Wpisy archiwalne w kategorii

Biesy i Czady

Dystans całkowity:1060.74 km (w terenie 266.59 km; 25.13%)
Czas w ruchu:95:03
Średnia prędkość:11.16 km/h
Maksymalna prędkość:64.15 km/h
Suma podjazdów:7218 m
Maks. tętno maksymalne:188 (92 %)
Maks. tętno średnie:167 (82 %)
Suma kalorii:15643 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:53.04 km i 4h 45m
Więcej statystyk

Bieszczady - dzień 0 – Prolog

Piątek, 9 maja 2008 · Komentarze(8)
Bieszczady - dzień 0 – Prolog
Oczywiście pakowanie na ostatnią chwilę. Jak zwykle nie udało się wcześniej, tak samo jak nie udało się wyjść wcześniej z pracy żeby przed podróżą się choć chwilę zdrzemnąć.

Dużo tego wszystkiego. Za dużo. Niby listę rzeczy do zabrania przygotowaliśmy dużo wcześniej i podzieliliśmy co kto bierze, ale jeszcze żona próbuje mi dodać to i tamto…. Wiem, że ma rację, że może się przydać, ale w końcu to ja będę musiał to codziennie wozić. Swoją drogą to cudowne, że tak się troszczy o mnie, mimo że zostawiam ją z dziećmi samą na 9 dni.

W końcu udaje się część rzeczy odrzucić i z trudnością zapiąć sakwy. Z dużą trudnością. Żegnam się i pora ruszyć w drogę, już i tak jestem spóźniony. Ale, ale… nie tak prędko… nie jestem w stanie znieść roweru po schodach. Jest… za ciężki. Żona pomaga mi go znieść i… jestem przerażony. Co z tego, że rower na dole, ale jak ja będę z tym wszystkim jeździł?

Ruszam do Zabrza, po drodze zastanawiam się, czy w Rzeszowie nie pójdę na pocztę i nie wyślę części rzeczy do domu. Dziwnie szybko docieram do centrum i widząc ile mam jeszcze czasu – ruszam do Gliwic – nie chce mi się tyle czekać tutaj, a poza tym tam pociąg dłużej stoi i może łatwiej będzie mi się do niego zapakować.

Jest. Rower wisi w przedziale rowerowym, a ja - w związku z brakiem lepszych miejsc - siedzę na ziemi tuż pod nim. Do Krakowa towarzyszą mi turecka młodzież, a potem sympatyczna ekipa wybierająca się na wyprawę do Mołdawii. Do samego Rzeszowa nie zmrużam ani na chwilę oczu.

Dzień następny ==>