Pierwsza setka w tym roku
Niedziela, 22 kwietnia 2012
· Komentarze(20)
Kategoria od 100 do 200km, Samotnie, śląskie, Z kamerą wśród...
Pierwsza setka w tym roku
Wczoraj nie udało się wyjść ani na chwilę i od razu widać spadek liczby głosów i spadek na niższe miejsce... Żartuję... wiem, że to weekend i ludzie mają ciekawsze zajęcia niż siedzenie w necie i głosowanie na czyjś rower. Dziękuję wszystkim, którzy głosowali i wierzę, że wciąż nas będziecie wspierać. Stawka wysoka, a do końca został jeszcze ponad tydzień!
Dziś za to powiedziałem, że nie odpuszczę. Chodził mi po głowie wyjazd o 5-tej rano, ale że głowa łysa to się wziął i ześlizgnął szybko. Ruszam chyba przed 9-tą. Bez dokładnego celu ale na wszelki wypadek biorę mapki. Najpierw Grzybowice zerknąć jak postępy przy budowie domku znajomych. Potem przez Ziemięcice do Pyskowic.
Po drodze trafiam na protest. Czyżby chodziło o wiatraki?

EDIT
Wyjaśniło się: nie chodzi o wiatraki tylko o bazę logistyczną.
I zatrzymuję się przy krzyżu, który już wiele razy mijałem...


W Pyskowicach trafiam w końcu do skansenu, albo tego co ma być skansenem... Tylko zerkam, na dłużej wpadnę tu kiedyś w towarzystwie...

Dalej kierunek Dzierżno Małe. Pełno wędkarzy, a ja tęsknie patrzę na tory... Lubię widok torów...

Dzierżno Duże i porażka. Z drogi biegnącej wokół jeziora nieciekawe widoki...

Przy drodze też śmietnik, a sama droga miejscami...

Trzeba stąd uciekać. Kierunek Pławniowice. Znów tory... Mówiłem już, że lubię?

Tym razem Pałac oglądam tylko z drugiej strony...

Objeżdżam jezioro i ruszam w kierunku Niewiesza. Mapa pokazuje rowerówkę do Toszka ale jakoś nie odnalazłem jej (nie starałem się też zbytnio) więc do zamku docieram przez Niekarmię, Ligotę i Pawłowice. Nie jadę dziś na zamek, podziwiam go przez chwilę z daleka i ruszam w stronę do domu. Po południu urodziny mamy więc muszę się streszczać.
W Zacharzowicach w końcu zauważam kościół św. Wawrzyńca z XVI wieku. Tylko kto mu taką krzywdę zrobił?

W Łubiu chwila zadumy przy pomniku ofiar wojennych. Kolejne dziś napisy w j. niemieckim. Wbrew pozorom, mimo, że tu jest "zakamuflowana opcja niemiecka" to niezbyt często można spotkać się z językiem naszych sąsiadów.

Na pobliskim cmentarzu grób znanej na Śląsku rodziny Baildonów.

W Wilkowicach okazuje się, że mam jeszcze trochę czasu więc... może by tak dokręcić do "setki" :-) Dokręcam po okolicy ale czuję zmęczenie.
Cieszę się, że udało się pojechać. Oby częściej...
Sorry za jakość zdjęć ale zostałem bez aparatu i musiałem posłużyć się starą komórką…
Wczoraj nie udało się wyjść ani na chwilę i od razu widać spadek liczby głosów i spadek na niższe miejsce... Żartuję... wiem, że to weekend i ludzie mają ciekawsze zajęcia niż siedzenie w necie i głosowanie na czyjś rower. Dziękuję wszystkim, którzy głosowali i wierzę, że wciąż nas będziecie wspierać. Stawka wysoka, a do końca został jeszcze ponad tydzień!
Dziś za to powiedziałem, że nie odpuszczę. Chodził mi po głowie wyjazd o 5-tej rano, ale że głowa łysa to się wziął i ześlizgnął szybko. Ruszam chyba przed 9-tą. Bez dokładnego celu ale na wszelki wypadek biorę mapki. Najpierw Grzybowice zerknąć jak postępy przy budowie domku znajomych. Potem przez Ziemięcice do Pyskowic.
Po drodze trafiam na protest. Czyżby chodziło o wiatraki?

Ale o co chodzi?© djk71
EDIT
Wyjaśniło się: nie chodzi o wiatraki tylko o bazę logistyczną.
I zatrzymuję się przy krzyżu, który już wiele razy mijałem...

Rzadka bo... po niemiecku© djk71

W języku... innym...© djk71
W Pyskowicach trafiam w końcu do skansenu, albo tego co ma być skansenem... Tylko zerkam, na dłużej wpadnę tu kiedyś w towarzystwie...

Stoi... w Pyskowicach...© djk71
Dalej kierunek Dzierżno Małe. Pełno wędkarzy, a ja tęsknie patrzę na tory... Lubię widok torów...

Po torach...© djk71
Dzierżno Duże i porażka. Z drogi biegnącej wokół jeziora nieciekawe widoki...

Czas na kąpiel? Chyba nie...© djk71
Przy drodze też śmietnik, a sama droga miejscami...

A fe...© djk71
Trzeba stąd uciekać. Kierunek Pławniowice. Znów tory... Mówiłem już, że lubię?

Waidukt kolejowy© djk71
Tym razem Pałac oglądam tylko z drugiej strony...

Za rzeką...© djk71
Objeżdżam jezioro i ruszam w kierunku Niewiesza. Mapa pokazuje rowerówkę do Toszka ale jakoś nie odnalazłem jej (nie starałem się też zbytnio) więc do zamku docieram przez Niekarmię, Ligotę i Pawłowice. Nie jadę dziś na zamek, podziwiam go przez chwilę z daleka i ruszam w stronę do domu. Po południu urodziny mamy więc muszę się streszczać.
W Zacharzowicach w końcu zauważam kościół św. Wawrzyńca z XVI wieku. Tylko kto mu taką krzywdę zrobił?

Czemu tak?© djk71
W Łubiu chwila zadumy przy pomniku ofiar wojennych. Kolejne dziś napisy w j. niemieckim. Wbrew pozorom, mimo, że tu jest "zakamuflowana opcja niemiecka" to niezbyt często można spotkać się z językiem naszych sąsiadów.

Ku pamięci...© djk71
Na pobliskim cmentarzu grób znanej na Śląsku rodziny Baildonów.

Grób Baildonów© djk71
W Wilkowicach okazuje się, że mam jeszcze trochę czasu więc... może by tak dokręcić do "setki" :-) Dokręcam po okolicy ale czuję zmęczenie.
Cieszę się, że udało się pojechać. Oby częściej...
Sorry za jakość zdjęć ale zostałem bez aparatu i musiałem posłużyć się starą komórką…