Odyseja Ponidziańska 2011
Kolejna odsłona Odysei. Tym razem z Moniką lądujemy w Pińczowie.
Nocleg w internacie. Całkiem przyzwoite warunki, szczególnie w porównaniu do ubiegłorocznych. Wstajemy wyjątkowo wcześnie i godzinę przed zawodami ruszamy na start. Rozmowy ze znajomymi i obserwacja jak się przygotowują do startu.
To nie jest siodełko rowerowe© djk71
Niektórzy są przygotowani na każdą ewentualność...
Hol sztywny...© djk71
A niektórzy dopiero teraz kompletują rower...
Ma ktoś jeszcze kawałek łańcucha?© djk71
Czekanie na rozdanie map. W końcu są. Szybka analiza i decyzja - zaliczamy wszystkie punkty. Kilka wątpliwości w trakcie planowania ale ogólnie bez większych problemów rozrysowujemy trasę. Nauczeni doświadczeniem pamiętamy, że niektóre punkty są zamykane wcześniej ;-)
PK12 - róg pola
Największą wątpliwość na całej trasie budzi we mnie chyba dojazd do tego punktu. Wybraliśmy wariant bezpieczny (asfaltowy) ale jak się potem okaże chyba rzeczywiście nie było to najlepsze wyjście. Wcześniej jednak przyjdzie nam się zmierzyć z wiatrem, który pierwszy raz od dawna przypomniał nam o swoim istnieniu. Nie było to oczywiście to co w Otwocku ale dało się go odczuć kiedy jechaliśmy na otwartej przestrzeni. W lesie nie było prościej. Przywitały nas… piaski. Oj dały nam trochę w kość. W końcu dojeżdżamy do punktu. Gdyby nie ekipa naprawiająca koło pewnie byśmy minęli punkt i musieli się wracać :-) Wyjście z punktu też nie było najprostsze... :-)
Krzaki?© djk71
PK11 - koniec drogi szutrowej
Jadąc w stronę kolejnego punktu spotykamy tomalosa i mavica z Anką. Dziwne pytania ile już mamy punktów… Punkt odnaleziony bez problemu, trochę tłoczno na wąskim dojeździe.
PK2 - zakręt ścieżki / dolina
Przez chwilę mamy wątpliwości czy wjeżdżamy we właściwą ścieżkę, ale jest ok.
PK3 - rozwidlenie ścieżek
Chyba jedyny punkt, gdzie była mała niezgodność z mapą, ale zostaliśmy o tym na starcie uprzedzeni dzięki czemu bez problemu odnajdujemy punkt. Chce mi się jechać… szybko…
PK4 - skrzyżowanie przecinek
Kolejny dziś podjazd, gdzie podprowadzamy rowery, nie podoba mi się to. Dojazd do punktu to ścieżka pokryta iłem (chyba), który tworzy niesamowity efekt po przejeździe grupy rowerzystów (pustynna burza), na szczęście nie utrudnia to zbytnio jazdy.
Po chwili robimy krótką przerwę i...korygujemy plany. Niestety nie zdążymy zaliczyć wszystkich punktów - czyżby to strata spowodowana piaskami na dwunastce? Odpuszczamy PK1 (bufet) i PK8.
PK5 - skrzyżowanie dróg
Punkt w polach. Bez problemów. Chyba pierwszy gdzie był sędzia.
PK6 - paśnik
Paśnik umiejscowiony na Wielkiej Górze. Oby nie było piachów. Nie ma. Co więcej pod górę wiedzie prawie autostrada zakończona rondem :-)
Rondo w lesie© djk71
PK9 - skrzyżowanie dróg
Prosty asfaltowy dojazd do punktu obok jeziorek. Po drodze uzupełnienie płynów w sklepie.
A może by się wykąpać?© djk71
PK7 - figurka
Fajna trasa przez miniaturowy wąwóz.
Ciekawe jak tu jest w zimie...© djk71
Monice chyba też się podoba...
Jaka fajna droga© djk71
Ciekawe kto postawił figurkę w takim miejscu?
PK10 - skrzyżowanie przecinek
Na mapie wyglądało prosto, jednak w terenie mamy wrażenie, że ścieżki nie do końca zgadzają się z tym co jest na mapie. Na szczęście bez błądzenia wjeżdżamy wprost na punkt. W trakcie zjazdu trafiam na odcinek, który był chyba najtrudniejszym zjazdem jaki udało mi się w życiu pokonać. Wiem, że wiele osób pewnie go nawet nie zauważyło, ja jednak wciąż walczę z własną psychiką i tu byłem z siebie dumny.
PK13 - skrzyżowanie przecinek
Trudno by było nie trafić :-)
PK14 - rozwidlenie ścieżek
Też proste tylko… znów piaszczysty dojazd. Ot taki bonus na zakończenie trasy.
Teraz tylko dojazd do mety. Monika chyba coś połknęła, bo wyrwała do przodu jakby nas goniło stado wilków.
Na mecie jesteśmy na miejscu 9/13 w kategorii MIX. Pięć zespołów zaliczyło wszystkie punkty.
Jedziemy się przebrać i odstawić rowery. Po powrocie chwila odpoczynku...
Można odpocząć© djk71
Potem kiełbaski, piwo i długie rozmowy ze znajomymi.
Po powrocie do internatu okazuje się, że musimy rano wracać do domu :-( Oznacza to, że jutro nie wystartujemy czyli podobnie jak rok temu jesteśmy NKL :-( Szkoda, bo mimo iż nie zajęliśmy dziś najlepszej pozycji to jesteśmy z siebie zadowoleni. Pewnie można by jeszcze minimalnie poprawić trasę i pojechać jeszcze trochę szybciej ale ogólnie było nieźle.
No cóż, są jednak rzeczy ważniejsze. Wracamy do domów.