Funex Orient 2011, czyli nie tak to miało być

Sobota, 26 listopada 2011 · Komentarze(15)
Funex Orient 2011, czyli nie tak to miało być

Wstęp

Kolejny maraton na orientację - Funex Orient -200km w 16h. Start o 9:00 rano, meta o 1:00 w nocy.

Meldujemy się z Kosmą (i jej nowym rumakiem) w bazie w piątkowy wieczór. Rejestracja, kolacja, krótkie pogaduchy ze znajomymi i idziemy spać .

Poranek rześki :-) Niby około 6 stopni ale porywisty wiatr wtrąca swoje trzy grosze.

Start, czyli Funex Show

Start nieco inny niż zwykle. Bez rowerów. Rowery czekają z boku a my wraz z biegaczami na hasło START ruszamy szukać ukrytych na terenie placu szkolnego karteczek z numerkami. W trakcie rejestracji każdy z nas dostał dwie karty startowe; małą i dużą. Teraz musimy odnaleźć numery punktów z małej karteczki. Po odnalezieniu pierwszego punktu biegniemy do bazy żeby tam przedziurkować i kartę i… szukamy kolejnego punktu. Niestety po chwili w bazie jest szaleństwo. Część osób rezygnuje z tej zabawy inkasując za o 15 min. kary.

Kto podbił wszystkie punkty lub wybrał karę - dostaje mapę. 1:100 000 i 18 punktów do odnalezienia. Tradycyjnie rozrysowanie trasy z uwzględnieniem faktu, że przynajmniej połowę punktów będziemy zdobywali w ciemnościach. Kilka punktów na krańcach mapy :-( Ruszamy o 9:25.


K1 - ujście rzeczki

Zawsze najbardziej się obawiam starty czasu przy wyjeździe z miasta. Tym razem tak zaplanowaliśmy trasę, że nie ma z tym problemu, choć przez chwilę pojawiły się wątpliwości. Ujście rzeczki jest koło mostu, który szybko namierzamy. Punkt zaliczony.

K2 - mostek
Ruszamy na kolejny punkt i też nie ma problemu. To znaczy jest. Nie ma perforatora. Chyba, że jest pływający...

Perforator? © djk71


Telefon do organizatora i okazuje się, że punkt jeszcze nie jest rozstawiony. Zaliczenie na telefon. Ok. wracamy, minęła godzina od startu. Dobrze, ale punkty były blisko. Teraz kolej na dłuższy przelot.

R35 - mostek
Obok dawnego tartaku trafiamy na malowniczą ścieżkę wzdłuż rzeki. Monika szaleje na nowym rowerku.

Szalejemy © djk71


Do punktu docieramy bezbłędnie choć… bardzo wolno. Za wolno. Bardzo za wolno.

Na mostku © djk71


R45 - skrzyżowanie - na karcie z opisem punktów dopisek, że punkt przeniesiony bardziej na południe.

Do Cichego spokój, w Marianowie znów wolno. Widać jednak zbyt szybko, bo… jak się po chwili okaże wyjeżdżamy kawałek za daleko. Wystarczyła chwila nieuwagi i braku patrzenia na kompas :-( W efekcie lądujemy gdzieś… Szybka próba orientacji mapy i ruszamy na północ by po chwili znaleźć się obok jeziorka, w pobliżu którego jest punkt.

Urlopu by się chciało... © djk71


Jest, a właściwie ma być. Przeczesujemy metr po metrze tracąc tam dobrze ponad godzinę. Telefon do organizatora i zapewnienie, że punkt jest na swoim miejscu. Jeszcze jedno podejście i rezygnujemy. Szkoda straconego tu czasu.

R33 - połamane drzewo
Do punktu docieramy bez problemów. Czas na posiłek. Późno. Zjadamy i wcale nie ma dużo więcej siły. Nie podoba mi się to.

R40 - skraj lasu
Długi odcinek, strasznie się ciągnie. Punkt odnaleziony bez problemu. Nadchodzi zmierzch. Zakładamy lampki, odblaski, kamizelki.

R32 - most

Kolejny długi jak diabli przelot. Po drodze wypadek. To przypomina nam o tym, że jest sobotni wieczór na wioskach ;-(
Skrzyżowanie i… konsternacja. Na mapie wygląda to trochę inaczej. Szukamy ścieżki u kogoś na podwórku, na polu, w końcu nas olśniewa, że ścieżka na mapie to w rzeczywistości piękny nowy asfalt. Jest most, jest obok mostu punkt.

Nic nie widać? Tam też tak było... © djk71



R38 - nora

Sceptycznie jestem nastawiony do szukania nory w lesie w nocy ale koniec końców jedziemy. Przez las. Odmierzając odległości nie znajdujemy właściwej ścieżki ;-( Jeszcze jedna próba i kilkaset metrów przedzierania się pieszo i fiasko. Drugi punkt, z którego rezygnujemy.

R31 - skrzyżowanie
Nie widzę go na mapie. W rzeczywistości też nie jest lepiej. Budzimy mały popłoch wśród mieszkańców okolicznego domku. Nic dziwnego, ktoś im się za płotem szwenda świecąc latarkami po oknach. Podejście z dwóch stron i echo ;-( Może od strony torów? Też nie ma :-( Drugi punkt z rzędu odpuszczony ;-(

Dojeżdżamy do Brodnicy i przerwa na kawę w Mc Donald's. Dyskusja co dalej. Już 20:00, czasu mało (5 godzin) realnie oceniamy, że jesteśmy w stanie odnaleźć 2-3 punkty. Jedziemy.

R36 - sławojka
Uświadamiam po drodze Monikę co to takiego, zdziwiony, że nie wie. Koło punktu widać krążące po krzakach światełka. Ludzie szukają. "Macie?" - pytam bez sensu, bo przecież gdyby mieli to by już pojechali dalej. "Nie!" - odpowiadają. "A wiesz może co to sławojka?". Wybucham śmiechem, bo czego w końcu tak zawzięcie szukają… ;)
Trochę krążenia i jest. Znajduję. Odbijam punkt i jedziemy dalej.

R43 - mostek
Jedziemy bardzo powoli. Dróżka obok cmentarza i w końcu docieramy na punkt. Po chwili przerwa. Posiłek. Dyskutujemy co dalej. Kusi mnie 44, Monika woli 30. Po chwili wiem, że na dziś to już tyle. Jedziemy do bazy.

Meta
Bardzo powoli docieramy do mety. Po drodze rozstawionych kilka patroli drogówki. Przyglądają nam się ale nie zatrzymują. Świecimy jak choinki. Jedziemy przepisowo. Docieramy do bazy. Okazuje się, że więcej osób miało problemy z R45. Ponoć jedni twierdzą, że był w "nowym" miejscu, inni, że w "starym". Wszyscy z którymi rozmawiamy (także zwycięzcy tras) twierdzą, że punkt był tam gdzie go wstępnie zaplanowano, a nie tam gdzie nas skierowano. Taki lekki niesmak po tym pozostaje.

Fajna trasa choć nie na naszą dzisiejszą kondycję. Wiatr nam też nie pomagał, ale prawda jest taka, że nie pomagał nikomu. Szkoda, że nie udało się zaliczyć więcej punktów ale czego wymagać jak średni puls z całej trasy to 125 (zwykle, jest to co najmniej 148). W strefie raptem 3 godziny, 8 godzin poniżej… :-( Źle. Mimo 25-tego miejsca w zawodach awansuję (wg wstępnych wyliczeń) na 19 miejsce w klasyfikacji generalnej. Dobre i to. Choć ciężko będzie to utrzymać po Maskarze.

Jeszcze przepyszna kolacja i trzeba iść spać. Rano wstajemy wcześnie i ruszamy do domu. Za tydzień Mini Nocna Maskara.

Kadencja: 68

Komentarze (15)

Wczoraj organizator przeprosił mailowo za punkt nr 45. " Po analizie terenowej, map i gps - przyznaję że popełniliśmy z nim “gruby błąd”." Dobre i to, szczególnie, że bezpośrednio po zawodach odnieśliśmy wrażenie, że był przekonany o słuszności swojej racji i nie bardzo dało się o tym podyskutować.

Niestety nie zmieni to już nic w przebiegu całych zawodów. A byli tacy co spędzili na miejscu i 1,5h :-(

djk71 06:32 piątek, 2 grudnia 2011

To fakt, delikatnie mówiąc "dziwne" to musiało być. W tym roku było już lepiej. Inna sprawa, że wyjechaliśmy kilka godzin przed dekoracją - o świcie, a dekoracja była o dziesiątej - ale mnie się spieszyło, a do domu było daleko...

djk71 20:51 poniedziałek, 28 listopada 2011

Wtedy w Mławie najbardziej chyba zraziło mnie to, że jak dotarliśmy na metę (w limicie czasu) to było już po dekoracji. Niesmak pozostał mi na tyle duży, że nie czułem jakiejś większej napinki na tej rajd.

Niewe 20:00 poniedziałek, 28 listopada 2011

amiga
Myślę, że jak już ktoś ją znalazł to punkt zauważył, ale po ciemku wcale nie było to takie proste.
Franek810
Dzięki :-) Każde doświadczenie się przydaje.
Jurek57
Dobre ;-)
Fajnie, że się zobaczymy.
kundello21
Więc gdzie i kiedy się widzimy? W sobotę? ;-)
kosma100
Oj tam, oj tam... czepiasz się...
Niewe
Nie było tak najgorzej, parę rzeczy do poprawy ale... nie od razu Kraków zbudowano...
Kajman
Wiatr próbował nas zniszczyć ale walczyliśmy...
Niewe
Tłumaczysz się jak... Kosma ;-)
wschodnietriady
żałuję, że nie ruszyliśmy na 45-tce do środka kółka. W pewnym momencie chciałem to zrobić, ale mieliśmy już tak dość, że w końcu wybraliśmy dezercję. Najważniejsze, że była zabawa. W sumie to jednak wolę tak niż jak punkty są oczywiste i liczy się tylko kto prędzej dojedzie do mety.

djk71 18:55 poniedziałek, 28 listopada 2011

Było dokładnie tak jak napisałeś! Punkty bardzo łatwe mieszały sie z ultra trudnymi, których trudność polegała na mało precyzyjnym opisie lub błędnym oznaczeniu na mapie. PK38 znalazłem tylko dzięki pomocy piechurów z mapą 1:50. Na PK45 po 30 min kręcenia się po ścieżce przy jeziorze, coś mnie tknęło i pojechałem do środka kółka gdzie w rzeczy samej wisiał sobie lampion! Wiatr jeszcze w świszczy w kościach!

wschodnietriady 14:00 poniedziałek, 28 listopada 2011

Nastąpiła znaczna tego multipowodowość :)
- nie lubię jeździć po ciemku
- boli mnie kostka
- byłem zajęty
- nie lubię chaosu organizacyjnego, a tego się tam spodziewałem
- nie chciało mi się :)

Niewe 11:42 poniedziałek, 28 listopada 2011

Niewe A czemu Ciebie nie było?
Tak na trzeźwo źle się jechało ;-)

kosma100 11:30 poniedziałek, 28 listopada 2011

Jesteście niezniszczalni:)

Kajman 10:16 poniedziałek, 28 listopada 2011

Czyli na Funnexie bez zmian. Jak startowałem w zeszłym roku w Mławie też miałem wrażenie chaosu organizacyjnego.
Niemniej gratuluję.

Niewe 07:47 poniedziałek, 28 listopada 2011

Jurek57 Super, że się zobaczymy na MNM :-)

kosma100 05:42 poniedziałek, 28 listopada 2011

"Nie tak miało być.";
"Nie podoba mi się to.";
"bardzo wolno";
"za wolno";
"bardzo za wolno";
2 x "powoli"...
...
Sorry.


kosma100 23:14 niedziela, 27 listopada 2011

Takie zawody to rewelacja. Zamierzam wystartować. Łączą chyba wszystko co najlepsze w jeździe rowerem i turystyką.

kundello21 22:25 niedziela, 27 listopada 2011

Myślę że Wiatr to na takiej trasie nie trzy grosze a raczej Vat w najwyższej stawce.
Jak wszystko zagra to na MNM się spotkamy.
pozdrawiam

Jurek57 19:18 niedziela, 27 listopada 2011

Nooo... gratulacje, dobrze pojechaliście. A doświadczenia będą procentować w kolejnych startach Waszego Tandemu.
I ciekawa relacja , brawo !
Pozdrawiam.
P.S. Ja też za zimą nie przepadam.

Franek810 17:48 niedziela, 27 listopada 2011

Fajna relacja. Sławojka zabija - trzeba było zrobić fotkę. Pewnie ludzie krązyli koło latryny nie wiedząc, że to o nią chodzi :)
Musieliście się nieźle bawić :)

amiga 17:19 niedziela, 27 listopada 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jlrek

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]