać. 

Trochę sztuki © djk71

Pięknie © djk71

I coś w stylu ryneczku. 

Miejsce na kawę, piwo... idealne © djk71

Niestety pora wracać na śniadanie i do pracy. 

Pięknie choć przerwane w połowie

Sobota, 21 maja 2022 · Komentarze(0)
Dziś znów Górach Opawskich. Piotrek namówił mnie na zrobienie trzydziestki. Chwilę się wahałem, ale tylko krótką chwilę :) Będzie okazja zrobić test czy dystans na SGS został właściwie wybrany, bo coś czuję, że nie. Mieliśmy wystartować bladym świtem, ostatecznie ruszamy przed trzynastą. Słońce nie będzie nam pomagało. 

Startujemy sprzed kościoła © djk71

Ruszamy znaną trasą na Górę Chrobrego. Powoli, przyjemnie cały czas rozmawiając.
Na górze znany mi już kościółek. 

Kościółek na Górze Chrobrego © djk71

Choć trzeba patrzeć pod nogi to nie mogę przestać się za nim oglądać. 

Z górki © djk71

Póki co wydaję się być zadowolony. 

Zadowolony © djk71

Kawałek dalej Piotr przygotował mi niespodziankę. Mijamy tory.

Lubię tory © djk71

I przed mną (przed nami) 300 schodków (czytałem, że w rzeczywistości jest ich 315). 

© djk71

Bardzo niewygodne do wbiegania, a chyba jeszcze mniej do zbiegania. 

Wbiegamy do czeskich Mikulovic.

W Mikulovicach pusto © djk71

Pustka na ulicach.

W Czechach © djk71

Podobnie zresztą jak na całej dzisiejszej trasie. 

Puste ścieżki © djk71

Nie wiemy czemu nie ma ludzi, ale nie przeszkadza nam to. 

Chce się biec © djk71

Niestety sił starcza mi tylko na niecałe 16 km. 

Piotrek przede mną © djk71

Piotr proponuje powrót marszem. 
Próbuję jeszcze chwilę biec, ale po chwili odpuszczam. I tak było pięknie. 

Jest pięknie © djk71



Potruchtane solo w górach: Wapienica - Szyndzielnia - Klimczok - Blatnia - Wapienica

Niedziela, 15 maja 2022 · Komentarze(0)
Miał być spacer w górach z żoną, było zaproszenie na żelazny szlak rowerem ze znajomymi, a ostatecznie wyszło bieganie solo w górach. 
Wieczorem szybki wybór trasy. Beskidy.

Beskid © djk71


Wczesna pobudka i jadę do Bielska Wapienicy. Parkuję i... idę spać. Czuję zmęczenie. Chwila drzemki, wstaję, pakuję nową kamizelkę biegową. Zobaczymy jak się dogadamy ze sobą :-) Biorę dwa softlaski, za to zostawiam bukłak. Chwila wahania, czy wziąć kije, ale ostatecznie zostają w aucie. 

Ruszam. Ciepło. Zupełnie na krótko, nawet rękawków nie zakładam. Póki co pusto, pojedynczy biegacze, kilku rowerzystów i kilka par pieszo. 

Tak chce się biec © djk71

Biegnę powoli, spokojnie. To nie z góry przemyślana strategia. To po prostu moje obecne możliwości :-) 
Dobiegam do dolnej stacji kolejki na Szyndzielnię. Na dole pomnik starej kolejki. 

Stary wagonik kolejki © djk71

Mijam stację i wgrany ślad taki trochę niejednoznaczny, a może to mi już pot zalewa oczy. W efekcie po chwili ląduję poza kursem. Oczywiście mógłbym wrócić, ale prawdziwy facet nie wraca tą samą drogą więc przedzieram się na azymut do zgubionej drogi. Łatwo nie było, ale jakoś się udało.

Podbieg zacny daje w kość. Chwila przerwy przy schronisku na Szyndzielni. 

Szyndzielnia © djk71

Widok z Szyndzielni © djk71

Wciągam galaretkę i ruszam dalej. 

Biegnę dalej © djk71

Dobiegam/dochodzę na siodło pod Klimczokiem. Chwila zawahania co dalej i ruszam pod schronisko, a nawet dalej kawałek za budynek GOPR. 

Beskidy © djk71

Dalej, czy wracać? © djk71

Po chwili zbieg i... podbieg/podejście na Klimczok.

Będzie trzeba się wspinać © djk71

Po drodze chwila przerwy :)

Wstęp wzbroniony © djk71

Kto gdzie był? © djk71

Można usiąść (chyba)

Ciekawie © djk71

Czyś z Warszawy.... © djk71

Widok z góry. 

Widok z góry © djk71

Można poczuć się przez chwilę jak król.

Tron © djk71
Dużo prawd życiowych na Klimczoku można wyczytać :-) 

Worki pod oczami © djk71

Dla samotnych panienek © djk71

Hemoroidy © djk71

Stara pierdoła © djk71

Starość © djk71

Ruchanie © djk71

Teraz już powinno być łatwiej. Przede mną Błatnia. Przede mną to tak optymistycznie powiedziane - pięć kilometrów przede mną :-) 

Biegnę dalej © djk71

Jest pięknie © djk71

Chwilę przed szczytem muszę usiąść i odpocząć - łydki palą.

Jest pięknie © djk71

Nie szkodzi, jest okazja podziwiać widoki. 

Odpoczynek z widokiem na góry © djk71

Mijam wierzchołek i już tylko zbieg.

Błatnia © djk71

I znów słowo tylko nie oddaje tego co przede mną. 
Ostry zbieg z kamieniami. Może nawet nie taki ostry, ale dla mnie dziś już bardzo ciężki. 

Gdzieś po drodze © djk71

Męczy mnie mocno, już co chwilę spoglądam na zegarek ile zostało do końca. 

Zbieg © djk71

W końcu jestem na dole. Rzut oka na zbiornik wodny.

Zbiornik Wielka Łąka © djk71

I biegnę do auta. 

Kamizelka sprawdziła się idealnie. Za to czuję zmęczone nogi, stopy... Nie wiem, czy coś mnie otarło, czy coś innego, mam nadzieję że to jednorazowe. 

Zmęczony, ale zadowolony. :-) Było pięknie. Tylko ta kondycja ;_) 




Wciąż zmęczony po duathlonie

Środa, 11 maja 2022 · Komentarze(0)
Chyba się starzeję. Kiedyś słuchając rozmów o regeneracji po zawodach zastanawiałem się o czym ludzie mówią. 
Zasadniczo zwykle następnego dnia byłem gotów do kolejnych aktywności. 

Tym razem jest inaczej. Trzeci dzień po weekendzie, a ja wciąż czuję się zmęczony. Czyli nadeszła starość? A może po prostu zawsze się obijałem, a tym razem dałem z siebie więcej?
W końcu po sobotnim duathlonie zegarek zasugerował 4 dni odpoczynku. A ja mu na to odpowiedziałem: To się jutro zdziwisz! I pobiegłem w Poznaniu

Tak to musi być ta druga opcja :-)

BTW: dziś trafiło do mnie zdjęcie z soboty - Ci którzy czytali relację to pamiętają być może miejscówkę gdzie Adam chciał zrobić zdjęcie i przeszkodził mu inny fotograf. 
To było chyba tu :-) 

Duathlon w Czempiniu - zdjęcie by Maratomania

Krótkie rozbieganie po weekendzie

Wtorek, 10 maja 2022 · Komentarze(0)
Krótkie wieczorne rozbieganie po weekendowym szaleństwie.

Dziś w koszulce z Wingsa (ale bez medalu ;) ).

Pamiątka z Wingsa © djk71

A w domu jeszcze jedna, choć chyba nie do biegania.

Pamiątki z duathlonu © djk71

Wings For Life 2022

Niedziela, 8 maja 2022 · Komentarze(0)
Wings For Life - myślę, że o tym wydarzeniu słyszeli nie tylko biegacze. 
Formuła biegu się nie zmienia więc powtórzę  to co już pisałem w relacjach z poprzednich edycji: 

W Wings for Life World Run wszyscy uczestnicy startują w tym samym czasie na całym świecie. Nie ważne, czy jesteś zawodowym sportowcem, trenującym amatorem, czy totalnym świeżakiem. Nie ma linii mety. Zamiast niej, 30 minut po starcie, na trasę wyrusza Samochód Pościgowy i wyprzedza biegaczy oraz uczestników na wózkach, doganiając każdego po kolei. Najlepsze jest to, że 100% wpisowego i wszystkich datków trafia bezpośrednio na badania nad rdzeniem kręgowym, aby w przyszłości pomóc w leczeniu jego urazów.

Wings For Life © adam j

Skrzydła rządzą © adam j

Można biegać samemu lub w grupie jak ja w roku ubiegłym - tzw. bieg z aplikacją. Ale można też spróbować zapisać się na jeden z biegów masowych, które jednocześnie odbywają się w kilkunastu lokalizacjach na całym świecie. Mnie udało się to w 2018 roku oraz w 2019. Biegła nas tam wówczas zacna ekipa. 

W tym roku w Poznaniu spotykam tylko Marcina. 

Z Marcinem w strefie © adam j

Oczywiście jest też ze mną Anetka i Adam, którzy robią nam zdjęcia przed startem, na trasie i na mecie :-) 

Z Anetką przed startem © djk71

Kiedy jechaliśmy z Czempinia do Poznania po drodze kropiło. Czekając na start też jest jeszcze przyjemnie (czytaj: słońce się chowa za chmurami). Niestety tuż przed startem, zgodnie z naszymi obawami chmury znikają i zaczyna się lampa :( 

Mimo, że stoimy na początku trzeciej strefy to kilka minut mija zanim ruszamy. Pierwsze kilkaset metrów w wielkim tłoku (8000 ludzi) dopiero chyba po 1 km biegnie się luźniej. 

Firmowa koszulka odróżnia się :-) © djk71

Pierwsze 4-5 km biegnie mi się ciężko. Czuję w nogach wczorajszy duathlon. 
Słońce też nie pomaga. Zapomniałem wziąć z samochodu słuchawek więc słyszę, że ciepło daje w kość też wszystkim wokół. 
Zastanawiałem się czy wziąć ze sobą coś do picia skoro co 5 km będą bufety. Dobrze, że posłuchałem Adama i wziąłem softflaska. Przydał się. 

Po pierwszym bufecie siły wracają. Nie znaczy to, że biegnę szybciej, ale uczucie zmęczenia jakby słabnie i głowa też przestaje przeszkadzać. 

Gdzieś przed 10 km spotykam Anetkę i Adama. 

Gdzieś ok. 10 km © djk71

Jest dobrze. Biegnę dalej. W tym roku zmieniona trasa. Pierwsze 13 km przez miasto dzięki temu mamy wspaniałe wsparcie kibiców. To bardzo pomaga. 
Miałem nadzieję pobiec ponad 13 km, ale po tempie widzę, że nie ma na to szans. Jednak nogi ciężkie po wczorajszym. 

Adam Małysz nadjeżdża zupełnie niepodziewanie. Dogania mnie jeszcze przed 12 km (11,79). 

No i po biegu © djk71

Nie ma to znaczenia. Jestem, jak chyba wszyscy wokół szczęśliwy i uśmiechnięty. 
Teraz pozostanie tylko dojść na przystanek i wrócić tramwajem na teren targów - dopiero tam na mojej szyi zawiśnie medal. 

 
Przebiegnięte © djk71

Podsumowanie imprezy: